Elden Ring: Shadow of the Erdtree – Recenzja – Czekałem na to!


Elden Ring: Shadow of the Erdtree to pierwszy dodatek do popularnej gry typu soulslike od From Software. Czy dodatek okaże się tak dobry, a nawet lepszy niż podstawka? Zapraszam do recenzji!

Shadow of the Erdtree pozwoli nam zwiedzić całkowicie nowy fragment ziem pomiędzy, nową mapę, która nie jest bezpośrednio podłączona do starego świata. Dostać się tam możemy tylko w jeden sposób, dotykając kokonu, w którym znajduje się ciało Miquelli. Dostać się tam możemy po pokonaniu bossa Mohg: Pan krwi, więc musimy być dosyć zaawansowanie w fabule, by zacząć bawić się w dodatku. Właściwie to otwarcie powiem, że do momentu ukończenia gry nie ma sensu zaczynać dodatku. Jest tam naprawdę ciężko, bossowie są okrutni, a świat, pomimo wielkiego piękna, jest też niesamowicie brutalny.

Elden Ring: Shadow of the Erdtree - Recenzja - Czy warto kupić?

Jeżeli chodzi o fabułę, to musiałbym napisać chyba o tym oddzielny artykuł, bo nawet krótkie przedstawienie będzie pełne spoilerów, które mogą zepsuć zabawę fanom gry. Musicie wierzyć mi na słowo, że ilość smaczków oraz różnych ciekawych historii jest tutaj niesamowita. Fani tego typu narracji, do których sam należę, będą chłonąć każdy drobny szczegół i próbować, niczym puzzle, dopasować go do fragmentów całego wątku gry. Znajdziemy tutaj nowe opcjonalne podziemia, gdzie np. znajdziemy miejsce tworzenia ludzi słojów, do których należał dobrze nam znany Alexander, ale także trafimy do tajemniczego lochu, gdzie oddaje się cześć smokom.

Na widoczki w Shadow of the Erdtree nie będziesz narzekać.

Shadow of the Erdtree może się pochwalić tym samym co podstawka, czyli piękną, obszerną mapą świata. Niektórzy gracze narzekają, że lokacje między podziemiami są zbyt duże i puste. W tym jest trochę prawdy, ale ponownie warto zrozumieć czym jest Królestwo Cienia. Jest to miejsce zniszczone przez wojnę, gdzie po olbrzymich polach pełnych duchów oraz grobów pokonanych znajdziemy jedynie ruiny oraz dalej aktywne potężne golemy. W ten sposób gra opowiada nam historię, a osobiście nie będę marudził na tego typu przedstawienie świata gry. Królestwo Cieni jest cudownym, niesamowicie estetycznym miejscem. Ciągnące się po horyzont pola złotej pszenicy na której widać widmowe groby, mroczne drzewo będące daleko na horyzoncie czy też unoszące się tu i tam różne elementy sprawiają, że Shadow of the Erdtree zagwarantuje nam chyba najładniejszą wycieczkę w Elden Ring.

Shadow of the Erdtree recenzja-1
Mapa jest mniejsza niż w oryginale ale i tak bardzo duża i będziesz ją odkrywać w segmentach.

Sama rozgrywka nie zmieniła się nawet trochę. Shadow of the Erdtree zaoferuje nam parę nowych broni, jednak jeżeli jesteście przyzwyczajeni do swoich ulubionych narzędzi zagłady z podstawki, to będziecie się czuć z nimi dalej dobrze. Lekkie wielkie miecze, będące kompromisem między ciężarem i obrażenia albo dwa miecze, pozwalające nam trzymać dwie bronie. Osobiście grając moim magicznym samurajem znalazłem tylko jedną broń, którą chętnie ulepszyłem i przetestowałem. Magowie w Elden Ring zawsze byli pokrzywdzeni i to gracze oparci na wierze mają najwięcej fajnych zabawek. W Shadow of the Erdtree to się nie zmieniło. Ale pojawi się za to parę nowych amuletów czy też specjalne buteleczki perfum, których można używać do np. podpalenia wroga. Jednak ponownie, nie sprawdzimy ich siły, jeżeli ich nie ulepszymy, a nie wiemy czy warto je ulepszać, skoro nie znamy ich siły. Według mnie gra za bardzo opiera się na ulepszeniach sprzętu, co nie pozwoli graczom odpowiednio przetestować nowego sprzętu. Dlatego też większość graczy przywiązuje się do jednej broni i jej się trzyma.

