Kilka dni temu na platformie Disney+ premierę miała nowa seria, o bardzo prostej i oczywistej nazwie: Loki. To już kolejny serial IV fazy MCU, zaraz po WandzieVision i Falconie. Każda z tych produkcji miło mnie zaskoczyła, mam zatem nadzieję, że tym razem nie będę zawiedziona. Dotychczasowe statystyki pokazują, że seriale MCU są bardzo przystępne i wciągające. Nie widzę więc powodu, dla którego tym razem miałoby tak nie być. Zwłaszcza, że pisząc ten tekst mam już świadomość, że to właśnie Loki pobił wszelkie rekordy oglądalności premierowego odcinka spośród pozostałych wymienionych seriali. Zapowiada się obiecująco.
Niektórzy mogą pewnie nie skojarzyć kim właściwie jest tytułowy bohater – szczerze mówiąc nie wiem jakim cudem jest to możliwe, ale z doświadczenia wiem, że jednak jest… Spieszę jednak z wyjaśnieniami. Loki, Loki Laufeyson to bóg podstępu, przyrodni brat Thora (*he’s adopted*) i jeden z czołowych antagonisów MCU. Jednocześnie jest postacią, która zagrabiła sobie rzesze fanów i zdobyła sobie ich dozgonną sympatię. Jak to możliwe? Po pierwsze, postać Lokiego jest zabawna – lubimy (ja także należę do rzeszy fanów Lokiego) jego podstępne sztuczki, wielkie ucieczki, przemyślane plany zawładnięcia światem i uparcie w dążeniu do celu (nawet jeśli porażka goni porażkę). Z drugiej strony obstawiam, że dużą zasługę w popularności postaci ma także Tom Hiddleston…tutaj nie ma czego tłumaczyć, Tom to absolutny aktorski majstersztyk: ma genialną dykcję, sposób w jaki się wypowiada sugeruje o teatralnej przeszłości, do tego nosi się w bardzo charakterystyczny sposób.
Co wiemy o Lokim? Jednocześnie wiele, jednocześnie nic. Część wiedzy otrzymujemy z komiksów, część z filmów a część możemy doczytać z nordyckiej mitologii, jednak z ostatnim radziłabym o dozę ostrożności – autorzy lubią czerpać z oryginalnej mitologii, jednak nie robią tego zbyt bezpośrednio i nawet całkiem powszechny fakt przerobiony zostaje na produkcję własną MCU. Ale do rzeczy – jest dzieckiem Odyna i olbrzymki Laufey a spłodzony został w ramach pokojowego porozumienia Asgardu i Jotunheimu. Dalej mamy trochę rozbieżności pomiędzy komiksami a filmami, bo w komiksach Loki łączy siły z Helmutem Zemo (dokładnie tym), co trochę kłóci się z czasoprzestrzenią.
Ale wracając do serialu… *Tak, mogą być spoilery*
Pamiętacie scenę w Avengers Endgame, gdzie wszyscy zachwycają się tyłkiem Ameryki a Lokiemu udaje się ukrać Tesserakt i zniknąć? To właśnie tutaj rozpoczyna się akcja serialu. Z tym, że nie jest to już Loki, tylko inny Loki. Bo Loki uciekając otworzył nową oś czasu, w której nie jest tym Lokim, tylko innym Lokim. Nadążacie, prawda? Teraz wydaje mi się, że mogłabym pisać scenariusze do tych filmików, w których trzeba wyjaśnić akcję filmu w zły sposób 😀 Ale jakkolwiek źle to brzmi, po jakimś czasie zaczyna nabierać sens. Bo Loki w innym wymiarze czasu nie może być już tą samą osobą, poza tym jest też na cenzurowanym, bo naruszył świętą oś czasu (ale dopiero za chwilę się o tym dowie).
