Immortals of Aveum zaoferuje nam dosyć oryginalny setting, który szybko zachęcił nas do przetestowania tej nowej gry od Ascendant Studios, a wydanej przez Electronic Arts. Jest to debiut studia na rynku, więc wiele możemy wybaczyć. Ale pewne rzeczy powinny zostać jednak niezmienione.
Immortals of Aveum zabierze nas do fikcyjnego świata, w którym różne państwa czarodziejów walczą ze sobą o kurczące się złoża magii i dostęp do magicznych źródeł. Jedno z nich, dowodzone przez potężnego Sandrakka, zdobywa zdecydowaną przewagę i zaczyna dominować na świecie, niszcząc całe państwa i zniewalając narody. Ostatni z narodów, do którego nasz bohater nazywający się Jack przyłącza się w skutek nieszczęśliwego wypadkowi. Jest on czarodziejem i to szczególnym, ponieważ zdecydowana większość magów specjalizuje się w jednej z trzech szkół magii, nie mogąc używać pozostałych. Jack natomiast używa wszystkich trzech żywiołów, jednak nie w takim stopniu jak specjaliści. Złożoność świata oraz jego oryginalność, gdzie każdy, nawet najbardziej prozaiczny aspekt jest powiązany z używaniem magii sprawia, że ciężko się oderwać od chłonięcia historii przedstawionej w grze. Temat jest dosyć podobny do Final Fantasy XVI, jednak tutaj czarodzieje nie są niewolnikami, a właściwie są panami całego świata, a ich wojna doprowadza do jego destrukcji. Chętnie więc czytamy notatki, słuchamy dialogów i dowiadujemy się, jak to wszystko faktycznie działa. Niestety jest tutaj pewna niedogodność, ponieważ nasi bohaterowie mają nieraz dziwne poczucie humoru. Dialogi są zrobione nieźle i całkiem luźnie, jednak robienie sobie żarcików o problemie nadmiernego imperializmu chwilę po tym, jak zginęła jedna z ważnych osób dla głównego bohatera jest dziwnym zabiegiem, który sprawia, że bohaterowie prezentują się czasami nawet przez to komicznie.
Immortals of Aveum to pierwszoosobowa gra akcji, w której będziemy przemierzać niewielkie mapy w celu realizowania różnych przedstawionych przed nami zadań. Gra zaczyna się bardzo fajnie, bo najpierw statek będący naszym domem zostaje zaatakowany przez siły Sandrakka, potem będziemy się uczyć podstaw zaklęć w intrygujących magicznych ruinach, a wreszcie czeka nas bitwa oblężnicza o jeden z punktów oporu, która skończy się walką ze smokiem. Potem niestety tempo spada i przez większość czasu będziemy biegać jedynie po mapach i szukać przedmiotów oraz kolejnych bossów. Niemniej jednak jest na tyle ciekawie, że chcemy grać dalej. Chociaż elementy metroidvanii, które są wyjątkowo frustrujące, sprawiają, że przez pewien czas nie ma większego sensu lizać ścian, bo i tak finalnie trafisz na miejsce, którego nie możesz otworzyć bo brakuje Ci pierdorozczepiacza magii trzytysiące. Tradycyjnie więc, większość sekretów zostawiamy na sam koniec gry, gdzie wszystko zbierzemy za raz jak należy. Żałuję, że twórcy z uporem maniaka trzymają się tej metroidvanii i robią to tak źle. W starych grach tego typu kiedy odblokowywaliśmy jakieś nowe moce, gra prowadziła nas najczęściej tak, że mogliśmy odkryć nowe sekrety. Tutaj niestety tak nie zawsze jest, więc odkrycia zostawiamy na koniec.
