The Sinking City Necronomicon Edition – Recenzja – Przesadzony horror


The Sinking City to gra, która nigdy nie skradła mojego serca, jednak w związku z wydaniem jej na Playstation 5 w odświeżonej edycji oraz powoli nadchodzącą premierą drugiej części postanowiłem dać grze drugą szansę. Czy coś się zmieniło od tamtego czasu? Zapraszam do recenzji!

Jak już wspomniałem, to przejście gry zrobiłem na Playstation 5 i cały let’s play z rozgrywki możecie zobaczyć na naszym kanale YouTube. Ale o czym jest samo The Sinking City? Gra opowiada historię detektywa o imieniu Charles Reed. Ten napędzany koszmarami, wyrusza do tajemniczego miasta Oakmont, które niedawno było ofiarą powodzi. Połowa miasta jest zalana, a my jesteśmy zmuszeni przemieszczać się między lokacjami za pomocą motorówki. Oczywiście w głębinach kryją się stwory z koszmarów, a w mieszkaniach wcale jest nie lepiej, ponieważ mieszkańcy Oakmont wykazują się zdecydowanie zbyt dużym zainteresowaniem okultyzmem i mniej bezpiecznymi religiami.

The Sinking City Necronomicon Edition - Recenzja - Czy warto kupić?

Wiem, że przemawia przeze mnie zgryźliwość, ale wynika to z faktu, że fabuła w The Sinking City jest naprawdę ciekawa i historia detektywa rozwija się w sposób interesujący oraz nie zawsze przewidywalny. Problemem jest jednak sama konstrukcja świata. Gra w zasadzie zaakceptowała to, że Oakmont jest miejscem pełnym szaleństwa oraz przedwiecznych. Na ulicach chodzą sobie swobodnie pół ludzie, pół ryby, jednym z najważniejszych obywateli miasta jest człowiek małpa, a w porcie znajdziemy szczątki stworów, których na pewno nie wymyślił chrześcijański Pan Bóg.

Targ rybny jak każdy inny. Nic dziwnego, że Ci ludzie zachowują się w podejrzany sposób skoro tak wygląda ich obiad.

Jednym słowem coś, czym się zawsze charakteryzował mythos stworzony przez Lovecrafta, tutaj zostało przedstawione zbyt bezpośrednio. Zamiast tajemnicy, która gdzieś na nas czeka, a szaleństwo znajduje się gdzieś na krawędzi naszego pola widzenia i dopiero wgłębiając się w nie zaczniemy być jego świadkiem, tutaj w zasadzie od pierwszych minut znajdujemy elementy, które powinny być przed nami srogo ukryte, a to jednocześnie sprawia, że świat nie jest tak ciekawy jak mógłby być. Dobrze to przedstawiła gra Dredge, którą niedawno recenzowaliśmy. Jesteśmy zwykłym rybakiem, który łowi ryby. Ale co jakiś czas znajdujemy paskudne mutacje, a spotykani przez nas NPC zachowują się dziwnie. Im dalej w las, tym więcej szaleństwa spotkamy i wszystko rozwinie się w epilogu gry. Tutaj w zasadzie od początku jesteśmy karmieni najbardziej ekstremalnymi szaleństwami, co sprawia, że widok przedwiecznego wynurzającego się z oceanu nie sprawi nawet podniesienia brwi.

Sztampowe teksty naszego detektywa regularnie mnie bawiły.

Sama rozgrywka w The Sinking City to trzecio osobowa gra przygodowa, gdzie będziemy przemieszczać się po mieście w poszukiwaniu rozwiązań przydzielonych do nas spraw. Główny wątek fabularny jest ciekawy i będzie wymagać od nas prowadzenia różnych śledztw. Charles Reed posiada nie tylko wiedzę detektywa, ale także umiejętności związane z jego snami. Będzie mógł zobaczyć zaklęcia rzucone przez lokalnych i rozwiewać ich iluzje, a znajdując kolejne poszlaki czasami będzie w stanie zobaczyć echa przeszłych wydarzeń, co pozwoli mu nie tyle dedukować, co być świadkiem zbrodni, które analizuje.

Śledztwa to jeden z najfajniejszych elementów w The Sinking City i nawet mapa jest do nich podporządkowana. Znaczniki musimy ustawić sobie sami na podstawie znalezionych wcześniej poszlak i opisane są bardziej ogólnikowo niż bezpośrednio. Jeżeli jakiś podejrzany mieszka na skrzyżowaniu dwóch ulic, to naszym zadaniem jest znalezienie na mapie tych ulic i oznaczenie w tym miejscu odpowiedniego znacznika. I muszę przyznać, że mało która gra pozwoli nam tak bardzo wczuć się w rolę detektywa. Do tego dochodzi jeszcze element poszukiwania informacji w różnych miejscach. Czasami przyjdzie nam przeszukiwać akta policyjne, dokumenty z miejscowego ratusza czy też starsze wydania gazet. I ponownie, sami musimy dobrać poszlaki, daty czy też tematykę, by odnaleźć potrzebne nam informacje. System jest bardzo intuicyjny i po prostu przydatny.

Ślady i poszlaki są wszędzie, nie zawsze będziemy musieli używać naszego zmysłu Jedi.

