Książka Miasto Gwiezdnego Pyłu to literacki debiut Georgii Summers. Czy można powiedzieć, że był udany?
Niedawno miałam przyjemność recenzować inny debiut literacki – Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy Maii Corland, więc zaintrygowana byłam także tym tytułem. Tutaj autorka zabiera czytelnika w naprawdę magiczną podróż. Główna bohaterka książki, Violet Everly, żyje w cieniu rodzinnej klątwy, której nie do końca rozumie. W poszukiwaniu odpowiedzi wyrusza w podróż, która prowadzi ją do magicznego miasta Fidelis – miejsca, w którym rozpoczęła się cała historia klątwy. Na swojej drodze Violet spotyka między innymi Aleksandra, pomocnika Penelopy, czyli kobiety, która jest kluczową postacią w (zakończeniu) historii Everlych. Czy można mu zaufać? Ciężko powiedzieć, bo przez całą lekturę wysyłał bohaterce (oraz nam, czytelnikom) sprzeczne sygnały, co do swoich intencji.
Wracając do klątwy – ta powoduje, że raz na pokolenie, jeden z członków rodu Everlych znika, bądź zostaje poświęcony; jak się później dowiadujemy, w związku z wiekowym paktem zawartym przez niegdysiejszych kochanków. Matka naszej bohaterki, Marianna, postanowiła walczyć z przeznaczeniem, opuszczając młodziutką córkę, aby znaleźć sposób na złamanie klątwy. Violet dorasta w nieświadomości co do swojego losu, aż do momentu, kiedy prawda zostaje odkryta, a ona sama staje przed wyborem: albo odnajdzie matkę, albo sama stanie się ofiarą.
Miasto Gwiezdnego Pyłu urzekło mnie swoją wyjątkową atmosferą – to połączenie współczesnego fantasy, z nutami dark academia, a sam wątek klątwy nacechowany jest bardzo emocjonalnie. Autorka wprowadza czytelnika w świat pełen magii, ale jednocześnie porusza trudne tematy, takie jak samotność, poszukiwanie własnej tożsamości, lęk przed przyszłością, czy chęć ucieczki przed własnym przeznaczeniem. Georgia Summers sprawnie łączy elementy fantastyki z nieco cięższymi tematami psychologicznymi, przez co obydwa światy nieźle ze sobą współgrają, jednak większe skupienie na wątkach uczuciowych trochę przyćmiewają samą akcję, która przypominała falę sinusoidalną. Oprócz skakania tempem, niektóre wątki w ogóle zostały porzucone bez rozwiązania, co było niezwykle frustrujące. Mimo występowania dość lubianych przeze mnie wątków, jak klątwa rodzinna i nieunikniona walka z losem, książka sprawia wrażenie po prostu niedopracowanej.
Jeśli nie wartką akcją, to może książka zachwyci bohaterami? Tak, ale nie w stopniu, w którym autorka (prawdopodobnie) zamierzała. Violet jest główną bohaterką powieści i to wokół niej rozwija się cała fabuła. Jest młodą kobietą, naznaczoną klątwą rodzinną, która zmusza ją do nieustannej walki z przeznaczeniem. Jako postać, Violet początkowo wydaje się ciekawa – jest zagubiona, pragnie zrozumieć swoje miejsce w świecie i wyjść poza ograniczenia narzucone przez swoją rodzinę. W zasadzie jest to coś, co sprawia, że wiele osób będzie mogło się z nią utożsamiać, jednak z czasem rozwój osobowości staje się mniej interesujący. Ciężej jest zrozumieć decyzje bohaterki i trudniej jest z nią zbudować więź emocjonalną. Momentami robi się zwyczajnie irytująca, często frustrowałam się przy „jej” fragmentach w książce.
Do tego, mimo zdrad i manipulacji ze strony Alexandra, Violet ma tendencję do szybkiego wybaczania i potem przechodzi do porządku dziennego, zupełnie bez refleksji. Violet i Aleksander są początkowo wrogami, a ich losy splatają się z powodu ich skrajnych powiązań z Penelopą. W pewnym momencie (zbyt szybko, zbyt oczywiście) pojawia się romantyczna więź, ale jest ona pełna trudnych momentów, a Aleksander wielokrotnie zdradza Violet, pozostając lojalnym wobec Penelopy. Jak już wspomniałam Violet, mimo że początkowo się buntuje, szybko mu wybacza krzywdy, co negatywnie wpływa na mój odbiór tej bohaterki.
