Onyx Storm. Onyksowa burza – recenzja – ofiara swojej popularności?


Onyksowa burza

Onyx Storm. Onyksowa burza autorstwa R. Yarros to trzeci tom serii Empireum, który niedawno ukazał się na rynku. Czy książka powtórzy sukces swoich poprzedniczek: Czwartego Skrzydła i Żelaznego Płomienia?

Bad things happen when we’re not together.

Na początku zaznaczę, że Onyx Storm przeczytałam w języku angielskim – tak jak wcześniejsze części. Miałam też okazję zapoznać się z polską wersją Czwartego Skrzydła i gdyby to była moja pierwsza styczność z serią, nie sięgnęłabym po kolejne tomy. 

Pierwsza książka z serii, Fourth Wing, została opublikowana w maju 2023 roku i szybko stała się bestsellerem, spędzając 65 tygodni na liście bestsellerów The New York Times, w tym też na pierwszym miejscu. Druga część, Iron Flame, ukazała się w listopadzie 2023 roku i również odniosła ogromny sukces, stając się najszybciej sprzedającą się przedsprzedażą w historii brytyjskiej sieci księgarń Waterstones. Sukces serii Empireum można częściowo przypisać społeczności na platformie TikTok, gdzie książki zdobyły ogromną popularność dzięki rekomendacjom czytelników. Logiczne więc było, że Onyx Storm powtórzy sukces. Ale jakim kosztem?

Od początku spodobała mi się pomysł autorki odnośnie budowania świata, powiązania ludzi ze smokami i śmiertelnej szkoły. Po Iron Flame czułam jednak zawód, średnio podobał mi się kierunek, w którym Rebecca Yarros podążyła z bohaterami; nieustane kłótnie o tym samym męczyły mnie niemiłosiernie, brakowało mi w tej książce treści, czegoś, co przyciągnie mnie na dłużej i o czym będę mogła rozmyślać w oczekiwaniu na Onyx Storm. Ostatecznie doczekałam się kumulacji wydarzeń w ostatnich rozdziałach… i trochę nie rozumiałam popularności tego tytułu w kolejnych miesiącach.

Mogę więc śmiało powiedzieć, że nie wyczekiwałam Onyksowej Burzy – przynajmniej do czasu całego press touru, który Rebecca Yarros urządziła przed premierą. Moją uwagę przyciągnęło jedno zdanie – skąd wiemy, że smoki podają jeźdźcom prawdziwe imiona? Nie mogę przestać o tym myśleć! Ponownie zasypana więc zostałam lawiną teorii, powiązań, ważnych informacji. Yarros sama podsycała ciekawość fanów, zdradzając niewielkie części najnowszej książki.  Nie powiem, sama straciłam kilka godzin na scrollowaniu bookmediów i wymienianiu poglądów z innymi twórcami, ale gdy 21 stycznia zabrałam się za lekturę, z tyłu głowy zaświeciła mi się żółta lampka.

Przez kilka pierwszych rozdziałów miałam wrażenie, że autorka także doskonale zdawała sobie sprawę z internetowego zamieszania wokół całej serii i postanowiła rozpisać niektóre szalone marzenia czytelników. Przyznam się szczerze, wtedy uznałam że Onyksowa Burza będzie ofiarą swojej popularności a Pani Yarros napisała ją wyłącznie jako ukłon do fanów. Na szczęście, wrażenie minęło dość szybko.

Onyksowa burza

Onyksowa Burza wrzuca Violet Sorrengail w samo serce eskalującej wojny na kontynencie. Historia zmusza bohaterkę do wyjścia poza względne bezpieczeństwo Aretii. Wraz z dobraną – niekiedy w mękach – drużyną udaje się na nieznane terytoria, w celu poszukiwania kluczowych sojuszników oraz „rodziny” Andarny. Podróż wystawia jej wytrzymałość fizyczną i psychiczną na próbę. Stale musi stawiać czoła zagrożeniom, poruszać się po zdradliwym krajobrazie intryg politycznych i osobistych zdrad, do tego nosi w sobie ciężki sekret, który może zniszczyć fundamenty świata, a gdyby tego było za mało – jednocześnie desperacko próbuje chronić swoje smoki, rodzinę i mężczyznę, którego kocha.

