Evil West to gra od polskiego studia Flying Wild Hog, w której pokierujemy krokami pewnego kowboja, który należąc do tajemniczego instytutu będzie zawodowo zajmował się polowaniem na wampiry, zwane tutaj także pogardliwie pijawkam.
Evil West to trzecioosobowa gra akcji, w której będziemy poznawać historię głównego bohatera nazywającego się Jesse Rentier. Pracuje on w instytucie, który zajmuje się polowaniem na wampiry oraz badaniem zjawisk paranormalnych. Pan Rentier do wykonywania swoich obowiązków będzie używał pistoletów, karabinów, strzelby oraz elektrycznej rękawicy, która doskonale nadaje się do obijania brzydkich buziek wampirów. To właśnie wokół rękawicy będzie krążyć główny wątek fabularny, gdyż ta jest jedynie prototypem i naszym zadaniem będzie nie tylko przetestowanie jej w boju, ale także zrozumienie jak działa, naprawienie jej i wreszcie ulepszenie, tak by każdy agent instytutu mógł takową otrzymać. Oczywiście od tej historii będą też odchodzić kolejne gałęzie, o których nie chcę tutaj mówić, by nie psuć Wam zabawy z odkrywania kart tej szalonej historii. Bo musicie wiedzieć, że Evil West to klasyczny western ze wszystkim dobrodziejstwem w postaci klasycznych tekstów, napadów na pociąg oraz pojedynków na szybkość, chociaż tutaj pojedynkujemy się z potworami rzucającymi w nas głazami. Tak czy inaczej, Evil West będzie posiadał dziesiątki przerywników fabularnych, stworzonych z największą dbałością o szczegóły, które będą intrygować sobą i zachęcania do grania dalej. Pierwszy punkt dla Evil West.
Drugi punkt gra zbierze za samą rozgrywkę. Evil West jest podzielony na ściśle określone etapy – okresy spokoju, kiedy będziemy mogli pochodzić po naszej bazie w Calico, miejsca, gdzie będziemy mogli poszukać znajdziek oraz duże areny pełne wrogów. Muszę powiedzieć, że bardzo mi odpowiada ten podział – ile razy graliście w jakąś grę i zanim dokładnie wyeksplorowaliście dany obszar, to aktywowała się jakaś animacja czy też przejście do kolejnego etapu i nie mogliście się wrócić? Tutaj tego nie ma – wszystkie przejścia są dokładnie oznaczone błyszczącymi łańcuchami, a jeżeli po drugiej stronie widzicie dużą otwartą przestrzeń, to prawdopodobnie będzie walka. Eksplorowania w Evil West nie ma jakoś szczególnie dużo i gra jest w głównej mierze skupiona na walce – chociaż dzięki lizaniu ścian znajdziemy dolce (tak nazywają się dolary w grze) oraz dokumenty, dzięki którym poznacie dodatkowe karty historii gry. Finalnie odnajdziemy jeszcze unikatowe umiejętności, które nie są jednak na tyle mocne, by za nimi tęsknić jeżeli je pominiecie, zwłaszcza, że kosztują one nas bardzo cenne punkty umiejętności. No i można przyczepić się do animacji przeskakiwania czy też przechodzenia przez różne szczeliny, które rzeczywiście są wolne, ale jednak nie oszukujmy się – jest to tylko kropla w morzu tego, ile się napatrzymy na plecy wspinającego się Kratosa w God of War: Ragnarok.
Wspominałem już parę razy o walce oraz strzelaniu i pojedynkach na rewolwery. Muszę powiedzieć, że dawno tak przyjemnie mi się nie walczyło z hordami potworów jak w Evil West. Nasz bohater posiada proste combosy do walki wręcz oraz szereg broni do walki na dystans. Znajdziemy także parę gadżetów, a dosłownie z każdym etapem gry odkryjemy coś nowego, co nam przyda się w walce. Poziom trudności rośnie bardzo szybko, wrogów jest coraz więcej i są coraz silniejsi. Na szczęście i nasz arsenał będzie rosnąć, a jeżeli nauczymy się wszystkich sztuczek to będziemy przeskakiwać po polu bitwy jak zawodowy elektryczny rewolwerowiec. Gra daje nam wiele sposobów kontroli walki – możemy przyciągać do siebie wrogów lub też do nich się teleportować, możemy ich wyrzucić w powietrze i posłać jak kulę armatnią w silniejszego wroga lub skrzynkę dynamitu lub ostrzelać w locie i potem cisnąć w ziemię, by wywołać obrażenia obszarowe. Mamy też latarkę z Facetów w Czerni, która ogłuszy wrogów czy nawet miotacz ognia. Ale najlepsze w tym wszystkim są okręgi, które pojawiają się na przeciwnikach – tutaj wkrada się pojedynek rewolwerowców o którym wspominałem wcześniej – jeżeli trafimy taki okrąg to zadamy obrażenia krytyczne, często odstrzeliwując daną część ciała dla wroga lub też poważnie go uszkadzając. Jeżeli nam się nie uda, to wróg wykona potężny atak specyficzny dla swojego rodzaju – może być to potężny strzał latających plujek, wycie wilkołaka, które wzmocni sojuszników lub też fala glutów kamikadze, które będą nas coraz bardziej okrążać.
