Kolejny super żołnierz. Skończyła się amunicja w strzelbach. Muszę zmienić bronie na wysokoobrotowe. Lekki karabinek z płonącymi pociskami, czy karabin szturmowy? Może w lewej ręce wezmę SMG, a w prawej Dieselkraftwerk. Zostało mi 5 kanistrów diesla. Akurat powinno wystarczyć na cholernego super żołnierza. Co to było? Z drugiej strony słyszę ciężki ostrzał. Czyżby kolejny super żołnierz? Zabawa się zaczyna. Czas wykończyć kilku Niemców. Wolfenstein II: The New Colossus jest piękny.
W recenzji mogą się pojawić nieznaczne, wyrwane z kontekstu spoilery. Nie powinny wam przeszkadzać w zabawie w Wolfenstein: New Colossus i czerpaniu przyjemności z tych wszystkich wyśmienitych scen, jednak lojalnie ostrzegam że nie mogłem napisać tego tekstu bez oznaczenia kilku fajnych scen.
Granat to za mało by zabić B. J. Blazkowicza
Wszystko rozpoczyna się w momencie końca pierwszej części. Druga część tej zacnej serii, w której Amerykanin z polskimi korzeniami wybija do nogi kolejne armie Niemców którzy nieszczęśliwie dla całego świata zwyciężyli w drugiej wojnie światowej dzięki wykorzystaniu tajemniczych technologii śmierci, jest bezpośrednią kontynuacją pierwszego epizodu. Jeżeli pamiętacie koniec pierwszej części, to wiecie że Blazkowicz źle skończył.
Na szczęście przyjaciele go ratują, niestety stan zdrowia biednego bohatera pozostawia wiele do życzenia. Co tutaj dużo mówić, powoli umiera a dzięki fantastycznej zbroi znanej z pierwszej części, którą to wykorzystywała Caroline, ma szansę pokonać jeszcze wielu Niemców. Ma on teraz znacznie większą motywację by powstrzymać niemiecką machinę śmierci. Czy uda mu się zmienić losy wojny przed śmiercią? Nie traćcie głowy! To co wydaje się na początku bardzo depresyjną historią, szybko zmieni się w fantastyczną drogę ku lepszej przyszłości wszystkich bohaterów.
Historia, fabuła, scenariusz, postacie, grafika, scenografia muzyka. Ta gra jest piękna. Bardziej klimatycznej strzelanki, BA! bardziej klimatycznej gry komputerowej w tym roku nie uświadczycie. Mistrzowie z MachineGames wykonali cudowną pracę. To jest ta sama gra co pierwsza część, z tym że wszystko zostało ulepszone.
Wolfenstein II: The New Colossus – wszystko znane, ale nie do końca
Od czego mam zacząć? Przede wszystkim walka dwoma broniami zyskała mocno na znaczeniu. Teraz możemy dowolnie zmieniać broń w lewej oraz prawej ręce. Karabin w lewej, strzelba w prawej? Czemu nie. Potężny Dieselkraftwerk, wypluwający przyklejające się kanistry z ropą oraz pistolet na dalszy dystans? Pewnie. Dwie strzelby jednocześnie, zwłaszcza ulepszone, kładą najpotężniejszych przeciwników jednocześnie zerując wskaźnik amunicji. Każda broń z podstawowej puli posiada dwa tryby strzału (trzeba je najpierw ulepszyć). Karabin staje się snajperką, SMG topi pancerze najpotężniejszych przeciwników, a strzelba pluje trzy pociski na raz.
Jedyna wada tego systemu to mała liczba broni, ponieważ mamy ich chyba 6 (pistolet, SMG, karabin, strzelbę, Dieselkraftwerk oraz ręczną wyrzutnię rakiet). Resztę broni pozostawiają po sobie pokonani przeciwnicy. Broni podstawowych jest zdecydowanie za mało. Oczywiście opcja trzymania dwóch broni, to tylko opcja, jednak bardzo polecam jej opanowanie. Zabawa zmienia się diametralnie, zwłaszcza że większa część map jest bardzo skondensowana i walczymy na niewielkich powierzchniach lub w pomieszczeniach gdzie celowanie zajmuje tylko jakże ważny czas.
