Do Nikoderiko podszedłem przez sentyment do starych gier platformowych, na których tak wiele z nas się wychowało. Okazało się jednak, że grze bliżej będzie do Ori: The Wheel of the Whisp, niż do Kangurka Kao. Czy to dobrze? Zapraszam do recenzji!
Nikoderiko opowiada historię dwójki bohaterów, należących do szlacheckiej rasy mangust. Ci wyruszają na pewną wyspę z pomocą latającego statku by znaleźć skarby, ale przeszkadzają im złe węże, które ich okradają. Nasi bohaterowie wyruszają więc w drogę trwającą około 10 – 15 godzin, gdzie ich celem będzie odnaleźć złola i odebrać mu skradzione rzeczy. O fabule mówię lakonicznie, ponieważ jest ona tylko pretekstem do wydarzeń na ekranie. Potem między misjami pojawią się jeszcze różne dialogi czy też scenki, jednak będą one głównie po to, by wyjaśnić nowe mechaniki w grze, jak sklepik lub też nie będą miały po prostu żadnego celu i będą stanowić zapychacz fabularny, który nijak się ma do samych zadań.
Po takiej grze raczej nie oczekujemy wybitnie złożonej historii, jednak ona zawsze gdzieś tam była w tego typu produkcjach, dzięki czemu pozwalała ona bardziej utożsamić się z bohaterami. Z mojej perspektywy jednak, Nikoderiko to rzucenie dwójki bohaterów do różnych misji w generycznie opowiedzianej historii, która nie zaangażuje w jej śledzenie absolutnie nikogo, niezależnie czy masz 10 czy też 30 lat. Nie będę tego punktować jako wady, bo jak wspominałem, nie spodziewałbym się po takiej grze górnolotnej historii, jednak zawsze byłoby miło się zaskoczyć. No i tutaj też trzeba wspomnieć, że gra nie posiada polskiej wersji językowej. Nie powinno to stanowić problemu przy odbiorze gry, bo język podczas pokonywania poziomów nie jest nam do niczego potrzebny, niemniej jednak szkoda, że twórcy nie zdecydowali się na przygotowanie gry w naszym rodzimym języku.
Sama rozgrywka prezentuje się już jednak znacznie lepiej i pozwoli Wam zapomnieć o tym, że o ile fabuła jest, to ma się ona nijak do samej rozgrywki. Nikoderiko to platformowa gra akcji, gdzie będziemy kierować jednym z dwójki bohaterów. Nie ma znaczenia, którym z nich gramy, bo rozgrywka każdym z nich jest taka sama. Będziemy przechodzić kolejne etapy, szukać sekretów i pokonywać wrogów. Wrogów tutaj się pokonuje skacząc na nich lub też robiąc ślizg. Co ciekawe, różni przeciwnicy mają różne odporności i zachowania, co może sugerować, jak ich pokonać. Skakanie na jeża jest głupim pomysłem i da się go pokonać jedynie ślizgiem od przodu, a agresywny wąż z wielkim młotem, który kręci się wokół własnej osi będzie wrażliwy jedynie wtedy, kiedy zmęczy się swoim atakiem.
W ten sposób Nikoderiko ma ciekawą dynamikę i zamiast bezmyślnie skakać po głowach przeciwników, nie raz będziemy musieli przystanąć i zastanowić się jak do nich podejść. Czasami wróg może stać na przykład na krawędzi lub też patrolować jakąś płaszczyznę, przez co ciężej będzie znaleźć miejsce na rozbieg do ślizgu. Dodatkowo nasi bohaterowie będą mogli znaleźć w grze różne wierzchowce. Te zmieniają zachowanie i możliwości naszych dzielnych mangust – i tak dzięki dinozaurowi możecie połknąć jednego przeciwnika, by plunąć nim w innego, a konik wodny pozwoli Wam totalnie zdominować podwodne pole walki.
Same poziomy też zachwycają. Po pierwsze, posiadają one szereg różnych sekretów i opcjonalnych wyzwań, które zostały pochowane naprawdę w przemyślany sposób. Pomimo tego, że jako weteran lizania ścian, który nie raz kończył gry w 100% za pierwszym razem, to tutaj wielokrotnie pomijałem różne sekrety, które są naprawdę niesamowicie ukryte. Mogą to być ukryte za perspektywą przejścia (np. za krzakami, które są na pierwszym planie), ale także czasami będziemy musieli rzucić się w przepaść, by zobaczyć, że zamiast powtarzania etapu, to znajdziemy jakieś przejście. Odkrywanie tych sekretów daje masę frajdy, bo naprawdę zostały one tak pochowane, by gracz musiał chwilę się zastanowić gdzie mogą się znajdować, a nie rzucone byle jak na naszej ścieżce, jak to często bywa w innych grach.
