Nic tak bardzo mnie nie porywa w grach, jak dobra fabuła. Gra może być brzydka, mieć błędy lub niedociągnięcia, a i tak będę ją uwielbiać. A Plague Tale: Innocence taką grą NIE JEST!
Zaczynając w trochę przewrotny sposób, opowiem wam pokrótce historię dwójki dzieci z wielkiego rodu De Rune. Amicia oraz Hugo, bo to właśnie o nich mowa, mają nieprzyjemność życia w naprawdę paskudnych czasach. Z jednej strony Francję trawi wojna oraz inkwizycja. Z drugiej, panuje paskudna śmiertelna epidemia przenoszona przez szczury. Żeby było jeszcze gorzej, szczurów są miliony i są tak głodne, że w sekundę potrafią zjeść człowieka zostawiając tylko krwawe strzępy. Witamy w A Plague Tale: Innocence.
Recenzja powstała na bazie wersji na komputery osobiste PC.
A Plague Tale: Innocence – historia nie z bajki
To raczej będzie mroczna i brutalna opowieść, a nie bajka o dzieciach które odnajdują szczęście. Amicia oraz Hugo od samego początku dostają praktycznie same kłody pod nogi, bardzo rzadko uzyskując pomocną dłoń od obcych. Co tutaj dużo mówić, każdy ma swoje problemy, a w tym okresie historycznym przetrwanie było bardzo trudne. Dzieciaki nie mają więc łatwo, zwłaszcza gdyż życie w wygodach niekoniecznie przygotowało je na mroczne przygody.
Wspomnieliśmy o okresie historycznym. Akcja toczy się w 1349 roku, jednak o wierności historycznej raczej nie ma tutaj mowy. O ile niektóre postacie rzeczywiście mogą być prawdziwe, to jednak w wątek wpleciono też parę elementów fantastycznych. Jest to jednak fantastyka pokroju Lovecrafta, gdzie gdzieś na granicy tego co znamy, istnieje to czego nie znamy. Tutaj bowiem hordy szczurów są bardzo agresywne i śmiało rzucają się na każdy gram pożywienia. Oprócz tego pojawia się alchemia i magiczne substancje, a na końcu jeszcze specyficzna flora i fauna tworzona przez środowisko szczurów które Amicia i Hugo mają niestety przyjemność oglądać.
Już w pierwszych chwilach gra sugeruje nam, że nie będzie to typowa powieść historyczna, jednak nie jest to wadą. Lubię taką fantastykę, która powstaje gdzieś na granicy naszej wyobraźni, pięknie wplątanej w to co znane. Mamy więc brutalną inkwizycję, palenie ludzi na stosie, wszechogarniającą zarazę oraz wojnę gdzieś w tle obok plagi krwiożerczych szczurów oraz magicznej alchemii.
Powiedziałem powieść? Dobrze słyszeliście, A Plague Tale: Innocence to w 80% historia oraz opowieść. W końca gra nazywa się (w wolnym tłumaczeniu) Opowieść o Pladze. W grze widać bardzo wyraźnie, że to właśnie narracja stanowiła najważniejszy aspekt gry. Widać to po przebiegu zabawy, gdy przez pierwszą połowę gry jesteśmy praktycznie prowadzeni za rączkę, zagadki nie są zbyt skomplikowane, a praktycznie każdy moment gry jest oskryptowany czy to rozmowami między rodzeństwem czy też różnymi wydarzeniami które przybliżają nam świat gry. Nie raz w prostej sekwencji skradania pojawi się sytuacja, kiedy to dwójka strażników będzie rozmawiać, już na samym początku gry dowiemy się, że inkwizycja nakazała zasypywanie dziur szczurów wapnem, bo wcześniej zastanawiały mnie te dziwne, białe ślady. Na początku myślałem że to sól, ale potem mi się przypomniało, że sól w tamtych czasach była dobrem prawdziwie luksusowym. Gra sama będzie odpowiadała na zadane przez nas pytania.
Sprytna Amicia oraz bezbronny Hugo
Całą grę spędzimy na kierowaniu postacią Amicii, która to nie jest tak bezbronna jak się na początku wydaje. Jest malutka, więc skradanie idzie jej łatwo, a ojciec nauczył ją posługiwać się procą. Szybko zachowuje też zimną krew i podejmuje nie raz trudne decyzje. Uwaga twórców do szczegółów zachowania dziewczynki jest niesamowita. Gdy skrywamy się za płotkiem i zbliża się do nas strażnik, Amicia zaczyna panicznie dyszeć i jakby bardziej się kuli. Kiedy się skradamy i podejdziemy do ściany, to animacja skradania także się bardzo płynnie zmienia i Amicia wraz z braciszkiem starają się wtulić w ścianę żeby zajmować jak najmniej miejsca i być jak najmniej widoczni. Powoduje to jednak też problemy, gdyż czasem przy skradaniu się rodzeństwo przeskoczy na animację wchodząc np. w punkt widzenia wroga, który woła natychmiast sojuszników i potrafi nas pokonać jednym ciosem. Taka sytuacja zdarzyła mi się jednak tylko raz.