Znalezione, nie kradzione
Każdy super żołnierz którego spotykamy ma przy sobie jedną z kilku super broni. Może to być wolno strzelająca broń przypominająca działo przeciwlotnicze, laser przecinający wszystko na swojej drodze, szybkostrzelne działo obrotowe etc. Na początku czuć moc, potem unikamy tych pukawek bo bardzo nas zwalniają i mogą łatwo doprowadzić do naszej śmierci. Przeciwników jest bez liku. Przede wszystkim spotykamy oficerów oraz szeregowych żołnierzy. I w tej części znowu zakradamy się do oficerów by sprzedać im siekierę w plecy.
Tym razem jednak rzucanie bronią oraz skradanie się jest sprytniejsze dzięki ulepszeniom które zdobywamy w drugiej połowie gry. Możemy przemieszczać się dzięki nim specjalnymi kanałami, niszczyć bariery oraz chodzić na tyczkach (powaga, bardzo przydatne). Dzięki temu skradanie w późniejszej fazie jest bardziej niż wskazane. Właściwie teraz rzucanie bronią jest znacznie łatwiejsze oraz bardziej przydatne, nawet nie tylko kiedy się skradamy, ale na przykład w momencie kiedy przeładowujemy bronie (przeładowanie dwóch broni jednocześnie długo trwa), w takim wypadku jest to nasza ostateczna broń, która niestety przerywa przeładowanie pukawek. Zwłaszcza że wskaźnik punktów życia oraz pancerza jest bardziej dodatkiem niż rzeczywistym wskaźnikiem naszej kondycji. A to wszystko dlatego że wrogowie zadają olbrzymie obrażenia i punkty życia znikają szybciej niż bardzo szybko. Na szczęście wszędzie są porozrzucane apteczki oraz pancerze. Po zdobyciu paru ulepszeń zdobędziemy też dodatkowe zdolności lecznicze.
Wolfenstein II: The New Colossus – parada niemieckiej machiny śmierci
Oprócz oficerów i szeregowych Niemców zabijamy całą rzeszę innych przeciwników. Robotyzacja poszła do przodu i spotykamy zarówno drony, jak i bardzo szybkie androidy, ulepszone super roboty z pierwszej części oraz symbolicznego już panzerhundy, które tym razem jednak nie są tak groźne jak w pierwszej części. Bardzo wolna bestia ziejąca ogniem, groźna jest tylko w bezpośrednim starciu, wystarczy tylko trzymać dystans lub ukryć się w budynku do której bestia nie wejdzie. Ulepszone granaty Tesli także ogłuszą potwora i pozwolą nam na bliskie podejście oraz masakrę przeciwnika dwoma strzelbami w trybie potrójnego strzału.
Każdy wróg, nawet ten największy ma swoją wadę. Potężne roboty mają miotacz ognia oraz wyrzutnię rakiet wystrzeliwującą pociski po łuku, jak moździerz. Rozwiązanie? Wejdź na wyższy teren lub do budynku gdzie rakiety ciebie nie dosięgną i trzymaj dystans. Możesz dla tego wroga odstrzelić jedną rękę. Dla innych wrogów którzy używają dwóch broni możesz wybić jedna z nich celnym strzałem. Smaczków taktycznych jest tutaj masa i osoby uważne wykorzystają je wszystkie.
Graficzny i dźwiękowy ideał
Ta gra jest bardzo piękna. Wolfenstein II: The New Colossus zdał egzamin na 5+ pod względem graficznym. Szczegóły postaci, zwłaszcza niemieckich machin śmierci, ale także i bohaterów zakrawa o ideał. Bardzo klimatyczne ruchy wrogów oraz efekty świetlne broni laserowej, miotaczy ognia lub nawet zwykłych karabinów. Po strzałach zostają ślady, zwłaszcza używając podgrzanych pocisków SMG które topią pancerz. Wrogowie ostrzelani, zwłaszcza ci więksi gubią ekwipunek i tracą pancerz kiedy ostrzelamy dane miejsce. Strzelanie w oko gigantycznego robota nie jest już najlepszym wyjściem. Teraz lepiej jest zniszczyć jego broń, oko jest małe a wróg się przemieszcza, w olbrzymie działa na pewno trafimy. Unieszkodliwiony będzie łatwym celem.
