Mistfall to jedna z pierwszych gier kooperacyjnych w jakie miałem okazję zagrać. Minęły dwa tygodnie odkąd otrzymałem pudełko z grą i myślę że jestem gotowy by napisać recenzję. Wiele scenariuszy upłynęło, wiele głów się potoczyło, umarło także wielu dobrych bohaterów więc nie każde spotkanie z upiorami mgły przyniosło sukces. Mistfall jest grą kooperacyjną w którą możemy grać samemu lub trzema przyjaciółmi. Naszym zadaniem, jak w tradycyjnych grach RPG na PC lub papierze, jest wykonanie Questa (tutaj nazywa się to Zadaniem Specjalnym) oraz zabiciem wyjątkowo silnego przeciwnika który jest źródłem kłopotów w danym scenariuszu. W podstawowej wersji mamy do rozegrania sześć różnych scenariuszy – z czego dwa są ekskluzywne dla wersji polskiej.
Zarys Fabularny
Fabuła gry jest skupiona na tytułowych mgłach – tajemniczej sile która powoli wyniszcza świat pochłaniając krainy i niszcząc umysły różnych istot. Oprócz wypaczania różnych stworzeń, sprowadziła także ze sobą armie nieumarłych które nie jednokrotnie spaliły już wioski i twierdze ludzi. Zanim zaczęto traktować zagrożenie poważnie, zginęło wielu ludzi a wiele osad zostało doszczętnie spalonych. Kiedy to królestwa zrozumiały wymiar zagrożenia został utworzony Zakon Świtu, który miał za zadanie walczyć z istotami mgieł i bronić ostatnich ludzi przed zagładą. Akcja dzieje się w surowej krainie Valskyrr, gdzie zakon zbudował swoją siedzibę i skupia swoje działania militarne przeciwko potędze mgieł.
Oprócz kapłanów, wśród śmiałków znajdują się inni bohaterowie, każdy z nich należy do archetypu bohatera – mamy Fengraya, wojownika z tarczą i umiejętnościami broniącymi innych graczy, dwóch różnych magów, Kruka który jest odpowiednikiem łotrów, Venda z Kruczego Urwiska jest agresywnym berserkerem, natomiast Arani to kapłanka świtu wspierająca sojuszników swoją magią i dzierżąca buławę oraz tarczę. Łącznie możemy wybrać jedną z ośmiu postaci. Tło fabularne oceniam za znakomite i rozbudowane – każda postać i każdy antagonista doczekał się tutaj obszernego akapitu z historią danej postaci co bardzo pozwala nam wczuć się w klimat i po przeczytaniu wprowadzenia fabularnego idealnie wczuwamy się w sytuację na stole.
What in The Box – Legendarna Instrukcja Mistfall
Dokładną zawartość pudełka opisałem w oddzielnym artykule. Tutaj skupię się na wrażeniach z korzystania z poszczególnych elementów. Po pierwsze (prawdopodobnie zjedzą mnie inni planszówkowicze ale trudno, to moje zdanie) całościowo gra jest przetłumaczona całkiem nieźle. Znalazłem kilka błędów zarówno na kartach jak i w samej instrukcji, jednak jakość tłumaczenia jest okej. Dodatkowo w polskiej wersji doczekaliśmy się paru dodatkowych objaśnień i specjalnego arkusza z instrukcją do zawartości unikalnej. Te elementy powinny trochę pomóc w zrozumieniu gry. Graficznie gra także prezentuje się po prostu wyśmienicie. Grając w nią miałem wrażenie że jestem w planszówkowej wersji Icewind Dale albo bardziej aktualnym Pillars of Eternity. Lubicie tego typu gry? Skończcie czytać recenzję i biegnijcie do sklepu. Na pewno się nie rozczarujecie
Gorzej z samą instrukcją – jej układ jest okropny i nie pomaga w ruszeniu z grą. Panowie i Panie z Games Factory Publishing, przetłumaczyli dosłownie całą instrukcję zostawiając ten sam układ co w wersji angielskiej co było według mnie bardzo złym pomysłem. Myślę że wszyscy by lepiej wyszli na tym, gdyby wydawca przepisał instrukcję na nowo uwzględniając przy tym feedback z zagranicznych forów. Podstawowym mankamentem instrukcji jest fakt beznadziejnego podzielenie na dwie części. Pierwsza część opisuje przebieg tury, tutaj jest w miarę spoko.