Sam Hugo stanowi dla nas, co tutaj dużo mówić, ciężar. Jest malutki, boi się, a kiedy zostawimy go na długo samego zaczyna wpadać w panikę, co może rozpocząć atak choroby lub zawiadomić strażników. Amicia z drugiej jednak strony, uczy się złodziejskiego fachu błyskawicznie. Już w połowie gry będziemy posiadać wiele różnych pocisków do procy i trików służących do pokonania przeciwników. Gra od 9 rozdziału przestanie także nas prowadzić za rękę, stanie się nieco trudniejsza, jednak sposobów pokonania przeciwników zawsze jest parę. Możemy nawet opancerzonych żołnierzy pokonać, strzelając im w twarz kamieniem z kwasem, co spowoduje zrzucenie hełmu, a następnie strzelenie zwykłym kamieniem w twarz prosto w oko.
Możemy też zwabić strażnika z lampą do miejsca gdzie normalnie są szczury. Te uciekną od światła, ale celny strzał z procy może zbić lampę i sprawić że szczury pochłoną nieszczęśnika. Możemy nawet użyć specjalnych bomb do niszczenia grup szczurów lub też substancji do sprowokowania ich do ataku na uzbrojonego przeciwnika. To co wcześniej było dla nas zagrożeniem w późniejszej fazie gry staje się naszą najpotężniejszą bronią i niczym Flecista z Hameln z Baśni Braci Grimm, będziemy naginać wolę hord szczurów do naszej woli. Gra daje po prostu niesamowite możliwości.
Skradanie i Crafting Ale po co?
Kolejnym elementem gry będzie crafting. W trakcie zabawy będziemy zdobywać kilkanaście najróżniejszych surowców, które służą nam do tworzenia bardziej zaawansowanej amunicji do procy oraz ulepszenia naszego ekwipunku. Bez większego wydziwiania, powiększamy torbę na surowce, torbę na amunicję, a także odblokowujemy nowe umiejętności dla naszej procy lub wyciszamy ubranie dziewczynki co ułatwia skradanie. Większość tych elementów jest trochę niepotrzebna, a inna część sprawia że gra staje się zbyt łatwa (od pewnego momentu możemy np. za pomocą ulepszonej procy zrzucać hełmy żołnierzom zwykłym kamieniem). Szczerze mówiąc wolałbym otrzymywać kolejne wzmocnienia w trakcie zabawy a nie poprzez szperanie w skrzynkach i szukanie ostatniego kawałka szmaty do ulepszenia sakwy. Niby służy to, by ciągle wybierać na co wydawać surowce, czy np. na specjalną amunicję czy też ulepszenia. Jednak znowu, uważny gracz znajdzie często sposób by pokonać wrogów bez używania najpotężniejszych narzędzi jak bomby zabijające szczury na drodze lub też substancje usypiającą strażników.
Gra może przebiegać dwutorowo. Po pierwsze, są etapy skradankowe, gdzie musimy przekraść się obok strażników lub ich wyeliminować. O ile na początku zabawy, większość wrogów pokonujemy w jeden sposób, gdyż gra nas uczy różnych sposobów wymijania lub eliminacji, to potem jednak zawsze otrzymujemy parę sposobów na skuteczną eliminację. Fajnie że gra daje nam wiele możliwości pokonania wrogów. Z drugiej jednak strony, sama rozgrywka jest absolutnie liniowa i korytarzowa. Jest dosłownie parę miejsc w grze, w których możemy pójść inaczej lub lekko zboczyć ze ścieżki. To nie jest wada produkcji, gdyż gra nie aspiruje do sandboxa i open worlda, a dzięki liniowości twórcy mogli położyć większy nacisk na narracje oraz wydarzenia, nie odciągając przy tym graczy od mięska, czyli głównego nurtu fabularnego.
Po drugie, niektóre etapy są zdominowane przez szczurzych przyjaciół. W tym przypadku nie raz będziemy musieli rozwiązać zagadkę środowiskową kombinując w jaki sposób ustawić różne elementy, by ogniem oraz światłem odstraszyć szczury. Zagadki także nie stanowią większego wyzwania, najczęściej nie ma także presji czasu, raczej nie znajdziecie w tej grze wielu miejsc gdzie można się zaciąć na dłużej. Z drugiej jednak strony, wystarczy dotknąć roju szczurów przez sekundę, aby one nas zjadły do kosteczki. Trzeba i tak uważać.