Jednak Shadow of the Erdtree kopiuje problemy oryginalnej gry. Przede wszystkim bossowie, którzy mają dużo punktów życia i pokonują nas dwoma ciosami. Tutaj nawet zwykły rycerz z podziemi może zdmuchnąć nas dwoma ciosami miecza i to niezależnie czy masz ciężki pancerz czy też nie. Główni bossowie są jeszcze gorsi, nie powiem, że mają zły design czy też są trudni do pokonania. Wprost przeciwnie, wbrew obiegowej opinii, uważam że są dosyć prości, zwłaszcza kiedy używamy ducha czy też właśnie magii. Problem jest jednak z ich potężnymi atakami. Nie ma szans, by pokonać głównego bossa za pierwszym razem, a wynika to z tego, że ich ataki zabijają nas szybko.

Shadow of the Erdtree recenzja-2
W tle widać dobrze nam znanego giganta, tym razem w formie ducha. Kolejny reskin.

Poznając więc nowy ciąg ataków bossa, bo prawie nigdy nie są to pojedyncze uderzenia, musimy prawie zawsze oberwać parę razy i zginąć. Taka nauka przez bieganie od punktu łaski jest czymś, czego szczególnie nie trawię. Nie wiem co tutaj poszło nie tak, w międzyczasie powstał Armored Core 6, w którym widać było, że twórcy ogarnęli wreszcie kwestie obrażeń i pancerza. Tutaj obojętnie czy nosisz szmaty czy też właśnie najcięższy pancerz w grze, to i tak dwa ataki mogą Ciebie zdmuchnąć z planszy. Warto też tutaj wspomnieć, że twórcy przygotowali dla nas szereg wzmocnień, które pozwolą nam być bardziej skutecznym w Królestwie Cienia. To jednak i tak nie starczy i po prostu grając pierwszy raz w Shadow of the Erdtree musicie się liczyć z tym, że każdy główny boss zabije Was parę razy, zanim nauczycie się jego ruchów.

O grafice i oprawie wizualnej w Shadow of the Erdtree już opowiedziałem. Jest tutaj naprawdę ślicznie. Problem jest natomiast z aspektami technicznymi. Po pierwsze, wrogowie mają nierealistyczne animacje związane z atakami. Część z nich potrafi natychmiast, nienaturalnie obrócić się w miejscu, by wymusić na nas trafienie. Oznacza to, że flankowanie wrogów jest już bez sensu, bo nie wiemy, który z nich będzie miał takie triki na podorędziu. Druga kwestia, to olbrzymi poziom reskinów, zwłaszcza wśród mniejszych wrogów i pobocznych bossów. Dalej spotykamy smoki czy też zgniłe drzewce, a znaczna część zwykłych przeciwników to po prostu lekko zmienione wersje znane nam z oryginału. Ten problem już był widoczny w podstawce i niestety w Shadow of the Erdtree nie dość, że nie dostaliśmy zbyt wielu nowych zwykłych przeciwników, to dalej będziemy walczyć z praktycznie dokładnie tymi samymi co wcześniej.

Z jednej strony pusto, ale jakiś patrol widać, a także ruiny tak bardzo nas zapraszające do środka.

Ale mimo tych bolączek, Shadow of the Erdtree bardzo mi się podobał. Jest to solidny dodatek, który zapewnił mi ponad 50 godzin zabawy. Frustrujące walki z głównymi bossami (bo ci dodatkowi byli spoko) były jedynie tymczasowym przystankiem i to właśnie element eksploracyjny najbardziej mi się tutaj podobał. Lokacje są zróżnicowane, pełne sekretów i po prostu piękne. Bardzo miło mi było wrócić do ziem pomiędzy i skończyć ten jakże cudowny dodatek. Mam nadzieję, że twórcy nie zakończą projektu i teraz dostarczą nam drugie DLC do tego tytułu.

Pamiętaj, że Shadow of the Erdtree możesz kupić w naszym Sklepie z Grami!


Egzemplarz recenzencki w wersji na Playstation 5 otrzymaliśmy od wydawnictwa Cenega. Dziękujemy!

Podsumowanie

Pomimo paru bolączek, Shadow of the Erdtree jest bardzo fajnym dodatkiem będącym naturalnym przedłużeniem gry.
Ocena Końcowa 8.0
Pros
- Obszerna i fantastycznie zaprojektowana mapa
- Nowy sprzęt daje radę
- Widoczki i klimat
- System skalowania i ulepszeń postaci
- Bardzo długie DLC
- Ciekawe smaczki dla fanów lore z Elden Ring
Cons
- Zbyt trudni bossowie
- Sporo reskinów z podstawki
- Problem z animacjami i hitboxami

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Czy w Once Human zagrasz na Playstation 5 i Xbox Series X?
Następny World of Warcraft - Warbands - Co to jest i jak działają?