Ah młodość, gdzie grafika była idealna, bo dorysowana oczami wyobraźni, a w grach chodziło o grywalność i tą uzależniającą historię. Co się stanie w następnym rozdziale, a co jest za rogiem? Takie pytania towarzyszyły mi przy pierwszym spotkaniu z Neverwinter Nights.
Neverwinter Nights (NWN)oryginalne wydane w 2002 roku przez Inforgrames i stworzone przez BioWare było czymś niesamowitym. Pełne 3D, fajne animacje walki i zasady gry oparte o trzecią edycję Dungeons & Dragons pozwalały na przeżycie niesamowitej historii samemu, z przyjaciółmi czy nawet losowymi ludźmi przez internet. Pod koniec 2019 roku niemal osiemnastoletnią grę wskrzeszono do życia w postaci adaptacji Enhanced Edition i zakotwiczono ją na konsoli Nintendo Switch rok po premierze na Steamie. Wydawca i developerem w obu przypadkach jest studio Beamdog.
Czym jest Neverwinter Nights? Jest to klasyczne RPG z trzeciej osoby gdzie kierujemy poczynaniami jednego bohatera, rozwijamy jego klasę, sprzęt i zdolność, aby przedrzeć się przez grupki wrogów i posunąć elementy fabularne przygody do przodu. NVN Echanced Edition zawiera dwa dodatki i 3 moduły zapewniające graczowi wiele godzin zabawy. Każda kampania jest dopracowana tematycznie, klimatycznie, a opowiadana historia jest wciągająca i dobrze napisana. Same bonusy.
Napisałem grupki bo tutaj nie uświadczymy hord niemiluchów jak w Diablo-podobnych grach. Z uwagi na wierne odwzorowanie zasad D&D3rd Ed, w Neverwinter Nights wszystko zależy od kostek i modyfikatorów. Co poniektóre walki będą sprawiały nam spory kłopot jeśli będziemy podchodzili do nich czysto fizycznie, bez należytego przygotowania mikstur, czarów czy pomocników.
NWN jest grą wolniejsza, gdzie nie chodzi o zawrotne tempo mordowania przeciwników, a o metodyczne walki z kilkoma przeciwnikami naraz. Tutaj mięso armatnie ginie dość szybko i nie zawraca głowy, chociaż niekiedy szczęśliwy krytyk może namieszać w naszych planach. Po dojściu do wybranych pomieszczeń, lub segmentów fabularnych następuje znacznie bardziej wyzywająca konfrontacja. Tam już liczy się nasze ustawienie, wyposażenie, używane zdolności oraz najemnik. Same potyczki rozgrywane są w czasie rzeczywistym, podział na tury, inicjatywa i rzuty – wszystko to jest schowane pod maskę, a my ,jeśli chcemy możemy nadzorować wyrzucane wartości w oknie czatu. Oczywiście walka w tym dość skomplikowanym taktycznym ujęciu nie może obejść się bez aktywnej pauzy. Wystarczy wcisnąć minus na padzie aby uzyskać dostęp do kursora myszki i zaplanować nasze najbliższe posunięcie.
Każdy przeciwnik jest dokładnie opisany i poznanie jego słabości i odporności jest dziecinnie proste. Rzecz w tym, że na początku to ogromnego znaczenia nie ma, bo i tak będziemy starali się walnąć tym co najmocniej boli. Zapoznawanie się bliżej z wrogami nabiera sensu w późniejszych etapach gry, gdzie już nasz śmiercionośny repertuar jest odpowiednio szeroki. Poza informacją o słabych i silnych stronach każdy maszkaron ma też super opis fabularny, gdzie możemy dowiedzieć się co nim powoduje.
Historie w NWN są doskonale opisane, ale nadgryzione zębem czasu. Misje główne są długie, wielo-etapowe i dość złożone, ale już poboczne questy niekiedy ograniczają się do odnalezienie tego czy zabicia tamtego jegomościa. 18 lat temu to było super, teraz już mniej. Ja osobiście traktowałem je jako nabijacze XP i nie wchodziłem za głęboko w powody czy potrzeby pomniejszych rozdawaczy misji. Cały miód jest w głównej kampanii i jej świetnym przygotowaniu i zjednoczeniu poszczególnych elementów z otaczającym nas światem. Na przykład czytając księgi możemy odkryć słabość wroga, aby podczas ostatecznej konfrontacji było nam łatwiej się z nim rozprawić. NWN nie trzyma też za rękę, jeśli przeczytałeś księgę, ale nie domyśliłeś się, że to wskazówka, gra też ci tego nie powie. Jeśli grać w tą grę teraz, w 2020 roku to na pewno dla super historii i narracji.
