Ori and the Will of the Wisps to prawdopodobnie najsłodsza gra w jaką zagracie w tym roku. Szczerze mówiąc, czuję się troszkę oszukany pamiętając jak prezentowano tą grę i co otrzymałem.

Z drugiej jednak strony, finalnie jestem bardzo pozytywnie zaskoczony z przygody z Ori and the Will of the Wisps, gdyż gra okazała się jednym z największych wyzwań w jakie miałem przyjemność grać w ostatnich latach. Właściwie tylko końcówka gry była bardzo źle zaprojektowana, ale o tym przeczytacie w poniższym tekście. Recenzja może zawierać spoilery fabularne. Grę ukończyłem na PC w ramach subskrypcji Game Pass.

Nie wiem czemu Ori and the Will of the Wisps jest traktowane jako gra dla dzieci. Od niektórych scen mogą mieć koszmary nawet dorośli.

A więc na początku chciałbym jeszcze wspomnieć: nigdy nie grałem w pierwszą część Ori, więc nie mam odniesienia i w tej recenzji nie będzie żadnych porównań do poprzedniej części. W Ori and the Will of the Wisps wcielamy się w łagodnego i słodkiego duszka o imieniu Ori. W efekcie paru niefortunnych wydarzeń, on i jego przyjaciółka Sówka trafiają do smutnej i brzydkiej krainy gdzie zostali także rozdzielenie. Sam Ori jest czymś na kształt ducha opiekuńczego i mimo niewielkich rozmiarów jest uzdolnionym wojownikiem i potrafi rzucać potężne zaklęcia. Ori and the Will of the Wisps to gra platformowa, typowa metroidvania pełną gębą. Podstawową jej cechą jest olbrzymi, naprawdę olbrzymi poziom trudności. To jest największa zaleta tej gry, gdyż Ori and the Will of the Wisps stanowi niewiarygodne wyzwanie nawet na początkowym etapie przygody. O ile większość wyzwań była trudna ale dawało się ją ukończyć, to jednak finalnie trafiliśmy na parę przygód, które ewidentnie nie zostały dopracowane.

Nie chcesz czytać? To oglądaj 🙂

YouTube player

 

Subskrybuj nasz kanał na YouTube

Ori and the Will of the Wisps to nie tylko główny wątek fabularny, ale i dziesiątki wątków pobocznych. W trakcie naszych podróży będziemy spotykać wiele różnych postaci niezależnych które będą chciały nam pomóc lub dadzą zadania. Ori and the Will of the Wisps to wiele różnych historii i mało która z nich to byle jakie opowiastki (chociaż większość polega na przyniesieniu jakiegoś przedmiotu lub dotarciu do punktu). Zapamiętam jedno zadanie, w którym dla Moki (taki lemur, tubylec) poprosił mnie o zbudowanie domu. Kiedy to zrobiłem i on był szczęśliwy, zapytał czy mogę sprowadzić jego rodzinę. Okazuje się, że ta została zamieniona w kamień przez paskudną zarazę i umarli wraz ze swoim domem. No miałem łzy w oczach, cały dźwięk, dialogi, wszystko zostało tak zgrane, żeby wywołać reakcję.

Gra to metroidvania pełną gębą. Takie drzewka dadzą nam najczęściej dostęp do nowych ważnych umiejętności.

Ori and the Will of the Wisps chwali się w materiałach promocyjnych olbrzymimi bossami z którymi będziemy mogli walczyć. To tylko część prawdy: bossów jest sporo i rzeczywiście są olbrzymi, ale rzadko kiedy z nimi walczymy. Większość tych potyczek będzie polegała na uciekaniu w sekwencji gdzie wszystko będzie się walić i niszczyć a my za pomocą szczęścia i nauki na pamięć (bo nie ma tutaj nic związanego z zręcznością) będziemy musieli je ukończyć. Czasem uda się na farcie, a czasem po kilkudziesięciu próbach. W jednej z ostatnich potyczek z bossami w grze, w której będziemy musieli tylko uciekać (zero walki) będziemy musieli wbijać się w piasek żeby przekopać się dalej. Robimy to wciskając przycisk CRTL, który jednocześnie służy do ślizgu, także w powietrzu. Teoretycznie moment wbicia powinien pokazywać niebieski wskaźnik w danym miejscu na piasku, ale mimo wciśnięcia w odpowiednim momencie, Ori zamiast się wbić w piasek, przyklejał się do ściany i umierał (bo gonił go wielki czerw). Wyobrażacie moją frustrację podczas tej sekwencji? Na nagraniu dosłownie wyłem z wściekłości bo miałem już dosyć tej sekwencji, zwłaszcza że umierałem przez zły design gry.

Kopanie to najgorszy element gry. Coś jest nie tak w tych sekwencjach.

