Extinction – Recenzja – Ludzkość musi przetrwać


Bardzo uważnie śledziłem przebieg produkcji gry Extinction. Dawid kontra Goliat – dobry temat na grę komputerową? Może nie bezpośrednio, ale tematyka wybijania olbrzymich ogro podobnych stworzeń, w tym przypadków Raveni, wydaje się wdzięcznym tematem. O to mały Ty staje w pojedynkę do walki z armią potworów wielkości wieżowca. Uzbrojony jesteś w miecz i lasso. Jakie masz szansę na zwycięstwo? Ba! Jakie masz szansę na przetrwanie z tymi potworami? Okazuje się że całkiem spore, ale wymaga to długiego treningu.

YouTube player

Extinction – o co chodzi?

Jak już wcześniej wspomniałem, w Extinction wcielamy się w członka pradawnego zakonu Sentinels zawodowo zajmującego się zwalczaniem potworów. Otóż zakon już dawno podupadł i został z niego tylko jeden bohater. Cała ludzkość ma duży problem, bo tylko członkowie wspomnianego zakonu znali tajemnice dekapitacji potworów. Jako ostatnia deska ratunku rodzaju ludzkiego wkraczamy do akcji i próbujemy uratować nasz rodzaj przed zagładą.

Ratować świat możemy w kilku trybach rozgrywki. Na początek wita nas kampania będąca osią fabularną oraz tutorialem wprowadzającym kolejne techniki gry oraz opisująca taktyki w jaki sposób zwalczać kolejnych wrogów. Sama kampania może i jest ciekawa, ale przebieg tych misji jest irytujący. Między rozdziałami mamy szansę pocieszyć oko naprawdę fajnymi filmikami zaprojektowanymi w komiksowym w stylu, gorzej jest jednak w trakcie gry – otóż w trakcie misji gra lubi nam zrobić pauzę na dialogi. Bez powiadomienia, w środku najgorętszej akcji. Widać to na moim filmiku który opublikowałem wyżej.

Ten problem występuje głównie w pierwszych misjach, kiedy nasza podopieczna za punkt honoru podjęła wytłumaczenie nam każdego aspektu gry. Później niestety także się zdarzają takie męczące momenty i nic nie możemy z tym zrobić. W trakcie kampanii zdobywamy także dodatkowe oznaczenia za realizowanie wyzwań i wiadomo im dalej w las tym ciężej. Fajna sprawa, z tym że nie raz wymagać to będzie od nas powtórzenia misji (oczywiście jeżeli nie chcemy zdobywać wszystkich odznaczeń możemy je odpuścić). I tutaj kolejny problem – w trakcie misji pojawiają się filmiki których nie da się wyłączyć. Powtarzając misję 3 – 5 raz żeby zdobyć ostatnią gwiazdkę jest naprawdę irytujące zwłaszcza kiedy nie możemy wyłączyć kolejnej durnej 15 sekundowej wstawki.

W trakcie misji zdobywamy punkty które przeznaczamy na rozwój postaci. W Extinction rozwijamy wiele różnych statystyk oraz umiejętności takich jak liczbę punktów życia, wysokość skonu czy slow time podczas celowania. Rozwinięte umiejętności działają także w dodatkowych trybach rozgrywki.

Nie tylko kampania

Kiedy już uda nam się pokonać kampanię, możemy brać udział w jednej z kilku aktywności. Nie zachęcam zawracać sobie nimi głowy przed ukończeniem głównej kampanii. Chodzi o to, że w dodatkowych trybach spotkamy wielu wrogów którzy pojawiają się dopiero w zaawansowanych misjach kampanii. Już dwa razy naciąłem się na takich przeciwników w trybie Extinction (powiem o nim za chwilę). Raz trafiłem na wroga który posiadał pełny pancerz którego nie mogłem zniszczyć, póki wróg mnie nie zaatakował. Nie wiedziałem tego oczywiście w trakcie zadania i mocno się namęczyłem zanim finalnie zostałem zmiażdżony.

Innym razem trafiłem na wroga którego pancerz był cały oplątany ostrymi pnączami. Skok na nie powodował rany. Nie miałem pomysłu jak ugryźć tego przeciwnika. Prawdopodobnie trzeba było skoczyć na niego z jakiejś olbrzymiej wysokości, ale nie mogłem znaleźć żadnego dobrego punktu do skoku.

Wcześniej wspomniany tryb Extinction polega na zwykłej wolnej grze bez odrodzenia gdzie pojawiają się kolejni Raveni i próbujemy zabić ich jak najwięcej. Jak już wcześniej wspomniałem, nie warto tutaj iść przed zdobyciem maksymalnego poziomu. Dobrze by było mieć także odblokowane wszystkie umiejętności. Nasz końcowy wynik jest umieszczany na tabeli wśród innych graczy.