Loki szybko zostaje aresztowany przez dziwną ekipę, która później wyjaśnia mu, że są oficerami Urzędu Zróżnicowania Czasu/ Time Variance Authority (TVA) i za naruszenie osi czasu zmuszony zostaje udać się do głównej kwatery funkcjonariuszy. Tam zakładają mu na szyję obrożę, która zapobiega używaniu magii – a w tym Loki jest akurat najlepszy. Zanim stanie przed sądem – zdjęcie powyżej – ogląda film instruktażowy, z którego dowiaduje się o Świętej Osi Czasu, Strażnikach Czasu i wojnie pomiędzy liniami czasu. Celem agencji jest zapobieżenie wojnie, resetowanie odmiennych osi czasu i przy okazji postaci, które je powodują. Loki uciekając z tesseraktem naruszył właśnie taką oś czasu i stał się „wariantem” do eliminacji. Ah, to przerażenie na jego twarzy…
Zaraz, zaraz! Czy Avengersi też nie naruszyli osi czasu podróżując w Endgame? To było jedno z naszych pytań na początku całej tej sceny o TVA. Przed sądem dowiedzieliśmy się, że nie naruszyli, bo TAK MIAŁO BYĆ. Działania Avengers były zgodne ze świętą osią czasu, Lokiego niezbyt. Jeden z agentów TVA – Mobius – sprzeciwia się wyrokowi skazującemu na zresetowanie i zabiera go do Teatru Czasu. Tam pokazane zostają mu scenki z jego życia, przyszłe i przeszłe, bardziej lub mniej prawdziwe. Ogólnie to jest dosyć przerażony, ale ucieka. Idzie mu dosyć gładko, dopóki nie zdaje sobie sprawy z potęgi TVA. Wiecie, że tam kamieni nieskończoności używa się do podtrzymania papieru? Mają ich tyle, że nie wiedzą co z nimi zrobić. TAK, TE KAMIENIE NIESKOŃCZONOŚCI. Czaicie jaką potęgą jest TVA? Nawet nasz główny bohater, zważając na okoliczności, decyduje się stanąć po stronie agencji i pomóc Mobiusowi w polowaniu na zabójcę oficerów TVA, którzy kradli technologię używaną do resetowania osi czasu. A złodziejem jest, jak się okazuje, kolejny wariant Lokiego.
I odcinek się kończy 😉
Nie byłam pozytywnie nastawiona do Owena Wilsona w obsadzie, jednak miło mnie zaskoczył. Może to kwestia braku okularów, ale od początku nie skojarzyłam, że agent Mobius jest grany przez niego. To pozytywny szok, bo Wilson jest bardzo charakterystycznym aktorem i bałam się, że za bardzo będzie rzucał się w oczy. Ale nie, idealnie wpasował się w rolę Mobiusa – jak na pierwszy odcinek, ciekawe jak dalej.
Całość odcinka utrzymana była w interesującym klimacie – z jednej strony mamy trochę retro, z drugiej nowoczesność TVA. Porażający był kontrast filmiku instruktażowego na telewizorku przed sądem a całości miasta, w którym znajduje się siedziba agencji. Nawet Loki myślał, że to magia. W ogóle podoba mi się jak Marvel gra z czasem. Podobnie jak w Wandzie, podobnie w Lokim czuć było nawiązania do minionych epok, powrót to tamtych czasów. Z tą różnicą, że tutaj dostajemy jeszcze po twarzy nowymi technologiami, o których nikt wcześniej nie miał pojęcia.
Odcinek przepełniony był serią żartów i śmiesznych scenek, jednak nie zabrakło elementów wzruszających. Scena, gdzie Loki płacze po jednej z wizji ujrzanej w Teatrze Czasu prawie złamała mi serce. Mogłabym jedynie przyczepić się do postaci Pana Sekretarki, który zupełnie mnie nie śmieszył. Ciekawe czy taki był zamiar reżysera, czy musiał wrzucić jakąś postać dla zabicia czasu i spróbować zrobić z niego coś śmiesznego. Bo on – imienia tej postaci nawet nie pamiętam- nie wie czym jest ryba, hehe… No czaicie? hehe
Podsumowując – Loki zapowiada się jako kolejny hit MCU. Mam nadzieję, że serial będzie tak dobry, jak wszyscy obiecywali…i chociaż w połowie dobry, jak wyobrażam sobie od lat w głowie. Z niecierpliwością czekam na następny tydzień. Do usłyszenia 😉
PS. Był śliczny kitku! 😀
Brak komentarzy