Bulwark: Falconeer Chronicles – Recenzja – Dziwne i Oryginalne


Bulwark: Falconeer Chronicles idzie inną drogą niż standardowe city buildery i szczerze mówiąc, po kilkudziesięciu godzinach gry dalej nie wiem co mam myśleć o tej produkcji. Jednocześnie chcę grać dalej i już w głowie planuję sobie kolejne miasto. Czym jest ta gra? Zapraszam do recenzji!

Bulwark: Falconeer Chronicles to bardzo dziwna gra i już przy pierwszym kontakcie z nią, nie do końca wiedziałem o co tutaj chodzi. Jest to city builder, w którym będziemy budować olbrzymie miasto w świecie będącym pozostałościami po wielkiej wojnie. Będą do nas dołączać członkowie różnych frakcji, a za nimi przyjdą zwykli obywatele, którzy zamieszkają w naszej metropolii. Będziemy też handlować, wchodzić w relacje z innymi osadami czy też poszukiwać różnych sekretów. Dlaczego więc ta gra jest taka wyjątkowa? Bo praktycznie wszystko dzieje się tutaj samo, my tylko budujemy i rozbudowujemy wieże, łączymy je w ciągi produkcji i przydzielamy dowódców w różne miejsca do pracy. To ile i jacy obywatele do nas się przyłączą wynika od takich czynników gdzie postawimy osiedle danej frakcji, a także jak zagospodarujemy przestrzeń wokół niej. I wszystko praktycznie robimy jednym przyciskiem.

Bulwark: Falconeer Chronicles - Recenzja - Czy warto kupić?

Na samym początku gry pojawia się komunikat od twórcy Bulwark: Falconeer Chronicles, w którym tłumaczy on, że gra polega na nieskrępowanym tworzeniu i eksperymentowaniu. Ciężko się z tym nie zgodzić, bo budynki możemy budować praktycznie wszędzie, ale także możemy je dowolnie burzyć. Nie ma tutaj surowców jako takich, a jedynie ciąg dostaw i jeżeli do danego miejsca dostarczone są siły ludzkie, drewno, kamień i żelazo, to możemy robić wszystko co chcemy. Możemy budować olbrzymią wieżę, czy też zbudować kilkanaście ich obok siebie i połączyć tak jak nam się podoba. Im dalej jednak od źródła, tym mniejsze możliwości rozbudowy, ale łącząc różne wieże między sobą niejako wzmacniamy dostawy więc można tutaj eksperymentować. I na eksperymentach polega właśnie Bulwark: Falconeer Chronicles, bo o ile zasady są bajecznie proste, to ilość zależności i mechanik jest olbrzymia i ciężko się w tym połapać. Do tego gra pomimo prostego samouczka, w którym bardziej się chwali tym jak wielką swobodę mamy, niż tłumaczy nam zasady gry, nie za bardzo wyjaśnia nam zaawansowane zależności w grze.

Bulwark: Falconeer Chronicles recenzja -4
Ładna ta nasza dolina

Dla mnie osobiście było to pewnym problemem, bo dwa razy się zdarzało, że od nowa rozpoczynałem grę bo coś zrobiłem nie do końca tak jak chciałem lub też nie działało jak powinno i szybciej było zacząć od nowa niż przebudowywać osadę i łańcuchy dostaw. To trochę wynika z idei gry, gdzie sami mamy wszystko odkryć, ale jednak przydałoby się ładne podsumowanie tego, jak zdobywać lepszych dowódców czy też jak przyciągnąć mieszkańców danej frakcji. Przykładowo z jakiegoś powodu w mojej ostatniej osadzie miałem naprawdę wielu piratów, ale pozostałe frakcje dosyć niechętnie chciały do mnie się przyłączać pomimo tego, że nie faworyzowałem złoczyńców w żaden sposób. Postanowiłem nawet napisać na oficjalnym discordzie gry, gdzie twórcy wyjaśnili mi, że osady trzeba budować wysoko by jak najwięcej domków mogło się pojawić wokół nich, a także trzeba uważać z portami, bo piraci lubią po prostu przypływać na statkach.

Bulwark: Falconeer Chronicles recenzja -1
Im dłużej grasz tym bardziej planujesz i więcej zależności dostrzegasz.

