Witajcie! Dzisiaj dość chłodnym popołudniem postanowiliśmy przejść się do kina bo w końcu jest niedziela więc trzeba nabrać sił przed poniedziałkiem i ciężkim tygodniem pracy. Wspólnie wybraliśmy że naszym celem padnie film Inferno. Jako, że to ekranizacja książki słynnego z Aniołów i Demów pisarza Dana Browna, spodziewaliśmy się naprawdę czegoś niesamowitego. Ale koniec gadaniny, poczytajcie o wrażeniach z filmu.
Niepamięć wsteczna
Jak zapewne wiecie jest to już trzecia ekranizacja powieści Dana Browna. A to jeszcze pewnie nie koniec 🙂 Początek filmu zapowiadał się bardzo obiecująco, migające na ekranie kina sceny niczym z horrorów przykuwały do fotela i trzymały w napięciu, bardzo skutecznie zresztą. Tym razem Robert Langdon obudził się z przerażaniem w szpitalu po wypadku z urazem głowy. W wyniku takiego obrotu sytuacji doznał amnezji, która to po tego typu traumach bardzo często się zdarza i jest jak najbardziej normalnym zjawiskiem. W głowie przewijało mu się mnóstwo rzeczy, bohater nie wiedział dokładnie co z czym połączyć. Podczas owego pobytu w szpitalu zajmowała się nim młoda i piękna lekarka, która w filmie odegrała kluczową rolę mącąc Robertowi w obolałej i tak głowie. I tutaj ogromny plus za jej grę aktorską, tak naprawdę długo nie wiedziałam, że jest czarnym charakterem.
Szukajcie a znajdziecie
Cały film jest oparty na pościgu za głównym bohaterem, okazuje się że jest on posiadaniu bardzo wartościowej rzeczy i nie ma pojęcia jak owa rzecz znalazła się u niego. W wyniku tego ściga go policja. Początkowo również działają w kooperacji z lekarką. Ogólnie mówiąc zamysł filmu i myśl przewodnia jest bardzo dobra. Sprawia, że podczas filmu oglądających nie opuszcza napięcie. Ale prawdziwą radość się z oglądania się czuje tak naprawdę na początku filmu, kiedy to robi się gorąco, z każdą kolejną minutą napięcie powoli opada a pod koniec czuć było lekką senność.
Piekło Dantego
O tak, Langdon posiadał pewien wskaźnik o którym dowiedziecie się więcej podczas seansu filmowego. Wskaźnik prowadzi do zniszczenia. Myślą przewodnią filmu jest znane przysłowie „Homo homini lupus est”, więc jedyną deską ratunku i drogą do zmian jest wymordowanie ludzi na skalę masową. Spytacie jak tego dokonać? Głównym wyjściem zastosowanym przez twórcę filmu jest broń biologiczna. Tak więc Robert przy pomocy wskaźnika musi odnaleźć wirus. W filmie jest sporo zagadek, których rozwiązanie ma pomóc w odszukaniu wirusa co jest bardzo ciekawym aspektem. Ale więcej Wam nie zdradzę bo i tak już za dużo powiedziałam 🙂 Dodatkowo jak wspomniałam wyżej o młodej pani doktor (Felicity Jones) głównie ona była sprawczynią tego piekła na ziemi. Z pozoru wydawała się miłą, empatyczną i troskliwą osobą ale w rzeczywistości wykorzystała tylko Langdona do zrealizowania swoich niecnych planów. Ojj, nieładnie.
Happy end musi być
Tutaj od razu Wam powiem, że książki nie czytałam. Jej treść zna Adrian i to on miał pisać o wrażeniach z filmu, ale biedaczysko tak się wkurzył zakończeniem filmu, że nastąpiła zamiana ról. To właśnie w zakończeniu tkwi sedno filmu i zarazem główna różnca między filmem a książką. Pozostaje Wam obejrzeć film w całości żeby poznać tą tajemnicę.
Podsumowanie
Film miał dużą prędkość, więc plusem samym w sobie jest to, że nie nudził. Dla mnie hitem jest gra aktorska Felicity Jones grającej lekarkę. Świetnie wcieliła się w rolę, i naprawdę przyjemnie było ją oglądać. Dla Toma Hanksa również niczego nie brakowała, bardzo dobrze wywiązał się ze swoich obowiązków, dał sobie nawet pofarbować włosy na czarno co go zresztą trochę odmłodziło. Początek filmu również zasługuje na wielkie brawa, później niestety to już był zwykły pościg a nie nic niezwykłego. Jeśli lubicie filmy akcji, polecam Inferno.
Wybierzcie się do kina jeśli:
- jesteście ciekawi ekranizacji filmowej
- lubicie Toma Hanksa ( tu głównie kobiety)
- jesteście entuzjastami kina akcji
- warto się wybrać dla samej Felicity Jones
Nie idźcie do kina jeśli:
- spodziewacie się innego zakończenia
- nie widzieliście poprzednich filmów na podstawie książek Dana Browna
- nie gustujecie w literaturze Dana Browna
- chcecie obejrzeć jakąś lepszą pozycję
A weź z tym zakończeniem. Musiałem się napić po sesji filmowej, byłem wściekły.
Dla mnie film był totalnym rozczarowaniem. Schemat, na których oparte są powieści Dana Browna, a co za tym idzie – ich ekranizacje, pierwotnie mnie oczarował, a aktualnie mnie już męczy. Następny film sobie odpuszczę. Pozdrawiam 😉
Siemano Marek, no zdecydowanie najgorsza część z cyklu. Może akcja była nawet całkiem przyjemna, jednak zakończenie ktoś ostro zepsuł. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz. Langdon miał dziwną wysypkę na ramieniu – nie wyjaśniono jednak skąd.
Myślę, że wysypka mogła być efektem reakcji organizmu na otrzymany zastrzyk, albo też nie była wysypką, tylko raczej czymś w rodzaju otarć/zadrapań powstałych na skutek upadku. Ciężko powiedzieć.