Franczyza z obcym w roli głównej od wielu lat nie ma najlepszej passy. Gry z Xenomorphami wychodzą albo bardzo rzadko, albo są po prostu dosyć słabe. Jak w takim zestawieniu wypada Aliens: Fireteam Elite?
Jako gracz, któremu wybił już ponad trzydziesty pierwszy level w grze zwanej życiem, doskonale pamiętam wszystkie pierwsze części Obcego. Podobnie jak wielu moich rówieśników, wychowaliśmy się na tych filmach, często na nielegalu wypożyczając kasety VHS by obejrzeć którąś z odsłon i potem przez tydzień mieć koszmary o robakach wychodzących z klatki piersiowej. Były to naprawdę piękne czasy, a Obcy dalej mocno żyje w świadomości ludzi, co powoduje, że raz na jakiś czas pojawi się kolejny film lub gra z Xenomorphem. Nie ma tego tak wiele jakbym chciał, ale i tak cieszę się na możliwość testowania każdego z tych dzieł. Jak fan tej kultowej serii podejdzie do Aliens: Fireteam Elite?
Gra Aliens: Fireteam Elite pozwoli nam wcielić się w członka kolonialnych sił Marines, które to zostały wysłane by zbadać doniesienia o Xenomorphach na jednej z kolonii, a w całość jest zamieszana dobrze nam znana korporacja o nazwie Weyland-Yutani. Akcja gry dzieje się 23 lata po wydarzeniach z pierwszych odsłon gry, a tajemniczy Obcy są dobrze znanym problemem dla Kolonialnych Sił Marines. Zostały przez to opracowane metody walki z potworami, a żołnierze otrzymali odpowiedni sprzęt. Gracz na początku zabawy wybierze jedną z czterech klas postaci (po ukończeniu gry uzyskujemy dostęp do piątej) i wyruszy na misję w towarzystwie dwóch graczy lub też dwójki botów. Całość bardzo przypomina kultowe Left for Dead lub też Vermintide. Zwiedzać będziemy kultowe lokacje przypominające te, które widzieliśmy w filmach Obcy oraz Prometeusz, a całość została odwzorowana z największą pieczołowitością i fan na pewno będzie zadowolony widząc poziomy, które zwiedza.
Trzeba jednak przyznać, że twórcy nie raczyli odrobić pracy domowej. W grze brakuje podstawowych mechanik, które bardzo ułatwiłyby zabawę w Aliens: Fireteam Elite. Gra na obecną chwilę nie posiada szybkiego dołączania do gry, co bardzo wydłuża szukanie drużyny, nie ma także czatu zarówno głosowego, jak i zwykłego do pisania. Kiedy trafiamy na grupę ogarniętych randomów, to nie jesteśmy w stanie napisać im w grze, że idziemy siku i czekajcie z kolejną misją. Trzeba tutaj używać czatu wmontowanego w steam, co jest niewygodnym rozwiązaniem. Prawdopodobnie te opcje zostaną wprowadzone w kolejnych aktualizacjach, ale to nie zmienia faktu, że pierwsze wrażenie gra robi po prostu słabe.
Na każdym też kroku widać mocno ograniczony budżet twórców. Pierwsze co rzuca się w oczy, to brak animowanych ust NPC, z którymi rozmawiamy w bazie. Wygląda to niesamowicie niechlujnie i strasznie irytuje to, że twórcom nie chciało się dodać jakiegoś prostego poruszania się ustami. Oczywiście gra posiada szereg błędów, które także na pewno będą naprawiane w niedalekiej przyszłości. Część z nich jest jednak wybitnie irytująca – w jednej misji na przykład nie byłem w stanie używać umiejętności oraz otwierać skrzynek czy też wchodzić w interakcje z z przedmiotami. Tak naprawdę działał tylko WSAD na klawiaturze i jedyne co mogłem zrobić, to zresetowanie gry. A wynikiem tego nie było ponowne dołączenie do zabawy, a wyrzucenie z drużyny do lobby i to pomimo tego, że restart gry zajął mi około 40 sekund.