System walki w Immortals of Aveum opiera się na wykorzystaniu trzech szkół magii, których używamy niezależnie od siebie i tak samo też rozwijamy. Niebieska magia, to dalekodystansowe zaklęcia zadające duże obrażenia, ognista magia to czary bliskiego zasięgu lub też obszarowe, a zielona służy głównie do walki za pomocą szybkostrzelnych zaklęć. Jest to moja ulubiona magia, bo gra nie posiada aim assist i przy tempie gry ciężko się celuje na padzie do Playstation 5 (a odrzut robi swoje). Nasz dzielny Jack używa wszystkich trzech szkół, ale w żadnej z nich nie jest tak dobry, jak typowy użytkownik jednej szkoły. Spotykani przez nas magowie obsługujący zieloną magię mogą teleportować się na znaczne odległości, podczas gdy Jack może jedynie zrobić krótki unik. Niebiescy magowie mogą latać do woli i unosić się bez przerwy, a sam Jack może jedynie poszybować przez parę chwil. Są więc zalety i wady takiego rozwiązania, jednak z punktu widzenia gry to dobrze, że mamy trzy magie do wyboru, które do tego możemy przełączać swobodnie między sobą, a ustawiając odpowiednią rękawicę, zmienimy działanie zaklęć. W taki sposób mamy do czynienia z niezwykle dynamiczną walką, gdzie będziemy unikać i blokować ataki, a także starać się je dobierać tak, by były skuteczne w danym momencie.
Jeżeli chodzi o oprawę audiowizualną, to z przykrością mówię, że jest ona bardzo nierówna. Zacznijmy od ścieżki dźwiękowej, która w głównej mierze będzie się opierała na powolnych kawałkach w stylu lofi, których słuchamy raczej do nauki lub spania, a nie w grze. Muzyka tutaj wyjątkowo nie pasuje do klimatu, trochę tak jakbyśmy dali ostre techno do filmu historycznego. No nie i już, zresztą w walce wcale nie jest znacznie dynamiczniej. Powiem otwarcie, że Immortals of Aveum jest pierwszą grą, której nie chce mi się kończyć z uwagi na soundtrack jaki posiada produkcja. Jest on po prostu usypiający i nie pomaga wciągnąć się w grze. Co do grafiki w Immortals of Aveum, to jak już wspomniałem, jest ona nierówna. Poziomy które zwiedzamy, architektura, czy nawet mimika postaci jest naprawdę najwyższych lotów. Ale potem spoglądamy w górę i widzimy falujące linie magii, które wyglądają, jakby zostały przeklejone z pixelartowego potworka.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Immortals of Aveum to bardzo dobra i przyjemna gra, ale wiele elementów wokół całej osi rozgrywki sprawiają, że od pewnego momentu bardzo ciężko w nią się gra i szczerze mówiąc, po 10 godzinach gry nie chce mi się jej kończyć. Usypiający soundtrack, męczące elementy metroidvanii oraz częste żarty bohaterów, które wydają się mocno nie na miejscu, sprawiają, że pomimo sympatycznego świata gry oraz wciągającej walki, przez większość czasu czułem znużenie lub frustrację. Zwłaszcza podczas eksploracji było to odczuwalne, kiedy lofi, które normalnie byśmy włączyli do drzemki, ma nas wprowadzić w nastrój. Wprowadza, ale w usypiający i odpychający. Mam wrażenie, że grę robiły dwie ekipy, jedna, która doskonale wiedziała co robi i jak to dowieźć, i druga, złożona ze stażystów lub specjalistów od innego typu gier. I oni tak spotkali się gdzieś w środku tworząc Immortals of Aveum, sinusoidowego potworka, w którego jednocześnie przyjemnie i nieprzyjemnie się gra. Nie znoszę takich gier, bo jest na tyle dobra, że jednak chciałbym ją ukończyć i na tyle zła, że jest to trochę męcząca droga.
Klucz recenzencki do Immortals of Aveum przekazał nam MondayPR. Dziękujemy!
Podsumowanie
Pros
- Świetny pomysł na uniwersum
- Przez większość czasu bardzo ładna grafika
- Całkiem ciekawy system walki, który daje sporo przyjemności
Cons
- Źle zaplanowane sterowanie
- Koniec świata i żarciki na każdym kroku, można lubić lub nie