Borderlands 4 – Recenzja – Dynamicznie i byle jak


Borderlands 4 to czwarta odsłona kultowej już serii, która zabiera graczy na różne planety borykające się ze swoimi problemami. Tym razem odwiedzimy Kairos, gdzie nasz dzielny łowca skarbców rozbija się i próbuje ułożyć sobie życie. Czy gra jest godną kontynuacją tej serii? Zapraszam do recenzji!

Zaczyna się ciekawie, bo świeżo po rozbiciu naszego statku i wybraniu jednego z czterech łowców skarbców, zostajemy natychmiast uprowadzeni przez lokalnego watażkę. Tym razem złolem jest Czasomistrz, który to trzyma okoliczne społeczności twardą ręką wykorzystując brutalnych podkomendnych i armię nowoczesnych robotów. Nam oczywiście udaje się uciec i pozostaje nam teraz tylko zbudować ruch oporu i pokonać głównego złego. Historia jest, jaka jest – widzieliśmy to dziesiątki razy, ma swoje niezłe momenty oraz mocne powroty bohaterów poprzednich odsłon. Finalnie jednak można śmiało powiedzieć, że główny wątek fabularny jest co najwyżej niezły, ale przy tym dosyć mocno przewidywalny. Miło się go odkrywa, ale w praktyce i tak wiemy, jak się skończy każde kolejne zadanie, bo pełno tutaj starych i oklepanych pomysłów.

Borderlands 4 – Recenzja: Czy warto kupić nową odsłonę serii?

A oklepane pomysły to coś, z czym nie powinien nam kojarzyć się Borderlands 4. Seria zdobyła popularność dzięki niepowtarzalnemu klimatowi, gdzie kuriozalne żarty i sytuacje, mieszają się z poważnymi wątkami kolejnych odsłon gier. Tutaj to zostało zatarte, ale na szczęście na ratunek przychodzą nam zadania dodatkowe. Jest ich ponad 80 w grze i każde z nich jest dokładnie tak niecodzienne, jak tylko może być w serii Borderlands. Przyjdzie nam między innymi ratować AI rakiety, która jest załamana tym, że jest niewypałem, a naszym zadaniem jest ją powtórnie uzbroić by mogła zostać wystrzelona i wysadzona, a chwilę wcześniej zajmiemy się pomocą naukowczyni ripperów, która znalazła sposób, by leczyć swoich szalonych pobratymców poprzez wysmażanie ich w specjalnej maszynie, do której potrzebujemy części takich jak głowa pobliskiego watażki. Zadania poboczne to zabawa sama w sobie dokładnie taka, jakiej oczekiwałbyś po Borderlands 4.

Kotek Vex o imieniu Kłopot (a po transformacji Wielki Kłopot) jest słodki, ale wcale nie tak skuteczny. Przywoływanie duchów daje więcej frajdy.

Po wybraniu naszego bohatera, gdzie ja zdecydowałem się na Vex, która jest aktualną bohaterką Syreną w grze i zrobieniu prologu, gra nas wypuszcza i możemy robić co chcemy. Borderlands 4 to pierwszoosobowa gra akcji, gdzie będziemy kierować naszym bohaterem i eksplorować olbrzymią otwartą mapę pełną sekretów oraz różnych zadań i aktywności. Można je podzielić na powtarzalne – jak zbieranie dzienników czy też odblokowywanie kryjówek i niepowtarzalne, jak losowe wydarzenia, walki z bossami czy też zadania dodatkowe. Gra niestety nie za bardzo zmienia się po zakończeniu i nie daje nam zbyt wielu aktywności end game, ale i tak zrobienie wszystkiego, co oferuje podstawowa gra na swojej mapie to zabawa na około 50 godzin intensywnej gry.

