Podsumowanie
Pros
- fantastyczne grobowce i masa rzeczy do zbierania
- niewiarygodne widoki
- dobre udźwiękowienie
Cons
- Lara rozmawia po polsku z tubylcami którzy mówią do niej w swoim języku
Shadow of the Tomb Raider jest dokładnie takie same jak poprzednie części serii i jednocześnie absolutnie od nich inne. Dzięki tym różnicom, otrzymaliśmy tytuł podobny do poprzednich tytułów i jednocześnie tak bardzo od nich różny.
Shadow of the Tomb Raider miał być tytułem, który odstawię na później. A dokładnie na moment przejścia poprzedniej części. Pokusa jednak była silniejsza i sięgnąłem po najnowszą część przygód Lary Croft. Na liczniku w Rise of the Tomb Raider było około 70% ukończenia gry (z prawie całkowitą eksploracją obszaru). Mam więc fajne i jednocześnie ciut niepełne przejście między drugą i trzecią częścią.
Shadow of the Tomb Raider – lepszy niż każdy film przygodowy
Moje zdziwienie było spore, kiedy rozpoczynając prolog nie odnalazłem żadnych fabularnych punktów odniesienia do Rise of the Tomb Raider. Oczywiście, były ogólniki, jak poszukiwanie i kasowanie kolejnych pajaców tajemniczej organizacji Trójcy, z którą Lara Croft buja się od pierwszej części. Mimo że trzecia część jest luźną kontynuacją poprzednich, to spokojnie można by go postawić jako tytuł oddzielny, z własną unikatową historią. Zaczynając rozgrywkę w trzecią część bez znajomości poprzednich, tracimy bardzo mało bo najważniejsze aspekty są tłumaczone w trakcie dialogów lub poprzez opisy przedmiotów i dokumentów które znajdujemy.
Znowu zaczynamy od trzęsienia, a dokładnie od wypadku samolotem. Nie wiadomo z jakiego powodu Lara wraz ze swoim kumplem zmierza w stronę tajemniczej dżungli, jednak dosyć spektakularnie dochodzi do katastrofy i …. natychmiast cofamy się w czasie. Do pięknego Meksyku, a dokładnie na cudowną wyspę Cozumel, w trakcie niewiarygodnego święta zmarłych – Día de Muertos. O grafice i świecie porozmawiamy tradycyjnie na koniec, ale już teraz powiem – to co się dzieje w prologu jest niewiarygodne. Pamiętam jak w poprzedniej części podziwiałem góry w prologu oraz pierwszy widok starożytnego miasta. Tutaj jest dużo lepiej. Bez spektakularnego wejścia, Lara Croft zwiedza przedmieścia w trakcie Día de Muertos. Leniwie sunie przez tłum świętujących, mamy czas by się rozejrzeć. Gra sama nam mówi, zatrzymaj się i podziwiaj. Spójrz na tych wspaniałych i pięknych ludzi podczas ich egzotycznego święta. Świat jest cudownym miejscem i Shadow of the Tomb Raider wyciska siódme poty z twojej karty graficznej by to pokazać.
Wróćmy jednak do fabuły. W trakcie prologu Lara znajduje pewien artefakt i doprowadza do katastrofy. Bohaterka będzie od teraz ścigać przedstawicieli trójcy oraz poszukiwać artefaktu zdolnego powstrzymać kataklizmy. To jest bardzo ogólne przedstawienie fabuły, bez większych spoilerów by nie psuć Wam zabawy. Cała linia fabularna jest bardzo dobra i ciągle pcha naszą postać do przodu. Lara nie jest już dziewczynką zagubioną na wyspie. Teraz to wprawiona Pani archeolog znająca zaginione języki oraz z miejsca analizująca znalezione artefakty oraz miejsca. Cała akcja dzieje się w klimacie Azteków, Majów i Inków. Dawno zagubione grobowce czekają na odnalezienie oraz szabrowanie i zarówno kampania, jak i to co robimy po za misjami fabularnymi zdają się nam sugerować że to właśnie grobowce są głównym bohaterem Shadow of the Tomb Raider.
