“Look at you, all stealthy. A little time down in Wakanda and you come out White Panther.”
“It’s actually White Wolf.”
W tamtym tygodniu miałam dosyć mieszane uczucia po seansie odcinka, za bardzo nie wiedziałam jak zareagować na pierwszy epizod tak długo oczekiwanego przeze mnie serialu. Było w porządku, czegoś mi jednak brakowało. Może tytułowych bohaterów w przynajmniej jednej wspólnej scenie? W tym tygodniu mogę jednak powiedzieć, że dokładnie tego oczekiwałam po Falconie i Zimowym Żołnierzu. Mieliśmy trochę akcji, plottwistów, odrobinę komedii i pełno sarkastycznych komentarzy. Jak w zeszłym tygodniu, dzisiaj będziemy rozmawiać o drugim odcinku Falcon & the Winter Soldier, więc ostrzegam: BĘDĄ SPOILERY FABUARNE. W zasadzie to same spoilery, duh.
Pamiętacie jak zakończenie odcinka w zeszłym tygodniu poruszyło wszechświatem? Ogłoszono wówczas nowego Kapitana Amerykę, który nie do końca wydawał się być odpowiednią osobą na tak wymagającym stanowisku. Mamy jednak okazję bliżej poznać osobę, która od tej pory będzie symbolem Ameryki. Tarczę przejął bowiem John Walker – żołnierz amerykańskiej armii. Jak szybko się dowiadujemy, to rząd Stanów Zjednoczonych powierzył mu to stanowisko, jednocześnie – chcąc lub nie chcąc – czyniąc go jedną z najważniejszych osób w państwie. Kim zatem jest następca Steve Rogersa? To była licealna gwiazda futbolu, wysoko odznaczony kapitan amerykańskiej armii, pierwsza w historii osoba, która otrzymała trzy Medale Honorowe za służbę bojową. Dowodził także różnymi operacjami wojskowymi w celach antyterrorystycznych, ratował także zakładników z opresji. Jednym zdaniem można orzec, że John Walker to złoty chłopak. Właściwa osoba na właściwym miejscu?
Nie według Sama, zdecydowanie nie według Buckiego. Barnes jest wręcz wściekły na Wilsona za to, że ten postanowił oddać tarczę. Uważa, że Steve obdarzył Faclona największym zaufaniem zostawiając mu tarczę, wiedział, że będzie najbardziej odpowiednią do tej roli osobą. Wilson oczywiście się nie zgadza i dochodzi do kłótni – tzw. kłótnia nr jeden. Bucky, nie pytając nikogo o zdanie, postanawia jednak dołączyć do Falcona na misji w Monachium. Tam odkrywają, że Flag Smashers kradną oraz przemycają szczepionki i leki. No cóż, trzeba się z nimi rozprawić. Wilson i Barnes atakują grupę, jednak szybko okazuje się, że przeciwnik jest silniejszy niż pierwotnie zakładali. Jeden i drugi dostaje solidny wpie…. łomot. Szybko zdają sobie sprawę przeciwko komu dane było im walczyć. Wszyscy ze złodziejskiej organizacji okazali się być superżołnierzami – takimi jak Bucky czy Rogers. Po chwili walk na ratunek przybywa im ktoś, kogo raczej żaden z nich nie ma ochoty widzieć – nowy Kapitan Ameryka… i Lemar Hoskins, znany również jako Battlestar – partner Walkera. Swoją drogą, padliśmy ze śmiechu przy tym BATTLESTAR. Otóż oni także dostali solidny łomot, możliwe że nawet szybciej niż nasi Avengersi. Wydaje się, że pierwsza misja Ameryki nie należała do najbardziej udanych. Flag Smashersi uciekli ze swoimi łupami. Bucky i Sam zdają sobie sprawę ze skali problemu – serum superżołnierzy jest dostępne na rynku – nie wiadomo w jakiej ilości i kto z niego korzysta. Jak organizacja taka jak Smashers ma do niego dostęp?
John Walker proponuje tytułowym bohaterom współpracę. Ci, rzecz jasna, odmawiają. Udają się do Baltimore, gdzie Bucky przedstawia koledze jednego z superżołnierzy – weterana wojennego Isaiaha, który walczył (i pokonał Zimowego Żołnierza wyrywając ramię) w czasie wojny koreańskiej. Isaiah odmawia pomocy w odkryciu informacji o nowej grupie superżołnierzy, wspominając okropne czasy więzienia, gdzie Hydra i amerykański rząd przez 30 lat prowadziły na nim różnego rodzaju eksperymenty. Tuż potem Bucky zostaje aresztowany, z powodu niestawiennictwa na terapii. Przypominam, udał się na misję do Monachium bez konsultacji z kimkolwiek, a wizyty u psychiatry są warunkiem jego uniewinnienia. Nie ma tego złego, mamy przecież Kapitana Amerykę – złotego chłopca całego świata, symbol USA, jednoosobową siłę w rządzie. Walker wyciąga więc Barnesa z więzienia i ponowie proponuje współpracę. Ci, rzecz jasna, ponownie odmawiają. Ostatecznie Walker dostaje małego bólu dupy – ostrzega Sama i Buckiego żeby nie wchodzili mu w drogę. Wracając więc do pytania tytułowego. Nie sądzę 😉
Oni i tak nie mają jednak najmniejszej ochoty, wymyślają alternatywny plan i postanawiają odwiedzić w więzieniu Zemo. BRZMI FANTASTYCZNIE! Co może pójść nie tak?! Jeśli nie pamiętacie kim jest ów Zemo, szybko Wam przypomnę. Otóż Helmut Zemo to to były pułkownik Sokovian. Po bitwie w Sokovii stał się przywódcą organizacji terrorystycznej szukającej zemsty na Avengersach. Skończyło się na snuciu historii, bo szybko zrozumiał, że nie ma najmniejszych szans w walce z tak silnym przeciwnikiem. Uknuł więc wspaniały plan, który polegał na wrobieniu Zimowego Żołnierza w śmierć T’Chaki (ojca filmowej Czarnej Pantery). Jeśli pamiętacie cokolwiek z Wojny Bohaterów, to wiecie jak się skończyły jego plany. Steve Rogers za wszelką cenę bronił Buckiego, Iron Man odkrył – z niemałą pomocą Zemo – że to właśnie Bucky zamordował jego rodziców. Wyszło z tego małe Civil War, dokładnie. Ostatecznie sam Zemo próbował się zastrzelić, ale został schwytany przez Czarną Panterę i przekazany do więzienia. Jak wspomniałam, FANTASTYCZNY PLAN Faclona i Zimowego Żołnierza. Nie mogę się doczekać rezultatu.
Odcinek przepełniony był komicznymi scenami i śmiesznymi dialogami. Zaczynając od wielkiej trójki i dywagacji na temat czarodziejów i magików, przez doktora Strange, po nawet Hobbita. Miazga. Czy wiecie, że ramię z vibranium nie jest pomocne w razie wyskoczenia z lecącego samolotu? Kto by pomyślał… Sam i Bucky lubią wdawać się w sarkastyczne dyskusje, często raczą się prześmiewczymi komentarzami na własne tematy. Ostatecznie trafiają na terapię, jednak ta też niewiele pomaga.
Brak komentarzy