Hej, hej! Jakiś czas od pierwszego Sylwestra minął, a za jakiś czas szykuje się drugi. I tradycją już się stał śnieg i srogi mróz na święta prawosławne. Teraz tylko pozostało czekać aż zima da nam od siebie odpocząć. A ja w ten mroźny wieczór kiedy marzymy jedynie o ciepłej herbacie, kawie i kocie, który pełniłby rolę termoforka zapewnię Wam lekturę posta. Dzisiaj przyszedł czas na noworoczną już edycję NCWW, w skrócie mówiąc będzie to topka pięciu moim zdaniem najlepszych gier 2016 roku. Zatem do dzieła!
1. Cry Havoc.
To właśnie Cry Havoc uplasował się na pierwszym, honorowym miejscu. Dlaczego? Ponieważ, jest moim faworytem jeśli chodzi o gry strategiczne. Cry Havoc to idealna pozycja do grania w gronie od dwóch do czterech osób, aczkolwiek im więcej graczy tym lepsza zabawa. Każdy z graczy musi kontrolować swoją frakcję i doprowadzić ją do wygranej. Do wyboru są: Ludzie, Maszyny, Pielgrzymi i Trogi. Ostatnia z frakcji wchodzi do gry dopiero przy czterech graczach. Gra jest dynamiczna, pełna emocji, oparta na planowaniu i obronie swojego terytorium. Jednakże dla mnie bardzo dużym plusem, jest to, że nie ciągnie się w nieskończoność tylko trwa lekko ponad pół godziny w przypadku dwojga graczy. Koszt gry to około 300 złotych, ale uwierzcie, że elementów w pudełku jest multum a do tego fajnie wykonane figurki. Polecam ten tytuł każdemu kto ceni sobie negatywną interakcję, nie zbyt długi czas rozgrywki oraz wysoką jakość komponentów.
2. Legends of Labyrinth.
Tytułowe Legendy to moje odkrycie roku 2016. Gra jest po prostu idealna i niczego jej nie brakuje. To niewielkich rozmiarów karcianka, którą można zabrać ze sobą nawet na koniec świata, bo „przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę”. Legendy polegają właśnie na zebraniu trzech drużyn, ale nie jest to takie proste. Ta pozycja jest wredna, to czysta negatywna interakcja i nic więcej. Ani myślcie o pomaganiu sobie. A kochające się małżeństwo po zagraniu partyjki może skończyć na osobnych łóżkach. Mówię całkiem serio 🙂 wspomnę jeszcze, że znam osobę, która ma bariery przed zagrywaniem tych wrednych kart i dokopaniu przeciwnikowi. Co nie zmienia faktu, że Let’s Play zrobiło mega robotę i włożyło ogrom pracy w wykonanie gry. Chyba najwięcej czasu spędziliśmy właśnie nad tą pozycją. Zasady są również bardzo proste, łatwo wytłumaczyć je nowicjuszom. A jakby tego było mało to powiem Wam, że gra wyśmienicie chodzi na dwie osoby. Jeśli więc macie trochę wredu w sobie i szukacie karcianki z prostymi zasadami ta gra jest dla Was!
3. Terraformacja Marsa.
Ten planszówkowy rok upłynął nam pod znakiem Marsa. Dlatego też trzecie miejsce na podium zajmuje gra Terraformacja Marsa. Jak sama nazwa wskazuje musimy „uziemić” Marsa, czyli stworzyć w nim jak najlepsze warunki do egzystencji. Niby działamy razem ale jednak osobno. Postanowiłam umiejscowić tą pozycję w rankingu, ponieważ bardzo miło przebiegały nam wieczory przy niej spędzone. W grze działamy w jednej wybranej przez siebie korporacji i staramy się stworzyć na Marsie lepsze warunki do życia niż przeciwnik. Budujemy miasta, zalesiamy tereny i nawodniamy również. Gra jest dosyć mózgożerna, ale łechta mózg bardzo przyjemnie, nie jest to w żadnym wypadku nic ciężkiego. Trochę do życzenia pozostawiają jedynie planszetki graczy, które są wykonane z bardzo cienkiego, mało odpornego na odkształcenia papieru. Cała rozgrywka to miód malina, i ma kilka trybów m.in. kooperacyjny i solo. Tytuł bardzo dobrze skaluję się na dwóch graczy. Spędzanie czasu na Marsie to fajna alternatywa na spędzanie razem wieczorów. Na tą chwilę nakład na gry został wyczerpany, ale niebawem planowane są dodruki kolejnych egzemplarzy.
4. Chromosome.
Czwarte miejsce zajmuje gra Chromosome, wydawnictwa Factory of Ideas. Wybrałam ją do rankingu, ponieważ jest dość oryginalna i jeszcze takiej nie było. O czym traktuje gra? A no w grze wcielamy się w jednego z czterech mikrobów i próbujemy przetrwać w laboratorium. Fajnie, nie:) Oczywiście każdy z mikrobów ma swój genotyp i cechy indywidualne. Możemy więc wybrać wyjątkowo agresywnego mikroba, bądź też takiego, którego mocną stroną jest rozmnażanie się. Plansza jest złożona z heksów, a każdy heks to odrębne pomieszczenie laboratorium o określonej sterylności. Graliśmy w tę grę sporo razy, ale jedną rozgrywkę zapamiętałam szczególnie, mianowicie tą na czterech graczy. Aż nie chciało się jej kończyć. Grą była ciekawa, emocjonująca, przepełniona negatywną interakcją i dynamiczna. Ale również w dwie osoby bardzo dobrze się gra. Tak więc polecam bardzo Chromosome osobom, które lubią dynamikę, nutkę wrogości oraz przyzwoity czas rozgrywki.
5. Multiuniversum.
Piątą pozycją jest Multiuniversum, bardzo przyjemna karcianka, w której zawsze zwyciężam. Pamiętam jak dziś, kiedy to uparłam się żeby tą grę zamówić. I nie myliłam się, okazała się bardzo dobra i dawała do myślenia. No więc, Multiuniversum to karcianka, w którą z powodzeniem może grać od jednego do pięciu graczy. Nie trwa długo co jest dla mnie niewątpliwą zaletą. Pudełko malutkie, więc znowuż można zabierać grę gdziekolwiek jedziecie. Zmieści się i w walizce i w damskiej torebce. Podczas rozgrywki wcielamy się w jednego z naukowców CERN-u. Musimy uratować świat, bowiem przy uruchamianiu wyczekiwanego wehikułu czasu popełniono faux pas i portale zaczęły się otwierać jeden po drugim. Jeśli zostaną otwarte potwory żyjące w tych światach zaczną wychodzić na powierzchnię. Tak jak wspomniałam zamykamy portale przy pomocy kart. Ale o zwycięstwie nie zawsze decyduje liczba portali, tylko ich punkty. Multiuniversum spodoba się fanom główkowania przy grach, ponadto karty opatrzone są fantastycznymi grafikami, dosłownie.
Brak komentarzy