Jesień ma swój urok – można więcej przebywać w domu, można zawinąć się w koc, można bezkarnie popijać hektolitry grzańca. Klimat, jaki właśnie zarysowałam, idealnie współgra z planszówkami – czy to w kameralnym towarzystwie, czy też w większej grupie. Z moich statystyk wynika, że jesień to pora, w której spora ilość osób budzi w sobie zainteresowanie tematem gier planszowych. W tym tygodniu przygotowaliśmy więc najlepsze gry planszowe na jesień: część może przywołać nostalgię wakacyjnych podróży, część wymusi solidne myślenie a jeszcze inna część przetestuje Wasze zdolności planowania.
Robinson Crusoe: Przygoda na przeklętej wyspie
Robinson Crusoe to gra kooperacyjna w którą można grać w od jednego do czterech graczy. Naszym celem jest zawsze przetrwanie na wyspie oraz spełnienie celów scenariusza. Jest grą survivalową o dosyć wysokim poziomie trudności. W rozgrywce wspólnie próbujemy przetrwać – dzielimy się jedzeniem, kawałkiem ziemi do spania oraz rumem i obowiązkami. W praktyce gra została skonstruowana w taki sposób aby można było w nią zagrywać według scenariuszy. Gra jest bardzo losowa, a przy tym okrutna i nie wybacza błędów. Często będziemy głodni, będą nas atakować dzikie zwierzęta, a jedzenie zebrane i niezjedzone poprzedniego dnia zepsuje się i trzeba będzie jego szukać od nowa.
Patchwork
Mała, zgrabna gra dla dwóch osób, gdzie ze skrawków materiału tworzymy kołderkę. Gra ma bardzo proste zasady ale wymaga główkowania i kombinowania. Gra ma dwa naparstki klimatu, pierwszym jest szycie kołderki z patchworkowych kształtów, a drugie jest punktowanie guzikami. Pożądaną umiejętnością jeśli zasiadamy do tej gry, jest umiejętność myślenia strategicznego i przewidywanie każdego ruchu przeciwnika. Pomyłka może skutkować przegraną. Patchwork jest znakomitą pozycją jeśli chodzi o zaczęcie przygody z grami planszowymi.
Nidavelir
W królestwie Nidavellir nie dzieje się najlepiej. Zło, uśpione przez lata budzi się ponownie by palić, grabić i terroryzować krasnoludzkie niewiasty. I właśnie Ty drogi graczu, jako dowódca wojenny przed wyruszeniem w drogę musisz zebrać drużynę dzielnych śmiałków gotowych pokonać okrutnego Fafnira. A gdzie najlepiej szuka się takich straceńców gotowych iść w każdy bój? Oczywiście w karczmach, których pełno w każdym mieście. Nidavellir to niepozorny tytuł, który świetnie miesza kilka mechanik, oferując lekkostrawne i całkiem smaczne danie. Licytacja i rekrutowanie drużyny sprawia, że każda partia jest ciekawa. Asymetryczność i różnorodność wręcz zachęcają do kolejnej partii i sprawdzenia innych strategii. Gra oferuje prostą i przemyślaną rozrywkę, którą może i widzieliśmy w innych tytułach, ale podaną w tak elegancki sposób, że warto ją wypróbować, a nawet mieć w swojej kolekcji na stałe.
Seasons/ Pory Roku
Ta gra jest niesamowicie rozbudowana dzięki dziesiątkom kartom z zaklęciami, których używamy w trakcie gry. Co ciekawe, na początku wybieramy tylko dziewięć z nich, a kolejne możemy zdobyć w trakcie zabawy jednak jest to bardzo utrudnione i kosztowne. W ten o to sposób już na samym początku zabawy za pomocą draftu budujemy naszą miniaturową talię i planujemy, jak w kolejnych latach turnieju magicznego będziemy zagrywać karty. Seassons to jest jedna z tych gier, która zyskuje tym bardziej, im dłużej w nią gramy, kiedy poznajemy różne synergie, zachowania kart oraz kombosy. Zalecamy zarówno początkującym, jak i planszówkowym weteranom. Oprócz draftu i losowego dobierania kart, gra się toczy przez 3 rundy (pory roku) gdzie po kolei zagrywamy karty i zbieramy punkty. Trzeba myśleć taktycznie żeby osiągnąć sukces.
Kroniki Zbrodni
Kroniki Zbrodni to moje planszówkowe odkrycie ostatnich miesięcy. To gra kooperacyjna, w której próbujemy rozwiązać śledztwo – czy to w sprawie zabójstwa, porwania, zaginięcia. Mamy do wyboru kilka opcji gry, jednak moja ulubioną jest wersja 1900. W tej głównym bohaterem jest młody, perspektywiczny dziennikarz. Jako reporter narażony będziesz na masę łamigłówek, które należy czym prędzej rozwiązać. Do obsługi gry niezbędna będzie aplikacja na telefon, dzięki której będziesz mógł przemieścić się z lokalizacji do lokalizacji, rozmawiać ze świadkami i potencjalnymi sprawcami, przeszukiwać miejsca zbrodni i kontaktować się z ważnymi osobami. Praktycznie każda akcja wymaga użycia aplikacji…i trochę myślenia. Jestem fanką kryminałów, więc Kroniki dają mi masę frajdy. W czasie gry uwalniam swojego wewnętrznego Sherlocka i wraz z moim Watsonem prowadzimy kolejne śledztwa 😉
Wojownicy Midgardu
Wojownicy Midgardu to worker placement, który bardzo przypomina kultowe Lords of Waterdeep. Obie gry posiadają nawet podobne plansze. Różnica jednak tkwi w mechanice walki, gdzie w Wojownikach Midgardu używamy kości do walki z potworami z mitologii nordyckiej. Dodatek Mroczne Góry zapewni możliwość grania w większym gronie oraz walki z górskimi stworami, a Valhalla zapewni rozbudowaną mechanikę pozyskiwania specjalnych wzmocnień prosto od Valkirii oraz walki z potężnymi bossami, które mogą zmienić układ sił o 180 stopni. Gra posiada dziesiątki stworów, wielu bohaterów oraz kombinacji zaklęć czy też zadań.