Klimat
Grafika bardzo odważnie oddaje klimat gry i nie przesadzam. Na przykład w pewnym momencie Amicia oraz Hugo trafią na świeże pole bitwy, gdzie wszędzie będzie pełno zwłok żołnierzy, na około będą latać kruki oraz zaczną pojawia się szczury zachęcone zapachem świeżego mięsa. Po polu bitwy będą krążyć hieny cmentarne oraz żołnierze zwycięskiej strony. Całość została oddana z taką dbałością o szczegóły, że ciężko będzie zapomnieć tą scenę, zwłaszcza że musimy przejść po tych trupach. Takich scen w grze jest wiele (jest nawet farma, na której znajdziemy setki zabitych zwierząt hodowlanych) Twórcy bardzo się postarali, by grafika oraz cudowna muzyka oddawała klimat całej gry do tego stopnia, że kiedy z rzadka rodzeństwo spotyka coś miłego, to nagle pojawia się słoneczko, radosna muzyka i latają motylki.
Dialogi postaci stoją na najwyższym poziomie i znowu twórcy jak najbardziej starali się oddać klimat oraz emocje dzieci. Amicia jest przygnieciona wszystkim co przytrafia się rodzeństwu, nie raz daje upust złości, zdarza jej się wybuchnąć i skrzyczeć biednego Hugo, potem to się zmienia i bohaterka przechodzi pewną ewolucję, rozwija się na naszych oczach i zaczyna nawet żartować z groźnych sytuacji.
Z drugiej strony mamy biednego Hugo, dziecko które całe dotychczasowe życie spędziło w zamknięciu w pałacu, gdzie to matka znająca się na alchemii robiła wszystko, by spowolnić postęp choroby. Dziecko musi uciekać i staje się jednocześnie przerażone nowym światem jak i zafascynowane. Dzieli się wiedzą o kwiatach z Amicią, a także bardzo przeżywa spotkanie z żabkami, które to widzi pierwszy raz w życiu. Jednocześnie zachowuje swoją dziecięcą naiwność i słuchanie rozmów między Amicią oraz Hugo może doprowadzić nawet największego twardziela do łez ze wzruszenia.
Muzyka (bardzo dobra, jest dostępna na Spotify), klaustrofobiczne poziomy, ciągłe zagrożenie, mimo że sama gra nie jest taka trudna jak próbuje wyglądać, sprawiają, że A Plague Tale: Innocence dosłownie przygniata nas klimatem i mrokiem średniowiecza.
Podsumowanie
A Plague Tale: Innocence to skończona historia, posiadająca swój początek oraz koniec, gdzie twórcy wykorzystali wszelkie możliwe elementy graficzne, narracyjne oraz dźwiękowe pod właśnie opowiedzenie historii. Ta gra stała się opowieścią i właśnie tak należy ją traktować. Jedna z najbardziej ambitnych produkcji ostatnich lat. Wymagająca emocjonalnie i wciągająca. Mam takie marzenie, żeby powstawało więcej gier, gdzie całość mechaniki oraz wygląd będzie podporządkowana pod fabułę oraz historię, a nie odwrotnie, kiedy to fabuła stanie się pretekstem do tworzenia kolejnego open world ze znajdźkami sztucznie nabijającymi czas gry. A Plague Tale: Innocence to przygoda na około 20 – 25 godzin (bez pośpiechu) i jest warta więcej niż 100 godzinny Assassin’s Creed czy inny sandbox. Mogę się nawet pokusić o stwierdzenie, że A Plague Tale: Innocence to jeden z najlepszych filmów, w który miałem przyjemność zagrać 🙂 Zapamiętam tą grę.
Podsumowanie
Pros
- wspaniale napisane postacie Amicii i Hugo
- grafika oraz dźwięk idealnie powiązane z narracją gry
- ciągłe poczucie zagrożenia, beznadziei, zaszczucia. To jest smutna gra
- liniowe, nawet klaustrofobiczne obszary gry budują dodatkowy klimat
- niesamowicie dobry soundtrack (dostępny na Spotify)
Cons
- przez długi czas gra ciągnie nas za rączkę stawiając tylko na narrację
- system craftingu jest raczej niepotrzebny i odwraca naszą uwagę od pozostałych elementów
Powiem krótko, ale na temat: zgadzam się z tą recenzją w 100%! Powiem więcej, na każdą recenzję zamieszczoną na tym portalu czekam z zapartym tchem! Super poziom, tak trzymać 🙂
Pozdrawiam,
Bartek
Bardzo, ale to bardzo mi miło 🙂 Cieszę się, że materiały się przydają, wiem że nie jest idealnie ale robię wszystko by było coraz lepiej 🙂