Circadians: Nowy Świt – recenzja – kościana eksploracja!


Kilka podstawowych informacji na temat gry Circadians: Nowy Świt:

Tematyka i klimat

Circadians: Nowy Świt to pierwsza część nowej trylogii gier od wydawnictwa Garphil Games, która ukazuje się w Polsce za sprawą Portal Games. Gra zabiera nas w klimaty kosmosu, gdzie jako Circadianie, ziemscy eksploratorzy ruszyli ku gwiazdom i natknęli się na nową planetę zwaną Ryh. Jednak nie byli tutaj pierwsi – na jej terenie są już trzy inne frakcje obcych. Aby nie wszczynać konfliktów, musimy nauczyć się z nimi współpracować, a to jest już niezły początek wprowadzający do mechanicznej strony gry. Będziemy zarządzać swoją załogą złożoną z kościanych pracowników, eksplorować planetę w celu pozyskania nowych zasobów, handlować, budować ulepszenia naszych baz, wypełniać kontrakty, a także negocjować z tubylcami. Circadians: Nowy Świt, jak to w typowym eurasku bywa, nie jest grą szalenie klimatyczną, ale całkiem nieźle oddaje swój temat w tym, co będziemy robić podczas rozgrywki. Dla fanów kosmicznych tematów można postawić dodatkowy plusik, dla pozostałych i tak będzie się liczyła soczysta mechanika kostek.

Próg wejścia

Gra nie jest skomplikowana sama w sobie, ale jej trudność może polegać na ogarnięciu opcji, jakie nam daje. Mamy sporo miejsc na akcje, które trzeba zrozumieć i umieć wykorzystać w praktyce. Samo planowanie kolejności wysyłania kostek może rodzić problemy wśród mniej ogranych graczy. Circadians: Nowy Świt to średniozaawansowane euro i takim graczom polecam się z grę zagłębiać.

Kilka słów o zasadach

Setup gry jest dość szybki. Rozkładamy wszystkie planszetki z akcjami, losujemy liderów i rozdajemy początkowe surowce. Tutaj uwaga – gra jest dość stołożerna. Rozgrywka trwa siedem rund, a czas będą nam wyznaczać wydarzenia dobierane na początku każdej z nich. Wydarzenia jak to wydarzenia, raz dają pozytywne rzeczy by w innej rundzie coś nam utrudnić.

Następnie bierzemy dostępne kostki i nimi rzucamy i rozmieszczamy na wolnych polach w naszej bazie. Wszystko robimy za zasłonką, ponieważ planowanie, w jakiej kolejności będziemy wysyłać nasze kostki na pola akcji jest istotne. Kostki w garażach (górna część planszy) będą wysyłanej dalej, natomiast te na farmach będą nam produkować zasoby. W zależności od wyników na kostkach, będziemy mogli je rozmieszczać, pamiętając, by robić to zawsze od lewej do prawej strony.

Kwatera główna pozwala nam przesyłać kostki do kolejnej rundy i rozmieścić je przed normalnym wybieraniem akcji. Obóz górniczy to generator kryształów, potrzebnych w innych akcjach. Laboratorium i Odlewania pozwalają nam zdobywać nowe kafelki statków oraz farm usprawniające kostki na naszej planszy. Akademia pozwala nam nabywać nowe kostki, natomiast sterowania odpowiada za ruchy naszych żniwiarek po planszy planety. Magazyn to nasz główny cel, jeżeli chcemy wypełnić karty zleceń – a chcemy to robić, bo dostajemy za nie punkty i dodatkowe premie. Ostatnia możliwość wysłania kostek to plansza negocjacji, która sporym kosztem pozwala nam handlować z obcymi rasami. Co prawda blokujemy tam nasze kostki, ale zdobywamy mnóstwo punktów zwycięstwa. Ciekawie prezentuje się też system postępów i komplikacji, który zależy od wartości wysyłanych kostek. Po siódmej rundzie gracz z największą liczbą punktów zwycięstwa wygrywa.

Frajda z rozgrywki, czyli jak chętnie wrócę do tej gry?