Borderlands 4 kontynuuje tradycje serii w dziedzinie bardzo rozbudowanego arsenału broni. Różne bronie mogą mieć różnych producentów oraz niestandardowe modyfikacje. Zwykły karabin maszynowy może mieć podwieszony granatnik, ale może także przy przeładowaniu zamieniać się w wieżyczkę lub też być wyrzucany przez gracza jako granat (który może też nas zabić, nie polecam). Jeżeli dodamy do tego żywioły, które działają wyjątkowo dobrze na poziomie trudności wysokim, to otrzymamy setki różnych kombinacji broni. Ale to nie wszystko, bo zamiast granatów, mamy teraz możliwość noszenia w tym slocie ciężkiej broni, jak działko przeciwlotnicze, czy też inna wyrzutnia pił, a jeżeli chcesz grać ze stylem, to znajdziesz nawet noże do rzucania. Borderlands stara się wymuszać na nas grę pod różne żywioły, gdzie na wyższym poziomie trudności różni wrogowie mają różne odporności i podatności. Ogólnie polecam ten poziom, bo gra nie jest tak bardzo trudna, zwłaszcza, jeżeli będziecie się trzymać zadań na swoim poziomie.

Zbieranie sprzętu i wybieranie tego, który byłby dla nas najlepszy to największa frajda w tego typu grach.

A co do poziomów bohatera, to gra niestety wymusza na nas regularne robienie zadań pobocznych. Osobiście chciałem najpierw skończyć główny wątek fabularny, a potem skupić się na samej eksploracji. Wydawało mi się to właściwe, zwłaszcza pamiętając doświadczenia z uwielbianego przeze mnie Cyberpunka 2077, gdzie możesz zatonąć w zadaniach pobocznych na dziesiątki godzin i totalnie zapomnieć, o czym były główne wątki gry. Niestety tutaj zadania główne są zamknięte za poziomami wrogów, więc żeby mieć szanse je wykonać, niestety musimy wracać do poprzednich lokacji i dofarmiać naszego bohatera, by ten miał szanse wykonać zadania główne. Do tego system nawigacji wymaga od nas ciągłego wciskania przycisku aktywacji drona. Zamiast eleganckiego pokazania ścieżki na GPS z możliwością wyłączenia, jak to fajnie zrobił ostatnio Dying Light: The Beast, musimy regularnie sobie łamać palce podczas sterowania pojazdem, by wcisnąć strzałkę górę, zrobić skan i pokazać bardzo delikatną i zlewającą się z otoczeniem linię wskazującą drogę do celu.

Przy rozpoczynaniu zabawy w Borderlands 4 dwa razy zaczynałem grę od nowa. Wynikało to z tego, że postacie są tutaj bardzo zróżnicowane i ciekawe. Zdecydowałem się finalnie na Vex, ponieważ miała stale przywołanego kota do pomocy, a jestem kociarzem. W trakcie gry jednak zmieniłem swój build na taki, gdzie mogę przywoływać swoje kopie do pomocy – jedna to żniwiarz, która walczy w zwarciu i ściąga na siebie ogień wroga, a druga to strzelec zadająca obrażenia dystansowe. Optymalizując mój build mogę wydłużać czas życia klona oraz zwiększać ich obrażenia, im dłużej żyją. Mogę też budować postać inaczej, na przykład tworząc z klonów żyjące bomby, których śmierć sprawia, że pojawiają się dodatkowe przydatne efekty. Trzecim rodzajem umiejętności, który posiada Vex, jest tryb mocy, tak zwanej inkarnacji, gdzie sama staje się niesamowicie potężna. Jak to jednak jest z trybami berserkera w grach, tak i tutaj nie będziemy mogli z niego korzystać ciągle. Zabawa buildami jest tutaj więc ciekawa, a restartowanie postaci łatwe – kosztuje to zawsze 10% naszych posiadanych pieniędzy, a że pieniądze nie są tutaj szczególnie przydatne w trakcie kampanii, to z wielką ochotą bawimy się różnymi buildami.

Warto zwrócić uwagę, jak wiele szczegółów mają modele broni w grze. Jeżeli weźmiemy pod uwagę to, jak wiele ich tutaj jest, to można łatwo przyjąć że ktoś zrobił tutaj bardzo dużo dobrej roboty.

