Podsumowanie
Pros
- im więcej partii zagramy, tym więcej frajdy daje
- instrukcja, która w połowie jest słownikiem pojęć na kartach
Cons
- mechanicznie męcząca, zwłaszcza jeżeli chodzi o przekładanie kart
Staropolski Wokabularz to gra, którą normalnie w życiu bym się nie zainteresował. Na moje szczęście, napisał do mnie pewien Pan z Książnicy w Toruniu. Dzięki temu mogłem poznać naprawdę fascynującą grę oraz rąbek tajemnicy spiskowców progu XX wieku.
Fanem historii nie jestem, to już zapewne wiecie jeżeli czytacie Big Bad Dice regularnie. Są oczywiście gry planszowe w klimacie patriotycznym które przypadły mi do gustu, jak na przykład Magnaci, ale mój ścisły umysł raczej ciężko znosi pamiętanie dat oraz ważnych wydarzeń. I to jest ciekawe, bo Staropolski Wokabularz to gra bardzo specyficzna. Uczy ona nas starych, często zapomnianych i bardzo pięknych słów z języka polskiego, takich jak pośpiewadla, przekąsitylek czy sierdziączka. Automatyczna korekta na WordPressie właśnie oszalała 🙂
Założenia rozgrywki w grze Staropolski Wokabularz
Tak naprawdę, założeń fabularnych rozgrywki w grze Staropolski Wokabularz nie ma. Jest to gra tylko dla dwóch osób. Karcianka ta, to pozycja logiczna z elementami pamięciowymi. W grę tą, przynajmniej według instrukcji, grali spiskowcy aby zapamiętać co bardziej kwieciste słowa z języka polskiego. Gra polega na ułożeniu odpowiedniego ciągu kart na swoim stojaczku gdzie układamy karty. Co ciekawe, na naszym stojaku karty są dla nas zakryte (chyba że użyjemy odpowiedniej akcji), za to widzimy karty wystawione przez przeciwnika na przeciwko nas. Na początku gry dobieramy pięć kart z talii i układamy je na specjalnym stojaczku w wybranej przez nas kolejności. Możemy je oznaczać za pomocą spinaczy (bardzo modny i nowoczesny element z czasów polskiej konspiracji XX wieku) i odwracamy je w stronę naszego przeciwnika.
Teraz za pomocą akcji musimy ułożyć karty w taki sposób, aby stworzyć ciąg czterech kart w tym samym kolorze lub spełnić jedno z czterech leżących przed nami zadań. Osoba która spełni dwa takie cele, wygrywa grę. Z uwagi na fakt, że zasoby w grze są wspólne, a oba stojaczki tworzą okrąg wokół którego przemieszczają się co turę karty (z naszej lewej strony przekładamy kartę na lewą od naszej perspektywy stronę stojaczka, a wróg robi to samo z prawej), karty ciągle krążą i za pomocą akcji zamieniamy je miejscami. Osoba która pierwsza znajdzie prawidłowość zgodną z warunkami zwycięstwa deklaruje gdzie są takie karty. Jeżeli przeciwnik to potwierdzi (kłamanie jest obrzydliwe), to osoba deklarująca zostaje zwycięzcą. Ale! Jeżeli się pomyli, gra także się kończy, więc nie spieszmy się, jednocześnie pamiętając że przeciwnik może być pierwszy.
Cała zabawa więc polega na pamięciowym planowaniu i oznaczaniu kart za pomocą spinaczy (przeciwnik też widzi co oznaczyliśmy, to także wsparcie dla niego). Na początku gra rozwija się powoli, jednak o zwycięstwie w naszym przypadku decydował jeden ruch i każdy błąd był bardzo surowo karany. Osobiście bardzo mi się spodobały emocje które generuje Staropolski Wokabularz pod koniec gry.
Gra niestety jest męcząca mechanicznie, głównie przez potrzebę przekładania kart co turę z jednego stojaczka na drugi. Musimy wtedy też je przesuwać by zrobić miejsce karcie otrzymanej od przeciwnika. Ta mechanika bardzo mnie irytowała, ale co zrobić?
