Diablo 4 – Recenzja – Najlepsze Diablo w Historii


Diablo 4 to gra, na którą czekaliśmy od wielu lat, a sam Blizzard nie był w stanie odpowiednio nakręcić szumu wokół tytułu. Gracze byli zmęczeni kolejnymi frustrującymi decyzjami kultowego studia, więc i oczekiwania wobec nadchodzącej premiery były nikłe. Wszystko się zmieniło po tym, jak gra została wydana.

Historia Diablo 4 rozpoczyna się ponad 50 lat po wydarzeniach z trzeciej części. Były Horadrim, Eliasz, przywołuje stworzycielkę Santkuarium, Lilith, do naszego świata tym samym rozpoczynając ciąg wydarzeń prowadzących do rozgrzania wielkiej wojny w świecie, który miał być schronieniem przed Wieczną Wojną. Nasz bohater, zwykły awanturnik, zostaje wciągnięty w chaos spowodowany z pojawieniem się Lilith, a sam zostaje zarażony wpływem demonicy, co sprawia, że jest z nią powiązany. Wątek będzie przebiegać wielotorowo, a wszystko przez to, że akcja gry dzieje się w otwartym świecie. Tym samym dostaniemy w każdym akcie parę zadań, które będziemy mogli wykonywać w wybranej przez nas kolejności poznając różne wątki tego konfliktu. To stosunkowa nowość dla serii Diablo, niby w drugiej części otrzymywaliśmy pewną swobodę z wykonywaniem zadań, jednak i tak wszystko się opierało na grze w konkretnej kolejności.

Diablo 4 Recenzja - Andariel
W grze pojawiają się starzy znajomi w nowej odsłonie

To właśnie swoboda gry jest taka unikatowa dla całej serii czy nawet gatunku Hack and Slash. Jest bardzo mało gier tego typu, w których mamy tak obszerny, prawdziwie otwarty świat pełen różnych aktywności. Od pewnego momentu zabawy cała mapa skaluje się do naszego poziomu, co daje prawdziwą możliwość pójścia gdzie się chce i robienia tego co nam się podoba. Gra oferuje ponad 120 podziemi, większą liczbę questów pobocznych oraz sporo różnych wydarzeń losowych w otwartym świecie. Co ciekawe, zadania poboczne rzadko kiedy polegają tylko na zabiciu określonej liczby potworków (chociaż niestety i takie się znajdą). Często są to rozbudowane wątki pełne smaczków nie tylko z uniwersum Diablo, ale i całej popkultury. Zarówno zadania główne, jak i poboczne zostały napisane bardzo dobrze, a Diablo 4 jest wyjątkowo mroczne. Przepołowiony przeklęty druid, którego krew zamieniła cały las w krwawe bagno będzie mi się chyba śnił po nocach.

Diablo 4 recenzja Inarius
Inarius wcale nie wydaje się sympatycznym gościem. Jego pobudki są mocno egoistyczne

Przy takiej konstrukcji gry miałem dwa zasadnicze problemy. Po pierwsze, koń jest odblokowywany dopiero po około 10 – 15 godzinach gry i to tylko w momencie, kiedy pominiesz wszystkie aktywności poboczne. To bardzo późno, bo będziemy musieli w tym czasie przebiec połowę świata gry na piechotę. W tym przypadku zdziwiła mnie taka konstrukcja gry, bo zazwyczaj mechaniki szybkiego przemieszczania się po mapie w takich grach są odblokowywane dużo szybciej. Rozumiem, gdyby tylko pierwszą lokację (niejako pierwszy akt) było trzeba przebyć na piechotę, żeby poznać grę w mniejszej skali, ale nie rozumiem, dlaczego gra zmuszała nas do biegania na olbrzymie dystansy później. Taki plus tej sytuacji, że na nowych postaciach koń będzie odblokowany od razu na początku zabawy, jeżeli odblokowaliśmy go już wcześniej.

Diablo 4 recenzja walka
Atuty i talenty pomogą Wam w skutecznym pokonywaniu hord demonów

Druga sprawa która mnie frustrowała, to nawigacja i brak nakładki mapy oraz możliwości tworzenia własnych znaczników i wskaźników na mapie. Przez to musieliśmy co chwilę otwierać mapę, by zorientować się gdzie jesteśmy, a sama minimapa na ekranie gry jest za mała by nam pomagała. Problem z nawigacją miałem szczególnie w niektórych podziemiach, gdzie wymagano od nas znalezienia jakiś paru rzeczy, by przejść dalej. Musimy przez to kluczyć w podziemiach i szukać kąta, gdzie ukryty jest wymagany przez grę przedmiot, co nieraz będzie wymagało od nas nakładania drogi i cofania się, bo źle skręciliśmy. A wystarczyło dodać znaczniki na mapie lub nawet jakiś system ciepło zimno, który sygnalizowałby, że jesteśmy blisko poszukiwanego przedmiotu. Oba krytykowane elementy nie psują jednak gry w większym stopniu, a prawdopodobnie zostaną poprawione w kolejnych aktualizacjach Diablo 4.

