Witajcie! Jako, że mamy weekend i jakiś odpoczynek nam się słusznie należy, postanowiliśmy obejrzeć film w domowym zaciszu. Za oknem mokro, pada psami i kotami a taka pogoda nie zachęca by wyjść z domu choć na chwilę. Zrobiliśmy więc obiad i tym samym rozpoczęliśmy seans serii filmów Piraci z Karaibów, które zresztą uwielbiamy. Tym razem najnowszą częścią jest Zemsta Salazara, która powstała po sześciu latach przerwy od poprzedniej. Zapraszam do lektury!
Cała na przód! Ale czy na pewno?
Zacznę może od takiego swojego przemyślenia. Mianowicie rozmawiając z Adrianem, doszliśmy do wniosku, że zagraniczny oryginalny tytuł brzmi zdecydowanie lepiej od polskiego, to samo tyczy się dialogów, więc suma sumarum obejrzeliśmy calutki film z napisami po angielsku.
Tym razem cała załoga obrała kurs na znane wody, dzięki młodej damie, która posiadała bardzo ciekawe trzeba przyznać umiejętności doskonale wiedzieli gdzie płynąć bez zbędnego błądzenia. No właśnie, młoda dama. W tej części zepchnięto starych, dobrych bohaterów na boczny tor. Jest zdecydowanie mniej Williama, o Elizabeth już nie wspomnę, pojawiła się tylko w jednym, małym, końcowym momencie filmu. Nawet słynnego Jacka Sparrowa zrobiło się znacznie mniej, a to przecież głównie zważając na niego wielu widzów regularnie śledzi losy piratów. To on jest motorem napędowym filmu Piraci z Karaibów. Wszyscy ucierpieli przez dwójkę młodych aktorów, o których nigdy wcześniej nie słyszeliśmy.
Williama zastępuje jego syn Henry (ale, czy skutecznie?), młodzieniec, który jest zorientowany na przygodę, ponieważ popychają go do tego ważne zaistniałe wcześniej okoliczności. Jaki jest? Dość odważny, i męski charakterem, bo wyglądem niekoniecznie.
Za to Elizabet Swan zastępuje Carina Smyth. Młoda nawigatorka, oddana i wierząca nauce, samouk. Można powiedzieć, że jest przeciwieństwem Elizabeth. Carina – nie emanująca kobiecością opanowana dziewczyna, która bardzo dobrze potrafi ocenić sytuacje polegając na nauce. Elizabeth – wzór kobiecego piękna, specjalistka improwizacji, zdecydowanie nie jest opanowaną osobą.
Jeżeli jednak mam wybrać pomiędzy grą aktorską wybieram rolę Cariny, i to nie ze względu na babską solidarność. Moim zdaniem jest po prostu ciekawszą postacią niż Henry. Zresztą wokół niej jest tajemnica, która wyjdzie na jaw pod koniec filmu ku zdumieniu wszystkich.
Martwi głosu nie mają
Mimo wejścia nowych bohaterów na pokład, film Zemsta Salazara daje radę. W filmie były elementy owiane bardzo dobrym humorem, jak na przykład napad na bank, ale i także scena z szubienicą i wieszaniem, która w różnych aranżacjach powtarza się chyba w każdej części. Swoją drogą ten Sparrow to ma niezłe szczęście w życiu, tylko pozazdrościć. Wychodzi obronną ręką ze wszystkich opresji, cały czas siorbiąc ten swój rum. Nawet ominął go jego własny ślub, który był całkiem niezłą farsą.
Generalnie w filmie nie zauważyłam wielu scen walki, odbijania okrętów, czy czegoś podobnego. Było za to sporo powrotów do przeszłości oraz ciekawych, przejmujących historii opowiadanych przez głównych bohaterów. No i nawet młody Jack Sparrow. Salazar również podzielił się swoją opowieścią. I wszyscy bez wyjątku robili to w taki sposób by zatrzymać widza przy sobie, tak by dryfował z nimi przez morza i oceany. Będąc na statku możemy zaciągnąć się oddechem Salazara, poczuć swąd zgnilizny, ubóstwa, ale i także zakosztować nieco luksusów wraz z kapitanem Barbossą, zajadając się frykasami.
Jaką drogę wyznaczy kompas?
W przypadku tej części wszyscy bohatersko kierowali się by zdobyć Trójząb Posejdona i posiąść morską władzę. Co się finalnie stało? Powiem, tylko, że był happy end i wszystkie klątwy trafił szlag. W sumie bardzo dobrze zresztą, że tak się stało. Jestem bardzo ciekawa czy planowana będzie kolejna część, która nastąpi po Zemście Salazara. I ciekawe, w którą stronę owa część będzie zmierzać.
Film podobał mi się bardzo, klimat starych Piratów był zatrzymany w trochę inny sposób, ale dalej satysfakcjonujący dla widza. Te część była trochę przewidywalna jak dla mnie. Aczkolwiek oprócz wad, miała też swoje zalety, na plus zasługują dialogi, ale te zagraniczne; piękne widoki i efekty specjalne, które sprawiały, że fani mogą przeżywać rejs wraz z ulubionymi bohaterami, dobra gra aktorska starych bohaterów z poprzednich części, fajna charakteryzacja oraz obecność zabawnych sytuacji. Film nie powodował znużenia a sprawiał, że oglądało się bez przerwy. Sam w sobie był dość ciekawy.
Jestem fanką piratów i mam nadzieję, że ani ten film ani następna część, nie zepsują całości. Chyba nikt z nas by tego nie chciał.
Uważam że mylisz się w 100% film był najlepsza ostatnia częścią sagi o Jacku. Od lat nie widziałem tak przepięknego filmu bardzo wciągającego aż do kropli łzów w końcówce tego urokliwego filmu. Był po filmów sagi władca pierścienie oraz transformers najlepsza saga jaka w swoim życiu widziałem !!!