Na tym jednak będą kończyć się wady Aliens: Fireteam Elite, które najbardziej mnie raziły. Sama rozgrywka jest raczej prosta i przyjemna, a przez to i wciągająca. Każda z klas postaci ma określone umiejętności, które możemy modyfikować oraz pakiet bardziej lub mniej unikalnych broni. Mój niszczyciel był w stanie korzystać ze smart guna, który ułatwia celowanie, ale mógł także zabrać miotacz ognia. Wyrzutnia rakiet mogła zostać zmodyfikowana tak, żeby zamiast zwykłych wybuchów eksplozja rakiet rozpylała napalm. Wiele różnych konfiguracji bardzo wydłuża zabawę oraz nie pozwala się nudzić. A jeżeli już mowa o eksploracjach, to bardzo muszę pochwalić udźwiękowienie gry. Same dźwięki eksplozji czy też ryki xenomorphów budują uczucie nostalgii, ale najlepiej brzmi standardowy karabin pulsacyjny, identyczny do tego, z którego korzystali Marines w drugiej odsłonie filmów Obcych. Nie będę przesadzać jeżeli powiem, że nie mogłem oderwać się od tej broni.
Kolejną miłą rzeczą jest też to, że twórcy pozwolą nam walczyć nie tylko ze standardowymi Obcymi, ale także i ze zbuntowanymi androidami lub też mutantami. Te bardzo różnią się od Xenomorphów i będą wymagały innego podejścia – androidy walczą korzystając z osłon i ostrzeliwując nas z różnych stron, a mutantów jest znacznie więcej niż xenomorphów. Giną także szybciej, ale w krótkiej chwili oddział graczy może zostać okrążony przez setki małych gnojków. W Aliens: Fireteam Elite spotkamy także bardziej elitarnych wrogów, których zachowanie jest inne od standardowego biegnięcia prosto pod karabin. Istnieją obcy, którzy wybuchają po zabiciu oraz tacy, którzy zamiast atakować, schowają się w kącie i spróbują ogłuszyć jednego z graczy, co może spowodować, że jeżeli ktoś jest na tyle głupi by biegać samodzielnie, to zostanie sam na sam na pastwie takiego potwora. Pojawią się także potężniejsi wrogowie elitarni, którzy będą posiadać niesamowitą pulę punktów życia lub też będą zachowywać się w niecodzienny sposób. Snajperzy, niewidzialne mutanty czy też wreszcie potężni pretorianie lub też sprytne robotnice atakujące nas z flanki i uciekające, kiedy zostaną dostrzeżone to tylko część potworności, z którymi przyjdzie mierzyć się graczom.
Aliens: Fireteam Elite należy do tych szczególnych gier, które wiemy że są niedopracowane, ale i tak w nie gramy z przyjemnością. Trochę boli fakt, że twórcy nie podeszli do tematu z należytym szacunkiem i dostarczyli nam niestety niedokończony produkt, który będzie poprawiany oraz rozbudowywany o podstawowe funkcje w najbliższych miesiącach lub też nawet latach. Ale trzeba też przyznać, że i dzisiaj Aliens: Fireteam Elite daje solidną dawkę frajdy i nie mogę powiedzieć, że grało mi się źle. To była naprawdę dobra podróż, a jeżeli twórcy trochę ogarną grę, to spokojnie możecie podwyższyć tą ocenę o dwa punkty.
Podsumowanie
Pros
- Świetnie odwzorowane lokacje nie tylko z oryginalnych filmów Obcy, ale i z Prometeusza
- Klasyczne udźwiękowienie - strzelanie z karabinu pulsacyjnego powoduje ciarki na plecach
- Sporo rodzajów wrogów i to nie tylko Xenomorphów
- Różne klasy postaci, które możemy dodatkowo modyfikować
Cons
- Brak szybkiej gry
- Sporo błędów
- Niedociągnięcia niskobudżetowego projektu, które bardzo rzucają się w oczy
Brak komentarzy