Dzieje się całkiem dużo, ale to ma ogromny plus – nie powtarzają się wymuszone kłótnie z Iron Flame, co więcej – są one też otwarcie wyśmiewane przez innych bohaterów. Czyżby Pani Yarros wzięła sobie do serca uwagi niektórych czytelników? Prawdopodobnie tak, bo prześmiewcze nawiązania do poprzednich książek pojawiają się kilka razy w Onyksowej Burzy. Mnie się to podoba, bo bezkrytyczność nie wychodzi nikomu na dobre.

Naturalnie, Violet, Xadem i ich smoki są głównymi bohaterami powieści, ale pojawi się też kilka rozdziałów z perspektyw innych bohaterów. Bardzo mnie ucieszył ten zabieg i liczę, że zostanie powtórzony w kontynuacjach. Dodało to nowego wymiaru do narracji, idealnie wpasowując się w bieg wydarzeń (nie chcę zdradzać kto zostanie rozpisany, żeby nie spoilerować kluczowych wydarzeń – powiem tylko, że w całym chaosie, który właśnie się rozgrywał, dodanie innych głosów wzmocniło historię).

W sporej części książki obserwujemy bohaterów podczas ich wyprawy, co przypadło mi do gustu. Podobały mi się przygody w kolejnych państwach, interakcje z ich mieszkańcami i rządzącymi. Mogliśmy bliżej poznać wcześniej pomijanych bohaterów, obserwować dynamikę grupy i pierwszy raz poczułam większe przywiązanie do tych osób. Tradycyjnie dla serii, zdarzały się też momenty, w których łzy zniszczyły mi cały makijaż, ale przecież miło jest oczyścić kanaliki łzowe raz na jakiś czas, prawda?

Onyksowa burza

Onyksowa Burza otworzyła wiele wątków fabularnych przed czytelnikami, ale też kilka z nich zostało przywróconych z poprzedniczek – okazuje się, że Rebecca Yarros nie zaniedbuje szczegółów (jak niektórzy mogliby powiedzieć po Czwartym Skrzydle), a przeciwnie – zasiewa ziarenko wątpliwości, które wyrasta po dwóch latach (ewentualnie po dwóch książkach). Myślicie że autorka celowo pomijała kluczowe szczegóły, jakby zupełnie o nich zapomniała? Przeciwnie, czego doskonałym przykładem jest eksploracja sygnetów postaci w Onyx Storm, szczególnie odkrycie, że wielu posiadaczy relikwii rebelii posiada drugi.

Obstawiam, że mają go wszyscy, ale jak to w Basgiath bywa – nie ujawniają go ze względu na wolę dalszego życia. Wiele osób może pamiętać, że w Czwartym Skrzydle, podczas bitwy, Liam używa mocy lodu, mimo że jego sygnetem jest dalekowzroczność. Imię jego smoka – Deigh – oznaczające „lód” w języku gaelickim – dostarcza kolejnej wskazówki, która pozostała niezauważona pośród chaosu – zarówno przez czytelników, jak i samą Violet. Przykład potwierdza moją teorię o dwóch sygnetach „byłych” rebeliantów, a także jestem przekonana, że ma coś wspólnego z komentarzem Yarros o prawdziwych imionach smoków.

Onyksowa burza

Podoba mi się to, co autorka zrobiła z bohaterami. Wątek romantyczny Violet i Xadena został nieco przystopowany ze względu na jego problemy, aczkolwiek fani tej relacji dalej będą zadowoleni, bo nie zabrakło kilku intymnych scen. Najlepsze były jednak wszystkie, serio – wszystkie, sarkastyczne komentarze zazdrosnego Xadena, tak samo ironiczne sprzeczki pary. Wygląda na to, że odeszły problemy z Iron Flame (przy obecnej skali kłopotów, tamte nie miały znaczenia). Jeśli jesteśmy przy sarkazmie, smoki otrzymują większą uwagę w tym tomie i w zasadzie z charakteru przypominają ogromne, bezczelne koty, ale z łuskami. Doceniłam zwiększone interakcje na gruncie smok/jeźdźca a dialogi między Andarną i Tairnem często wywoływały u mnie głośny śmiech. Tych dwoje z kolei przypominało mi bohaterów filmów „Jak wytresować smoka”.

