Expeditions: Rome to kolejna odsłona niekoniecznie popularnej serii Expeditions, która w jednym kotle miesza grę fabularną, strategiczną oraz pokaźną dawkę historii, która jest tłem działań bohaterów. W tej odsłonie wcielimy się w Legatusa i poprowadzimy legiony Rzymskie w ramach trzech długich kampanii fabularnych.
Długich, bo sama gra to ponad 50 lub nawet 60 godzin rozbudowanej rozgrywki. Tak długi czas zabawy w ramach gry nie jest dzisiaj często spotykany, chociaż dalej mi się śni po nocach Pathfinder Wrath of the Righteous, który to po kilkudziesięciu godzinach zaledwie kończy prolog. To nieważne jednak z punktu widzenia tej recenzji. Ważne jest natomiast to, że mamy do czynienia z grą długą, znacznie dłuższą od poprzedniego Expeditions: Vikings, co już jest dużym pierwszym plusem.
Bo musicie wiedzieć, że przez te kilkadziesiąt godzin zabawy z Expeditions: Rome, nie będziecie się nudzić. Wcielamy się tutaj w rolę młodego bohatera, który wyrusza z Rzymu by rozpocząć karierę w szeregach Rzymskich Legionów. Nasz bohater szybko obejmie dowództwo nad legionem i jego zadaniem będzie pięcie się wyżej w ramach kariery politycznej oraz lawirowanie między intrygami w taki sposób, by zyskać dla siebie oraz Rzymu jak najwięcej. Fabuła jest niesamowicie mocnym elementem gry. Brak tutaj zbędnych przedłużaczy, misje są niesamowicie zróżnicowane, a postacie które spotykamy bardzo ciekawe. Podobnie jak prowadzone przez nich dialogi, bo to właśnie na rozmowach spędzimy sporo czasu, a ich uważne słuchanie będzie potrzebne by osiągnąć sukces. Od samego początku zabawy gra da nam sporo możliwości rozwiązywania zadań, a część z nich będzie miała daleko idące konsekwencje. Bardzo mi się spodobał etap w świątyni Apolla, kiedy szukaliśmy haków na przywódcę tego miejsca. Mogliśmy sprawę rozwiązać za pomocą trzech sposobów, gdzie jeden z nich wymagał od nas podsłuchania dwóch kobiet w pobliżu. Trzeba było odczekać chwilę, by zrozumieć że chodzi o tegoż kapłana, a następnie podążać za jedną z kobiet i dopiero w momencie, kiedy będzie gdzieś na zapleczu będziemy w stanie ją normalnie zagadać. Tutaj też pojawią się kolejne opcje – będziemy mogli ją zamordować by sprowokować kapłana żeby nas zaatakował albo też przekonać do tego, by rzuciła go, czym także sprowokujemy jego do ataku. Takich mechanik jest tutaj pełno i każda z nich może wpłynąć na grę w inny sposób.
Sama gra jest podzielona na trzy warstwy. Pierwsza z nich to taktyczna, kiedy to sterujemy naszym bohaterem, rozmawiamy z postaciami niezależnymi oraz walczymy w ramach systemu turowego. Walka nie jest niczym nowym dla osób znających poprzednie części Expeditions. Ogólnie system polega na akcjach turowych, gdzie będziemy sterować całą naszą drużyną w ramach jednej tury, kiedy to wróg wykona następnie wszystkie ruchy swoimi bohaterami. Sztuczna inteligencja czasami niedomaga i robi naprawdę niedorzeczne rzeczy, ale zdarzają się też jej chwile triumfu. Nie ma co się jednak po niej spodziewać wykorzystywania mocnych i słabych stron poszczególnych żołnierzy by tworzyć różne kombinacje ataków. My za to możemy bawić się dowolnie, w różny sposób konfigurując postacie – kiedy np. łucznik wywoła krwawienie u przeciwnika, to też zabójca jest w stanie użyć specjalnego ataku zwiększającego obrażenia krwawiącym wrogom. Takich kombinacji są tutaj setki, a jednocześnie mamy dostęp od samego prawie początku zabawy do kilkunastu bohaterów (części fabularnych, części rekrutowanych i będących w puli). Jest czym się bawić.
Kolejne istotne warstwy gry to strategiczna oraz wojenna, kiedy to przemieszczamy nasze legiony oraz naszych bohaterów. Oprócz tego będziemy rozbudowywać nasze obozy wojskowe oraz pozyskiwać surowce potrzebne do tworzenia nowych budynków w obozie oraz nowych przedmiotów kuźni. Żeby ta jednak działała, będziemy musieli do niej, jak i do wielu innych budynków przydzielać bohaterów. Wtedy też wykluczymy ich z najbliższej akcji, więc musimy wybierać ostrożnie. Podczas wojen i starć między naszym legionem, a wrogiem, będziemy jedynie dowodzić z punktu widzenia mapy z pionkami prezentującymi naszych żołnierzy i wroga. My jedynie będziemy w stanie wydawać proste rozkazy, które mogą wpłynąć na los bitwy, ale naszym zadaniem jest przygotowanie armii już wcześniej do walki. Sam system jest niczego sobie, ale mógł być lepiej przygotowany i dawać nam ciut większe możliwości podczas walk. Rozumiem czym kierowali się twórcy (dowódca w końcu nie ma telefonu komórkowego by dzwonić do swoich oficerów), ale jednak ten system szybko zaczyna się nudzić. Zwłaszcza że pojawia się stosunkowo mało rozkazów.