Lubię estetykę, którą posiada seria Borderlands. Komiksowa grafika, która niestety w ostatnich odsłonach coraz bardziej idzie w stronę czystego 3D dalej w tej grze ma swoją elegancką prostotę. Ataki mają świetne i widowiskowe efekty, a sam świat gry jest obszerny i zróżnicowany. Każda wioska jest inna, a cztery potężne biomy mają swoje własne unikalne style graficzne. Udźwiękowienie jest okej, zwłaszcza dialogi robią niezłe wrażenie. Fajnie, że każdy z czwórki bohaterów ma swoje własne nagrane unikalne linie dialogowe w każdym zadaniu w grze, nawet tym pobocznym. Ich teksty podkreślają różne charaktery każdego z bohaterów, dzięki czemu łatwiej możemy wczuć się w naszą postać. Niestety gra posiada też sporo błędów. O ile problemy ze stabilnością zostały już naprawione i całość działa bardzo płynnie na Playstation 5, to gra i tak dalej posiada błędy. Czasami w kampanii nie aktywuje się skrypt, przez co musimy resetować grę, by ponowić próbę. Raz podczas zadania syrena, którą eskortowaliśmy, wysadziła drzwi, ale tylko dla siebie, a my nie mogliśmy przez nie przejść. Takie błędy powtarzają się notorycznie i przy grze za 300 zł raczej spodziewałbym się, że tego typu problemów tutaj nie będzie.

Głupotki z serii Borderlands też się znajdują, ale są bardziej ukryte na ścieżce po za głównym wątkiem fabularnym.

Borderlands 4 nie jest złą grą, ale niestety jest przerażająco nijaka. Bardzo przypomina wszystkie inne gry w otwartym świecie, nie mówiąc już o poprzednich odsłonach serii. Gra za mało się wyróżnia, za mało robi rzeczy po swojemu, a raczej wtórna kampania fabularna nie pomaga. Miałem znacznie więcej frajdy z robieniem zadań dodatkowych, chociaż i tak powiem, że gdyby nie naprawdę przyjemne strzelanie oraz rozwijanie postaci, to grę bym raczej chciał szybko porzucić. Świat, mimo swojego piękna, nie sprawi, że będziecie chcieli go odkrywać. Bardziej zrobi to chęć pozyskania kolejnej dziwnej broni oraz sprawdzenie, jak się będzie ona zachowywać w różnych sytuacjach. No i klasycznie już zabrakło końcowego szlifu i testowania. Gra na premierę była niegrywalna, dzisiaj jest już okej, ale i tak jest dużo błędów. Mam tutaj mały apel do twórców – jeżeli nie jesteście pewni swojej gry, to wypuśćcie ją w trybie wczesnego dostępu, tak jak zrobiono z Baldur’s Gate 3 i dopracujcie grę wraz ze społecznością. Gdyby Borderlands 4 miał jeszcze parę miesięcy na doszlifowanie oraz dopracowanie, to byłaby to znacznie lepsza gra.

Borderlands 4 możesz kupić w naszym Sklepie z Grami

Podsumowanie

Borderlands 4 jest nieprzyzwoicie średnią grą. Po kontynuacji takiej serii, spodziewałbym się czegoś bardziej oryginalnego, dopracowanego i wyjątkowego.
Ocena Końcowa 6.5
Pros
- Niezły główny wątek fabularny i dużo lepsze zadania poboczne
- Maksymalnie zróżnicowany arsenał
- Świat robi dobre wrażenie swoim rozmachem i skalą
- Ciekawe postacie dające różne możliwości gry
- Niezła mobilność postaci
Cons
- Sporadyczne błędy, czasami musiałem restartować grę
- Nawet na najwyższym poziomie trudności gra jest stosunkowo prosta
- Trzeba robić dodatkowe aktywności, by mieć poziom do robienia zadań głównych
- System nawigacji pozostawia wiele do życzenia
Poprzednio Cronos: The New Dawn - Poradnik Solucja - Pełne Przejście Gry
Następny Przewodnik terenowy Escape from Tarkov