Problem pojawia się kiedy chcemy się wgłębić w poszczególne definicje – i tutaj do gry wchodzi część druga instrukcji. Zamiast tłumaczyć każdy element po kolei, wszystko zostało przemieszane i czasami trzeba się nakartkować żeby znaleźć niektóre definicje i objaśnienia. I tutaj też wchodzi drugi problem instrukcji – nie wszystko zostało wytłumaczone. No może nie do końca nie wszystko, niektóre rzeczy nie zostały wyjaśnione w sposób odpowiednio jasny, np. sposób dobierania wroga specjalnego (czytaj bossa) podczas spotkania specjalnego (czytaj głównego zadania).
Niby to pisze na stronie 10 instrukcji, jednak naprawdę bardzo mi brakuje tutaj takiego dobrego przygotowania przebiegu spotkania specjalnego. Trochę się naszukaliśmy zarówno tego jak przeprowadzić ostatnie spotkanie jak i paru innych rzeczy. Mamy na przykład problem ze zrozumieniem idei szybkiej akcji topora. Na karcie pisze że aby użyć tej umiejętności, musimy odrzucić z pola bohatera kartę tarczy. Problem jednak w tym że Furia (która polega tylko na toporach) nie posiada żadnych tarcz w swojej talii. Takich brzydkich smaczków jest niestety tutaj parę i wymagać to będzie od graczy dodatkowego wgłębienia się w temat.
Jednak mimo tych mankamentów, możemy znaleźć na forach wiele przydatnych materiałów społecznościowych w których gracze wyjaśniają (lub próbują wyjaśnić) niektóre z problemów lub dokładnie tłumaczą przebieg tury. Mi osobiście bardzo pomógł materiał z Geek Factory.
Nie mam za to żadnych zarzutów co do plansz samych bohaterów. Grafiki są wspaniałe, klimatyczne i cudownie się prezentują na stole. Wszystko ma swoje miejsce, układ jest prawidłowy, naprawdę nie ma tutaj żadnych problemów. To samo się tyczy talii potworów – mamy ich tutaj trzy: dzicz, pogranicze i martwe ziemie. Kafelki lokacji są świetne prawie każda z nich wpływa w jakiś sposób na przebieg spotkania, czyli zadania które się pojawia kiedy uda nam się dostać na dany teren, a rysunki przedmiotów na kartach (zwłaszcza przedmiotów unikatowych) są genialne.
Jedyne co mi się nie podoba to fakt że karty umiejętności posiadają na sobie tylko grafikę bohatera. Wydaje mi się że fajnym rozwiązaniem byłoby tutaj stworzenie jakiś fajnych rysunków przedstawiających użycie umiejętności no ale trudno. Brak rysunków można tłumaczyć też faktem że sporą część karty bardzo często zajmuje tekst. Stosunek ceny do zawartości pudełka stoi na bardzo dobrym poziomie. Za 230 zł otrzymamy wypchane i dopieszczone pudełko niestety bez wypraski jednak sytuację ratują tutaj woreczki foliowe na segregowanie kart. W zupełności wystarczają.
Przygotowanie do Gry Mistfall
Jeżeli chodzi o przygotowanie do gry, tutaj nie ma większych problemów i instrukcja dokładnie tłumaczy każdy element przygotowania. Każdy z graczy wybiera jednego z ośmiu bohaterów, odpowiadającą jemu talię kart oraz według specjalne karty z instrukcją każdego scenariusza, przygotowuje plansze, dobiera odpowiednie talie potworów i w ramach swoich możliwości skaluje poziom trudności.
To co mi się bardzo podoba w tej grze to skalowany poziom – plansza zadania (na której zaznaczamy przebieg czasu oraz liczbę posiłków wrogów) posiada dwie strony – jedna jest trudniejsza z uwagi na większe zagęszczenie różnych niespodzianek takich jak rozwścieczenie wrogów kiedy mija odpowiedni okres czasu. To samo się tyczy każdego bohatera. Na drugiej stronie planszy możemy znaleźć większą liczbę różnych przykrych sytuacji które mogą nam się zdarzyć wraz ze zwiększaniem skupienia wrogów (o przebiegu rozrywki napisze w następnej sekcji recenzji) – skupienie generuje się kiedy używamy umiejętności, czyli im bardziej zaawansowane akcje wykonamy, tym większe będzie skupienie wrogów na naszej postaci.