Circadians: Nowy Świt to solidna gra dla zaawansowanych graczy, którzy lubią posiedzieć i zoptymalizować swoje ruchy. Zasady są proste, opcji mnóstwo i wszystko dobrze się ze sobą łączy. Z drugiej strony gra jest tylko solidna i niestety podobna do innych gier z tego gatunku. Nie ma tu nic wyróżniającego i powodującego opad szczęki. Jeżeli byłaby to jedna z nielicznych gier euro, pewnie warto byłoby ją mieć na półce. Jednak przy takim natłoku nowości i innych „dobrych gier”, Nowy Świt nie zrobił na mnie aż takiego wrażenia. Jest dobrze i nic ponadto. Może to już przesyt dobrymi grami i akurat padło na Nowy Świt.

Bardzo mi się podobało planowanie naszych akcji tuż po rzucie kostkami. To wymuszało dobrą analizę planszy, przewidywanie ruchów przeciwników i opracowanie kilku wariantów na daną rundę. Plany i tak często trzeba było aktualizować w trakcie robienia akcji, ale bardzo lubię gry z takimi elementami. Oczywiście tutaj mały problemik, jaki może wystąpić przy tego typu mechanice – jeżeli majstrujemy coś za zasłonkami, można kogoś podejrzewać o manipulowanie kostkami. Ciekawie zostało też rozwiązane zbieranie zasób. Jeździmy nasza żniwiarką po planecie i szukamy miejsc, które odpowiadają nam najbardziej. Jest też mały wyścig o bonusowe surowce, ale to już smaczek.

Circadians to gra o zbudowaniu dobrego silniczka, w którym zapewnimy ciągłe dostawy kostek i surowców. Bardzo mi się podobał motywem blokowania sobie kosteczek na planszy – z jednej strony to jest mocne, bo dostajemy punkty, ale z drugiej skądś dodatkowe kostki trzeba pozyskać. Tak samo z surowcami – niby zawsze mamy ich dużo, ale i tak trzeba dobrze liczyć i planować co i w jakiej kolejności zrobimy. Samo rozstawianie naszych kościanych pracowników zostało zrealizowane bardzo dobrze – miejsc, które oferują coś ciekawego jest cała masa, więc liczba opcji potrafi przytłoczyć i przyjemnie zmęczyć nasz mózg analizowaniem wszystkich ścieżek.

Jeszcze jedna drobna sprawa, przez którą u mnie Circadians: Nowy Świt dostał pół plusa więcej – liderzy i asymetryczne zdolności. Lubię gry zmienne, które dają graczom różny start. W Nowym Świcie, czytając zdolność naszego lidera nieraz możemy sobie pomyśleć – toż to przegięte! Cały bajer polega na tym, że każdy z graczy ma taką przegiętą zdolność, która jednak z perspektywy rozgrywki nie zaburza balansu. Szalenie mi się podobało testowanie kolejnych liderów i szukaniu złotej drogi do wygranej! Jak każde szanujące się euro tak też i Circadians przez ten właśnie motyw wywoływało u mnie efekt jeszcze jednej partii.

Czy gra zostanie na mojej półce? Na ten moment walczy o miejsce z Wędrowcami znad Południowego Tygrysu – obie gry trochę inaczej podchodzą do kostek, ale mają więcej podobieństw, niż mogłoby się wydawać. Na pewno chciałbym jeszcze trochę pograć w oba tytuły, ale bliżej mi obecnie do Wędrowców. Bardzo lubię gry z wystawianiem kostek i możdżeniem, co zrobić z naszymi wynikami, i to otrzymuję w Circadians: Nowy Świt. Brakuje mi tu, jednak czegoś błyskotliwego, co dawałoby mi poczucie chęci rozłożenia tej gry co tydzień. Od czasu do czasu na pewno chętnie zagram i zaproponuję nowym osobom nieznającym świetnej zabawy z manipulowaniem kosteczkami.

