Miasma Chronicles to gra od studia The Bearded Ladies, które wcześniej dostarczyło nam fantastyczną grę Mutant Year Zero. Nie bez powodu wspominam o tym tytule na samym początku recenzji, ponieważ grając w Miasma Chronicles miałem wrażenie, że mamy do czynienia z drugą częścią tej gry.
Miasma Chronicles zabierze nas w daleką, postapokaliptyczną przyszłość, gdzie ludzkość jest na skraju wymarcia przez tajemniczą miazmę. Substancja ta w zetknięciu z ludźmi może ich zabić, zmienia faunę i florę oraz sprawia, że nie jest możliwe uprawianie roślin, a hodowla zwierząt jest bardzo utrudniona. Miazma do tego jest w stanie zmutować każde zwierzę czy roślinę w groźnego przeciwnika, który będzie stanowić śmiertelne zagrożenie dla każdego człowieka. Przemysł już dawno upadł, a niedobitki ludzkości skrywają się w rozsianych wszędzie osadach. My wcielamy się w rolę Elvisa, którego tajemnicza rękawica jest w stanie kontrolować miazmę. Niestety ta ciągle się psuje i jedynym ratunkiem dla jego osady i przyjaciół jest odnalezienie matki głównego bohatera. Fabuła w grze Miasma Chronicles przebiega dwutorowo. Z jednej strony będziemy dowiadywać się różnych rzeczy na temat rękawicy i zaginionej matki głównego bohatera, a z drugiej będziemy próbowali bronić osadników przed atakami zmutowanych żab ludożerców czy też potężnych i przerażających zmutowanych drzew, które w chwilę potrafią przywołać sobie do pomocy hordy małych potworów. Do tego czeka nas jeszcze szereg różnych bardzo ciekawych zadań dodatkowych.
Wraz ze swoim braciszkiem, czyli ciężkim robotem Diggsem będziemy podróżować przez kolejne obszary, a z czasem dołączą do nas kolejni towarzysze. Głównym punktem zaczepienia będzie tutaj eksploracja, gdyż to właśnie poszukując różnych okruszków przeszłości będziemy więcej dowiadywać się o naszej teraźniejszości dosłownie zatapiając się w świat gry. Odnajdziemy dziesiątki różnych notatek oraz starych robotów, które pamiętają czasy sprzed apokalipsy. Do tego, podobnie jak w Mutant Year Zero, znajdziemy też różne skarby, które dla naszych bohaterów nie zawsze będą jednoznacznie łatwe do identyfikacji i będą próbowali wyjaśniać je nieraz w komiczny sposób, niczym chatgpt z pełnym przekonaniem przedstawiając różne bajki wierząc, że jest to prawda.
Świat Miasma Chronicles jednym słowem jest bardzo dobrze napisanym i spójnym uniwersum, gdzie będziemy mogli się zatopić we wszelkiej maści smaczki oraz historie. Warto tutaj wspomnieć o zadaniach dodatkowych, które będziemy mogli wykonać dla mieszkańców naszej osady. Pomoże to nam zdobyć różne dodatkowe przedmioty i tak potrzebne nam doświadczenie. Świat nie skaluje się do naszego bohatera, więc wykonując wszystkie zadania mamy szansę być odpowiednio przygotowani na czekające na nas potyczki. Kolejny poziom nie wpływa na to, że stajemy się niepowstrzymanymi czempionami. Najczęściej dostajemy punkt umiejętności oraz dodatkowe pięć punktów życia. Te punkty umiejętności są jednak dla nas bardzo ważne, gdyż po pierwsze odblokowują (szok) umiejętności, bez których niektóre walki będą praktycznie niemożliwe do wygrania, a po drugie jesteśmy w stanie je resetować za darmo w dowolnym momencie po za walką, więc wydajemy wszystko co mamy, a nie czekamy na momenty, kiedy będziemy mieli dość punktów na silniejszą umiejętność. Ten system działa dobrze i chciałbym widzieć go częściej w grach. Ile razy przestajemy w końcu eksperymentować, ponieważ nie jesteśmy w stanie dowolnie zmieniać naszych umiejętności?
