Book of Demons to kolejna gra od polskich twórców którzy zaskakują swoim podejściem w stylu Indie. Bardzo lubię ten typ gier, kiedy jestem zaskoczony gameplayem i nowymi rozwiązaniami dlatego z przyjemnością zasiadłem do gry. I pozostałem w niej na kilka długich, zimowych wieczorów.
Book of Demons to nieklasyczny hack&slash
Co należy wiedzieć o tej grze? Że to jest nieklasyczny hack&slash. Dlaczego nieklasyczny? Bo postać przemieszcza się samodzielnie, a my tylko klikamy stworki i podnosimy wypadające przedmioty. Nuda? Gadasz głupoty, gra wciąga niemiłosiernie i ciężko się od niej oderwać. A to za sprawą szybko rosnącego poziomu trudności i bardzo ciekawym mechanizmom związanych z rozwojem postaci oraz generowaniem podziemi.
Troje wybranych
Domyślnie gra będzie oferować nam rozrywkę trzema bohaterami powiązanymi z dobrze nam znanymi archetypami RPG. Będziemy mogli pograć Wojownikiem, Łuczniczką oraz Magiem. W obecnej wersji jest ich dwóch – wojownik oraz niedawno dodany mag.
Zaczynamy od klimatycznego intro i szoku kiedy zobaczymy że cały świat jest zrobiony jakby z Origami. Na początku zamysł mnie raził w oczy, potem doceniłem jego urok, a dzięki niemu gra zostaje w pamięci, tak jak Darkest Dungeon ze swoją specyficzną, acz prostą grafiką.
Zaletą takiej grafiki jest jeszcze fakt że gra pójdzie także na starszym sprzęcie oraz kalkulatorze 🙂
Schodzimy do Podziemi
Analogicznie jak w swoim najbardziej klasycznym prekursorze, czyli Diablo (po prostu Diablo, bez numerków), grę zaczynamy w wiosce i będzie ona naszą bazą wypadową podczas eksploracji losowo generowanych podziemi. Bardzo zainteresował mnie tutaj sposób ich generowania który pozwala nam na wybór uśrednionego czasu przejścia podziemi, a tym samym wpływając na ich całkowitą długość ukończenia.
Nie jest to mechanizm pozwalający na zdobycie lepszych nagród, a jedynie dostosowujący grę do naszych preferencji czasowych i jednorazowe zdobycie większej liczby skarbów. Dzięki temu możemy zagrać krótki wariant między rozrywkami planszówek oraz dłuższy kiedy planujemy przeznaczyć na granie większą część wieczoru. Jak dla mnie pomysł bomba i dobrze się sprawdza w praktyce.
Na każdym poziomie czeka nas pewna liczba niewiadomych do odkrycia. Może to być skarb, kapliczka z zaklęciem lub zwiększająca poziom oraz boss. I tutaj napiszę troszkę więcej. Każdy boss jest analogicznie jak w Diablo generowany losowo, a pasek życia dzieli się na kilka fragmentów, jak to widzicie na poniższym zdjęciu, dupek może mieć też oryginalne imię (znowu tak samo jak w Diablo).
Po zjechaniu jednego fragmentu paska życia śmierdziela, aktywuje się jego nowa umiejętność (zastępując starą) i zmienia się styl walki przeciwnika. Może na przykład taki gnój przywołać dwóch strażników i być nietykalnym póki nie zbijemy jego przekoksanych, super mocnych bodyguardów.
Loot, loot, loot <3
Losowy drop przedmiotów które nie są przedmiotami w Book of Demons to strzał w dziesiątkę. Co ja gadam, myślicie? Już tłumaczę. Każda umiejętność jest przedstawiona jako karta, każdy ekwipunek też jest przedstawiony jako karta. Mamy określoną liczbę slotów na karty na pasku i musimy wybierać który przedmiot chcemy mieć w danym momencie. Do tego przedmioty mają swój koszt many który zwiększa się w trakcie gry (najczęściej kosztem punktów życia więc musisz wybierać) więc mamy tylko określony margines wyboru przedmiotów i umiejętności.
Oczywiście jako zadeklarowany wojownik przemieszczałem się w ciężkiej zbroi, dwoma broniami, zapasową tarczą, hełmie i butach chroniących przed groźnym podłożem. I niestety nie miałem żadnej umiejętności na pasku. No ale, jak już mówiłem musimy wybierać, a tworzenie postaci z potężną synergią to bardzo satysfakcjonujący proces.
A na koniec czeka na nas Dia …. Wielki Zły Demon
Cała gra jest hołdem stworzonym dla klasycznych gier Hack&Slash, więc nie mogło zabraknąć walk z bossami będącymi prawdziwymi kamieniami milowymi. Tutaj mamy trzech – kucharza, papieża i demona. Poważnie.
Poziom poczucia humoru w grze jest znakomity i widać że twórcy mieli niesamowitą frajdę tworząc Book of Demons. Powyżej widzicie wrota do pierwszego z wielkiej trójcy – kucharza. Musimy przejść specjalnie zaprojektowane dla niego podziemia i osłabieni poprzednimi wyzwaniami spróbować go pokonać.
A jak już skończymy, wracamy kupić miksturki leczenia
Między podziemiami wracamy do miasta i odnawiamy nasze przedmioty jednorazowe takie jak granaty i miksturki. Dodatkowo możemy ulepszać przedmioty, tym samym odblokowując ich nowe umiejętności i drastycznie zwiększając ich koszt. Możesz także poplotkować z postaciami niezależnymi i spróbować zainteresować się fabułą która jest tylko pretekstem do siekania potworków z origami.
W trakcie gry tworzymy też bestiariusz który pomaga nam w zrozumieniu co trudniejszych przeciwników. Możemy w ten sposób próbować przewidzieć jakie wyzwania na nas czekają i dopasować ekwipunek w taki sposób aby mieć jak największe szanse przetrwania. Zwłaszcza jeżeli gramy w trybie chojraka, czyli odpowiednika hardcore w diablo, może mieć to kluczowe dla nas znaczenie.
Return 2 Games – Coś więcej niż nam się zdaje
Na koniec powiem o bardzo ważnej rzeczy. Bardzo mnie zaskoczył ekran powitalny gry, trochę pusty, ale robiący duże nadzieje. O co tutaj chodzi? Oczywiście nie mogłem się powstrzymać żeby wypytać twórców skąd taki zamysł. Otóż dowiedziałem się (mam nadzieję że to nie są tajne informacje) że firma planuje w przyszłości wydanie jeszcze kilku gier opartych na klasycznych grach komputerowych.
I jeżeli nasi rodacy z Return 2 Games pokażą takie same innowacyjne podejście jak przy Book of Demons, to czeka nas prawdziwa sielanka i poezja bawiąc się ich dziełami.
Brak komentarzy