Drugim trybem są Daily Missions. Raz dziennie możemy brać udział w unikalnym zadaniu. Może być to na przykład walka z pewną liczbą Raveni, wyścig na ratowanie mieszkańców lub Jumping Puzzle. Mamy tylko jedno podejście dziennie w tego typu misjach, najczęściej ścieramy się też z najpotężniejszymi wrogami. Dobry sposób by się podszkolić bo i tak przecież będziemy mogli zagrać tylko raz dziennie.

Przebieg rozgrywki

Porozmawialiśmy o tym jakie mamy tryby gry, to teraz porozmawiamy o tym co robimy w ich trakcie. Nasze cele, w zależności od misji są różne – zabicie odpowiedniej liczby Raveni, obrona budynków lub ratowanie mieszkańców. W trakcie gry wykonujemy różne czynności mające na celu ładowanie naszego paska Killing Streak. Jest on potrzebny żeby skutecznie uciąć głowę dla Raveni. Pasek ładujemy poprzez ratowanie mieszkańców, zabijanie sługusów Raveni oraz niszczenie pancerza wielkich potworów. Punkty zdobywamy także za odcinanie kończyn grubasów.

Robimy to także żeby zdobyć przewagę taktyczną. Raveni bez nogi upadnie i będzie łatwiejszy do okrążenia. Ucięcie mu rąk pozwoli nam na łatwe utrzymanie się na grzbiecie giganta, ponieważ w innym wypadku mogą nas strącić lub zmiażdżyć niczym irytującego komara. Aby dostać się do kończyn, musimy zniszczyć pancerz chroniący daną część ciała. Nie każdy z nich da się zniszczyć, inne musimy niszczyć przy spełnieniu pewnych warunków, jak na przykład zniszczenie kłódki chroniącej pancerz lub sprowokowanie Raveni do ataku daną częścią ciała w celu jej odsłonięcia.

Grę toczymy w dużej części na losowych mapach, część z misji natomiast dzieje się na wcześniej przygotowanych terenach gdzie działamy według przygotowanego wcześniej skryptu – dojść z punktu A do B, uratować gościa, oraz zabić nowego Raveni itp.

Oprócz tego walczymy z czasem – zarówno Raveni jak i małe potwory szkodzą dla miasta. Potwory zabijają obywateli, a Raveni niszczą budynki. Proces destrukcji jest sygnalizowany za pomocą wskaźnika wytrzymałości miasta. Jeżeli jesteśmy za wolni w zabijaniu Raveni (oni robią najwięcej szkód, zwłaszcza jeżeli mają maczugi) oraz zbyt mocno olaliśmy ratowanie obywateli to wskaźnik spada bardzo szybko i kiedy zejdzie do zera automatycznie przegrywamy. Dlatego też walka z niektórymi z Raveni jest bardziej niż męcząca i irytująca, zwłaszcza jeżeli mają najlepsze pancerze – niezniszczalne, pnącza lub czaszki które możemy uszkodzić tylko jeżeli gigant nas zaatakuje. Wtedy przeznaczamy dużo czasu na walkę z tymi wrogami, podczas gdy spokojnie niszczą miasto.

 Co nie działa w Extinction jak należy?

Problem z rozgrywką mam jeden i jest spory. Nasza postać czasami dziwnie się zachowuje. Wystarczy że dotkniemy powierzchni Raveni i zaczynamy po niej biec, widać to także na filmiku kiedy nie wiadomo z jakiego powodu zacząłem biec pod pachą naszego adwersarza. Wróg niestety nie zmarł od łaskotek i musiałem podejść do niego od nowa. Niby sterowanie jest proste i intuicyjne, w trakcie walki z wrogami postury człowieka tworzymy kombosy, które tak naprawdę nie są nam potrzebne, bo w większości przypadków będziemy omijać tych przeciwników.

Ładowanie mocy zabijając mikrusów jest zbyt wolne, najczęściej walczymy z nimi by ratować obywateli których chcemy teleportować. Nie robimy tego z powodów altruistycznych, uratowanie ludzi to najszybszy sposób ładowania mocy. Jednak najszybciej naładujemy ją ucinając kończyny dla Raveni, co i tak będziemy pewnie robić bo takiego wroga łatwiej będzie pokonać.

Podsumowanie

Extinction to bardzo dobra gra, jednak nie wszystkie elementy zostały dobrze przemyślane, a część z nich jest tutaj totalnie nie na miejscu i irytująca. Dziwne podejście twórców do niektórych elementów nie zmniejsza frajdy z ubijania olbrzymów, jednak gdyby twórcy zastanowili się nad zmianą pewnych koncepcji, końcowy efekt byłby znacznie lepszy. Mówię tutaj głównie o przerywnikach filmowych w kampanii których obecnie nie da się wyłączyć oraz dialogach które powinny być po prostu przed i po misji, a nie w trakcie. W trakcie zadań wystarczy zwykły komunikat bez pauzowania gry.

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Warhammer Underworlds: Shadespire - Malujemy figurki STEELHEART’S CHAMPIONS
Następny NCWW - Najlepsze gry planszowe na kwiecień