Aliens: Dark Descent przedstawi nam nową formułę w kultowym świecie xenomorpów i paskudnych korporacji. Grając w tą grę nasuwa się pytanie dlaczego nikt nie zrobił tego wcześniej? Przecież to idealna formuła do tego typu produkcji.
W Aliens: Dark Descent będziemy bowiem sterować niewielkim, cztero lub pięcio osobowym oddziałem komandosów, a naszym celem będzie realizowanie różnych celów misji. Wszystko się zaczęło od tego, że na pewnej planecie pojawiły się paskudne potwory, a nad nią rozpościera się tarcza złożona z wyrzutni rakiet atomowych, która ma bronić przed wydostaniem się zakażenia z planety. Tak niestety prezentują się standardy korporacji Wayland Yutani, a my na rozbitnym okręcie wojennym Otago będziemy próbowali znaleźć sposób by wyrwać się z kwarantanny.
Rozgrywka podzielona jest na szereg misji kampanii, gdzie będziemy wysyłać naszych dzielnych żołnierzy by realizowali najróżniejsze cele główne oraz poboczne. Kampania w żadnym stopniu nie jest liniowa i będzie wymagała od nas realizowania różnych działań, by przybliżyć Otago do ocalenia. Pojawią się liczne wątki znane z kultowych filmów, a nawet w jednej z misji, samodzielnie jako główna bohaterka będziemy musieli przechytrzyć kręcącego się w pobliżu Xenomorpha. Znajdziemy także wiele różnych notatek oraz nagrań, dzięki czemu będziemy mogli poznać to, co się stało na planecie, jak powstał tajemniczy kult xenomorphów oraz skąd one faktycznie się tutaj wzięły. Poznamy brutalne tajemnice korporacji Weyland Yutani, nasłuchamy się sztampowych i jednocześnie kultowych tekstów naszych bohaterów i poznamy nowe gatunki Xenomorphów. Klimacik bije na każdym kroku i fani tego zaniedbanego trochę uniwersum powinni być zachwyceni.
Samo wykonanie jest także pierwsza klasa, z wyjątkiem paru szczegółów, o których za chwilę. Rozgrywka będzie polegała na prowadzeniu naszych komandosów na zróżnicowanych mapach, gdy jednocześnie w pobliżu będą pojawiać się różni wrogowie. Nie zawsze będą to szwędające się xenomorphy, czasami mogą to być ludzie, zahibernowane potwory lub jajka, z których wyklują się twarzołapy. Obcy kryją się też w szybach i szybko nas zaatakują, kiedy będziemy zbyt głośni. Prowokowanie obcych spowoduje poszukiwania, które jeżeli będą trwały za długo, aktywują falę wrogów. Najgorsze w grze były początki. Akcja działa się szybko, a my nie zawsze wiedzieliśmy co robić. Czuliśmy się jak dziecko we mgle, kiedy obok grasuje zawodowy morderca. I tak właściwie było, w ten sposób twórcy chcieli poprowadzić grę i to im się udało.
Jednak Xenomorphy mają ciężki orzech do zgryzienia, bo nie tylko one są mistrzami zabijania i adaptacji. My także będziemy uczyć się nowych sztuczek i przechytrzymy potwory. Wykorzystamy do tego celu nasz transporter, który wesprze nas ogniem, a z czasem odblokujemy specjalizacje klas, które pomogą nam przetrwać. Dzięki wsparciu sierżanta nie będziemy musieli tak martwic się stresem, a snajper z daleka pozbędzie się szwędających wrogów, dzięki czemu dłużej pozostaniemy niewykryci. Nauczymy się minować nory obcych i wykorzystać ich cechy przeciwko hordzie np. stawiając wabik dźwiękowy obok naszego transportera, który w chwilę ściągnie niemilców pod ogień ciężkich dział.
