Warszawskie Targi Fantastyki działają od 2015 roku a ich twórcy kierowali się pasją do fantastyki w każdym jej aspekcie i formie. Wydarzenie gromadzi dziesiątki niesamowitych stoisk oferujących rękodzieło, literaturę, gry planszowe i wiele innych produktów. To miejsce, gdzie kreatywność i zaangażowanie organizatorów sprawiły, że z czasem stało się ono czymś więcej niż tylko targami. To także wspaniała okazja do spotkania z autorami, aktorami oraz postaciami ze świata kultury, miejsce zgromadzenia tysięcy cosplayerów, a także źródło warsztatów, prezentacji, tematycznych stref i różnorodnych atrakcji. Warszawskie Targi Fantastyki to świetna propozycja na weekend spędzony z rodziną, przyjaciółmi czy ukochaną osobą. Po wielu pozytywnych opiniach z poprzednich edycji, my także postanowiliśmy sprawdzić co i jak.
Zacznę od tego, że to już kolejny raz, kiedy nasza podroż na wydarzenie tego typu kończy się problemem z „głównym” samochodem i ponownie musieliśmy przesiąść się do prawie dwudziestoletniej Toyoty Yaris, aby przejechać sporą cześć Polski. Z drugiej strony, samochód nosi pieszczotliwe imię – Kikimora, więc poniekąd wpasowuje się w atmosferę wyjazdu.
Pierwszą kwestią, która nas uderzyła na samym początku to… tłum ludzi. Na początku przywitała nas ogromna kolejka na parking, następnie kolejka do kupna biletów. Dzielnie odstaliśmy swoje, ale też nie mogę powiedzieć, że strasznie nam się dłużyło oczekiwanie do okienka. Tłum zawijał się jeszcze długo przed budynkiem, aczkolwiek czas oczekiwania umilały nam dziesiątki cosplayerów. Tę kwestię uwielbiam na tego typu wydarzeniach. Ilość osób przebranych za swoje ulubione postacie jest naprawdę ogromna i uwielbiam obserwować wszystkie te stroje. Sama kolejka pozytywnie nas nastawiła do dalszej części dnia.
W środku hala zaskoczyła nas ogromem – ludzi, wystawców, cosplayerów. Oczka zaświeciły mi się już na początkowym stoisku i szybko stałam się posiadaczką Funko Pop z Grogu jedzącym żabę. Obeszliśmy każde stanowisko, przy niektórych zatrzymując się trochę dłużej, przy niektórych nieco mniej. Ja szczególnie upodobałam sobie wystawców z wszelkiego rodzaju pluszakami i innego rodzaju uroczymi przedmiotami, z kolei mój mąż skanował halę w poszukiwaniu figurek, gundamów… i mieczy? Przy stanowisku z tymi ostatnimi spędziliśmy niemało czasu, podziwiając bronie bohaterów z Demon Slayera (ja) oraz inne bronie, którymi można zrobić sobie krzywdę (mój małżonek). Ostatecznie, staliśmy się także posiadaczami tanto z podstawką. FANTASTYCZNY DZIEŃ! Oprócz naszych preferowanych miejsc zakupowych można było spotkać stanowiska z przypinkami, naklejkami, biżuterią, ale także z jedzeniem. Poświęciliśmy dobre kilka godzin na przeglądaniu wszystkiego, ale było warto.
Co czyni takie wydarzenie ważnym, to społeczność. Serce mi rosło, kiedy obserwowałam tysiące uśmiechniętych, bawiących się ludzi – niektórzy w przebraniach, niektórzy podziwiający misternie wykonane stroje u innych. Szczególnie spodobał mi się widok rodziców wspierających swoje potomstwo (niekiedy w wieku podstawowym) w rozwijaniu swoich zainteresowań. Cieszę się, że odchodzimy od piętnowania bycia nieco innym, od unikania „dziwności” a przechodzimy do budowania osobowości bez zastanawiania się „co powiedzą inni”. Wszystkie osoby na hali połączyła pasja do fantastyki. W ogóle, przy jednym ze stanowisk oglądałam biżuterię i obok mnie stała para przeglądająca pierścionki. Odchodziłam akurat kiedy chłopak wyciągał portfel. Żałuję, bo chwilę później doszła stamtąd fala radości i oklasków – wydaje mi się, że przegapiłam oświadczyny!
Przeanalizowałam sobie nawet statystyki wydarzenia. Czy wiecie, że w 2015 roku, kiedy miały miejsce pierwsze Targi, uczestniczyło w nich 1.300 osób oraz 65 wystawców? W tegorocznej, wiosennej edycji wydarzenie liczyło już 15.907 uczestników oraz 185 wystawców? To szalona różnica i cieszę się, że to wydarzenie wyłącznie zyskuje na popularności. W ogóle, powinnam dodać, że obowiązują oficjalne nazwy jak „fantastyczni uczestnicy”, „fantastyczni wystawcy”, jednak nie spodziewałam się na akredytacji (którą ostatecznie udało się uzyskać po małych zawirowaniach) zobaczyć nazwy „fantastyczne media”. I nawet jeśli zapis ma powiązanie z nazwą wydarzenia, to i tak połechtało mi ego – czasem mogę pozwolić sobie na małostkowość.
Oprócz licznych stoisk fantastycznych wystawców, na Targach Fantastyki można również było spotkać autorów ulubionych książek – Danielle L. Jensen, Jarosława Dobrowolskiego, Agnieszkę Mielę i wielu innych. Organizatorzy zadbali też o stanowisko z automatami do gier, strefą FOTO z fotobudką oraz kilkoma foodtruckami z przepysznym jedzeniem. Osoby chętne mogły sobie także zrobić tatuaż! Warszawskie Targi Fantastyki to świetne, dwudniowe wydarzenie, które warto odwiedzić przynajmniej raz. My z pewnością wrócimy za rok, żeby ponownie doświadczyć tej atmosfery.
Zobacz też: PGA 2021 =W co ciekawego zagraliśmy? – Relacja z targów!