Obce Światy to intrygująca na początku produkcja dokumentalna na platformie Netflix. Będzie ona nam pokazywać, jak mogło rozwinąć się życie na czterech innych planetach.
Obce Światy były reklamowane cudownymi trailerami, w których to pokazywano niesamowite animacje przedstawiające potencjalne życie na innych światach. O tym teoretycznie jest właśnie ten miniserial składający się z czterech odcinków. Twórcy biorą na warsztat jakieś zagadnienie i próbują wyjaśnić, w jaki sposób mogłoby to wyglądać przy ewolucji na innej planecie. Recenzja może zawierać spoilery fabularne.
Na początek parę słów wyjaśnienia. Bardzo lubię science fiction, zwłaszcza kiedy twórcy przy tworzeniu swoich dzieł skupiają się bardziej na science niż fiction (Interstellar, trochę seria Mass Effect). Tym bardziej z przyjemnością zobaczyć chciałem Obce Światy, w których twórcy próbowali nam pokazać jak by wyglądało obce życie na innych planetach. Trailery sugerowały bogatą faunę, złożone systemy ekologiczne i niestworzone rozwiązania. Właściwie czuję się teraz oszukany, gdyż tylko to ostatnie miało miejsce w czterech odcinkach, a pozostałe elementy zrobione zostały w inny sposób niż zrozumiałem z materiałów promocyjnych które bogate były w różne ujęcia z obcych światów zaprojektowane przez utalentowanych animatorów i grafików.
To co jednak otrzymaliśmy, to w 80% różne ujęcia (często bardzo, ale to bardzo słabe) z ziemi. Każdy odcinek wyglądał w głównej mierze tak, że przez około 10 minut było wyjaśniane jakieś zagadnienie i potem przez minutę lub dwie widzieliśmy animację jak to wyglądało na jednej z czterech fikcyjnych planet. Nie tego się spodziewałem i to w zupełności wystarczyło, żebym większość serialu przeziewał czekając na więcej. A nawet powracające sceny z obcych planet były nieraz sklejone z wcześniej już pokazanych animacji. Do kuriozum doszło w czwartym odcinku, gdzie ledwie parę minut mogliśmy oglądać umierający świat zaawansowanej cywilizacji opartej na robotyce i sztucznej inteligencji. Cała reszta tego odcinka sprowadzała się tylko do finalnej odpowiedzi na pytanie, czy należy wysyłać sygnały radiowe w kosmos z w celu porozumienia się z obcą cywilizacją. Z uwagi na naiwność twórców Ci radośnie odpowiedzieli „tak trzeba to robić”. Ciekawe jaka byłaby mina naukowców, kiedy otrzymaliby wiadomość zwrotną z kosmosu „cicho bądźcie, bo was usłyszą”. Nic nie wiemy o życiu po za naszą planetą i inne cywilizacje mogą być tęczowymi rajami jak mogą chcieć twórcy serialu spod sztandaru Netflixa, ale patrząc na to jaka natura i ewolucja jest brutalna, bardziej bym spodziewał się, że najpotężniejsze obce cywilizacje są zbudowane na zgliszczach podbitych i zniewolonych światów. Sorki, jestem pragmatykiem, a nie opętanym marzycielem.
Gdy z jednej strony serial oferuje nam odpowiedzi pod swoje głupie tezy, w innym momencie przedstawia nam iście kuriozalne sytuacje. Wyobraźcie sobie, że w odcinku który przedstawiał nam planetę Eden, gdzie życie kwitnie sobie dowoli, pokazany był pewien gatunek grzybów. Ten grzyb żeby przetrwać zarażał najpierw roślinożercy zarodnikami, które otępiały w nich zmysł dostrzegania zagrożenia. Wtedy to bez problemu zjadały je mięsożercy, a tak zarażony małpodobny twór umierał i z niego wyrastały grzybki. Najśmieszniejsze było jednak tutaj to, że te grzyby przez większość czasu były standardowym żywieniem roślinożerców, tylko raz na jakiś czas zarażały je trucizną doprowadzającą do śmierci przez pożarcie. Dziwne było to, że w toku ewolucji nie wykształciły one odporności na truciznę. A wicie co wykształciły w międzyczasie mięsożerne małpy? Drugą parę rąk których używają do łapani zdobyczy. Nie byłoby to takie dziwne, gdyby nie fakt, że ręce mogły się rozciągać jakby były zrobione z gumy. I jeszcze cały pomysł z super sprytnymi grzybami powstał na bazie tego, że na ziemi są specjalne kolonie grzybów które chyba transportują składniki odżywcze między drzewami. W ten sposób twórcy ekstrapolowali zagadnienie do jakichś dziwnych i wyolbrzymionych zależności. A i na zimę prawie wszystko w Edenie umiera. Czemu? Bo tak.
Każdy odcinek opowiada historię innej planety. Tak naprawdę tylko pierwszy z nich, opowiadający jak mogłoby rozwinąć się życie na planecie większej od naszej pięknej ziemi, przez co miała większą grawitację i gęstszą atmosferę mi się podobał jako tako. Ale ogólnie oceniam, że oglądanie Obcych Światów było stratą czasu i nie zdaje egzaminu jako film dokumentalny. Gdyby wyciąć te wszystkie parominutowe sceny z obcych planet, to mielibyśmy nawet interesujący serial dokumentalny o różnych ciekawostkach ze świata zwierząt (wiecie, że istnieją jaskinie, gdzie organizmy żywią się bakteriami których kwasowość jest większa niż płynu w akumulatorze?). A tak otrzymaliśmy serial mający nam przedstawiać różne teorie dotyczące życia na innych planetach, a w większości skupił się na życiu na naszej planecie oraz trochę na ideologii w ostatnim odcinku. Nie podobało mi się i nie polecam. Są ciekawsze seriale dokumentalne, nawet na Netflixsie.
Brak komentarzy