Titan Quest 2 – Wrażenia ze wczesnego dostępu! – Czy warto kupić?


Wiecie, co jest najlepsze w wakacjach w Grecji? Słońce, mitologia, oliwki… i hordy wkurzonych krabów próbujących odgryźć wam nogę. Titan Quest 2, kontynuacja kultowego hack’n’slasha z 2006 roku, właśnie wjechała do wczesnego dostępu i, chociaż początkowo podszedłem do niej z lekkim dystansem, to im dłużej gram, tym bardziej zaczynam się wciągać.

THQ Nordic i Grimlore Games postawili na klasyczne podejście do ARPG, bez battle passów, sklepików z mikropłatnościami i wymyślnych systemów walutowych. Kupujesz raz i grasz, a to w dzisiejszych czasach brzmi niemal jak mityczna obietnica bogów Olimpu. Fabuła jest prosta, ale skuteczna. Spartanie wkurzyli Nemezis, boginię zemsty, więc cały starożytny świat nagle zamienił się w plac zabaw dla potworów, umarlaków i innych dziwadeł. Problem w tym, że bogini ma też chrapkę na twoją głowę. W efekcie ruszasz w podróż po słonecznej Grecji, rozwalając wszystko, co stanie na drodze, od wspomnianych już krabów, przez ryboludzi, po upierdliwych magów, którzy wolą trzymać się z tyłu i rzucać w ciebie czary. Poniżej możecie zobaczyć let’s play z naszego kanału YouTube.

🔥 Titan Quest 2 w Early Access! Sprawdźmy, co oferuje nowa odsłona! 💥

Pierwsze godziny potrafią jednak zniechęcić. Pierwszy region to jakieś 90% krabów, a reszta to… inne kraby. Dopiero po jakimś czasie gra zaczyna mieszać przeciwników i wtedy robi się ciekawiej. Wrogowie potrafią współpracować – jedni cię blokują, inni atakują z dystansu, a niektórzy nawet… uciekają, by zwabić cię w zasadzkę. I chociaż nie są to tak skomplikowane taktyki jak w RTS-ach, to jednak dodają odrobiny świeżości w świecie, gdzie zwykle moby biegną wprost pod twoje ostrze. System rozwoju postaci jest uproszczony w stosunku do tego, co widzimy w Path of Exile czy Last Epoch. Do wyboru są obecnie cztery klasy mistrzostwa: Ziemia, Burza, Walka i Łotrzyk. Można je łączyć w dowolne pary, tworząc hybrydowe buildy. Brakuje jeszcze tej głębi znanej z oryginału, bo w Titan Quest 1 od razu mieliśmy osiem specjalizacji. Tutaj, na starcie, wszystko jest bardziej ogólne – praktycznie każda kombinacja działa, więc trudno mówić o „złych” wyborach. Na plus działa system modyfikatorów umiejętności, który pozwala zmieniać ich działanie – np. Fissure, będące normalnie zaklęciem dystansowym, można przerobić na potężny atak wręcz rozłupujący ziemię i zalewający ją lawą.

Nie wiem czy to bug, czy niespodzianka, ale jedna skrzynka wyrzuciła mi naprawdę dużo niebieskich przedmiotów. Milutko

Tempo walki jest zauważalnie wolniejsze niż w innych ARPG. To nie jest Diablo 4, gdzie co sekundę ekran zalewa cię wybuchem efektów. Tu każda animacja ma swój ciężar, a choć czasem czuć lekki brak precyzji w hitboxach, to ogólnie satysfakcja z walki jest. Magia szczególnie daje frajdę – lodowe odłamki orbitujące wokół postaci albo pioruny uderzające w kilku przeciwników naraz potrafią wywołać uśmiech. Gorzej wypadają podstawowe ataki i niektóre animacje broni, które wymagają dopracowania, zwłaszcza przy różdżkach i kosturach. Loot jest, ale na razie dość skromny. Unikalne przedmioty wypadają rzadko, a pełnych setów póki co brak. Cieszy jednak, że typy broni mają wbudowane pasywne premie – np. łuki mogą zwiększać prędkość pocisków, a konkretne tarcze dają dodatkową barierę energetyczną. Szkoda tylko, że zabrakło systemu blokowania obrażeń – w Titan Quest 1 był to ważny element defensywnych buildów. Nie ma też jeszcze rzemiosła i zaklinania, choć w interfejsie widać zakładki sugerujące, że pojawią się w kolejnych aktualizacjach.