Odkrywca Archeolog
Grobowców w grze jest kilka i dodatkowo znajdujemy jeszcze specjalne miejsca gdzie możemy odkryć stare i zniszczone artefakty. Po ich naprawieniu, Lara Croft uzyska nowy strój dający nam określone bonusy. Bohaterka może na przykład nosić szatę z piórek która wygląda tak strasznie beznadziejnie że brak słów (ale są i bardziej urodziwe stroje). Zostawmy to. Grobowce, bo o nich teraz mowa, to prawdziwa gra w grze. Są one wypełnione zagadki i niektóre z nich są tak trudne, że wymagają od nas sporo główkowania. Poniżej filmik ze streamu, gdzie prawie przez godzinę (!) męczę się z lustrami by przejść dalej. Nie jestem nowy w te klocki i wszystkie poprzednie zagadki w pozostałych grach serii Tomb Raider do tej pory przechodziłem z mniejszym lub większym trudem. W Shadow of the Tomb Raider grobowce wchodzą na absolutnie nowy poziom.
Skoro o poziomach mowa, to nawet przy wyborze nowej gry mamy możliwość określenia poziomu trudności zagadek i wielu innych elementów. Osobiście grałem na poziomie będącym przedostatnim w kolejności (prawie najtrudniejszy) i czasem naprawdę potrafiły dać mi w kość. Najbardziej w mózgu mi się zaryła zagadka w grobowcu Path of Battle. O cholera! Tak bardzo żałuję że tego nie nagrałem! Cały grobowiec polegał na tym, że na podwyższeniu czekała na nas nagroda określająca koniec zagadki. Zabawa wymagała od nas przebiegnięcie przez środek areny, gdzie kręci się potężna kolumna najeżona ostrzami i za pomocą uników dojście na drugi koniec.
Następnie trzeba pociągnąć specjalną dźwignię i w ściśle określonym czasie wrócić z powrotem drugą drogą pełną mechanizmów najeżonych kolcami i nożami. Oczywiście każdy błąd to potężna rana lub śmierć. Całość trzeba powtórzyć dwa razy dla dwóch ścieżek. I teraz wyobraźcie to sobie, naprawdę fantastyczna i klimatyczna zabawa, potężna maszyna stoi przed tobą i kręci ostrzami wydając przy tym ogłuszające dźwięki. Jeden błąd kończy się śmiercią Lary. Każdy grobowiec to taka przygoda.
Swoją drogą, twórcy poświęcili dużo czasu na przygotowanie animacji śmierci w różnych sytuacjach. Lara może spaść w przepaść na najeżone kolcami podłoże, zostać zjedzona przez wilki czekające na dole na obiad, zostać zagryziona przez węże w starym grobowcu lub też po prostu się utopić lub zostać porwaną przez prąd i rozbić się na skałach. Nawet umieranie w tej grze daje frajdę 🙂 Szkoda że nacisk na grobowce i eksplorację został wprowadzony kosztem walki.
Lara Croft Pacyfistka
W Shadow of the Tomb Raider Lara zna już wszystkie sztuczki poznane w trakcie wcześniejszych części – bez problemu sobie radzi z przeważającą grupą wroga, powoli wybijając ich jeden po drugim. Lara poznaje też wiele nowych sztuczek w trakcie gry – potrafi wystrzelić szybko parę strzał lub powiesić wroga na drzewie za pomocą liny. Umie się upaćkać błotem oraz skryć się w pnączach na ścianie. Lara od początku posiada standardowy zestaw Archeologa Terminatora, czyli łuk i czekan – potem bardzo szybko dostajemy też pistolet oraz karabin.
Szkoda, że nie mamy kiedy używać tych fantastycznych zdolności. W trakcie gry walczy się dosłownie parę razy, tych specjalnych miejscówek gdzie pojawiają się wrogowie nie ma wcale. Czasem możemy tylko na wilka zapolować. Z karabinem, bo i tak mamy pełno amunicji. Nie wydaje mi się, że takie podejście było początkowym założeniem. Mamy w końcu całe drzewko umiejętności odpowiedzialne za walkę. Co z tego, jeżeli większości z tych zdolności nie skorzystamy wcale lub skorzystamy raz? Jestem w końcówce gry i dopiero dwa razy użyłem wieszania wrogów na drzewie i dwa razy udało mi się użyć podwójnego zabójstwa. Nie miałem okazji na więcej. Pistoletu oraz karabinu nie wyciągnąłem ani razu, bo większość spraw załatwiałem po cichu lub z łuku.
