Norweski 24-latek z Sør-Rogaland trafił w centrum poważnej sprawy karnej po tym, jak służby śledcze odkryły na jego komputerze japońską grę z 2015 roku uznawaną w Norwegii za nielegalny materiał o charakterze wykorzystania seksualnego. Produkcja Dorei to no Seikatsu, określana przez śledczych jako „wulgarne tamagotchi”, stała się podstawą zarzutów, które mogą skutkować karą nawet do trzech lat pozbawienia wolności. Sprawa odbiła się szerokim echem, ponieważ dotyczy różnic prawnych między krajami, kwestii moralnych oraz granic odpowiedzialności osób korzystających z treści dostępnych w globalnej sieci.
Według ustaleń policji gra przedstawia historię opieki nad młodą dziewczyną, która wcześniej była wykorzystywana przez właściciela. Mechanika przypomina nieco klasyczne tamagotchi, jednak większość dostępnych trybów w grze zawiera seksualne sceny z udziałem osoby nieletniej. Choć podejrzany twierdził, że korzystał jedynie z wersji pozbawionej charakteru seksualnego, norweski sąd uznał, że sama obecność pełnej wersji gry na jego komputerze wystarcza do zakwalifikowania treści jako nielegalnych. Jak wyjaśnił śledczy Fredrik Martin Sørnes, gra spełnia definicję materiału stanowiącego nadużycie, ponieważ przedstawia akty seksualne z udziałem osób poniżej osiemnastego roku życia, co jest jednoznacznie zakazane przez norweskie prawo.
Śledztwo rozpoczęło się od zgłoszenia amerykańskiego National Center for Missing & Exploited Children, które powiązało określone aktywności internetowe z adresem IP prowadzącym do mężczyzny w Rogaland. Po zabezpieczeniu komputera policja natrafiła nie tylko na omawianą grę, lecz także na inne nielegalne pliki, co dodatkowo wzmocniło ciężar zarzutów. Policjant Erik Henna Hagen określił japońską produkcję jako „wulgarne tamagotchi”, podkreślając, że jest ona łatwo dostępna w internecie, a w wielu państwach Azji jej posiadanie nie wiąże się z żadnymi konsekwencjami. Zaznaczył jednocześnie, że różnice kulturowe oraz legislacyjne mogą powodować, że część osób nie dostrzega w takich treściach niczego sprzecznego z prawem – jednak w Norwegii prawo w tym zakresie jest jednoznaczne.

Sprawa nabiera dodatkowego wymiaru, ponieważ ukazuje rosnące wyzwania dla policji i systemów prawnych w obliczu globalnej dostępności treści cyfrowych. Materiały legalne w jednym kraju mogą być ciężkim przestępstwem w innym, co prowadzi do trudnych sytuacji, w których użytkownicy internetu nie zawsze są świadomi konsekwencji. Jednocześnie organy ścigania podkreślają, że nieznajomość prawa nie zwalnia z odpowiedzialności, zwłaszcza gdy chodzi o ochronę nieletnich przed seksualizacją, nawet jeśli ma ona formę animacji czy fikcji.
Choć teoretycznie za posiadanie takiej gry grozi do trzech lat pozbawienia wolności, prokuratura wskazuje, że realny wymiar kary może być niższy ze względu na długi czas trwania postępowania oraz specyfikę sprawy. Służby podkreślają jednak, że przypadek ten nie jest odosobniony. Zaledwie kilka miesięcy wcześniej inny mężczyzna w Norwegii został skazany na trzy miesiące więzienia za posiadanie materiałów przedstawiających seksualizację dzieci, w tym plików wideo oraz gry naruszającej przepisy. Trend ten wskazuje, że policja i sądy coraz bardziej konsekwentnie egzekwują prawo dotyczące treści uznawanych za niebezpieczne i szkodliwe.
Sprawa wzbudziła duże zainteresowanie opinii publicznej również dlatego, że pokazuje napięcie pomiędzy wolnością twórczą a ochroną praw nieletnich w przestrzeni cyfrowej. Dla jednych Dorei to no Seikatsu to jedynie kontrowersyjna gra wizualna, dla innych – produkt normalizujący przemoc i seksualizację dzieci. Norweskie przepisy stoją po stronie zero tolerancji, co w praktyce oznacza, że nawet animowane, fikcyjne przedstawienia traktowane są równie poważnie jak materiały realistyczne.
Cała sytuacja może stać się przestrogą dla użytkowników korzystających z treści pochodzących z innych krajów, w szczególności z Japonii, gdzie popularność wizualnych nowel oraz gier o tematyce kontrowersyjnej jest wysoka, a prawo często znacznie bardziej liberalne niż w Europie. W globalnym świecie gier, w którym dostęp do zagranicznych produkcji jest łatwy i niewymagający wielu formalności, odpowiedzialność za sprawdzenie ich legalności spoczywa na użytkowniku. Zarówno policja, jak i eksperci podkreślają, że walka z materiałami przedstawiającymi seksualizację nieletnich – niezależnie od formy – ma kluczowe znaczenie dla ochrony dzieci oraz zapobiegania znieczuleniu społeczeństwa na przemoc seksualną. Sprawa 24-latka z Sør-Rogaland staje się więc elementem szerszej dyskusji na temat etyki, prawa oraz granic wirtualnej rozrywki, pokazując, że nawet fikcja może mieć bardzo realne konsekwencje prawne.




