Chornobyl Liquidators – Recenzja – Kolejny Wczesny Dostęp


Chornobyl Liquidators jest kolejną grą, która zabierze nas na tereny Czarnobylskiej elektrowni atomowej. Tym razem jednak zamiast fikcji, czeka nas proza sowieckiej codzienności. Jak prezentuje się gra Chornobyl Liquidators? Zapraszam do recenzji!

Chornobyl Liquidators pozwoli nam wcielić się w jednego z likwidatorów szkód powstałych po katastrofie w Czarnobylskiej elektrowni atomowej. Gra rozpoczyna się, kiedy to będziemy sterować paroma różnymi bohaterami dokładnie w dzień eksplozji. Wstęp jest bardzo mocny, bo czeka nas gaszenie pożaru oraz wspinaczka po płonących ruinach bloku energetycznego. Będziemy zwiedzać zrujnowane wnętrza elektrowni i próbować wykonać zlecenie naszego przełożonego by dostać się na szczyt. Po drodze będziemy regularnie zmieniać postacie, bo nasi bohaterowie będą umierać od wypadków lub napromieniowania. Wstęp do gry Chornobyl Liquidators bardzo pozytywnie nastrajał na samą grę.

Chornobyl Liquidators - Recenzja - Czy warto kupić?

Potem jednak przyszła proza codzienności i w drugim akcie trafimy do miasta, gdzie będziemy musieli sprzątać kolejne pomieszczenia. Chornobyl Liquidators to pierwszoosobowy symulator, gdzie będziemy używać różnych sowieckich narzędzi do czyszczenia napromieniowanych plam na posadzkach czy też chmurek osadu. Szybko jednak do gry wkradnie się fabuła. Na początku przyjdzie nam ukraść z knajpy wódkę dla wujka kapitana dowodzącego, bo przecież wiadomo, że każdy socjalista ma wątpliwe podejście do tak abstrakcyjnego pojęcia jak własność prywatna.

Chornobyl Liquidators recenzja-3
Samo miasto wygląda ładnie, gorzej jak zaczniemy się przyglądać.

Potem przyjdzie też oficer KGB i będziemy mogli mu pomóc lub też przeszkadzać. Padnie sporo sztampowych tekstów o tym, że wiedzą kim jest nasza rodzina, gdzie mieszkają itp. Padnie też klasyczne przekupstwo, że jeżeli nasz bohater się sprawdzi, to nasz syn dostanie się do szkoły oficerskiej. Do tego wszyscy są strasznie smutni, pochmurni i mówią w flegmatyczny sposób. Żeby pogłębić nastrój beznadziei, dodano ruski akcent do angielskich dialogów, co raczej sprawia, że gra staje się bardziej śmieszna niż klimatyczna. O fabule nie powiem wiele dobrego, bo zadania są dosyć proste, a dialogi infantylne bardziej, niż w starych westernach z Clintem Eastwoodem.

Sama rozgrywka jest dosyć relaksująca. Czyszczenie pomieszczeń zachowanych w starym, sowieckim stylu jest niczym wędrówka w historię oraz zwiedzanie eleganckiego muzeum. Nie ma tutaj za wiele aktywności i gra niebezpiecznie ociera się o walking simulator, jednak twórcy silnie próbują urozmaicić grę. Możemy znaleźć notatki, których jest jednak w grze stosunkowo mało oraz co jakiś czas będziemy musieli hakować jakiś komputer w przekombinowanej minigrze. Na szczęście samo miasto ma ładną skalę i olbrzymie blokowiska przecięte supermarketami, czy też restauracjami, gdzie nie ma żadnych ludzi i widać jedynie innych likwidatorów sprawia, że bardzo chętnie się rozglądamy.

To niesamowite, że gra podczas prologu wygląda po prostu inaczej, dużo lepiej.

Zadania dawane nam przez postacie niezależne są stosunkowo proste. Będziemy musieli najczęściej coś przynieść po drodze sprzątając odpady. Gra w ten sposób w pozytywny sposób zmusza nas do zwiedzania różnych pomieszczeń. A jest co zwiedzać, bo znajdzie się luksusowa knajpa, w której będziemy kraść wcześniej wspomnianą luksusową wódkę dla wujka kapitana czy też basen lub dom kultury. Szkoda, że większość drzwi jest zamknięta na klucz i nie wszystko możemy zwiedzić, ale nie jest źle. Coś jest jednak nie tak z dziennikiem zadań, który nie zawsze wyświetla miejsce do którego mamy iść lub też wcale nie aktualizuje wytycznych, które mamy zrealizować do następnego zadania.

