Osobiście nie jestem olbrzymim fanem gier planszowych na PC. Tak po prostu, większość tytułów mnie nudzi i jak chcę pograć w planszówkę to w nią gram, a jak w coś na komputerze osobistym, to odpalam bardziej wymagające tytuły. Jest jednak parę gier dla planszówkowiczów które na pewno przypadną im do gustu.
Co ciekawe, parę z gier w poniższym zestawieniu nie będzie bezpośrednimi konwersjami gier planszowych, jak to niektórzy się spodziewają. Raczej chcę się pochwalić grami, w które czerpię dużo przyjemności i mam emocje bardzo zbliżone jak przy graniu w gry planszowe. I we wszystkie gry w poniższym zestawieniu gram sobie najczęściej sam, więc nie musicie kupować po parę egzemplarzy tych tytułów lub organizować znajomych. Chociaż często i taka opcja będzie możliwa.
I pamiętajcie, to jest moja subiektywna lista, możecie się z nią zgadzać lub też nie. Ale jeżeli macie swoje typy, to zachęcam do wypisywania ich w komentarzu. Proszę tylko o unikanie bezpośrednich konwersji gier planszowych na komputery osobiste (chyba że są zrobione z takim rozmachem jak Space Hulk: Tactics).
Space Hulk: Tactics
Space Hulk: Tactics jest wyjątkowy. I jednocześnie nie jest. To kolejna adaptacja gry Space Hulk opartej na fenomenalnym uniwersum Warhammer 40000. Gra stara się bardzo wiernie odzwierciedlać zasady Space Hulk. Mamy rzuty kośćmi, zagrywanie kart i ich konwersje na akcje. Jest fajnie. Skąd jednak jej wyjątkowość? Po pierwsze, gra absolutnie wymiata graficznie. Możemy tworzyć wyjątkowe oddziały Space Marines oraz grupy Genokradów (Genestealers). Możemy wybrać na przykład jeden z czterech dostępnych zakonów Space Marines i każdy z nich posiada swoje własne, unikatowe ozdoby.
Oprócz tego, gra częstuje nas bardzo ładnymi grafikami oraz animacjami. Tereny walki posiadają swój motyw przewodni oraz dodatkowe elementy związane z tym motywem. Wraki eldarskich okrętów posiadają teleporty, a orkowe szroty są pełne materiałów wybuchowych. Gra ma także wspaniałą ścieżkę dźwiękową oraz fantastyczny multiplayer. Oprócz tego otrzymamy całkiem niezłą kampanią fabularną polegającą na przechodzeniu kolejnych etapów jak Krwawe Kruki lub bytujące na wraku Genofagi.
Hand of Fate 2
Hand of Fate 2 to nie jest bezpośrednia konwersja gry planszowej na grę komputerową. Ta gra opowiada o rozgrywce w planszówkę z pewnym jegomościem. Opowiada on historie i przedstawia całość za pomocą kart, pionków oraz rzutów kośćmi. Cała rozgrywka dzieje się na magicznej planszy i ani na chwilę nie wychodzimy z powozu gdzie dzieje się zabawa. W trakcie rozgrywki wykonujemy kolejne misje, polegające na spełnieniu bardzo różnych celów i wszystko opiera się na naszych decyzjach oraz rzutach kośćmi. Własnie tak, gra jest bardzo losowa i nie zawsze uda nam się wygrać, mimo uprzedniego przygotowania. Dokładnie tak samo, jak w ameritrash.
Uwielbiam grę przez jej niecodzienny klimat, dźwięk rzucanych kości, fenomenalnego lektora (po angielsku, ale gra ma dobre napisy). Grając w nią, czułem się jakbym rozgrywał przygody w jakiejś grze kooperacyjnej lub fabularnej, tylko jako osoba prowadzona przez fantastyczną i bardzo dziwną postać.
The Bard’s Tale IV
Mam bardzo duży problem z The Bard’s Tale. Gra jest bardzo mocno fabularna i sterujemy w nią grupą dzielnych bohaterów w epickiej drodze ku ratowaniu świata. Fabularnie nic odkrywczego i nawet nie próbuje tutaj robić coś na nowo. Dlaczego umieszczam ją w tym zestawieniu? Klimat podróży po podziemiach z kilkuosobową drużyną, szabrowanie ukrytych komnat oraz walka z różnymi potwornościami bardzo mi się kojarzy z Zombicide: Czarna Plaga. Gra bardzo mocno opiera się na wierzeniach skandynawskich, a przebieg gry mogę porównać do tego z kultowej serii np. Might & Magic oraz Wizardy.