A te będą nam bardzo potrzebne w Miasma Chronicles, gdyż jak już wspomniałem, bez nich nie damy rady w niektórych co trudniejszych walkach. Niestety, całość tutaj przypomina to co znamy z Mutant Year Zero i od pewnego momentu będziemy próbowali kasować wrogów po cichu, osłabiając ich przed finalną walką czy też nawet kasując całe grupy przeciwników sprytnie ich rozdzielając. Teoretycznie gra do późniejszych etapów nie daje nam zbyt wiele narzędzi cichej eliminacji i przez sporą część gry jest to rękawica ogłuszająca oraz wyciszony karabin snajperski, jednak wystarcza to do cichej eliminacji większości wrogów. Niestety sprawia to też, że gra staje się miejscami zbyt łatwa. Oczywiście nikt nam nie zabrania walczyć, ale jako, że leczyć się możemy jedynie zdobywając kolejny poziom lub też używając wcale nie tak łatwego do zdobycia przedmiotu, to staramy się unikać konfrontacji, gdzie nasi herosowie mogą zostać uszkodzeni.
Gdy już jednak dojdzie do właściwej walki, to im dalej w las, tym jest ciekawiej. Nasi bohaterowie na początku zabawy mają bardzo ograniczony, niemal skandalicznie, wybór umiejętności, które mogą używać w walce. Przez to też to właśnie początkowe walki w grze uważam za najtrudniejsze podczas mojej całej przygody. Potem jednak odblokujemy różne modyfikatory, a niektóre bronie będą miały specjalne funkcje co sprawi, że zaczniemy szukać różnych synergii. Nasza koleżanka snajperka nie będzie miała problemów mieć 90% szansy na trafienie krytyczne z wysoka, jeżeli odpowiednio dobierzemy jej umiejętności i przedmioty, a diggs w grubym pancerzu bez problemu wbiegnie w największe zgrupowanie wrogów otrzymując od nich bardzo niewielkie obrażenia i masakrując ich za pomocą strzelby, która zadaje tym więcej obrażeń krytycznych, im więcej przeciwników wpadnie pod lufę. Do pomocy przychodzą różne przedmioty jednorazowe, takie jak np. granaty, napalm w butelce czy też specjalne sadzonki, które przywołają zaprzyjaźnionego z nami potworka.
To, co najbardziej rzuca się w oczy przy Miasma Chronicles jest to, jak bardzo piękną jest grą. Grając na Playstation 5 nie mogłem wyjść z podziwu jak cudowne są tutaj efekty cząsteczkowe, unoszący się kurz, czy też lecące w swoim tylko znanym kierunku chmary inteligentnej miazmy. Zresztą nie tylko postapokaliptyczny obraz jest warty uwagi, ale i nasza osada, która pomimo tak trudnych warunków jest pełna życia oraz różnych szczegółów, które po prostu chcemy odnaleźć. Do tego dochodzi bardzo miły dla ucha voice acting oraz dobrze napisani bohaterowie, którzy wyróżniają się w oceanie nijakości tak dzisiaj szeroko serwowanym przez twórców gier. Wystarczy tylko wspomnieć, że jedną z drugoplanowych postaci jest burmistrz, który jest głową w słoiku, a za pomocą specjalnie przytwierdzonej łapki ciągle pali cygara. W praktyce wychodzi na to, że Elvis, pomimo tego, że naprawdę jesteśmy w stanie zrozumieć tego bohatera oraz jego przesłanki, to jest najnudniejszym ze wszystkich bohaterów.
Miasma Chronicles to gra przede wszystkim dobrze napisana, która przedstawia bardzo intrygujący świat pełen ciekawych smaczków oraz historii do odkrycia. Jest to świat miły dla oka, pomimo tego, jak bardzo jest ponury i czasami nawet przygnębiający. Wrażenie na nas zrobią olbrzymie posiadłości zdominowane przez zmutowane żaby, które składają skrzek na ciałach ludzi albo zapomniane, ale z jakiegoś powodu dalej funkcjonalne, kopalnie. Tajemnica jest ukryta za tajemnicą i chcemy je odkrywać. Gorzej jednak z samym gameplayem, który jest praktycznie taki sam jak w Mutant Year Zero, bez innowacji oraz próby pójścia swoją własną drogą. Miasma Chronicles nawet nie spróbował być grą unikatową dla samej siebie, a skończyło się jedynie na niezwiązanej fabularnie kontynuacji Mutant Year Zero.
Grę Miasma Chronicles w wersji na Playstation 5 otrzymaliśmy od 505 Games. Dziękujemy!
Podsumowanie
Pros
- Bardzo ciekawy system rozwoju postaci, gdzie w dowolnej chwili możemy zmieniać umiejętności bohaterów
- Intrygujący świat gry, chociaż nie tak ciekawy jak w Mutant Year Zero
- Ciekawi bohaterowie oraz voice acting
- Wciągający główny wątek fabularny oraz parę ciekawych questów pobocznych
Cons
- Słaba sztuczna inteligencja - zdarza się, że wróg pomija swoją rundę
- Brak innowacji w stosunku do Mutant Year Zero
Brak komentarzy