Szkoda jedynie, że Chornobyl Liquidators jest obecnie wydane w trybie wczesnego dostępu. Znaczy gra na steamie jest oznaczona jako pełna wersja, ale liczba błędów oraz problemów sprawia, że mam wrażenie obcowania ze wczesnym dostępem. Powiem nawet więcej – grałem w wiele wczesnych dostępów, które działały znacznie lepiej niż Chornobyl Liquidators i jednocześnie wyglądały ładniej. Przykładowo taki pixelartowy Hades 2 we wczesnym dostępie jest w zasadzie pod każdym względem lepiej dopracowany niż Chornobyl Liquidators. Zacznijmy od samych błędów technicznych. Nasz bohater po prostu uwielbia zacinać się między teksturami. Czy to są otwarte drzwi, czy zwykłe schody, nie raz podczas zwykłego spaceru nagle się zatnie i trzeba będzie nakombinować się by wyjść z niewidzialnej dziury. Na szczęście gra posiada system swobodnego zapisu, więc o ile często zapisujesz grę, to nie ma większego problemu. A gwarantuję, że jak parę razy wpadniesz w taką dziurę, to grę będziesz zapisywać bardzo często.

Gram sobie ostatnio w klasycznego Postal 2 i wygląda dużo lepiej niż to 30 klatkowe arcydzieło.

Graficznie, jeżeli chodzi o efekty, czy szczegółowość tekstur gra Chornobyl Liquidators działa tak sobie. Przede wszystkim na wysokich detalach gra działa z jakimiś 10 klatkami na sekundę, więc byłem zmuszony grać na średnich detalach. Na tym samym kompie nagrywałem też serię let’s play i recenzję gry Cyberpunk 2077, więc coś tutaj jest mocno nie tak. Do tego nie działa możliwość zmiany rozdzielczości, nawet jeżeli zmienimy rozdzielczość głównego monitora na mniejszą. Na średnich detalach każdy obraz Lenina czy też inna gazetka jest brutalnie rozmazana, a i tak gra nie trzyma stabilnych nawet 30 klatek.

Warto też skrytykować udźwiękowienie. Przede wszystkim ścieżka dźwiękowa jest monotonna. Szkoda, że nie mamy możliwości włączenia jakiegoś sowieckiego radia by posłuchać propagandowych wiadomości czy też hitów z tamtejszych lat. Niektóre dźwięki gry sprawią też Wam fizyczny ból. Kiedy na przykład nasz dzielny likwidator używa skoku, wydaje on z siebie dźwięk brzmiący jak przewracająca się szafa pełna plastikowych pojemników z żarówkami. Ma to niby symbolizować szelest kombinezonu ochronnego, ale nie sądzę, by tak miał brzmieć jakikolwiek kombinezon, nawet skafander kosmiczny. Przynajmniej w Deliver us Mars wcale tak nie brzmiał.

Minigra w hakowanie jest co najmniej dziwna i na pewno przekombinowana.

Chornobyl Liquidators to gra w którą ciężko się gra głównie przez szereg strasznych błędów technicznych. Gra posiada całkiem przyzwoity wstęp, który porządnie mnie nastroił do dalszej rozgrywki, niestety już drugi akt i późniejsza gra była po prostu odpychającą i żmudna. Sama kwestia czyszczenia budynków z odpadów radioaktywnych jest ciekawa, ale cała otoczka i to jak została ona wykonana sprawiała, że bardzo ciężko grać w Chornobyl Liquidators. Twórcy powinni wydać tą grę w trybie wczesnego dostępu i dopracować ją jak należy, wtedy byśmy dostali solidny niezależny tytuł. A tak dostaliśmy raczej zwykłego i nieangażującego średniaka, któremu jeszcze dużo brakuje do pełnoprawnego działającego tytułu, za który można brać pieniądze z czystym sercem.


Egzemplarz recenzencki gry Chornobyl Liquidators otrzymaliśmy od wydawcy gry – Frozen Way. Dziękujemy!

Podsumowanie

Chornobyl Liquidators powinien wystartować w trybie wczesnego dostępu. Obecnie gra jest niegotowa i średnio grywalna.
Ocena Końcowa 4.5
Pros
- Sowiecki, ciężki klimat
- Dobrze odwzorowane miasto
- Relaksująca rozgrywka
- Fantastyczny i klimatyczny wstęp do gry
Cons
- Słaba jakość techniczna nieadekwatna do grafiki
- Sporo błędów, zacinanie się w tekstury, nie działające ustawienia graficzne
- Okropne dźwięki, zwłaszcza skoku
- Nieczytelne oznaczenia dziennika

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Twórcy gry Black Myth: Wukong byli szantażowani przez Sweet Baby!
Następny Capcom zrobił ankietę, z której wynika, że gracze oczekują atrakcyjnych bohaterów