Śmiałem się podczas ostatniego Blizzconu. Śmiałem się mocno, dosłownie do łez. Dzisiaj mi się wydaje, że nie były to łzy spowodowane śmiechem, a łzy rozpaczy bo mija pewna era gier na której się wychowałem.
Ostatnio czytam informacje dotyczące Blizzarda i nie potrafię uwierzyć, że takie rzeczy dzieją się w świecie, w którym wolność staje się najwyższą wartością i którą jednocześnie umywają sobie gęby największe korporacje oraz politycy na całym świecie, którzy wykorzystują wspaniałą ideę do swoich celów. My jednak dzisiaj nie o tym, a o drugiej stronie barykady. Porozmawiamy o tym, kiedy to jedna z najbardziej uwielbianych przez graczy (przynajmniej kiedyś) firm, wyraźnie staje po stronie reżimu.
Chung „Blitzchung” Ng Wai i jego walka o wolność
Wszystko zaczęło się od zawodowego gracza w Heartstone – Chung „Blitzchung” Ng Wai który w wywiadzie z dnia 6 Października udzielił publicznego wsparcia dla protestujących w Hongkongu. Zostawmy na razie kwestie polityczne …. albo nie, nie zostawmy. To co się dzieje w Hongkongu to straszna sprawa, kiedy ludzie muszą wychodzić na ulicę i miesiącami (protesty trwają od czerwca, a sytuacja się ciągle zaostrza) muszą walczyć o swoją wolność oraz podstawowe prawa , których nigdy nie respektowały chiny (np. prawo do swobodnego informowania oraz dostępu do informacji), a które są standardem w prawie wszystkich krajach na naszej pięknej planecie.
Poszło dokładnie o poniższe słowa:
„As you know there are serious protests in my country now. My call on stream was just another form of participation of the protest that I wish to grab more attention. I put so much effort in that social movement in the past few months, that I sometimes couldn’t focus on preparing my Grandmaster match. I know what my action on stream means. It could cause me lot of trouble, even my personal safety in real life. But I think it’s my duty to say something about the issue.” Źródło
I moje wolne tłumaczenie dla osób nie znających angielskiego:
„Jak wiesz, w moim kraju są teraz poważne protesty. Moje działanie na streamie jest po prostu kolejną formą udziału w protestach i mam nadzieję zdobyć trochę więcej uwagi wobec tej sprawy. Włożyłem dużo wysiłku w ten ruch społeczny w przeciągu ostatnich paru miesięcy i to w takim stopniu, że nie byłem w stanie skupić się na przygotowaniach do meczów Grandmaster. Wiem co oznaczają moje akcje na streamach. Może to spowodować wiele kłopotów, także w sprawie mojego bezpieczeństwa w prawdziwym życiu. Ale sądzę, że moim obowiązkiem jest powiedzieć coś na temat tego problemu.”
Dosyć mocne słowa, jednak ciężko odmówić racji dla Blitzchung, zwłaszcza że sprawa dotyczy jego własnego kraju, więc sam wie zdecydowanie więcej o prawdziwej sytuacji Hongkongu niż my w Polsce. Analizy całego problemu w Hongkongu robić nie będę, bo nie jest to tematem tego portalu. Pragnę jednak zwrócić uwagę, jak mało czasu poświęcają temu tematowi media w Polsce. Wnioski wyciągnijcie sobie sami. Warto też mieć na uwadze, że Blitzchunga będą oglądać tysiące, jak nie dziesiątki lub setki tysięcy widzów z całego świata – jego wpływ na zwrócenie uwagi na sytuację w Hongkongu wśród ludzi na całym świecie jest bardzo realny, zwłaszcza jeżeli wspomnimy, że media raczej nie informują nas na bieżąco o tym co się dzieje.
Blizzard nie lubi wolności
I gdyby w tej chwili sytuacja się zakończyła, a Blitzchung dalej mógł swobodnie grać oraz wyrażać swój przeciw wobec władz Chin, to nikt by nawet nie spojrzał krzywo w stronę Blizzarda. Stało się jednak bardzo mocno inaczej. Otóż Blizzard zbanował chłopaka z turnieju oraz zamroził wszystkie jego zdobyte dotychczas nagrody. Dodatkowo nie będzie mógł grać przez najbliższy rok w rozgrywkach ligowych. I wiecie co? To jest już dramat. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić co czuje po tej całej sprawie sam Chung Ng Wai, jednak gówno wpadło w wiatrak i internet zalała olbrzymia fala negatywnych komentarzy wobec Blizzarda. I jest to skala dużo większa niż była przy owym pamiętnym Blizzconie, w którym Blizzard objawił swoją niewiarygodną grę na którą czekają wszyscy gracze PCtowi, czyli główny fanbase Zamieci. Strzeżcie się, o to nadchodzi Diablo Immortal na telefony komórkowe.
