Podsumowanie
Pros
- ciekawe historie zapisane na znajdowanych dokumentach
- cycki sukubów
Cons
- błędy
- rozczarowanie
Rozczarowanie, męka, zamęt, nieporozumienie. Nie można odmówić tego, że Agony nie generuje żadnych emocji. Tworzy ich bardzo dużo, ale niestety chyba nie o to chodziło twórcom. Bo jak to możliwe, żeby stworzyć grę z tak wspaniałym tematem jak eksploracja piekła, a dostać takie mdłe coś?
Bo na Agony czekałem bardzo długo – właściwie od pierwszych informacji w mediach, oczarował mnie temat survivalu w surrealistycznym piekle. Przed oczami miałem Alien Isolation, ale dużo bardziej mroczniejsze i klimatyczne, nastawione bardziej na fantasy, a nie klasykę kinematografii science fiction. Co dokładnie się nie udało? Praktycznie wszystko oprócz jednego elementu dla którego naprawdę warto zagrać w Agony. Ale o tym na końcu wpisu. Najpierw marudzimy.
Agony – droga przez mękę
W grze wcielamy się w przeklętą duszę świeżo po śmierci i naszym celem będzie odnalezienie Czerwonej Bogini i spełnienie jej życzeń. Rozgrywka polega na bardzo tunelowym przechodzeniu kolejnych poziomów w szczelnym i zamkniętym świecie piekła. Co jakiś czas trafiamy na demony które mogą nas zabić i wtedy będziemy zmuszeni poszukać sobie nowego ciała. Cała zabawa polega tak naprawdę na spacerowaniu po piekle, bo wrogowie nie budzą żadnych emocji, nie straszą, robią słabe buu! A śmierć z ich rąk to częściej losowy przypadek niż nasz błąd.
Pierwsze chwile z Agony to chwile ekscytacji i zaciekawienia wizją piekła. Szybko jednak dochodzimy do wniosku, że gra polega tylko na przechodzeniu kolejnych poziomów, na których nie zrobimy prawie nic – nie walczymy, nie skaczemy, nie zbieramy niczego oprócz jakiś głupot typu listy, posążki i czasami jabłka które pozwolą nam na rozwój umiejętności. A jak nam się przez przypadek umrze, to zamieniamy się w duszka i szukamy ciała zastępczego. Jeżeli ciała się skończą, to odradzamy się w ostatnim lusterku, wcześniej zostajemy także poczęstowani szyderą Czerwonej Bogini.
Wrogowie są durni i zachowują się dziwnie. W teorii powinno być tak, że skradamy się za ich plecami oraz wstrzymujemy oddech kiedy są blisko żeby przeszli dalej. Tak naprawdę jednak, wróg może nas zaatakować nawet jeżeli siedzimy parę minut w specjalnej kryjówce i wstrzymujemy tam oddech kiedy przechodzi obok, a nie było możliwości żeby nas usłyszał lub widział. Oprócz demonów z cyckami, przed którymi chowamy się przez większość czasu, to zdarza się nam także trafić na innych wrogów takich jak śmieszne pająki z rękami ludzi zamiast zwykłych włochatych pajęczych nóg.
Karykatura RPG
No właśnie, rozwój naszej postaci następuje poprzez zbieranie specjalnych jabłek, które dają nam punkty doświadczenia. A te możemy wydać na jedną z czterech statystyk. Polegają one na cichym chodzeniu, dłuższym wstrzymywaniem oddechu (jakby to działało), ułatwieniu opętywania oraz przetrwaniu co słabszych ataków. I to właściwie koniec rozwoju postaci. I prawda jest taka, że wrogowie działają w jakiś dziwny sposób i wstrzymywanie oddechu nie zawsze działa, to samo ciche chodzenie, większość wrogów i tak pokona nas jednym atakiem, a opętywanie jest tak samo łatwe na niskim jak i wysokim poziomie umiejętności. Więc tak naprawdę, czy znajdziemy jedno, czy wszystkie jabłka, to nasze szanse na przetrwanie w tej grze nie zmienią się wcale.
Grę przechodzimy na zmianę podążając ściśle wytyczonymi tunelami oraz rozwiązując dosyć proste zagadki logiczne. Walki tutaj po prostu nie ma, raz mi udało się zepchnąć demona z klifu i oprócz zdobytego achievmenta, to musiałem uciekać od potwora. Dziwne było to, że nauczony poprzednimi doświadczeniami szybszy i zwinniejszy potwór łatwo mnie dogoni i zabije, a tutaj niespodzianka, udało mi się ukryć. Nie wiem jakim cudem, bo był tuż za mną. Zbieramy także wiele dokumentów i z nich dowiadujemy się co tak naprawdę robimy w piekle oraz jakie są zasady rządzące się kolejnymi poziomami. W sumie jest to jedna z niewielu pozytywnych rzeczy w Agony, bo mimo słabego przebiegu rozgrywki, to sama wizja piekła jest fenomenalna.
Doskonałe Piekło
I właśnie to jest powodem dla którego warto zagrać w Agony – wizja piekła w tej grze jest naprawdę fantastyczna. Przemierzamy zróżnicowane obszary, nie raz zbudowane z ciał przeklętych, spotykamy innych pechowców, widzimy olbrzymie części ciał oraz orgie demonów z mieszkańcami piekła. Widzimy masę różnych chorych scen, jak budowanie muru przez jakiegoś gościa. Używa on jednak jako zaprawy niemowlaków na zmianę z cegłami.
Twórcy zarzekają się, że gra została ocenzurowana przed premierą. Wydaje mi się że to pic na wodę, bo sceny już obecne w grze należą do bardzo hardcorowych i klimatycznych, niczym z wyobraźni obłąkanego gracza gier planszowych z Cthulhu w roli głównej. W grze jest dużo przemocy oraz powalonego erotyzmu – to nie jest pozycja dla osób o miękkich nerwach. I jeżeli sam gameplay psuje całość doświadczeń, to już wizja piekieł w grze Agony jest, może nie warta tej męki, ale na pewno niezłym zadośćuczynieniem.
Podsumowanie
Nie wspominałem o błędach oprócz tych związanych z zachowaniem przeciwników, ale jest ich więcej. Czasem wpadniemy w teksturę (standard), czasem nie uda nam się wykonać zagadki bo mimo że ustawimy wszystko tak jak należy, to jednak gra tego nie zauważy, czasami wróg nas zaatakuje mimo że jesteśmy po za jego zasięgiem widzenia. Trudno się mówi, w Agony gra się ciężko przez błędy i nudno przez tunelowość i prostotę rozgrywki. Wszystko ratuje chociaż trochę obraz piekła, ale jest to tylko łyżka miodu w morzu piekła. Nie graj w tą grę.
Brak komentarzy