Rozgrywka Mistfall
Kiedy już uda nam się wszystko rozłożyć, rozpoczynamy grę. Składa się ona z pięciu faz. Pierwszą fazą jest faza wsparcia, polega ona na dobieraniu kolejnych potworów które próbują zaatakować naszych bohaterów. Interesuje nas ona tylko wtedy kiedy mamy aktywne spotkanie, więc na razie to ignorujemy. Następnie dochodzi do fazy podróży. Jest to faza nieobowiązkowa, to znaczy możemy przemieścić się do innej lokalizacji, lub też zostać w tej aby np. się podleczyć lub dobrać karty. Kiedy przejdziemy do nowej lokacji, w większości przypadków jest ona niebezpieczna i dochodzi do spotkania. Dociągamy kartę spotkania i analizujemy jego przebieg. Najpierw zawsze dobieramy odpowiednie potwory (w zależności od słów kluczowych na karcie) i układamy je od lewej do prawej w naszym obszarze zadania.
Kiedy już to zrobimy następnie dochodzi do fazy Pogoni – w tym momencie przemieszczamy potwory na pole bohatera z największym skupieniem a następnie dzielimy je przez 2 i zaokrąglamy w dół. Potwory przemieszczamy na zmianę i kończymy kiedy skończą się na planszy kreatury lub kiedy skupienie wszystkich postaci będzie wynosić 0.
Następnie przechodzimy do fazy Bohatera. W tej fazie wykonujemy akcje z kart. Dzielą się one na trzy rodzaje: zwykłe akcje które możemy wykonać tylko raz na turę, służą one najczęściej do zadawania obrażeń, szybkie akcje których możemy zrobić nieograniczoną ilość w ciągu tury oraz odruchy które służą do modyfikowania innych akcji lub reagowania na zagrożenie, za pomocą odruchu możemy na przykład zmniejszyć obrażenia. Wszystko jest tutaj jasne gdyby nie opisy niektórych kart, które po prostu nie zawsze dają jednolitą odpowiedź na pytanie jakie mamy możliwości. I znowu wraca temat tych paru błędów w tłumaczeniu oraz niejasnej instrukcji.
Każdy z graczy ma cztery stosy kart. Pierwszy z nich to nasza talia umiejętności zwykłych która jednocześnie oznacza też nasze punkty życia. Druga talia to karty umiejętności specjalnych które kupujemy za Determinację zdobytą podczas zabijania przeciwników. Trzecia to stos kart odrzuconych gdzie odrzucamy zużyte karty odruchów oraz inne w zależności od opisu na kartach. Czwarta talia to stos pogrzebowy. Jak dobrze się domyślacie to nasze utracone punkty życia. Każdy niezablokowany punkt obrażeń oraz niektóre efekty kart nakazują wyrzucić jedną z kart na stos pogrzebowy. Jeżeli wszystkie karty z ręki, talii podstawowej oraz stosu kart odrzuconego znajdą się w tym miejscu nasza postać ginie i jeżeli nie jesteśmy w ostatnim spotkaniu to przegrywamy. Tak naprawdę ciężko jest tutaj umrzeć i jeżeli mamy wprawę z innych gier kooperacyjnych to powinniśmy dawać sobie radę bez większych problemów, zwłaszcza że gra jest doskonale skalowana przy każdej liczbie graczy.
Po tym jak wykonamy swoje akcje, następuje faza obrony w której to niezabici wcześniej przeciwnicy próbują nas zaatakować. Jak już wcześniej wspomniałem, niezablokowany atak oznacza stratę kart. Jedyny sposób żeby je odzyskać to odpoczynek, mikstury zdrowia, leczenie kapłanki lub niektóre specjalne umiejętności. Oprócz zwykłych ataków, prawie każdy wróg posiada jakąś umiejętność specjalną która aktywuje się w zależności od sytuacji na polu bitwy – może to być wejście na strefę bohatera lub zadanie obrażeń oraz umiejętność rozwścieczenia. Taki rozwścieczony przeciwnik dostaje dodatkowe umiejętności lub może nas po prostu zaatakować drugi raz. Wróg może się rozwścieczyć od wielu różnych sytuacji jak na przykład za duże skupienie wrogów na bohaterze lub upływ czasu.
