Bojkot Hogwarts Legacy absolutnie bez siły przebicia


Bojkot Hogwarts Legacy kontra rzeczywistość

Bojkot, o którym pisaliśmy na łamach naszej strony, nie zdziałał za wiele w ostatnim czasie. Pośród Graczy na całym świecie pojawia się mnóstwo przesłanek, że grę mimo wszystko kupi.

Parę tygodni temu miał miejsce bojkot twórczości J. K. Rowling. Na celownik trafiła także gra Hogwarts Legacy, która swoją oficjalną premierę przewiduje na dzień 10 luty 2023 rok. Autorka powieści o Harrym Potterze niejednokrotnie narobiła wokół siebie medialnego szumu, co kiepsko rzutuje na firmy, które chcą tworzyć coś dla fanów serii, nie zaś samej matki uniwersum.

Hogwarts Legacy - Official Reveal Trailer | PS5

Mimo wielu czarnych chmur na niebie, bojkotu oraz krytyki pośród niektórych grup społecznych, Hogwarts Legacy ujrzy światło dzienne. Po dziś dzień nie brakuje głosów, by uciąć wszelaką formę wsparcia gry, począwszy od kupna, skończywszy nawet na transmisji na platformie Twitch.tv. Mimo niezbyt dobrej atmosfery wokół produkcji, zapowiada się, że tytuł ten osiągnie spektakularny sukces, a newralgiczne powiązanie z autorką nie będzie mieć tu jakiegokolwiek znaczenia. Rynek weryfikuje głosy niezadowolenia – Gracze kochają uniwersum i prowadzi nimi zdrowy rozsądek oraz sympatia do świata przedstawionego. Nie zaś idee społeczne i niechęć community do autorki Harry’ego Pottera. Czy więc bojkot, o którym pisaliśmy miał kiedykolwiek jakikolwiek sens i czy tak naprawdę nie pomógł dotrzeć do jeszcze szerszego grona odbiorców? Czy ci, którzy nawołują do bojkotu i krytykują, nie odnieśli właśnie zupełnie odwrotnego efektu od zamierzonego?

Bojkot Hogwarts LegacyTak naprawdę bojkot gry osadzonej w świecie czarodziejów ma się nijak do urazy, jaką niektórzy mogą żywić do J. K. Rowling. Autorka, jako zagorzała feministka, stanęła w obronie kobiety, wyrażając przy tym  S W O J E  zdanie. Czasem czyjaś opinia nie zawsze idzie w parze z naszymi przekonaniami. Zdarzyć się może, że któraś z osób może się poczuć nawet urażona. Tak też było w przypadku osób transpłciowych. Warto jednak zauważyć jedną, maleńką zależność i nutę hipokryzji. Osoby powiązane z działalnością LGBT+ walczą przede wszystkim o wolność słowa, niezależność, o swobodę (sic!). Czy zatem bojkot oraz krytykowanie J. K. Rowling za jej wypowiedzi, to nie jest w pewnym sensie zaprzeczenie idei, jaką kierują się osoby transpłciowe? Pójdźmy dalej tą drogą (tymczasem głos sumienia podpowiada mi, żebym kompletnie zawracał) – jeżeli autorka nie może wypowiadać się na każdy temat w sposób, jaki myśli, to czy nie jest to w pewnym sensie ograniczanie, z którym niektórzy uparcie rywalizują? A mianowicie – chcecie swobody? Dlaczego zabieracie ją innym? Czymże jest nawoływanie do bojkotu, krytyki, do nieemitowania, do niekupowania gry? Czy to nie jest w pewnym sensie ingerencja w swobodę innych osób? Czy to nie jest także ingerencja w intencje twórców, którzy decydują, co chcą tworzyć dla innych graczy? W jakimś stopniu bojkot był dla mnie pozbawiony jakiegokolwiek sensu. Teraz jest to po prostu niepotrzebna i śmieszna farsa, którą wydaje mi się, wypadałoby wreszcie zaprzestać. Jak to w pięknej piosence: SHOW MUST GO ON! (Cytat wybrany zupełnie nieprzypadkowo)

2 komentarze

  1. 10 lutego 2023
    Odpowiedz

    Zgadzam się z tym artykułem, nic dodać, nic ująć. Dodam tylko, że w dzisiejszych czasach, jakąkolwiek opinię się wyrazi to się zawsze kogoś urazi 😉

    • 10 lutego 2023
      Odpowiedz

      Niestety, taki mamy klimat. Ale jak to wygląda: Ktoś walczy o wolność i chce czuć się swobodnie, po czym narzucając swoją wolę i usiłując wciągnąć w swoją krucjatę ogranicza czyjś wybór i narzuca swoją rację. Dla mnie jest to trochę słabe.

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Resident Evil: Death Island - zwiastun nadchodzącego filmu CG
Następny Co obejrzeć w walentynkowy weekend? Netflix, HBO Max i Prime!