Kilka podstawowych informacji o Brass: Birmingham
Brass: Birmingham przenosi nas w czasy angielskiej rewolucji przemysłowej. Wiecie, manufaktury, duża produkcja przy małych kosztach. Przedsiębiorstw było jak grzybów po deszczu, a gracze mają szansę pokierować jedną z takich firm, która chce zdominować rynki Birmingham i okoliczne w regionie West Midlands. Swoje handlowe imperium będziemy rozwijać poprzez stawianie i ulepszanie rozmaitych zakładów m.in.: przędzalni, czy browarów. Żeby zapewnić dobrą logistykę naszych towarów rozbudujemy również sieci kolejowe i rzeczne kanały, którymi płyną nasze dobra. Braas to zaskakująco klimatyczna gra jak na euraska – wszystko jest tu nieźle wytłumaczone i ładnie zazębione w mechanice gry.
Kilka słów o zasadach
Braas nie należy do gier najtrudniejszych, ale nie spodziewajcie się też poziomu rodzinnego. To średniozaawansowana gra pełna zależności i możliwości, a przez to różnorakich zasad. Rdzeń mechaniki jest prosty – żeby coś zrobić musimy wydać jedną z kart, które posiadamy na ręce. W swojej turze możemy wykonać maksymalnie dwie takie akcje. Rozgrywka dzieli się na dwa mniejsze etapy – erę kanałów oraz kolei z własnym podliczeniem punktów.
W grze mamy sześć różnych akcji oraz spasowanie. Możemy oczywiście zrobić dwie takie same akcje, jeżeli chcemy i mamy na to potrzebne zasoby. Podstawą jest budowanie, którym umieszczamy na planszy kolejne zakłady przemysłowe. Akcją rozbudowy sieci będziemy mogli umieszczać żetony połączeń na torach kolejowych lub kanałach. Ciekawa jest akcja rozwoju, która pozwala nam odrzucać z planszy gracza dwa zakłady. Dzięki temu możemy szybciej dokopać się do tych bardziej wartościowych i dających nam więcej bonusów kafelków. Akcją sprzedaży obracamy nasze kafelki zakładów (uwaga, transakcja wymaga piwa!). Obrócone kafelki dają nam punkty i zwiększają przychodu, więc chcemy to robić. Pożyczka to coś, czego nikt nie lubi, ale też nie ma się czego bać – cofamy nasze przychody i bierzemy 30 monet. Akcją rozpoznania możemy wymienić dwie karty na jokera.
Jakość wykonania
Na początku delikatnie zaskoczyło mnie samo pudełko – spodziewałem się czegoś większego po grze, która była fundowana w wypasionej na kickstarterze. Bardzo mi się podoba art na wieczku – minimalistyczny a jednak coś w sobie ma.
Frajda z rozgrywki
Braas to gra ze ścisłej topki gier planszowych ogółem. Nie trzeba go chyba nikomu przedstawiać – pierwsze miejsce wśród rankingu BGG mówi samo za siebie. Moim prywatnym zdaniem to też największy hit Martina Wallace’a, który robi gry dobre, ale tylko Braas spodobał mi się na tyle, żeby został na mojej półce. Trochę uprzedzam moje przemyślenia, ale nie ma co kręcić – Braas to bardzo dobra gra, która nieźle się starzeje, chociaż na pierwszy rzut oka nie ma w niej aż tyle mięska i mechanik, żeby zrozumieć jej hype.
Siłą Braasa jest świetne spięcie występujących mechanik w solidny tytuł, który płynie przy stole bez zbędnych przestojów, dziwnych zagrywek, czy mózgożernych decyzji – chociaż jest nad, czym pomyśleć. Gra nie należy jednak do najkrótszych i paraliż decyzyjny może się zdarzyć, ale takie już uroki tych lepszych eurasów. Nie mamy tu ciągłego kalkulowania zasobu w zasób (fani excela na planszy niepocieszeni), możliwości jest sporo, a sama gra wygląda na tyle dobrze i klimatycznie, że bez problemu do niej usiądę i zaproponuję partyjkę. Czy Braas to mój ulubiony tytuł? Raczej nie, aczkolwiek w kategorii euro z mocnych ekonomicznym zacięciem chyba lepszej gry nie mam. Moim ideałem cały czas jest Barrage, ale ileż można produkować ten prąd 🙂.
Braas to gra pełna zależności. Na początku świetna mechanika z kartami – po zagraniu zazwyczaj robimy akcję w obrębie danej karty. Raz, że musimy mieć pasującą kartę a dwa że nie zawsze to wystarczy żeby upragnioną akcję wykonać. Żeby stawiać kolejne budowle lub sprzedawać towary musimy mieć dostęp do surowców. Nowe manufaktury czy rozbudowa kosztują pieniądze, których zawsze brakuje. To wiąże się z kolejną fajną mechaniką – pożyczką. Złoto jest ważne i bez uważnego planowania będziemy na minusie. Dodatkowo im więcej wydamy w danej rundzie tym później będziemy zaczynam kolejną turę. To daje nam kolejną płaszczyznę do planowania i zarządzania rozgrywką.
Dobrze jest też planować przestrzennie kolejne przemysły i podpinać się w odpowiednich momentach pod działania naszych oponentów. Wybudowanie kopalni czy huty musimy dobrze wymierzyć w czasie, aby nie zostać z towarem lub co gorsza brakiem jakiegoś surowca na rynku. Gra ma zaskakująco dużo interakcji pomiędzy graczami, również tej negatywnej. Wszystko co znajduje się na planszy może być wykorzystane przez wszystkich graczy. Będziemy korzystać z surowców, sieci transportowych innych graczy bo często to nam się opłaci bardziej niż budowa własnych. Najważniejszy jest balans i odpowiednie planowanie. Konkurujemy również o miejsca na postawienie budynków – co ma niebagatelne znaczenie przy długofalowej strategii.
Braas bardzo dobrze się skaluje i w każdym składzie grało mi się niezwykle przyjemnie, aczkolwiek moim faworytem jest jednak pełna, czteroosobowa partia. wtedy jest ciasno, dynamicznie i trzeba nieźle główkować nad dziejącymi się zmianami na planszy. Regrywalność tytułu jest ogromna, pomimo tego że robimy podobne rzeczy. Podejdą nam inne karty, zbudujemy inne budynki na start i każda partia płynie inaczej.
Na zakończenie
Brass: Birmingham to kawał fantastycznej gry planszowej, którą mogę polecić wszystkim fanom nieco cięższych rozgrywek. Wszystko świetnie się tu spina i ciężko jest wskazać jakieś minusy. Jest dynamicznie, trzeba planować i balansować sytuacją na planszy. Gra wygląda też świetnie i równie dobrze spędzam przy niej czas. Jeżeli znacie, grajcie jak najczęściej bo Braas jest tego wart. Jeżeli nie znacie to zachęcam do zagrania, kapitalny tytuł!
WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Rebel za przekazanie gry do recenzji.