Frostpunk Na krawędzi to ostatni dodatek do ciepło przyjętej i do dzisiaj bardzo popularnej gry strategicznej Frostpunk, które zaprojektowało polskie studio 11bit. Czy zwieńczenie tej cudownej historii będzie godne poprzednich dodatków oraz podstawowej kampanii?
Frostpunk jest na pewno grą trudną. Nie chodzi tylko o decyzje które podejmujemy: czy wyślemy dzieci do kopalni oraz czy zbudujemy burdel. Wszystko to finalnie zawsze sprowadzało się do cyfr na papierze, a finalnie i tak liczyło się zadowolenie i nadzieja obywateli. Frostpunk jest grą trudną, gdyż był bardzo wymagającą grą strategiczną, wymagającą od nas wielu decyzji w krótkim czasie, których konsekwencje wyjdą w bliższej lub dalszej przyszłości. To właśnie te elementy sprawiały, że Frostpunk był naprawdę wymagający. Recenzja może zawierać spoilery fabularne.
Kolejne dodatki zmieniały rodzaj wyzwania. W podstawowej wersji gry naszym zadaniem było przygotowanie Nowego Londynu na nadchodzącą Wielką Zimę. W dodatkach wyzwania były zróżnicowane i na przykład w Automatonie musieliśmy dbać o sadzonki w naszej osadzie, gdy mieliśmy do dyspozycji naprawdę niewielu robotników oraz inżynierów, a w dodatku Ostatnia Jesień musieliśmy zbudować generator przed nadejściem wielkiej zimy.
I dodatek Na Krawędzi da nam zupełnie nowe wyzwania. Akcja dodatku dzieje się po Wielkiej Zimie, a w pobliżu Nowego Londynu został odkryty stary magazyn wojskowy pełen żelaza oraz skarbów. Stajemy na czele ekspedycji, która musi regularnie wysyłać dostawy do Nowego Londynu i w zamian otrzyma żywność potrzebną do życia oraz możliwe, że dodatkowe zasoby jak inżynierów czy robotników. Wszystko wygląda fajnie do momentu, kiedy Nowy Londyn zacznie zmieniać umowę.
I to właśnie tutaj leży trudność związana z Frostpunk On the Edge. Nie mamy generatora, ale zima nie dokucza nam szczególnie, pojawiają się za to inne problemy. Nie możemy na przykład w żaden sposób produkować żywności, drewno jest także na wykończeniu. Tylko węgiel będziemy mogli tworzyć za pomocą młotów węglowych, ale za to szybko może się okazać, że zabraknie nam pracowników do wykonywania obowiązków w innych miejscach, zwłaszcza w Magazynie Wojskowym. Będziemy tam wydobywać stal oraz rdzenie, tak bardzo potrzebne do wykorzystywania najbardziej zaawansowanej technologii. Dlatego też znowu, grając w Frostpunk On the Edge będziemy musieli spojrzeć na rozgrywkę z totalnie innej strony. Brzmi dobrze?
Kwintesencją przetrwania na pustkowiu jest handel. Okazuje się, że przetrwało jeszcze całkiem sporo ludzi, którzy próbują sobie radzić w różnych miejscach Frostlandu. Odnajdziemy obóz więźniów, opuszczoną kopalnię węgla, gdzie schronili się starcy oraz dzieci oraz szczególną farmę, która powstała przy gorących źródłach termalnych. I Ci ludzie także będą potrzebować naszej pomocy. Dzięki ulepszeniom osad sojuszników oraz regularnej wymianie uda nam się nie tylko przetrwać, ale i rozkwitać stając się ważnym punktem na mapie Frostlandu. Do momentu, aż przypomni sobie o nas Nowy Londyn, który po tym jak dowiedział się, że handlujemy z osadnikami za jego plecami, to odciął dostawy oraz zagroził wysłanie ekspedycji karnej.
Mechanika więc się dalej nie zmieniła. Zima będzie raczej spokojna, jednak miejscami może dać w kość. Będziemy mieć podobne technologie do ogrzewania jak w Ostatniej Jesieni: termostaty w budynkach oraz koksowniki na ulicach. Kwestią zasadniczą jest jedynie pamiętanie o dostawach brakujących surowców, bo bez żywności bardzo szybko mogą zacząć buntować się ludzie. Dodatek mi nie sprawił większych trudności. Wymagał odpowiedniego podejścia i był intensywny ale finalnie udało się go ukończyć. Pojawiły się jednak drobne i irytujące problemy, zwłaszcza pod koniec, kiedy licznik wskazujący liczbę wymaganych budynków się zaciął i nie byłem w stanie spełnić warunków końca gry, przeładowania gry pozwoliło mi dokończyć zadanie. Pojawiło się też parę innych błędów, ale nic strasznego, zwłaszcza że grałem w wersję przedpremierową i gra mogła zostać zaktualizowana na premierę.
Brak komentarzy