Teoretycznie w grach typu soulslike, nigdy nie umiera się przez zły design tylko przez brak umiejętności – trzeba się nauczyć danego bossa by go ukończyć. Ori and the Will of the Wisps to nie jest soulslike, a gra jest potężnie niedopracowana. Przez całą kilkunastogodzinną zabawę trafiłem na wiele olbrzymich błędów: czasami znikała ścieżka dźwiękowa z tła, a parę razy się zdarzyło, że cały ekran robił się czarny i dopiero ponowne uruchomienie gry sprawiało, że wszystko działało jak należy. Dlatego też w Ori and the Will of the Wisps jestem pewien że i te piaski zostały źle zaprojektowane.

A o to i źródło wszystkich problemów – sówka.

Gra jednak posiada też masę niesamowitych zalet dla których warto zagrać (może nie teraz z uwagi na ilość błędów). Przede wszystkim – jest arcypiękna. Mówię poważnie, nigdy chyba nie widziałem tak uroczej gry, tak cudownie wyglądającej, grającej różnymi kolorami i pięknymi efektami świetlnymi które tworzy Ori podczas walki. Wrogów jest mało, a większość z nich to po prostu przerobione wersje tych słabszych spotykanych wcześniej, np. spotykamy trzy różne rodzaje wiszących pająków: każdy ma inny atak, ale wyglądają niemal identycznie. Z grafiką zresztą jest inny problem: otóż nieraz się ona zlewa, przez co tracimy czytelność. Irytujące jest to zwłaszcza kiedy walczymy w ciemnych lub przekoloryzowanych pomieszczeniach, gdzie wrogów jest wielu. Oczy szybko zaczynają boleć i taka walka staje się irytująca. Inną stroną medalu, pozytywną, jest płynność ruchów naszego głównego bohatera. No patrzenie jak on skacze, pływa, czy też walczy lub jak jest prezentowany w przerywnikach filmowych to małe dzieło sztuki.

Cały postęp gry jest podsumowany w bardzo eleganckim drzewku.

Mimo że gramy na dwuwymiarowej przestrzeni i możemy się przemieszczać tylko w lewo i prawo (no i w górę i dół), to twórcy bardzo fajnie bawią się przestrzenią 3D, także podczas walk z bossami. Nie raz w tle coś się dzieje, co oddziałuje na głównego bohatera: A to boss z oddali nas zobaczy i podejdzie do nas zwiększając swoje rozmiary, albo będą tam się dziać inne rzeczy będące efektem działań naszego duszka. Wszystko to sprawiało, że nie skupiałem się tylko na tym co jest przede mną lub za mną, ale też i co się dzieje w tle. Tam także są niebezpieczeństwa.

Spotkamy także wiele postaci niezależnych.

Ostatnią z zalet o której warto wspomnieć, to niewiarygodna relaksująca i epicka muzyka. Jest dostępna na Spotify i słucham ją nie raz w pracy albo na spacerach. Słucham jej także w momencie pisania tego tekstu. Nawet jeżeli nie będziecie grać w Ori, to warto sprawdzić soundtrack, zwłaszcza jeżeli tak jak ja lubicie muzykę filmową i grową. I jeszcze troszkę prywaty na koniec – nie działa kontroler z Playstation 4. Ja rozumiem, że to niby exclusive dla Xbox dostępny na PC (co to za exclusive?), ale jak gram na PC to może mi działać przecież kontroler do plejaka prawda?

Niektóre historie mogą doprowadzić do łez nawet największego twardziela.

Podsumowując, mimo wielu błędów, dziwnych etapów oraz niedociągnięć, Ori and the Will of the Wisps to bardzo dobra i przede wszystkim piękna gra, która rozczula i bawi. Ori and the Will of the Wisps to doznanie artystyczne, pełne cudownej muzyki i wspaniałych krajobrazów, które warto zobaczyć. O ile lubicie arcytrudne gry, bo Ori and the Will of the Wisps sprawi że będziecie mieli spocone ręce i rozstrojone nerwy. Ale warto.

Podsumowanie

Bardzo przyzwoita gra z wysokim poziomem trudności. Parę błędów i dziwnych decyzji zepsuły mi zabawę dopiero na koniec.
Ocena Końcowa 8.0
Pros
- Arcypiękna grafika
- Niewiarygodna zabawa przestrzenią 3D w grze 2D
- Cudowna muzyka której słucham nawet po za grą
- Wzruszające i emocjonujące historie
- Olbrzymi poziom trudności
- Niesamowita płynność ruchów głównego bohatera
Cons
Wiele, naprawdę wiele błędów i niedociągnięć
Zlewająca się grafika zmniejsza czytelność
Brak działającego kontrolera do PS4
Ten cholerny piasek
Głupie sekwencje uciekania przed bossami JA CHCĘ SIĘ BIĆ!

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Nioh 2 - Poradnik - Najważniejsze rady dla początkujących
Następny Włościanie - recenzja - średniowieczne łańcuchy z kłódkami w tle