Jest sporo osiągnięć, które odblokujemy w trakcie walk, ale części z nich nie da się chyba zrobić bez powtarzania etapów. Udałoby się przecież zmieścić w tej grze oba elementy – zarówno walkę, jak i eksplorację. Jest dużo bardzo fajnych hubów, gdzie moglibyśmy zastawiać pułapki na przeciwników. Tylko ich tam nie ma. Walczymy głównie na wyreżyserowanych sekwencjach (jak spacer z Jonah) lub na bardzo krótkim odcinku, gdzie oprócz nas, żołnierzy Trójcy wybija jakaś tajemnicza istota. Jeżeli oglądaliście jeden z filmów ze streamu, wiedzieliście że spodziewałem się walki z bossem w tym momencie. Niestety, boss się nie pojawił. A mi udało się wrócić bezpiecznie do miasta. O co chodzi? Czyżby dla Square Enix zabrakło kasy na zaimplementowanie większej liczby walk oraz sekwencji, jak na przykład wcześniej wspomniany etap z nieistniejącym bossem?
Shadow of the Tomb Raider i najpiękniejsza Dżungla
Poziom grafiki jaki prezentuje Shadow of the Tomb Raider to jakiś kosmos. Jest tak przecudowna i wspaniała, że nie raz i nie dwa razy zatrzymywałem się by podziwiać. Już sam prolog oraz malownicza wyspa w trakcie święta zmarłych przykuwa i nie chce wypuścić. W trakcie gry zwiedzamy dziesiątki cudownych lokacji i nawet takie miejsce, jak biedne i zapomniane miasteczko gdzieś w środku dżungli ma swój niekwestionowany urok. Zwłaszcza, że na jego obrzeżu znajduje się olbrzymia i niezbadana piramida pełna starożytnych pułapek i mechanizmów działających do dzisiaj. Wyobrażacie sobie mieszkanie w takim sąsiedztwie?
Dźwiękowo gra także jest niewiarygodna. Polecam granie z włączoną opcją tubylczych języków. Kiedy trafiamy do miasta i słyszymy ludzi rozmawiających w swoim rodzimym języku, absolutnie zmienia się całkowite doświadczenie. Oczywiście Lara Croft wszystko rozumie, w końcu to jej praca. Dziwne natomiast, że nawet ludzie z zapomnianego przez wszystkich miasta znają język który posługuje się Lara. To było niezrozumiałe, słuchanie Lary Croft która mówi po polsku wymieniającej się informacjami z tubylcami mówiącymi po np. hiszpańsku. Dlaczego Lara nie używała ich języka podczas dialogów? Grałem w wersji polskiej (która jest bardzo dobra) i może w wersji angielskiej jest inaczej, ale nawet jeśli to dziwne jest to, że nie nagrano tych kilku kwestii dla Lary by mogła rozmawiać z tubylcami w ich języku.
Podsumowanie
Mimo że w Shadow of the Tomb Raider nie postrzelałem, to bawiłem się wyśmienicie. Zwłaszcza doznania audiowizualne są na najwyższym poziomie, chociaż fabuła także trzyma poziom. Brakowało mi możliwości dokopania złym gościom i w porównaniu do Rise of the Tomb Raider, gdzie Lara Croft miała pokaźny arsenał unieszkodliwiania przeciwników i chętnie z niego korzystała, to teraz posiada jeszcze więcej możliwości, ale nie ma jak z nich korzystać. Zabrakło pieniędzy lub ktoś tak zdecydował, bo były miejsca gdzie przeciwnicy mogli się pojawiać i dałoby to graczom możliwość zmierzenia się z nimi. Szkoda, ale i tak warto zagrać.
Ogrywam właśnie. Dobrze sie gra, doznania estetyczne pierwsza klasa.