Niestety gra ma sporo błędów, zarówno technicznych, jak i projektowych i została nie zawsze dobrze przemyślana. Jeżeli chodzi o kwestie techniczne, to gra wielokrotnie nie analizuje spełnionych celów misji, co wymagać od nas będzie wczytania zapisu gry. Taka sytuacja zdarzyła mi się dwa razy, a że zapis jest bardzo skąpy (co dodatkowo buduje napięcie i normalnie byłoby zaletą) wymaga od nas wiele razy cofania się. W paru momentach nie jesteśmy także w stanie zrealizować celów dodatkowych misji, jeżeli wcześniej zrobiliśmy coś nieprzewidzianego przez scenariusz. Raz podczas eksploracji trafiłem na pojemnik z pasywnym wzmocnieniem, tak zwaną ksenopróbkę. Zebrałem go, by chwilę potem aktywować zadanie dodatkowe wymagające ode mnie zebrania tej próbki. Niestety nie mogłem tego zrobić, a jednocześnie po zakończeniu zadania głównego nie posiadałem tej próbki, którą zebrałem przed startem zadania dodatkowego.
Gra nie zawsze także zachwyci swoim projektem. Przykładowo, z jakiegoś powodu nie jesteśmy w stanie kupować ulepszeń dla naszych dzielnych marines na ekranie przygotowania do misji. Możemy to robić jedynie na ekranie koszar, gdzie otwieramy identyczne okienko. Kiedy więc wybierzemy żołnierzy których chcemy zabrać na misję i chcemy ich wyposażyć, to musimy cofnąć cały ekran wyboru by to zrobić, jednocześnie zapamiętując, których żołnierzy chcemy zabrać. Dodatkowo podczas misji niejednokrotnie gra chce nam pokazać jakieś miejsce i scenę blokując sterowanie i przenosząc kamerę. O ile w większości przypadków nie jest to problemem, to parę razy zdarzyło się, że gra zapomniała też zamrozić ruch obcych. W ten oto sposób horda rzuciła się na bezbronnych żołnierzy, którymi nie mogłem sterować.
Warto pochwalić sztuczną inteligencję, którą zapowiadali twórcy. Podobno ksenomorfy miały się uczyć naszych zachowań i reagować na nie. Przez większość czasu bym powiedział, że takie stwierdzenie jest przesadą. To prawda, że obcy cechują się zwierzęcym instynktem, starają się zejść z linii ognia oraz wybierają bezpieczniejsze ścieżki. Jeżeli podpalę wejście za pomocą miotacza ognia, to paskudy będą próbowały podejść nas z innej strony, co także można wykorzystać np. zawężając strefę ataku. Problemem są za to elitarni wrogowie, zwłaszcza pretorianie. Ci są niesamowicie sprytni, prowokują inne ksenomorfy do atakowania nas, podczas gdy sami zajdą nas z flanki, kiedy będziemy skupieni na ich mniejszych pobratymcach. Kiedy zauważą, że tracą przewagę, spróbują uciec by czaić się gdzieś na granicy wykrywacza ruchu i znowu nas zaatakować. Najgroźniejszy wróg w tej grze, to ten najsprytniejszy. Kiedy udawało mi się go złapać w ogień, używałem wszystkiego co miałem, by tylko zabić skurczybyka. Wiedziałem, że jeżeli teraz się nie uda, to mogę nie dostać drugiej szansy.
Aliens: Dark Descent mógłby być grą idealną, gdyby nie zabrakło jej szlifu. Spora liczba błędów oraz problematycznych rozwiązań sprawia, że o ile przez większość czasu bawimy się dobrze, a rozgrywka jest niesamowicie wciągająca i wymagająca, to co jakiś czas trafiamy na ziarnko piasku, które nieprzyjemnie zgrzyta między zębami. Niemniej jednak Aliens: Dark Descent jest jak najbardziej grywalny i wciągający, a jednocześnie jest jednym z tych gier RTS, w które dobrze gra się na konsoli.
Klucz recenzencki gry Aliens: Dark Descent otrzymaliśmy od wydawnictwa Cenega. Dziękujemy!
Podsumowanie
Pros
- Wciągająca fabuła, która rozwija różne elementy związane z Xenomorphami
- Świetne tempo rozgrywki
- Oryginalny styl rozgrywki, który wciąga i daje liczne możliwości
- Wysoki poziom trudności oraz dziesiątki czynników wpływających na grę
- Bardzo dobra sztuczna inteligencja, zwłaszcza Pretorian
Cons
- Brak możliwości zakupu ekwipunku z ekranu przygotowania do misji
- Blokowanie się sterowania podczas filmików, gdy jednocześnie atakują nas xenomorphy
Brak komentarzy