Kilka podstawowych informacji o grze Zamiast Nas:
Zamiast Nas zabiera nas do roku 2083, w którym ludzi już nie ma. Przyroda próżni nie znosi, więc dość szybko małpy wróciły na szczyt i kontynuują ewolucję – zbierają się w plemiona i starają się wykorzystać przedmioty pozostawione przez ludzi. Ktoś tu ewidentnie się mocno zainspirował Planetą Małp, ale ja akurat nie mam nic naprzeciw – uwielbiam tę serię! Szkoda, tylko że nie czuć zbytnio tego klimatu podczas rozgrywki. Gra mogłaby być o czymkolwiek, chociażby o uprawnianiu marchewek i groszu, a i tak mechanicznie niewiele by się tu zmieniło.
Jakość wykonania
Na początku przeżyłem miłe zaskoczenie – nie wiem, dlaczego, ale ciągle myślałem, że Zamiast Nas będzie wydane w dużym pudle pokroju Anach Rony. Okazało się to jednak małe pudełko podobne do tych od Carcassonne. Bardzo mi się podoba szata graficzna tego tytułu, a w szczególności okładka. Ogromny plus za różne wersje okładek, w zależności od wersji językowej. Kto rozpoznaje, co jest na naszej polskiej wersji? Pozostałe elementy jakościowo są na najwyższym poziomie i nie mam się zbytnio do czego przyczepić. Stosunek cena do zawartości wypada całkiem korzystnie.
Kilka słów o zasadach
Gracze wcielają się w liderów plemion składających się początkowo z pospolitych tamaryn. Gra to wyścig, w którym metą jest zdobycie przez jednego z graczy osiemdziesięciu punktów. Każda runda składa się z trzech faz. W pierwszej dobieramy cztery wierzchnie karty z naszej talii i układamy je w linii. Kolejność, w jakiej to zrobimy ma znaczenie, ponieważ na kartach są nadrukowane ramki – tylko te zamknięte pozwolą nam na zdobycie zasobów czy punktów. Następna faza to powiększanie plemienia – wybieramy jeden z dysków, a po jego odkryciu zgarniemy bonus i możliwość zrekrutowania w ciemno karty z odpowiadającego mu gatunku, płacąc określone surowce. Ostatnia faza do odpoczynek, czyli odrzucenie zużytych kart oraz zabranie dysków.
Frajda z rozgrywki, czyli jak chętnie znowu zagram w Zamiast Nas?
Czy da się zrobić dobrze działająca grę opartą na jednej łamigłówce, podlaną ładnymi grafikami i zupełnie niepowiązaną z klimatem rozgrywką? Okazuje się, że jak najbardziej! Zamiast Nas to gra jednej akcji – rozkładania czterech dobranych kart według najlepszej kolejności, zdobywając przez to kupę zasobów oraz cenne punkty. Próba ułożenia kart w jak najlepszej kombinacji jest świetna i nie aż tak banalna, jak mogłoby się wydawać. Potrafi frustrować, gdy będziemy raz, czy drugi przekładać kolejne karty, ale też da nam sporo satysfakcji, gdy w końcu rozkminimy najlepszy układ na daną turę. Dodatkowo fakt, że wszyscy robią to w tym samym czasie sprawia, że nie czuć płynącego czasu.
Gra oferuje nam sporo potencjalnych ścieżek z ułożeniem naszych kart. To my musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, czego aktualnie potrzebujemy najbardziej? Generowanie punktów jest super, ale może lepiej skupić się na surowcach i oszczędzić na dużo lepsze karty drugiego poziomu? A może jednak to olać, bo samymi jedynkami też da się sporo zwojować. Bardzo mi się podobało nieustanne przekładanie kart i sytuacja, gdy za chwilę do głowy wpadał nowy pomysł i karty szybciutko się przekładało. Jestem pod wrażeniem, jak przy dość banalnym mechanizmie udało się twórcom stworzyć tak niebanalną rozrywkę. Ciekawe i często zaskakujące są kombinacje warunkowe, które uda się nam utworzyć – często są pokręcone, pozwalają nam generować punkty za nic lub przerabiać jeden zasób na dwa zasoby. To pokazuje, jak ważne i przyjemne jest samo układanie czterech kart.
Skoro o kartach mowa, to naszą startowe pulę możemy modyfikować, kupując nowe, więc można powiedzieć, że mamy tu też deck building. Mówię o tym trochę sceptycznie, bo nowe kart dochodzą do nas w ciemno – wydając ciężko uzbierane surowce nie wiemy, jaką małpę dostaniemy. Dobrze, że możemy, chociaż wybrać jej rodzaj, ale ramki, które przedstawia są już dla nas wielka niewiadomą. Z jednej strony rozumiem zamysł – gdybyśmy musieli analizować potencjał każdej karty, faza pozyskiwania kart mogłaby się nieco rozciągnąć w czasie. Z drugiej strony mechanizmy dobierania kart w ślepo nieco się kłócą z moim poczuciem dobrego budowania talii w grze. Zważywszy, że talię z reguły warto ulepszać – niezależnie, czy kartami 1, czy 2 poziomu, to takie losowe dobieranie może faworyzować jednego z graczy.