Oprócz budowy miasta, będziemy także regularnie przełączać się na statek geodezyjny, który służy do odkrywania okolicy naszego miasta. Naszym celem będzie znalezienie innych osad, próba dogadania się z nimi i przyłączenie ich do naszych włości. Oprócz tego w grze pojawi się sporo losowych wydarzeń, takich jak różni kapitanowie podróżujący na otwartym oceanie, zapomniane rzadkie budynki, a nawet możliwość odnalezienia rzadkiego tytana czy też innego cudu świata. W praktyce jednak po kilku godzinach zabawy na jednej mapie, wydarzenia przestały się pokazywać, nawet te losowe, co jest o tyle dziwne, że do tego momentu było ich naprawdę dużo. Na dodatek po wyłączeniu i włączeniu gry, wydarzenia znowu mogą zacząć się pojawiać, a raz nawet po restarcie, pomimo zapisu gry, miałem totalnie inne współczynniki popularności przy różnych frakcjach. Może mi się wydawać, że gra w jakiś sposób przy uruchomieniu na nowo przelicza niektóre elementy, które nie są tak ochoczo liczone w trakcie aktywnej gry.

Bulwark: Falconeer Chronicles recenzja -2
Ale mało co daje mi tyle satysfakcji w grze, co zbudowanie działającego mostu między dwoma olbrzymimi wieżami.

Jeżeli chodzi o aspekty audiowizualne, to Bulwark: Falconeer Chronicles prezentuje się należycie pozytywnie. Im dłużej gramy, tym nasze miasto będzie większe, a zasnute w oddali mgłą olbrzymie wieże są niesamowicie widowiskowe. Do tego całkiem przyjemny narrator budujący lekko dystopijny klimat oraz ogólnie ładne udźwiękowienie sprawia, że gra jest bardzo miła dla naszych zmysłów estetycznych. Do tego gra posiada polską wersję językową, co się przydaje, bo o ile braku jakiejkolwiek sensownej fabuły i bardziej sandboxowy charakter gry, to jednak liczne komunikaty prowadzącego mogą pomóc nam zrozumieć o chodzi w rozgrywce. Niestety gra posiada parę błędów, najgorszy z nich był wtedy, kiedy zbudowałem port w takim miejscu, że zablokował inny. Gra wtedy się wysypała do systemu i nie zdążyła zapisać stanu, przez co musiałem wrócić do poprzedniego stanu gry sprzed kilkunastu minut. No i tutaj znowu objawił się kolejny problem z tłumaczeniem zasad, bo nie wiedziałem, że porty mogą się zablokować, zwłaszcza, że gra zabraniała mi stawiać porty gdzie popadnie, w tym także w pobliżu innego portu.

Bulwark: Falconeer Chronicles recenzja -4
Walki między piratami i wrogimi siłami są automatyczne jak większość gry. Wystarczy podlecieć do przeciwnika i cieszyć się z show, zwłaszcza że nasza flota w grze regularnie się powiększa.

Bulwark: Falconeer Chronicles to o tyle specyficzna gra, że grając pierwszą godzinę chciałem po prostu tytuł porzucić, bo po pierwsze nie wiedziałem o co chodzi, a po drugie, gra nie miała historii która miała mnie napędzać i nakierowywać na kolejne działania. Im dłużej jednak grałem, tym bardziej się wciągałem i chciałem zobaczyć, w jaki sposób rozwinie się moje miasto. To jak się pojawią tam domki mieszkańców nie zależy od nas, my jedynie budujemy wieże i łączniki między nimi, a reszta dzieje się sama. To jest o tyle dziwne, że nawet trochę magiczne i daje dziwne poczucie satysfakcji, zwłaszcza kiedy odkryjemy kolejną szaloną zależność gry. Bulwark: Falconeer Chronicles to gra prosta i trudna jednocześnie, gdzie zasady zostały sprowadzone w 80% do jednego przycisku, a jednocześnie głębia strategiczna rozgrywki sprawia, że nawet budując kolejne miasto nie będziemy się nudzić, a nawet będziemy się bawić jeszcze lepiej dzięki wiedzy zdobytej ze wcześniejszych rozgrywek.


Klucz recenzencki w wersji na Playstation 5 otrzymaliśmy od Wired Productions. Dziękujemy!

Podsumowanie

Bulwark: Falconeer Chronicles to gra jednocześnie prosta i trudna, idealna dla osób lubiących samodzielnie odkrywać gry bez samouczków czy też prowadzącej za rękę kampanii.
Ocena Końcowa 8.0
Pros
- Olbrzymia swoboda przy projektowaniu miasta
- Możliwość eksperymentowania bez żadnych konsekwencji
- Ładna grafika i świetnie wyglądające miasta
- Można zaspokoić swoją ciekawość odkrywcy
- Pomimo swojej prostoty, jest bardzo wciągająca
Cons
- Sporo nie zawsze sensownych mechanik, których gra nie tłumaczy
- Od pewnego momentu wydarzenia losowe przestają się pojawiać

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Fallout - Ranking najlepszych gier z serii które musisz poznać
Następny CD Projekt, Cyberpunk 2077 i nowa, oryginalna przeglądarka Opera