Ciekawym elementem gry są natomiast różne wybory oraz daleko idące ich konsekwencje, które mogą zmuszać nas do pokutowania przez błędne decyzje lub też dawać nam przewagę wiele godzin później. Przykładowo, prosta wizyta do kaplicy jakiegoś Boga, skończyła się dostrzeżeniem sił wroga idących na jeden z naszych obozów. My będziemy mogli podjąć dwa działania, gdzie jedno z nich osłabi siły przeciwnika, a drugie wzmocni naszą obronę. Z uwagi na to, że przeciwnicy najczęściej mają stosunkowo identyczne siły do naszych i rzadko jest tak, by jedna strona miała miażdżącą przewagę nad drugą, to taka decyzja może mieć totalnie inny wpływ na wynik starcia, a przy tym na łupy oraz straty, których uzupełnienie także jest trudne. A do świątyni wcale nie musieliśmy iść i mogliśmy zdecydować, by po prostu przejść dalej w stronę celu (co sprawiłoby że nie wiedzielibyśmy o nadchodzącym ataku). Tego typu elementy pojawiają się na każdym kroku i wielokrotnie zdarzało mi się wczytywać grę, bo coś zrobiłem nie tak.
Graficznie, dźwiękowo oraz pod względem scenografii gra tworzy niesamowitą, ładnie zbalansowaną symfonię która idealnie oddaje klimat gry. Poważnie, grając w Expeditions: Rome, miałem ochotę obejrzeć po chwili jakiegoś Gladiatora lub inną Troję, tak bardzo było czuć klimat gry, który jednocześnie wciągał i hipnotyzował. Pod względem grafiki gra wygląda cudownie i działa płynnie, bez żadnego chrupania. Niektóre miejsca które zwiedzamy, jak np. wcześniej wspomniana świątynia lub też wioska rybacka robią oszałamiające wrażenie pod względem szczegółów. Szumią fale, tam kotek je jakąś rybę, słońce cudownie odbija się w tafli wody, a pod samą wodą widzimy zniekształcone lekko skały. Gdzieś tam jakiś człowiek łowi ryby, a tuż obok przekupki targują się o lepsze ceny na egzotyczne przyprawy. Dawno tak bardzo nie wsiąknąłem w grę, jak właśnie bawiąc się w Expeditions: Rome.
Gra Expeditions: Rome to niesamowite zaskoczenie, powiew świeżości i przypomnienie, że można zrobić prawie doskonałą grę pełną wylewającego się klimatu, historycznych, ciekawych postaci, satysfakcjonującego i rozbudowanego gameplay pełnego ciekawych mechanik, które dadzą nam frajdę na prawie 60 godzin zabawy. Dobre problemy gry, niedociągnięcia oraz niewielkie błędy rzutują na finalną ocenę. Nie można np. szybko wybierać bohaterów w oknie wyboru misji i trzeba ich za każdym razem ręcznie przeciągać albo też znajdą się niewielkie błędy w tłumaczeniu lub też w samej rozgrywce. Gdzieś tutaj tradycyjnie zabrakało szlifu, ale nie pojawił się żaden błąd, który zepsuł mi zabawę, a wszystko to można ogarnąć na jednego lub dwa patche. Jednym słowem Expeditions: Rome jest pierwszym naprawdę solidnym tytułem 2022 roku i mam nadzieję, że ten tytuł wypromuje wreszcie serię Expeditions, ponieważ uważam, że zasługuje na znacznie więcej uwagi niż niejeden popularny dzisiaj tytuł od dużego studia.
Podsumowanie
Pros
- Świetna kampania fabularna pełna zdrad i intryg
- Prawie 60 godzin zróżnicowanej gry
- Nawet najmniej istotne decyzje mogą mieć daleko idące konsekwencje
- Idealny balans między warstwą fabularną, a strategiczną
- Grafika, muzyka, dialogi i cała oprawa gry budują nieziemski klimat
Cons
- Sporo drobnych niedogodności, jak brak możliwości szybkiego przenoszenia postaci w oknie misji albo identyczny wygląd każdego obozu wojskowego
- Niektóre walki turowe na dużych mapach mogą solidnie się dłużyć, a sztuczna inteligencja czasami rozczarowuje
Brak komentarzy