Podobają mi się zdolności samych małp – mamy cztery różne grupy, a każda z nich specjalizuje się w nieco innych rzeczach. Orangutany zapewniają sporo baterii potrzebnych do aktywowania przedmiotów. Co do nich mam mieszanie uczucia. Losujemy trzy na rozgrywkę i w przypisanej do nich fazie możemy ich użyć jako dodatkowa akcja. Są nierówne, czasami sytuacyjne i często nie napędzają nam silniczka, a nie oszukujmy się, Zamiast Nas to wyścig o punkty.
Szympansy dzięki zdolności naśladowania pozwalają nam ponownie aktywować wybraną przez nas ramkę z kart. To mi się często przydawało i robiło darmowe punkty przy dobrym ułożeniu kart. Goryle są duże i generują gniew, potrzebny do czyszczenia naszej talii z kart, które nam zawadzają. Chcemy się szybciej dokopać do zakupionych przez nas kart zamiast ciągle grać te podstawowe – goryle chętnie pomogą. Mandryle są najnudniejsze, ale też najbardziej efektywne – generują dużo punktów, a o to chodzi przecież w grze.
Co mi przeszkadzało w Zamiast Nas? Gra to wieloosobowa gra solo praktycznie bez żadnej interakcji, ale z wyścigiem unoszącym się w powietrzu. Podczas zabawy każdy skupia się głównie na sobie i nie ma w zasadzie potrzeby zaglądania co tam rzeźbią przeciwnicy. Trochę mi przeszkadzało nieprzewidywalne nadejście końca gry. Może się nam wydawać, że jest jeszcze czas na dwie rundki, a tu ktoś natrzaskał punktów i zwijamy interes. Nacisk jest postawiony dla kombinowanie nad własnym silniczkiem – pod tym względem Zamiast Nas jest całkiem przyjemną grą, aczkolwiek, jeżeli szukacie czegoś bardziej „interakcyjnego” to gra na pewno nie jest dla Was.
Gra mechanicznie jest oparta na jednym układaniu kart, więc co rozgrywkę będziemy odczuwali coraz większą powtarzalność. Nie będę ukrywał, że gra raczej nie zawojuje mojego stołu – zagram od czasu do czasu, zaproponuję, jeżeli ktoś wypatrzy pudełko w gąszczu innych gier, ale nie czuję potrzeby wracania do niej często. Warto wspomnieć o trybie solo (w grze wyglądającej na solo pasjans), który jest całkiem prosty w obsłudze, ale piekielnie trudny do wygrania.
Skalowanie i regrywalność
Jednocześnie w Zamiast Nas możemy grać aż w sześcioro osób! Dzięki symultanicznemu rozgrywaniu fazy z układaniem kart, zupełnie nie czuć jakiegokolwiek spowolnienia i przestojów podczas zabawy. Inni gracze nieszczególnie też wpływają na cokolwiek, więc mogę powiedzieć, że gra działa w każdej konfiguracji przy stole dokładnie tak samo. Co do regrywalności, to uczucia mam mieszane. Z jednej strony dopakowujemy naszą talię losowymi kartami i bawimy się w kombinowanie jak najlepiej, to ułożyć, co jest dość różnorodne. Z drugiej ciągle robimy to samo, przez co gra z rozgrywki na rozgrywkę będzie nas ekscytowała coraz mniej.
Na zakończenie
Zamiast Nas to całkiem sprytna gra oparta na jednym pomyśle – układaniu kart w linii i dopasowywaniu ramek z różnymi symbolami dającymi nam zasoby oraz punkty. Bardzo mi się podobało nieustanne przekładanie kart i sytuacja, gdy za chwilę do głowy wpadał nowy pomysł i karty szybciutko się zmieniało. Lubię taką kombinatorykę w grach i Zamiast Nas wpasowało się w te gusta. Niestety gra to wyścig do progu punktowego, aczkolwiek podczas rozgrywki wygląda to na wieloosobowy pasjans – interakcja pomiędzy graczami jest szczątkowa. Początkowe partie są nawet przyjemne, ale im więcej grałem, tym zaczęła się wkradać nuda i powtarzalność. Zagrać warto, od czasu do czasu sam to wyciągnę, ale jakiegoś ogromnego wrażenia Zamiast Nas niestety na mnie nie zrobiło.
[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Lucrum Games za przekazanie gry do recenzji.
Może zainteresuje Cię recenzja gry WSIĄŚĆ DO POCIĄGU: LEGENDY ZACHODU ?
Brak komentarzy