Następnie sprawdzamy czy spotkanie doszło do końca czyli czy spełniliśmy warunki spotkania. W większości przypadków każda karta posiada dwie możliwości ukończenia spotkania więc możemy wybierać jaką strategię chcemy przyjąć. Jeżeli udało nam się spełnić cele spotkania to przechodzimy do zbierania łupów, poprawienia statusu lokacji oraz odpoczywania. Większość łupów to niestety śmieci w stylu miksturek życia lub magicznych osełek, na każdego gracza przypada także jeden magiczny przedmiot. To trochę za mało jak na mój gust.
Bardzo fajne jest taktyczne podejście do rozwiązania problemów – często zachodzi sytuacja kiedy dwie postacie mają ten sam poziom skupienia. W takim wypadku decydujemy który przeciwnik przejdzie na którego bohatera. Możemy dzięki temu zarządzać zagrożeniem i wpływać na sytuację na planszy. Brakuje tutaj jednak większej liczby umiejętności i sposobów wzajemnej interakcji. Możemy zaatakować przeciwnika na planszy przyjaciela jeżeli posiadamy broń lub umiejętność dystansową, a także uleczyć towarzysza lub za pomocą tak zwanego Taunta (kto grał w WoW ten wie o co chodzi) ściągnąć wroga z planszy przyjaciela na swoje pole. W praktyce w rozgrywce dwuosobowej prawie nigdy nie korzystaliśmy z tych umiejętności. Wydaje się że w sprawie mechaniki gry, można było zawrzeć więcej elementów wzajemnej współpracy.
Ostatnim etapem jest dobranie karty czasu. I tutaj pojawia się problem przez który najczęściej przegrywaliśmy. Na koniec każdej rundy dobieramy kartę która posuwa akcję do przodu. Niestety mamy ograniczony limit czasowy na wykonanie zadania więc najczęściej będziemy musieli się spieszyć. W zależności także od liczby graczy, czasu mamy coraz mniej, co także jest zaznaczone na planszy czasu.
Podsumowanie
Wbrew strasznej instrukcji i paru nieścisłości, gra wcale nie jest trudna jeżeli chodzi o złożoność. Po przebrnięciu przez te wszystkie elementy, gra się praktycznie automatycznie i nie ma problemów z przebiegiem rozrywki. Denerwująca jest trochę niska interakcja. Większość walk przeprowadzamy sami, we własnym zakresie, mało jest umiejętności działających także na inne postacie, brakuje mi tutaj także jakiś wspólnym kombo pozwalających na szybkie zabijanie przeciwników (np. lodowy mag zamraża, a furia zadaje dodatkowe obrażenia zamrożonym przeciwnikom poprzez roztrzaskanie). Gdyby twórcy zadbali o lepszą instrukcję, Mistfall idealnie nadawał się jako pierwsza gra kooperacyjna dla nowych graczy. Jest znacznie łatwiejszy pod względem mechaniki od Robinson Crusoe, a dzięki skalowanemu poziomowi trudności szybko się nie nudzi. Chociaż nie ma co się łudzić na dłuższe przywiązanie do gry. Po przejściu kampanii osobiście nie miałem ochoty wracać do Mistfall.
W grze niestety występuje także efekt lidera który będzie podejmować najważniejsze decyzje dotyczące rozdzielania łupów lub w którą stronę mamy pójść. Losowość stoi na wysokim poziomie – mamy całkowity wpływ na działania naszej postaci i nie liczymy tutaj na szczęście, sama rozgrywka natomiast jest za każdym razem niepowtarzalna i bardzo re-grywalna. W ramach dociągania przeciwników czasami trafimy na bardzo trudnych wrogów, innym razem na bardzo łatwych. Niektórych graczy może też denerwować brak kampanii w grze, jednak tutaj na pomoc przyjdzie dodatek Valskyrr. Ja osobiście na pewno zainteresuje się dodatkami i liczę na polską premierę Heart of The Mists. Uwielbiam fantastykę i gra znajduje się obecnie bardzo wysoko w moim obecnym rankingu.
Bardzo dziękuję Games Factory Publishing za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji.
Najgorsza gra jaką miałem. Było czuć klimat i w ogóle pierwsze wrażenie było niezłe. Ale te ciągłe kłótnie o nieścisłości (szczególnie o różdżkę skupienia). Wolałem sprzedać i niech się ktoś inny męczy.. Dla mnie dno.