Na szczególną uwagę zasługuje system klas postaci. W teorii otrzymujemy jedynie pięć klas postaci, a w praktyce każda z nich może być rozwijana w jeden z paru dostępnych sposobów. Do tego klasy te są tak bardzo zróżnicowane, że ciężko jest znaleźć jakieś punkty wspólne między ich działaniem i mechanikami. Zabawa każdą z nich to totalnie inna przygoda wymagająca od nas innego stylu gry oraz wymagająca innej strategii działania. Do tego, jak już wspomniałem, każdą klasę można rozwijać na wiele różnych sposobów i każdy z nich może być piekielnie skuteczny. Osobiście na pierwszą grę stworzyłem Druida wilkołaka, który bazuje na truciźnie oraz paru umiejętnościach niedźwiedziołaka, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by stworzyć magicznego druida używającego magii ziemi oraz błyskawic lub też czystego wilkołaka. System umiejętności w Diablo 4 został zaprojektowany w taki sposób, byśmy chcieli eksperymentować i nawet w głębokich podziemiach możemy dowolnie zmieniać umiejętności i talenty.

Diablo 4 recenzja złoto
Oczywiście czekają na nas także góry złota do zdobycia

Ostatnie o czym chce wspomnieć przy recenzowaniu gry Diablo 4 to aspekty techniczne. Muszę przyznać, że dawno nie grałem w grę od dużego studia na konsoli Playstation 5, która nie miałaby jakichś problemów technicznym lub beznadziejnych rozwiązań. Diablo 4 jest grą przepiękną od samego początku, a w grze nie ma frustrującego podziału ustawień na jakość oraz wydajność, z której korzystają teraz nawet średnio ładne indyki, jak np. After Us.  Warto też pochwalić polską wersję językową, która jest jedną z lepszych jakie słyszałem od dawna i można ją porównać do najlepiej spolszczonych gier w historii, jak np. Baldur’s Gate 2. Zresztą nie bez powodu wspominam tutaj ten tytuł, ponieważ Fronczewski podkłada głos dla narratora w prologu i szalonego ducha bagien. I nie zapomnijmy o kwestii crossplay, a nawet możliwości grania w coopie na kanapie na jednej kopii gry na Playstation 5. Blizzard zawstydził wszystkie największe studia pokazując, jak należy robić gry i je wydawać.

Po premierze szybko się okazało, że Diablo 4 wcale nie jest kolejną wydmuszką stworzoną przez Blizzarda. Otrzymaliśmy gotowy, dopracowany i zoptymalizowany tytuł na setki godzin, który spodoba się zarówno niedzielnym graczom, jak i hardcorowym graczom chcącym odnaleźć największe wyzwania w grze Diablo 4. To, jak gra fantastycznie wygląda na Playstation 5 i jak płynnie działa bez kombinowania z ustawieniami jakości / wydajności (takiej opcji tutaj po prostu nie ma) sprawia, że problemy z dzisiejszymi grami na konsolach nowej generacji niekoniecznie wynikają z problemów tego sprzętu, ale zwykłego niechlujstwa innych twórców gier. Fascynujące jest to, że po latach złego PR, to właśnie Blizzard pokazał wszystkim jak się robi gry nowej generacji. Diablo 4 jest jednym z niewielu tytułów naprawdę wartych ceny 350 zł. Sama kampania wraz z podziemiami oraz questami pobocznymi to spokojne 100 godzin gry, a przecież po ukończeniu kampanii gra się nie kończy i zaczyna się endgame pełen jeszcze większej cudownej zabawy.


Klucz recenzencki gry Diablo 4 na Playstation 5 przekazała nam Cenega. Dziękujemy!

Podsumowanie

Diablo 4 to najlepsze i największe Diablo w historii.
Ocena Końcowa 9.5
Pros
- Fantastyczne rozwinięcie historii z poprzednich części
- Mroczny świat pełen sekretów, do którego chcemy wracać
- Przejście na system otwartego świata zdało egzamin
- System crossplay oraz możliwość grania na kanapie z jednej konsolowej kopii Diablo IV
- Zróżnicowane klasy postaci, gdzie każda stanowi unikatowy dla siebie styl rozgrywki
- Setki dungeonów, questów pobocznych i wydarzeń dostępnych w kampanii, a po niej jest tego jeszcze więcej w Endgame
Cons
- Problematyczna nawigacja na mapie
- Kon jest odblokowywany dosyć późno

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Pełna Fabuła i Historia serii Diablo: Oś Czasu, Mitologia i Streszczenie
Następny Tyler Rake 2 - recenzja - dobre kino akcji?