Oprawa graficzna.
NWN Enhanced Edition poprawił nieco wygląd sędziwego oryginału, ale co tu dużo mówić, za wiele to nie pomogło. Neverwinter już w dniu premiery do za pięknych nie należał. Dawał co prawda niesamowite możliwości i generował świetny świat, ale wyobraźnia musiała nadrabiać to, czego silnik wygenerować nie mógł. Tutaj jest dokładnie tak samo. 18-letnia gra wylądowała na małej konsoli Nintendo i działa płynnie, jest użyteczna i można grać.
Dźwięk i muzyka
Również się nic nie zmieniło i całe szczęście, bo NWN ma genialną ścieżkę dźwiękową, super odgłosy walki, okrzyki i udźwiękowienie tła. Łażąc po slumsach atakowanych przez zombie co jakiś czas słyszymy wrzaski pożeranych mieszkańców miasta; eksplorując podziemia towarzyszą nam świsty, gwizdy i pomrukiwania. Nasza postać też niemową nie jest – przy ataku wydaje z siebie okrzyk szarży, stęka kiedy oberwie i przeklina pod nosem kiedy coś nie idzie przy otwieraniu zamków. Mój towarzysz łotr-halfing też na język nie choruje. Efekty czarów, szczęk oręży i odgłosy tła towarzyszące walkom przyprawiają o gęsią skórkę. Nowe gry mogłyby się sporo nauczyć od poczciwego NWN.
Port – interface gracza
Neverwinter Nights był klasycznym RPG gdzie gracz porozumiewa się z grą za pomocą myszki i kilku klawiszy klawiatury. W NWN na Switch myszy nie ma, kontrolę nad bohaterem sprawujemy analogowymi drążkami, bumperami i trigerami. Pierwotny, izometryczny rzut został zastąpiony widokiem zza pleców z permanentnie włączoną funkcją podświetlania interaktywnych obiektów w naszym otoczeniu i inteligentnego wyboru przeciwnika. Po ekwipunku i rozmaitych menu poruszamy się drążkami i ich naciskaniem. Niby nie brzmi to źle, bo taki Wiedźmin też ma podobną obsługę, ale Wiedźmin był tworzony z myślą o konsoli, a Neverwinter powstał jako gra na PC, pod klawiaturę i mysz. Pomyśleć by można, że skoro Switch ma dotykowy ekran, to można z tego skorzystać, ale Beamdog się tym nie przeją i palcem po ekranie sobie nie pojeździmy.
Z uwagi na ich decyzje i implementacje owego piekielnie denerwującego interface’u frustracja na niedociągnięcia sterowania przelewa się na samą grę. Wiele razy zginąłem bo system wyboru celów zdecydował, że wole przeszukać zwłoki zamiast atakować zombi obok nich, lub że chcę otworzyć skrzynię z pułapką zamiast walczyć. Podczas samej walki, jak już uda nam się wybrać pożądany cel, będziemy zmuszeni przebrnąć przez 2 radialne menu, aby dość do umiejętności jaką chcemy na nim użyć. Aktywna pauza jest przypisana do Minusa na lewym padzie. Nie wiem gdzie by to lepiej przypisać, ale wygodnie nie jest. Nawigacja ekwipunku i kary postaci jest równie uciążliwa. Porównywanie nowych przedmiotów bardzo staroświeckie. Nie mogę wszystkiego zrzucać na port. NWN ma archaiczną konstrukcję i już przy premierze oryginału trzeba było się z tym zmierzyć, ale gdy nie mamy myszki i wszystko jest przypisane go analogów albo bumperów to frustracja jest podwojona.
Podczas gdy jestem totalnie zniesmaczony interfacem to muzyka, grafika i płynność gry jest na wysokim poziomie. Gra się nie zawiesza, nie zwalnia, nie rwie – wszystko jest jak powinno być. Przez ten nieszczęsny interface, czuje się, jak bym odgruzowywał swój plecak gdy chcę użyć napój leczenia.
Podsumowanie
Neverwinter Nights Enhanced Edition na Nintendo Switch to pozycja dla ludzi chcących poznać klasykę gatunku lub oddać się nostalgicznej podróży w przeszłość. Problematyczny interface i staroświeckie rozwiązania w samej rozgrywce powodują, że NWN jest grą dla cierpliwych.
Podsumowanie
Pros
- Narracja i główna kampania wciąga
- muzyka i dźwięk
- ożywienie klasyki
Cons
- wiekowe rozwiązania
- brak obsługi dotyku
Brak komentarzy