Warto zwrócić uwagę na projekt walk z bossami. W Evil West boss ma zawsze wejście z pompą i wiemy, że czeka nas długa i trudna przeprawa. Wrogowie są rzeczywiście skomplikowani i posiadają swoje fazy oraz rosnący poziom trudności. Przyjdzie nam tutaj umierać, czasami nawet często, a pod ciosami przeciwnika może być naprawdę bardzo gęsto, zwłaszcza, że niektórzy z nich mogą przywołać wsparcie. Jednak ich pokonanie daje niesamowitą satysfakcję, a co ciekawe, niektórzy wrogowie, którzy wcześniej byli prezentowani jako boss, potem mogą się pojawić jako zwykli wrogowie, ale że nasz bohater jest silniejszy i ma więcej zabawek, to też Ci wrogowie nawet z dużym wsparciem nie stanowią takiego wyzwania. Tutaj muszę pochwalić implementację pada, która była tak dobrze zgrana z grą, a sterowanie jest tak intuicyjne, że w Evil West, pomimo tego, że mamy do czynienia ze strzelanką, dużo lepiej gra się na padzie. Problemem może być jedynie aim assist, który powinien nam pomagać przy celowaniu w czułe punkty wrogów, ale kiedy przeciwników jest dużo, to cały system może się pogubić i celować nie w tego wroga, co chcemy. Takie sytuacje są sporadyczne i nie psują rozgrywki, jednak występuj.
Ostatnie, o czym warto wspomnieć, to oprawa audiowizualna. Gra jest jednocześnie bardzo ładna, jak i dobrze zoptymalizowana. Nawet podczas dużych walk Evil West twardo trzyma klatki i nic nie chrupie nawet na najwyższych ustawieniach graficznych. Do tego animacje twarzy podczas filmików, dokładna mimika czy też drobne gesty także zostały oddane. Widać, kiedy bohater zaczyna się wkurzać albo robić żarty z kumpla po grubej akcji. Wrogowie także są zróżnicowani i bardzo ładnie zaprojektowani. Nie będziemy prawie wcale walczyć z wampirami w ładnych garniturach – czeka nas walka z potworami z najgorszych koszmarów w absolutnie zakręconych lokacjach. Trafimy do podziemnej twierdzy wampirów, zapomnianej świątyni na środku bagien czy też zawalczymy z hordą pijawek w czaszce olbrzymiego monstrum, które zdaje się, że umarło dosyć niedawno.
Evil West to czyste złoto, gra prawie idealna, która dała mi więcej frajdy niż niejeden głośny tytuł 2022 roku. Czysta i wymagająca rozwałka w klimatycznym, alternatywnym dzikim zachodzie to coś, czego chyba potrzebowałem. Evil West to kwintesencja frajdy, jaką powinny dawać gry wideo, pokazuje, że gracze nie potrzebują mikropłatności, podpowiedzi na każdym kroku czy też otwartych światów z milionem niepotrzebnych znajdziek, które jedynie niepotrzebnie przedłużają rozgrywkę. Evil West to skondensowane 20 godzin czystej rozwałki okraszonej dziesiątkami dobrze zrobionych filmików w przepięknej scenerii. Zrobiona bez błędów i prawie bez wad.
Całą grę Evil West ukończyliśmy na naszym kanale YouTube w formie Let’s play bez komentarza.
Klucz do recenzji Evil West na platformę Stream otrzymaliśmy od Polskiego wydawcy – Cenega. Dziękujemy!
Podsumowanie
Pros
- Dobra historia ze wszystkimi westernowymi stereotypami i tekstami
- Świetny system strzelania i walki
- Bardzo dobra optymalizacja pada - lepiej w Evil West grać na padzie, niż na klawiaturze i myszce
- Dobry podział map na kill roomy i miejsca eksploracji
- Przemyślany system rozwoju postaci oraz sprzętu
- Satysfakcjonujące walki z bossami
Cons
- Niektóre animacje przejścia są zbyt wydłużone
Brak komentarzy