Rozumiem dorastanie w ograniczonym towarzystwie, rozumiem dorastanie bez kobiecego wzorca, rozumiem ciekawość świata, którą przejawia, jednak w pewnym momencie przydałoby się jej „reality check” i zmiana priorytetów. Czarne włosy i zarysowana szczęka nie oznacza, że chłop od razu jest Rhysandem. Nie oszukujmy się – nie jest, ACZKOLWIEK, Alexander jest najlepszą postacią w tej książce.
To złożona postać, dotknięta kolejnymi traumami. Jest asystentem i uczniem Penelopy, wielokrotnie staje przed wyborem moralnym – między własnymi wartościami a lojalnością wobec swojej mistrzyni. Wielokrotnie czytaliśmy, że nawet za małe niedociągnięcia jest boleśnie karany, czy skazywany na ciężkie prace. Jednocześnie marzy o wstąpienia do grona uczonych, dlatego też znosi kolejne rany zadawane przez mentorkę. Z drugiej strony widzimy, że momentami ma dobre intencje, ale jego lojalność wobec Penelopy oraz wielokrotne zdrady Violet sprawiają, że trudno go w pełni zrozumieć. Nie potrafiłam też pojąć dlaczego postać przedstawiana jako ponadprzeciętnie inteligentna, znakomity uczeń, itd., nie potrafiła przejrzeć na oczy największej tajemnicy swojej mistrzyni. Oczywiście dokonała tego Violet i trochę mnie to zirytowało.
Jeżeli chodzi o wątek romansowy, to więcej chemii odczuwałam pomiędzy Violet a Caspianem, nie Violet i Alexandrem. Relacja tych drugich pozostawała dla mnie nieustanną zagadką – czy dzisiaj byli na stopie przyjaźni, żeby jutro być wrogami? Czy dzisiaj szli razem na imprezę, by chwilę później się pokłócić? Te ciągłe zdrady i niepewność, w tym przypadku, były zwyczajnie męczące. Cieszę się, że autorka większy nacisk położyła na odnajdywanie siebie i zrozumienie swojej roli w historii, nie na miłości. To opowieść o złamanych ludziach, którzy pragną uciec od swojego przeznaczenia. Na tym wystarczyło się skupić.
Miasto Gwiezdnego Pyłu przypadło mi do gustu za stałą tajemniczą atmosferę i intrygujący system magiczny, chociaż tego drugiego było zdecydowanie za mało jak na mój gust. Chciałabym poznać więcej szczegółów odnośnie naukowców, samego reweritu (magiczny materiał), czy nawet kluczy. Spodobało mi się Fidelis, ale pomimo opisów miasta, też nie poczułam się do końca usatysfakcjonowana „wizytą”. Fragmenty legendy o bogini Astriadzie, które pojawiają się na początku każdej z pięciu części książki, budują fajną atmosferę i też – chciałabym poznać więcej szczegółów! Z drugiej strony, jak na literacki debiut, nie można narzekać. Podejrzewam, że może szykować się kontynuacja powieści z odpowiedziami na nurtujące mnie pytania.
Książka przypadnie go gustu fanom fantasy z elementami psychologicznymi i delikatnym nastrojem dark academia. Największą zaletą Miasta Gwiezdnego Pyłu jest stworzony magiczny świat. Nie jest to utwór pozbawiony wad – tutaj głównie pragnę zwrócić uwagę na kreację postaci, ale zdecydowanie warto ją przeczytać dla odskoczni od codzienności.
Miasto Gwiezdnego Pyłu otrzymaliśmy do recenzji dzięki wydawnictwu Jaguar – więcej o książce możecie dowiedzieć się na stronie Wydawnictwa!
Zobacz też: Mai Corland – Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy – recenzja!
Brak komentarzy