Widoczki są naprawdę pierwsza klasa. Człowiek chce się zatrzymać i popatrzeć.

Świat jest ręcznie tworzony, bez proceduralnych map, co osobiście bardzo lubię. Dzięki temu eksploracja ma sens – znajdujemy ukryte skrzynki, sekrety, a czasem trwałe bonusy do statystyk. To trochę zmniejsza regrywalność, ale za to pierwszy przebieg jest o wiele bardziej klimatyczny. Twórcy zapowiadają duże aktualizacje co trzy miesiące – mają dojść nowe klasy, rozbudowane systemy personalizacji postaci i transmog. Jeśli chodzi o oprawę, Titan Quest 2 jest piękne w swoim klasycznym stylu. Nie próbuje być hiperrealistyczne, raczej stawia na klimatyczne lokacje, pełne detali i spójne z antycznym settingiem. Muzyka i udźwiękowienie to najwyższa liga – każdy dialog, nawet w pobocznych misjach typu „odprowadź zagubiony dzban”, jest nagrany z pełnym zaangażowaniem aktorów. To nadaje grze powagi, której brakuje wielu współczesnym tytułom, próbującym robić z siebie memy.

No i teraz pora na zimny prysznic – optymalizacja. Gra potrafi działać świetnie przez minutę, po czym nagle spada z 144 FPS do 20. Niezależnie od tego, czy grasz na średniej klasy laptopie, czy na mocnym desktopie, przy większej liczbie wrogów zaczynają się spadki. To typowy problem wczesnego dostępu i mam nadzieję, że do premiery zostanie naprawiony, ale w tej chwili może to być frustrujące, zwłaszcza w walce z bossami. A skoro o bossach mowa – tutaj zmiana na plus. Zamiast statycznych gąbek na ciosy mamy przeciwników w stylu „Dark Souls light”, gdzie trzeba unikać ataków, czekać na moment odsłonięcia i dopiero wtedy kontratakować. Nie jest to przesadnie trudne, ale wymaga więcej skupienia niż klasyczne wymiany ciosów. Jeśli komuś mało wyzwań, w grze jest system modlitw do Aresa, który podnosi poziom trudności – i można go aktywować już na początku kampanii.

Warto też wspomnieć, że w momencie pisania tego tekstu mamy dostęp tylko do czegoś na kształt Aktu Pierwszego, co daje ok. 20 godzin zabawy, jeśli robicie misje poboczne i eksplorujecie. Multiplayer jest w przygotowaniu, a endgame – póki co – to wielka niewiadoma. Twórcy obiecują dynamiczne, powtarzalne aktywności w stylu map z Path of Exile, ale na razie pozostaje nam czekać. Czy więc warto kupić Titan Quest 2 już teraz? Jeśli jesteście fanami pierwszej części, cenicie klasyczne podejście do hack’n’slashy i nie przerażają was techniczne potknięcia, to tak – można brać. Szczególnie że do 8 sierpnia jest 20% zniżki, więc kupno teraz i powrót po kilku dużych patchach może być dobrym pomysłem. Jeśli jednak oczekujecie kompletnego, dopieszczonego produktu z masą zawartości i perfekcyjną optymalizacją, to lepiej poczekać. Titan Quest 2 to fundament, który ma ogromny potencjał. Gra już teraz oferuje solidną walkę, świetny klimat i unikalny urok starożytnej Grecji, ale brakuje jej jeszcze kilku filarów, by stać się pełnoprawnym następcą kultowego oryginału. Jeśli Grimlore Games dotrzyma obietnic aktualizacji, możemy dostać jedną z najlepszych gier ARPG ostatnich lat. Na razie jednak jest to bardziej obietnica niż spełnienie – ale obietnica, w którą warto wierzyć.

Poprzednio DMCA w natarciu – nieznany sprawca usuwa mody ze Steama
Następny Sierpień na VOD - Netflix, MAX, Disney i Prime! [2025]