Gra jest jednak bardzo brzydka i niestabilna. Nie wiem dlaczego, to cholerstwo mi się tnie, skoro w każdą nową grę bawię się na pełnych detalach. Gdybym miał porównać ją graficznie do czegoś, byłby to Oblivion. Poważnie, to jest klasa dużo brzydsza niż Skyrim, który ma już przecież wiele lat na karku. Z drugiej jednak strony, gra częstuje nas naprawdę cudowną muzyką, która wpada w ucho.
Battletech
Zdziwieni? Może gra nie odzwierciedla wszystkich niuansów tradycyjnego Battletech (raczej je rozbudowuje, by była bardziej wymagająca) jednak ta pozycja to jest bardzo typowy skirmish. Gram w to jakbym grał w np. Shadespire albo X-Wing. Parę moich mechów przeciwko paru mechom wroga. Oczywiście, gra nie raz majstruje przy poziomie trudności i np. karze nam walczyć z większą liczbą wrogów, jednak w takim wypadku musimy wykorzystywać naszą przewagę jak lepsze dopasowanie sprzętu lub sprawniejsi piloci.
Między misjami rozbudowujemy nasze maszyny oraz budujemy nowe, potężniejsze mechy. Mamy tutaj dziesiątki statystyk i gra bardzo wymaga od nas wczytywania się w nie wszystkie. Musimy dobierać odpowiedni sprzęt nie tylko do maszyny (każdy mech ma jakieś przeznaczenie, tonaż, docelowe wyposażenie itp, ciężko to zmieniać, ale łatwo modyfikować) oraz przede wszystkim do naszego pilota.
Tower of Time
Kolejny indyk i to polskiej produkcji, ale zasługujący na szczególną uwagę. Gra Tower of Time przedstawia historię pewnej osoby, która to chce się dowiedzieć czegoś na temat jego upadającego i powoli umierającego świata. Gra jest miksturą postapo w klimatach fantasy – świat jest martwy, a relikty które możemy czasami dostrzec, sugerują że kiedyś ludzkość oraz inne rasy mogły cieszyć się dużym postępem technologicznym. W grze sterujemy grupą śmiałków na usługach właśnie wcześniej wspomnianej osoby i naszym celem będzie przechodzenie kolejnych poziomów w górę przewróconej wierzy.
Gra znowu mi się kojarzy z przygodowymi dungeon crawlerami, jak wcześniej Zombicide lub Descent oraz nawet lżejsze Karciane Podziemia.
Book of Demons
Fajny i bardzo prosty w obsłudze dungeon crawler inspirowany pierwszą część Diablo. Całość jest zaprojektowana w grafice 3D, a wszystko wygląda jakby było zrobione z papieru, na którym są narysowane postacie oraz wrogowie. Podróżujemy po podziemiach, zbieramy przedmioty oraz zdobywamy karty które służą do wzmacniania naszej postaci. Trochę jak Sword and Sorcery. Bardzo lekka, wymaga jednak wiele wprawy, a poziom trudności rośnie dosyć szybko.
Gra oferuje nam do wyboru trzy archetypy postaci oraz dziesiątki kart ze zdolnościami które musimy używać by skutecznie kontrować wrogów. Wymaga to od nas wielu chwil analizy oraz obserwacji przeciwników, ale gra nie jest na tyle wymagająca, by nie wybaczała błędów. Dlatego szczególnie polecam ją niedzielnym graczom którzy nie szukają dużego poziomu trudności w grach komputerowych.
Slay the Spire
Fantastyczna gra, która w całej swojej okazałości polega tylko i wyłącznie na idei deckbuildingu. Ale w jakiej klasie! W grze wcielamy się w jednego z dostępnych bohaterów i pokonujemy kolejne poziomy w celu dotarcia do bossów. W zależności od naszych wyborów, oraz zwykłego szczęścia, podziemia będą oferować nam inne sposoby ich ukończenia. Cała zabawa polega na tym, że zaczynamy grę z deckiem podstawowym, ale w trakcie gry po pokonywaniu wrogów oraz ukończeniu różnych etapów dostajemy dostęp do nowych kart. Zawsze musimy wybrać jedną z paru dostępnych, więc deck budujemy na zasadzie eliminacji. Dodatkowo, nie chcemy żeby był on duży bo zawsze musimy przyjąć kartę, a żeby się ich pozbyć to już totalnie inna sprawa. Bardzo ciężko sprzątać deck, więc złe decyzje podążają za nami do końca zabawy. Oczywiście jak przegrywamy, to zaczynamy od nowa z możliwością posiadania różnych niewielkich początkowych bonusów.
Brak komentarzy