Po seansie najnowszego odcinka Lokiego przyszła mi do głowy pewna refleksja – nie jest ważne, z którym wariantem Lokiego mamy do czynienia, wszystkie mają bowiem jedną cechę wspólną: otóż wszystkie są bogiem podstępu. Nie ma znaczenia, dla której strony grają, Loki zawsze będzie Lokim. A teraz wypijcie shota za każdy „Loki”użyty do tej pory 😉
Drugi odcinek serialu zadebiutował w połowie minionego tygodnia na Disney+. Zebrał trochę mieszane uczucia: jednym się, jak zawsze, podobało, drugich odrobinę nudził. Takie są tez moje odczucia po seansie – bardzo mieszane. Mieliśmy odrobinę akcji, trochę żartów i plottwistów. Momentami jednak było odrobinę nużąco i odcinek bardzo się dłużył. Nie zrozumcie mnie źle, nie było tragedii, jednak po tylu miesiącach oczekiwania na ten serial, spodziewałam się czegoś… czegoś bardziej. Zwyczajnie, czegoś ekstra. Na pewno nie spodziewałam się, że już w drugim odcinku poczuję wietrzyk nudy. Mam jednak nadzieję, że była to kwestia męczącego tygodnia, który negatywnie wpłynął na odbiór serialu. Liczę, że w następnym tygodniu nie będę tak krytyczna.
UWAGA, SPOILER ALERT!
Jak pamiętacie z poprzedniego tygodnia, Loki przejęty został przez TVA – urząd, który strzeże świętej linii czasu, broni jej naruszeń itp. Jako odmiennie czasowo wariant, miał zostać zlikwidowany, ale agent Mobius zdecydował, że przyda się do czegoś innego. Agencja bowiem ściga pewien uciekinierski wariant, który zabija jej agentów. To zjawisko jest trochę niespotykane i widać, że wprowadziło w urzędników trochę niepokoju. A dlaczego uznano, że Loki byłby do tego odpowiednią osobą? Otóż uciekającym wariantem jest inny Loki. Więc zamiast unicestwić Lokiego, został zatrudniony do pomocy w pojmaniu tego drugiego Lokiego. Więc TVA Loki zatrudniony zostaje jako urzędnik TVA. Większość jego pracy to robota papierkowa, jednak w końcu zostaje zabrany na misję. Swoim podstępnym sposobem udaje, że poszukiwany wariant jest blisko i stanowi ogromne zagrożenie. Wykorzystując swoją przewagę żąda spotkania ze Strażnikami Czasu i oczekuje gwarancji dalszego życia po znalezieniu tego innego Lokiego. Mobius faktycznie wydawał się studiować życie Lokiego, więc szybko odkrywa jego podstęp a linia czasu zostaje zresetowana.
Loki odkrywa, że drugi Loki ukrywa się w apokalipsach, bo właśnie tam pozostaje niewykryty przez TVA. Agencja nie może nic poradzić w przypadkach apokalipsy, nic nie zmieni już tamtejszej osi czasu, gdyż apokalipsa została już wpisana w przeznaczenie. Tutaj bardzo spodobała nam się też dyskusja Lokiego i Mobiusa o ich przeznaczeniu, o całym TVA, Strażnikach Czasu i Osi Czasu. Lokiemu wydaje się trochę podejrzane, że wszystkie akta są utajnione i nikt nie ma do nich dostępu. Mobius przyjmuje rzeczywistość taką, jaka jest i trochę bezrefleksyjnie przyjmuje swoją rzeczywistość. Cała ta pogadanka przypominała trochę dyskusje na temat wiary, religii i bogów. Śmieszne było to, że Loki wydawał się być niewierzący. Czaicie, bóg…
Drogą dedukcji i eliminacji Panowie dochodzą do kryjówki „złego” Lokiego – rok 2050 w Alabamie, gdzie obecnie panuje huragan. W schronie Loki, Mobius i agenci TVA zostają napadnięci przez Warianta Lokiego, który korzystając ze swoich nieziemskich zdolności przejmuje władzę nad ciałami miejscowej ludności i jednej z agentek. Powoli dochodzi do konfrontacji. W międzyczasie, poszukiwany agent przyznaje się do zdrady lokalizacji Strażników Czasu. W ten sposób ujawnił nam się szerszy plot serialu. A chwilę potem drugi Loki aktywuje ładunki resetujące czas i wysyła je do różnych punktów na osi czasu, tworząc przy tym dziesiątki nowych gałęzi na osi. TVA powoli upada.
Lubię jak Loki mówi o drugim wariancie „ten gorszy”, „ten zły”. Robi to zazwyczaj, żeby przekonać agentów TVA, że działa po ich stronie i faktycznie jest tym dobrym. Kiedy jednak nadarza się szansa do ucieczki, korzysta z niej bez wahania. Czy to dla wolności, czy też ma jakiś większy plan. Podejrzewam, że połączy siły z Lokim2 i będzie próbował dotrzeć do Strażników Czasu na własną rękę.
Co do wariantu uciekającego – okazuje się być żeńską wersją Lokiego. I co może wydawać się wielką niespodzianką i wywołać u niektórych oburzenie – przypominam, że w mitologii nordyckiej Loki mógł zmienić się także w łososia czy pchłę.
Jak widzicie, trochę się dzieje, jednak na prawie godzinny odcinek czegoś mi zabrakło. Wielkim plusem jednak jest klimat – połączenie hipernowoczesności w postaci budynku i całego światka TVA z klimatem biurowym lat 90., postać bibliotekarki, wszystkie ich biura i zwyczaje wyciągnięte są z tamtych czasów i zmiksowane z ponadczasowością (dosłownie) Agencji. Za to należą się brawa, bo taki miszmasz bardzo przypadł mi do gustu.
Do zobaczenia za tydzień 😉
Brak komentarzy