Wspomniałem na początku, że Nikoderiko jest grą trudną. Oprócz wspomnianych wcześniej skrupulatnie ukrytych sekretów, warto też wspomnieć o przeżywalności głównego bohatera. Każdy z nich ma trzy serduszka i jedno trafienie przeciwnika oznacza utratę jednego z nich. Dodatkowo każde wpadnięcie w przepaść, a uwierzcie mi, będziecie wpadać często, to natychmiastowy powrót do ostatniego punktu kontrolnego. Tych nigdy nie jest dużo i czasami odstęp między nimi jest naprawdę spory. Może Wam ręka się spocić, kiedy skacząc po linach nad przepaścią zobaczycie wreszcie upragnioną flagę z punktem kontrolnym, a upadek będzie oznaczał powtórkę kilkuminutowej sekwencji. Zwłaszcza, że powrót do poprzedniego punktu oznacza też utratę wszystkich zdobytych od tego momentu sekretów i znajdziek, a zdobycie niektórych z nich jest naprawdę trudne i będzie wymagało od nas chirurgicznej precyzji.
Gra Nikoderiko lubi się bawić perspektywą i nie raz układ kamery zmieni się na trzecio osobowy. To bardzo miłe urozmaicenie, nawet jeżeli ten system nie zawsze zdaje rezultat, bo kamera zawsze jest gdzieś przyczepiona za nami, a nie za plecami bohatera, przez co nie możemy zajrzeć w każdy zakamarek, a nawet celowanie we wrogów jest utrudnione. Dobrze, że chociaż pod skaczącym bohaterem znajdzie się obwód cienia, dzięki czemu wiemy gdzie wylądujemy, bo bez tego byłoby naprawdę ciężko. Dodatkowo pojawią się naprawdę różne etapy. Raz przyjdzie nam pływać między meduzami, a innym razem będziemy uciekać przed smokiem w kopalni. Potem pojawi się zwykły etap, ale nawet na nim mogą się pojawić niezwykłe wyzwania, jak na przykład ukryty pokój z monitoringiem węży, czy też telewizor z pixelowaną kreskówką przypominającą naszych bohaterów. Gra jest przepełniona takimi smaczkami.
I na koniec nie zrozumcie mnie źle, bo Nikoderiko nie jest grą tak wybitnie trudną jak kultowe już Ori. Po prostu gra okazała się wcale nie prostą grą dla najmłodszych graczy, a prawdziwą i wymagającą platformówką, która wciągnie gracza po 30 na długie godziny. Pomimo paru błędów technicznych, rozgrywka jest wciągająca i ciekawa, a same błędy nie zepsują Wam zabawy. Przy jednym z nich nawet się zastanawiałem, czy Twórcy specjalnie nie zostawili buga, by ucieszyć uważnych graczy (można było wylecieć konikiem wodnym po za mapę), ale po tym jak zaciąłem się między teksturami zrozumiałem, że jest to zwykły błąd, a nie funkcja gry. Przy Nikoderiko, nawet pomimo pewnych niewielkich wad, bawię się bardzo dobrze i mogę śmiało polecić tę grę każdemu, kto lubi gry platformowe. I nie zrażajcie się otoczką gry dla dzieci, bo ta produkcja da Wam naprawdę solidnie w kość (o ile będziecie grać na normalnym poziomie trudności), nawet jeżeli uważacie się za weteranów gier platformowych.
Jeżeli chcesz zobaczyć, czym jest Nikoderiko The Magical World, to sprawdź nasz kanał YouTube, gdzie nagraliśmy let’s play z naszej rozgrywki 🙂
Egzemplarz recenzencki do gry Nikoderiko: The Magical World na konsolę Playstation 5 otrzymaliśmy od wydawcy gry – VEA Games. Dziękujemy!
Podsumowanie
Pros
- Zabawa perspektywą
- Świetnie zaprojektowane mapy pełne sekretów
- System wierzchowców
- Gra zaskakuje zróżnicowanymi wyzwaniami
Cons
- Brak polskiej wersji językowej
- Nieczytelna praca kamery
Brak komentarzy