Wykonanie

Na stole dzieje się całkiem sporo, więc w pierwszych chwilach dość trudno odnaleźć się na planszy. Mamy kilka miejsc, gdzie możemy wyłożyć kostki, dużą planszę, po której poruszają się nasze Żniwiarki (plusik za tłumaczenie, całkiem nieźle to brzmi). Gra pomimo sporej liczby różnych opcji jest całkiem czytelna. Nieszczególnie podobały mi się wszystkie humanoidalne postacie, które znajdziemy na różnych kartach, ale to kwestia gustu. Sporym usprawnieniem jest insert, który w przemyślany sposób mieści wszystkie elementy – trzeba się tylko nauczyć co, gdzie wkładać. Zdecydowanie przyspiesza to setup gry. W trakcie rozgrywki miłym gadżetem są pojemniki na surowce – nic się nie wala po stole, wszystko wygląda elegancko.

Losowość

Występuje, ale o dziwo nie odczułem tego w kostkach, które siłą rzeczy są losowe, a w kafelkach, które są dobierane ze stosów. Kostkami rzucamy, ale mamy zawsze sporo możliwości zrobienia czegoś z otrzymanymi wynikami, a w ostateczności jest też możliwość wpływania na ich wyniki. Nie czułem w trakcie rozgrywki, żeby jakieś wyniki na kostkach decydowały o wygranej całej partii – zawsze dało się coś z tego wykręcić. Losowo wchodzą statki i farmy, które mogą nam przyblokować dany układ, jeżeli nikt nie zdecyduje się na zakup nowego kafelka. Wybór jakiś jest, ale miałem taką partię, gdzie przez pół gry nikt nie chciał kupić żadnego ze statków. Wydarzenia z natury są losowe, ale przez to ciekawe i wprowadzają nutkę niepewności.

Czas rozgrywki i skalowanie

Pomimo naprawdę sporej liczbie możliwości, gra działa zaskakująco płynnie i nie czuć za dużych przestojów. Rozgrywka trwa zazwyczaj ponad dwie godzinki, aczkolwiek w dwie osoby spokojnie da się zejść do półtorej, lub nawet niżej. Jeżeli chodzi o skład osobowy, to idealnie grało mi się w dwie-trzy osoby. Gra trwała w sam raz, trochę się poblokowaliśmy i pościgaliśmy o co lepsze kafelki. Gra to wyścig o upatrzone akcje, więc blokowanie – świadome lub nie, może zaboleć.

Regrywalność

Każda gra może wyglądać inaczej, ponieważ mamy sporo elementów wpływających na regrywalność. Zacznijmy od liderów, którzy mają spory wpływ na naszą strategię. Następnie mamy różnorakie kafelki ulepszeń, które mogą generować inne możliwości. W końcu kontrakty, czyli sposób na zbieranie bonusów do akcji – cały ten mix daje nam poczucie wolności i eksplorowanie różnych ścieżek na wygraną.

Na zakończenie

Circadians: Nowy Świt to kolejne dobre euro dla fanów palenia szarych komórek i optymalizowania swoich ruchów. Zasady nie są skomplikowane, opcji jest mnóstwo i wszystko dobrze się ze sobą łączy. Z drugiej strony gra jest tylko solidna i niestety podobna do innych gier z tego gatunku. Bardzo mi się podobało planowanie naszych akcji tuż po rzucie kostkami. To wymuszało dobrą analizę planszy, przewidywanie ruchów przeciwników i opracowanie kilku wariantów na daną rundę. W Nowym Świcie, czytając zdolność naszego lidera nieraz możemy sobie pomyśleć – toż to przegięte! Cały bajer polega na tym, że każdy z graczy ma taką przegiętą zdolność, która jednak z perspektywy rozgrywki nie zaburza balansu. Jeżeli lubicie gry z mechaniką dice placement, zagracie – warto!

WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za przekazanie gry do recenzji.

Może zainteresuje Cię recenzja gry Circadians: Ład Chaosu ?

Circadians: Nowy Świt do kupienia tutaj.

Poprzednio Achilles: Legends Untold - Recenzja - Prawie w piętę!
Następny Roblox pozbywa się samochodów marki Toyota