Brzdęk
Z każdą rozgrywką w Brzdęka czuję się jak dzielny Bilbo Baggins skradający się po Ereborze, starając się uniknąć Wspaniałego Smauga. W Brzdęku skradamy się po podziemnych korytarzach i robimy wszystko, aby nie rozdrażnić żyjącego tam smoka. W trakcie rozgrywki dobieramy karty, dzięki którym wzbogacamy się o towarzyszy podróży, różne sztuczki, magiczne przedmioty oraz broń. Wszystko ma nam umożliwić łatwiejszy szaber artefaktu i (chociaż spróbować) załagodzić nieuniknione spotkanie ze smokiem. BA! Niektóre z zebranych fanów przyspieszą wizytę rozdrażnionej bestii, więc musicie się przygotować na tę wizytę. Brzdęk jest jedną z pierwszych planszówek, w które zagrałam (i to właśnie jesienią!) – przypadła mi do gustu i w miarę często ląduje na naszym stole.
Zaginiona Wyspa Arnak
To gra, w której wcielamy się w przywódcę naukowej ekspedycji, zakładamy obozy archeologiczne, zdobywamy artefakty i wyposażenie, które ułatwią nam w badaniach. W każdej turze mamy do wyboru kilka akcji, różne możliwości podróżowania i zdobywania punktów. Do tego dostajemy dwustronną planszę i możemy wybrać sobie czy tego dnia chcemy zagrać w coś prostszego, czy jednak trochę pokombinować. Zaginiona wyspa Arnak to połączenie ciekawej historii, gry z elementami budowania kart i klasycznego euro. Mikstura, jak dla nas, idealna. Wyspę możesz także odkrywać w wariancie jednoosobowym, cała rozgrywka solo opisana jest w instrukcji dosyć obszernie.
Holi
Holi jest hinduskim świętem wiosny, podczas którego uczestnicy obrzucają się kolorowymi barwnikami. A w wersji planszowej? Holi rozgrywamy na trzech poziomach w specjalnie do tego zaprojektowanej konstrukcji. Każdy z graczy wciela się w rolę jednego z uczestników i będzie próbował obrzucić jak największą część planszy swoimi barwnikami. Zasady gry Holi są bardzo proste i łatwe do przekazania innym graczom. Każdy z uczestników festiwalu otrzyma swojego pionka w danym kolorze, komplet kart i żetony przedstawiające farby. Celem graczy będzie naprzemienne rozrzucanie farby w taki sposób, aby pokryć jak największą część planszy. Układ rozrzutu jest symbolizowany przez karty, a dodatkowo punktujemy, jeżeli ubrudzimy farbą innego gracza. Im wyżej jesteśmy i i im wyżej rozrzucimy farbę, tym więcej punktów dostaniemy, ale jednocześnie, jeżeli na poziomie poniżej pole jest puste, to farbka spada niżej.
Everdell
Przede wszystkim jest po prostu czarująca – grafiki są niesamowicie urocze, drzewo wygląda fantastycznie, a te gumowe bubki udające jagody są doskonałe. Gra także jest rozbudowana mechanicznie, dając sporo możliwości dla graczy. Jest to czysty worker placement, ale akcja dzieje się tylko cztery rundy. Wydaje się że to krótko, ale szybko się okazuje, że sporo kart oraz ich kombinacji daje nam wiele dodatkowych możliwości pozyskiwania surowców, nowych kart czy też wreszcie punktów zwycięstwa. Everdell potrafi wymęczyć, a każda rozgrywka wygląda inaczej.
Nova Luna
Niepozorna gierka z kolorowymi kafelkami, które musimy układać według pewnych wzorów. Każdy kolejny kafelek, który dobieramy stanowi albo nowy cel, albo rozwój już rozpoczętego. Jednak im lepszy kafelek, tym dalej znajdujesz się na torze czasu. Z kolei im słabszy, tym jesteś dalej, co akurat w przypadku Novej Luny jest plusem – ostatni gracz na torze czasu jako pierwszy wykonuje ruch. W praktyce oznacza to nic innego, jak możliwość kilkukrotnego dobrania i ułożenia kafelka w swojej układance. Sporo trzeba się namęczyć, żeby zaplanować kolejne ruchy.
Wam też jesień kojarzy się z grami planszowymi? W co lubicie grać o tej porze roku?
Najświeższe wpisy w serii:
Brak komentarzy