Więc za długo było spokojnie, to Blizzard 8 Października, idealnie by zepsuć sobie Blizzcon, który startuje 1 listopada, wystosował pismo, w którym czytamy takie korporacyjne debilizmy:
“While we stand by one’s right to express individual thoughts and opinions, players, and other participants that elect to participate in our esports competitions must abide by the official competition rules,” Źródło
I znowu w wolnym moim tłumaczeniu:
„O ile stoimy przy prawie jednostki do możliwości wyrażania indywidualnych opinii oraz myśli, gracze oraz inni uczestnicy biorący udział w naszych zawodach esportowych muszą się dostosować do oficjalnych zasad turnieju.”
Więc teraz pewnie zapytacie – Hola hola, złamał regulamin. I rzeczywiście regulamin rzecze:
“brings you into public disrepute, offends a portion or group of the public, or otherwise damages Blizzard’s image.”
Czyli tłumacząc:
„publicznie pomniejszając reputację, obrażając część lub grupę społeczną lub w inny sposób szargające dobre imię Blizzarda”
Rozumiecie to? Dostał bana, za szarganie wizerunku Blizzarda walcząc o wolność swojego kraju w taki sposób jaki potrafi i nie robiąc przy tym nikomu krzywdy. Jednocześnie Blizzard wystosował takie, a nie inne oświadczenie oraz działania bardzo godzące w wolność słowa. Ciekawe co bardziej pogrążyło wizerunek ukochanej przez wszystkich niegdyś firmy?
Reddit oszalał
Słowa wsparcia idą ze wszystkich stron, na reddicie pojawiają się pierwsze memy, a praktycznie każdy portal na świecie pisze o całej sytuacji. Wiadomo, Blizzard chroni swoje interesy kosztem swoich fanów. Tencent, jeden z największych molochów gamingowych na świecie, firma pochodząca własnie z Chin, wydaje gry Blizzarda na tym trudnym i hermetycznym rynku, gdzie wolność słowa praktycznie nie istnieje o czym zresztą ciągle się dowiadujemy np. South Park dostał bana w chinach za ostatni odcinek, gdzie między innymi prezydent Xi Jinping został porównany do Kubusia Puchatka. Warto tutaj pamiętać, że już wcześniej Kubuś Puchatek został zbanowany w Chinach właśnie przez uderzające podobieństwo biednego misia do prezydenta Xi Jinping. To już jest forma paranoi i choroby psychicznej partii rządzącej, przez którą cierpi cały naród.
W każdym bądź razie Tencent posiada też swoje udziały w firmie Blizzard, więc jestem pewien że nacisk poszedł od tamtej strony lub żeby chronić interesy na linii Blizzard – Chiny. W końcu jest to olbrzymi i słabo eksploatowany rynek gier, więc możliwe nawet, że dla firmy Blizzard Chiny są dużo ważniejszym rynkiem zbytu niż Europa oraz Stany Zjednoczone, gdzie wolność słowa jest jedną z największą wartości. I nie zrozumcie mnie źle, to co zrobił Blizzard jest po prostu ohydne i przerażające (chociaż to samo robi np. YouTube banując lub nakładając demonetyzacja na bardziej prawicowe kanały, to też jest łamanie wolności słowa. Facebook i Twitch robią to samo), jednak staram się Wam wyjaśnić, jakie decyzje biznesowe mogły paść w Blizzardzie w tej sprawie.
Najzabawniejsze jednak w tej całej sytuacji jest to, że Blizzard zrobił dzięki temu bardzo dużo by właśnie pokazać z jakimi problemami borykają się mieszkańcy Hongkongu. Marka firmy została bardzo nadszargana i to przed najważniejszą dla niej imprezą. Żadne Diablo 4 i Overwatch 2 tego nie naprawią. Myślę, że pracownicy działu PR mają teraz bardzo dużo pracy, której nie da się naprawić jeżeli będą oni próbować postawić cenzora naprzeciwko wkurzonemu tłumu graczy.
Ludzie usuwają konta – Blizzard utrudnia procedurę
Ludzie zaczęli masowo usuwać konta. Nic w tym dziwnego, bo osobiście też wolałbym nie wspierać firmy, która nie wspiera podstawowych ludzkich praw. Żeby było ciekawiej, to cała procedura została wyraźnie utrudniona i teraz żeby usunąć konto trzeba wysłać … skan dowodu osobistego. Czy to oznacza, że wywrotowcy nie będą mieli wstępu do Chin, kiedy Blizzard przekaże dane swojemu mocodawcy?
Sprawdziłem osobiście i rzeczywiście, żeby usunąć konto należy wysłać skan dowodu! Tego jeszcze nie było, czy ktoś tam ma pojęcie co robi?
Brak komentarzy