Regrywalność
Gra Staropolski Wokabularz ma wszystkie cechy gry planszowej w stylu europejskim, nie ma tutaj mechaniki której można się nauczyć na pamięć, a całość rozbija się o nasz spryt, umiejętność manipulacji, planowanie oraz obserwację działań przeciwnika. Nie potrafię sobie wyobrazić, żeby Staropolski Wokabularz mógł się szybko znudzić. Trzeba jednak wsiąść pod uwagę formę tej gry. Jest to gra bardzo poważnie traktująca historię i opierająca się na staropolskich słowach. Nie każdy lubi takie klimaty i takie osoby mogą szybko się znudzić. Z drugiej jednak strony, mimo formy opartej na elementach takich jak skomplikowane słownictwo w Polsce, to karty dobiera się kolorami. Tak naprawdę, te słowa na nich zawarte to tylko smaczek i liczy się kolor w jakim jest słowo. Nie musimy nawet ich czytać podczas gry. Jednak jeżeli lubicie tego typu klimaty, to ich czytanie przysporzy wam naprawdę wiele frajdy.
Interakcja
Staropolski Wokabularz nie ma negatywnej interakcji jako takiej. Nawet nie mamy swojej planszy tak naprawdę, bo przeciwnik może równie dobrze wykorzystać nasz układ kart by osiągnąć zwycięstwo. I właśnie tutaj jest cały urok który skrywa Staropolski Wokabularz – dzięki jednej z akcji którą możemy wykonać w naszej rundzie zamianę między dwoma dowolnymi kartami na planszy. To jest ta akcja która powoduje wygranie gry i baaaardzo irytuje, bo jednocześnie możemy łatwo popsuć wrogowi szyki. Akcje takie jak odrzucenie karty także mogą spowodować że zakłócimy mu porządek.
Przykładowo, wróg przekłada sobie zieloną kartę obok swojej, dla nas zakrytej (jedna z akcji pozwala nam wziąć kartę na nasz stojaczek w formie zakrytej dla przeciwnika), widzimy jednak że dalej jest kolejna zielona. To już trzy! Obok gdzieś może być złota karta (dla nas niewidoczna) pozwalająca wykonać wrogowi zadanie. Możemy w tym wypadku spróbować odrzucić jedną z naszych kart i popsuć niecne zamiary naszego przeciwnika. Po uważnym planowaniu, cały misterny plan poszedł ….. właśnie 🙂
Takie elementy występują w grze dopiero po kilku rozgrywkach, kiedy złapiemy flow w tej grze i będziemy wiedzieć jak grać. Zwłaszcza jeżeli gramy z jednym przeciwnikiem, to fantastycznie jest uczyć się nawzajem swoich zagrań i strategii. Wtedy to my możemy zareagować, a wróg może próbować kontreagować lub blefować bo wie jak działamy. Gra coraz bardziej wciąga im dłużej gramy.
Wykonanie
Wykonanie gry Staropolski Wokabularz nie jest tak idealne jak sama przyjemność z rozgrywki, ale źle nie jest. Mam duży zarzut do kart. Kolory kolorami, ale każda z nich ma tą samą grafikę na każdej karcie danego koloru. Szkoda że nie ma tam prostej grafiki sugerującej dane słowo. Druga sprawa to jakość kart. Są one bardzo zwyczajne i dosyć cienkie, szybko zaczynają się ścierać (u nas widać już pierwsze ślady). Jeżeli macie zamiar poważnie eksploatować grę, to zastanówcie się nad zakupieniem koszulkiem.
Kosztem gorszych jakościowo kart uzyskaliśmy jednak pozostałe elementy. Otrzymaliśmy metalowe spinacze i drewniane stojaczki służące do trzymania kart. Instrukcja także daje radę, jest napisana w sposób porządny i połowa z niej to objaśnienie historii i słów na kartach – polecam jej lekturę, już tylko dla tego elementu warto zapoznać się z grą. W początkowym etapie zapoznawania się z grą także bardzo nam brakowało ściąg z akcjami, można było je łatwo dorobić bo zasad nie jest dużo i po pierwszym wprowadzeniu są bardzo jasne.
Podsumowanie
Gra Staropolski Wokabularz zdecydowanie przypadła nam do gustu. Mimo poważnego balastu historycznego który ona przekazuje i jak ważna jest dla nas polaków, to nie narzuca go nam na siłę więc osoby nielubiące historii także będą się dobrze bawić. Zdecydowanie warto dać szansę i poznać co bardziej ciekawe i niestety zapomniane słówka z języka polskiego. Do gry będziemy wracać jeszcze przez bardzo długi czas.
Brak komentarzy