Falcon i Zimowy Żołnierz – odcinek 1 – duet Mackie i Stan wreszcie w akcji!


 

The world is upside down. People need something to get behind. They need the symbol. – Winter Soldier

Falcon and the Winter Soldier to następny, po WandzieVision, serial rozpoczynający IV fazę MCU. W rolach głównych grają – znani nam z marvelowych filmów – Anthony Mackie (jako Sam Wilson/ Falcon) i Sebastian Stan (Bucky Barnes/ Zimowy Żołnierz).  Bardzo, bardzo długo czekałam na tę produkcję i po pierwszym odcinku mogę powiedzieć, że… Właściwie to nie wiem co mogę powiedzieć. Niby wszystko było w porządku, ale jednocześnie mogło też być lepiej. Liczę, że w miarę publikowania następnych odcinków nie będę wahała się nad oceną i będzie ona większa niż zwykłe „hmm, było okej”. Dzisiaj porozmawiamy sobie o pierwszym odcinku serii o tytule „New World Order” – wyemitowany został 19 marca na platformie Disney+. Możecie spodziewać się spoilerów fabularnych, gdyż będziemy omawiać wydarzenia z tego tygodnia. 

Już w pierwszych scenach przywitani jesteśmy klasycznymi dla Marvela scenami akcji: Falcon jest w trakcie misji zleconej przez U.S. Air Force (amerykańskie Siły Powietrzne), której celem jest powstrzymanie grupy terrorystycznej przez porwaniem samolotu i kapitana sił powietrznych. Samolot oczywiście zostaje już przechwycony, wojskowy także został już porwany. Wszystko komplikuje bliskość wydarzeń z granicą Libanu – przekroczenie jej spowodowało by solidny, międzynarodowy incydent. Falcon, w swoim stylu, oczywiście nie przejmuje się za bardzo międzynarodowym porządkiem, aczkolwiek ostatecznie udaje mu się uratować zakładnika i rozprawić, przynajmniej częściowo, z LAF (LAF to wspomniana wyżej organizacja terrorystyczna). Dla osób mniej zaznajomionych z marvelowymi produkcjami może wyjaśnię czym są owe „klasyczne sceny akcji” – zazwyczaj są to sceny, w których nasz superbohater walczy ze złoczyńcami, używając przy tym swojego specjalnego sprzętu (Falcon ma swój latający plecaczek do zadań specjalnych, który strzela, tnie metal itp.). Są to sceny obarczone dużą ilością szybkiej, dynamicznej akcji i śmiesznego (bardziej lub mniej) humoru. Bo przecież jak ratować świat, to tylko z uśmiechem na buzi, nie? 😉 A tak poważnie, to lubię patrzeć na technologiczne sztuczki, a akcja Wilsona była nimi wręcz przepełniona. Szczególnie podobało nam się obronne użycie skrzydeł. Po zakończeniu akcji Sam rozmawia z koordynatorem swojej powietrznej akcji, dowiaduje się o jeszcze innej grupie terrorystycznej, która się pojawiła, Flag – Smashers, którzy uważają, że życie podczas Blipa było lepsze. Zakładam, że w tym kierunku serial będzie się rozwijał. 

Zapomniałam o najważniejszym! Po powrocie z misji Sam oddaje wojsku, przekazaną mu przez Steve Rogersa, tarczę. W ostatnich scenach pokazany zostaje nowy Kapitan Ameryka… powiedzmy sobie szczerze, nie wróżę mu długiej przyszłości w roli tego superbohatera.

A teraz przejdźmy do mojej ulubionej postaci MCU. TAK, właśnie to powiedziałam.

Bucky targany jest koszmarami, które pozostały mu po praniu mózgu urządzonym przez HYDRĘ. Mimo, że nauczył się panować nad swoimi myślami w czasie „wakacji” w Wakandzie, wydarzenia z przeszłości nie dają mu spokoju. Stara się rozprawić z demonami przeszłości (bardziej i mniej dosłownie, w swoim stylu) i między innymi dlatego też uczęszcza na terapię. Aczkolwiek głównym powodem jego rozmów z terapeutą jest ułaskawienie przez amerykański rząd, za czyny, do których posunął się jako Zimowy Żołnierz (kierowany przez HYDRĘ – jak mówiłam, pranie mózgu). Demony jednak łatwo nie opuszczają tej postaci. W czasie obiadu ze swoim przyjacielem, ten namawia Buckiego aby udał się na randkę z kelnerką Leah. Starzec i kelnerka rozmawiają o jej synu, który jakiś czas temu został zamordowany bez żadnego wyjaśnienia. No cóż, SPOILER ALERT. To Zimowy Żołnierz zakończył jego życie a Barnes doskonale o tym pamięta (widz także, bo właśnie ta kwestia była głównym wątkiem koszmaru Buckiego z pierwszych scen). Oczywiście nie może się przyznać do krzywd jakie wyrządził. Ale plot twist!

Akcja pierwszego odcinka rozgrywa się około sześć miesięcy po powrocie społeczeństwa z Blipa (dla mniej wtajemniczonych, przez Blipa Hulkowi udało się przywrócić do życia połowę wszechświata zniszczoną przez Thanosa w Wojnie bez granic). Po zakończeniu odcinka udałam się w czeluści Internetu, żeby sprawdzić czy ktoś jeszcze miał podobne do mnie odczucia (bo w zasadzie to Adrian przegadał pół serialu dyskutując głównie o czymś innym niż Falcon&Bucky). Szybko zobaczyłam, że nie tylko ja miałam mieszane uczucia co do braku wspólnych scen tytułowych bohaterów. Myślałam, że chociaż na koniec zostaniemy uraczeni choćby wspólnym żarcikiem postaci, jednak nie było nam to dane. Po dłuższej lekturze trafiłam na wypowiedź prezesa Marvel Studios, który wyjaśnił, że „postacie muszą najpierw zostać zapisane w umyśle widza jako jednostki – ponieważ zawsze istniały w kontekście czegoś większego niż oni sami –  teraz, gdy są wprowadzani w świat, muszą zaistnieć indywidualnie, zanim umieszczeni zostaną w kontekście jako zespół. Wszyscy dostrzegamy magię, którą mają razem. Jest ona tak silna, że gdybyś nie dał im tego czasu osobno, po prostu na zawsze zapamiętani zostaną jako jeden z tych klasycznych duetów, nie jako indywidualne postacie”. Okej, mogę to zaakceptować.

Falcon i Zimowy Żołnierz zaplusował u mnie typowo kinowym stylem produkcji. Nie mogę się doczekać następnych odcinków. Macie jakieś teorie co do kierunku rozwoju akcji? Najbardziej oczywistą wydaje się wspólna walka przeciwko Flag – Smashers. A co więcej?

 

1 komentarz

  1. 27 marca 2021
    Odpowiedz

    O niebo lepszy niż ten gniot Wanda Vision, ale oglądając to czuję się, że zabrakło pomysłu…serial robiony na siłę, postać Falcona ok, ale Zimowy żołnierz został przedstawiony słabo. Czekam na film „Czarna Wdowa”

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Stronghold Warlords / Twierdza: Władcy Wojny - Recenzja - Retrostrategia
Następny Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera - Recenzja z spoilerami - Snyder wróć do nas!