Muzyka i dźwięki gry także zasługują na fanfary. Niemcy gubiąc nas z oczu wykrzykują rozkazy i pytania o lokalizacje Terror Billa. Dźwięki wydawane przez wybuchające niemieckie machiny śmierci, są pięknym dźwiękiem sygnalizującym naszą wygraną. Piski niemieckich robotów oraz strzały z każdej broni zapadają w pamięć. Na szczególną uwagę zasługują cudowne sceny. Gra jest przede wszystkim fabularna. Historia powoduje że warunki gry zmieniają się co chwilę, a między etapami oglądamy wspaniałe, klimatyczne sceny. Na początku rozpoczynamy grę posiadając maksymalny próg punktów życia 50 punktów, jednak dzięki pancerzowi możemy mieć jednocześnie 200 punktów pancerza. Później to się zmienia. Nie przewijajcie filmików w tej grze. Nigdy. Chyba że gracie 8 raz na poziomie trudności Mein leben, kiedy nie ma zapisów gry i obowiązuje nas permadeath.
O muzyce mogę pisać dużo, ale nie będę. Jest doskonała. To jeden z najlepszych soundtracków ostatnich lat. Dla mnie ostatnio tak miło się słuchało muzyki w grze przy Wiedźminie 3. Muza którą dodałem do swojej playlisty. Bardzo lubię.
Mein leben
Wolfenstein II: The New Colossus jest zdecydowanie największym wyzwaniem całej serii. Wszystko przez ostateczny poziom trudności który odblokowuje się po jednorazowym przejściu gry. Mein Leben to tryb w którym:
- nie możemy zapisać gry,
- śmierć jest ostateczna,
- gra jest zoptymalizowana pod największy standardowy poziom gry,
Podobno ktoś już osiągnął to osiągnięcie. Podobno, tak pokazuje Steam. Możliwe że twórcy sami nabili jeden z tych Achievmentów, aby pokazać graczom że możliwe jest jego osiągnięcie.
Tak przy okazji, w grze wesoło hula flaga swastyki, biegają przedstawiciele Ku Klux Klan, a nawet mamy w pewnym momencie możliwość zobaczenia samego wodza niemieckiej rzeszy. Oczywiście dzisiejsze Niemcy nie mogą pograć w pełni aktualną grę. Cenzor Niemiecki dobrał się do tytułu i usunął z niego wszystkie swastyki oraz charakterystyczny wąsik ich wodza. Wstydzą się swojej własnej historii? Naprawdę współczuję niemieckim graczom że muszą się bawić pod jarzmem niemieckiego cenzora. Takie rzeczy w samym centrum europy i to w kraju który tyle mówi o wolności słowa. Dobra dość polityki, nie chcę żebyście się denerwowali.
Podsumowanie
Możliwe że będzie to tytuł roku 2017. Gra jest praktycznie idealna pod każdym względem, bardzo mocno dopieszczona przez twórców. Nie wiem co więcej mogę napisać, nie sądzę aby ktokolwiek mógł się rozczarować na tej grze. Bardzo wyrazisty świat, bardzo odczuwalny klimat, bardzo dobrze przedstawione kolejne obszary gry. Między misjami głównymi możemy pozostawić fabułę na później i odwiedzić wcześniej odkryte tereny aby pozabijać niemieckich dowódców lub pozbierać zapomniane fanty takie jak złoto, zabawki Maxa lub karty ze sławnymi postaciami. Dodatkową zaletą o której zapomniałem wspomnieć jest możliwość grania w klasycznego Wolfensteina na konsoli w naszym hubie. Jedyna wada której nie mogę wybaczyć dla tej gry to bardzo słabe, jakby wyrwane z ideału, zakończenie. Spada na nas jak grom z jasnego nieba i zostaje tylko w głowie jedna myśl – „To już? Ja chce dalej zabijać Niemców”.
Brak komentarzy