I gdybyśmy na tym skończyli ocenianie rozgrywki, to byłoby naprawdę bardzo dobrze. Ale, o zgrozo, twórcy zdecydowali się dodać tutaj system walki. I ten element mocno psuje odbiór gry. Nie zrozumcie mnie źle, walka nie jest jakoś specjalnie zła czy też trudna. Jest prosta, a nawet prostacka. Wrogów jest bardzo mało, ledwie paru, ich AI praktycznie nie istnieje i zachowują się zawsze tak samo przez proste skrypty, które możemy wykorzystać. Broni także nie jest specjalnie dużo. Strzelanie jest absolutnie bezosobowe, a jedyna broń, która faktycznie ma jakieś czucie oraz odrzut to strzelba i w zasadzie mógłbym używać tylko jej. Nie widać też wyraźnie trafień i reakcji na wrogach, przez co czasami mam wrażenie, że strzelam w powietrze. Żadnych śladów po kulach, lekkiego wytrącenia z równowagi czy też nawet poruszenia. Kiedy walczymy z olbrzymim potworem, możemy wpakować w niego masę śrutu i dopiero po dłuższej chwili może się zatrzymać.

The Sinking City to jedna z niewielu gier, w których lubię czytać wszystkie notatki.

Kolejnym elementem, który doskwiera mi podczas zabawy w The Sinking City jest powtarzalność. Większość budynków opiera się na tym samym schemacie i zwiedzając jedną ruderę widzieliście je wszystkie. Gra posiada około 5 schematów wnętrz budynków i każdy budynek w ramach danego rodzaju jest identyczny. Przykładowo, każdy dom jednorodzinny w środku wygląda praktycznie tak samo i ma dokładnie ten sam układ, to samo dotyczy zniszczonych mieszkań w blokach w dzielnicach potworów. Jeżeli dodamy do tego, to że znaczna część zadań dodatkowych polega jedynie na chodzeniu po takich miejscach i znajdowaniu jakichś przedmiotów, to mamy pewien nędzny obraz sztucznego przedłużania gry. The Sinking City jest jedną z tych gier, które dużo by zyskały na tym, gdyby były po prostu krótsze. Oczywiście nikt nam nie karze robić tych zadań, ale powiem Wam też, trochę przecząc temu co przed chwilę wskazałem, że same notatki oraz przebiegi tych zadań są ciekawe. Znajdziemy na przykład mroczne księgi, których lektura jest przyjemna, a także ostatnie słowa osób, które oszalały w Oakmont.

To jedyny potwór, który wyróżnia się wśród innych. Szkoda, że jest związany jedynie ze zbierackim DLC.

Graficznie gra prezentuje się okej, przynajmniej jeżeli nie będziemy analizować efektów walki. Same animacje postaci wyglądają bardzo ładnie przy dialogach, chociaż poruszanie się naszego detektywa jest drętwe i sztuczne. Miasto Oakmont jest ładnym miejscem, zwłaszcza, kiedy przyzwyczaimy się do nadmiernego eksponowania Lovecraftowych elementów. O ile, jak już wspomniałem, wnętrza budynków są prawie zawsze kopią innego pomieszczenia, to już ulice miasta są zróżnicowane i każda z nich jest wyjątkowa. Ciężko się nudzić zwiedzając te okropne okolice zalane powodzią oraz Lovecraftowymi potwornościami. Tutaj gra wykorzystuje możliwości konsoli Playstation 5, oświetlenia są ładne, podobnie jeżeli chodzi o cieniowanie, a gra zwłaszcza elegancko prezentuje się w etapach podwodnych, nawet jeżeli kolejny potwór przepływający nam nad głową jest lekko sztampowy.

Ładne te światełka. Gra radzi sobie i wygląda naprawdę przyjemnie.

The Sinking City to gra nierówna i wielka szkoda, bo widać tutaj podążanie za trendami w grach, które nie zawsze pasują do każdej produkcji. Tutaj tych elementów jest sporo, ale nawet pomimo ich, The Sinking City będzie stanowić ciekawą przygodę, która będzie jednak daleka od horroru. Nie ma tutaj żadnych elementów należących do tego gatunku i bardziej można skategoryzować grę, jako detektywistyczną, a nie typowy horror. Poznanie głównego wątku fabularnego w The Sinking City jest ciekawym przeżyciem, a nawet parę nielicznych wątków pobocznych jest całkiem niezła. Chociaż musicie pamiętać, że na jedno fabularyzowane śledztwo poboczne czekają nas około dwa zadania, gdzie będziemy musieli biegać po mieście i szukać jakichś przedmiotów z listy od zleceniodawcy.


Egzemplarz recenzencki gry The Sinking City Necronomicon Edition w wersji na Playstation 5 kupiliśmy sobie sami 🙂

Grę możecie kupić też w naszym Sklepie z Grami (wersja na PC).

Podsumowanie

The Sinking City jest ofiarą popularnych mechanik w grach, które totalnie tutaj nie pasują.
Ocena Końcowa 6.0
Pros
- Świetny system śledztw
- Ciekawy główny wątek fabularny i parę pobocznych
- Ładna grafika i cudowne miasto, chociaż miejscami zbyt przesadzone
- Mapa i nawigacja po niej
- Intuicyjny i skuteczny system craftingu
Cons
- Identyczne wnętrza budynków
- Niewykorzystany potencjał zadań dodatkowych
- Słaby system walki

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Frostpunk vs Frostpunk 2 - Jakie są najważniejsze różnice między grami?
Następny 400 milionów dolarów to nie był całkowity koszt, jakie wydało Sony na Concord