Gwiazdą Onyx Storm został w moich oczach Ridoc (i jego smok). Rebecca próbuje zabić tego biedaka od dłuższego czasu i jak finalnie zdecyduje się to zrobić, nigdy jej nie wybaczę. Podczas prezentacji w Czwartym Skrzydle odchodzi zaledwie kilka sekund przed tym, jak smok spala Lucę dokładnie w miejscu, w którym stał Ridoc. Później, gdy objawia się sygnet nowego kadeta – ze śmiertelnymi konsekwencjami, zamrażając na śmierć kadeta obok nich – Ridoc w jakiś sposób wychodzi z tego z niewielkim odmrożeniem. Teoretycznie – czy dwa sygnety dotyczą także osób spoza rebelii? Czy jednak palce mieszał w tym jeden z bogów, o którym dowiadujemy się w książce?

Przez pierwsze dwie książki Ridoc służył głównie jako komik. Zawsze był na tyle odważny, by wyrażać to, co inni tylko myślą, wygłaszając dowcipne teksty i obserwacje nawet w najgorszych okolicznościach. Uwielbiam go za to, bo nie czuję się osamotniona z brakiem filtra pomiędzy mózgiem a ustami. Czasem zdarzy się nam powiedzieć za dużo, czasem coś zupełnie niepotrzebnego i tacy ludzie też są ważni, zwłaszcza do rozładowania napiętej atmosfery.

Onyksowa Burza trochę zmienia postrzeganie tej postaci, ujawniając wcześniej niezauważoną złożoność bohatera. Jesteśmy świadkami, jak wyłania się jego poważna strona; często demonstruje umiejętności na równi ze swoimi kolegami z drużyny. W miarę nasilania się wyzwań potrafi pokazać swoje liczne zdolności, a fasada żartownisia opada. Na szczęście chwilowo – nigdy nie przestaje być wesołym sobą. Do tego, jego relacja z własnym smokiem, Aotromem, jest jedyna w swoim rodzaju – podczas gdy jeźdźcy dbają nawet o łuski swoich „pociech”, tych dwoje obsypuje się swędzącym proszkiem. Do nikogo nie pasuje określenie „besties” jak do tej dwójki.

źródło: FB/RebeccaYarros

Zgodnie z tym co obiecała Rebecca Yarros, Onyx Storm potwierdza drugi sygnet Violet, wcześniej zasugerowany w Iron Flame. Został potwierdzony, ale jestem pewna, że zostanie rozwinięty do granic w następnych częściach Empireum. Czwarte skrzydło ustanowiło fundamenty i wprowadzenie postaci, Żelazny Płomień rozszerzył budowę świata na Aretię, Tyrrendor i Basgiath. Pomimo bycia, w teorii, środkową książką, która zazwyczaj cierpi na wolniejsze tempo, Onyksowa Burza jest w pełni angażująca dzięki rozbudowanej budowie świata, nowym postaciom i intrygom politycznym, które uwielbiam w fantasy.

Zdecydowanie wolę tę książkę, niż Iron Flame. Rebecca Yarros jakiś czas temu powiedziała, że na czwartą część będziemy musieli chwilę poczekać, podobno nawet kilka lat. Jestem niecierpliwa, ale w tym przypadku, pochwalam ten pomysł. Wydaje mi się, że autorka potrzebuje chwili na uporządkowanie myśli odnośnie kierunku serii, a Onyx Storm jest tego dobrym początkiem. Książka zakończyła się cliffhangerem, aczkolwiek w odpowiednim momencie. To dobra konkluzja przygody, od której chętnie teraz odpocznę… zaraz po przeanalizowaniu i rozpisaniu wszystkich teorii, które przyszły mi do głowy!

 

Zobacz też: Premiery książek w 2025 roku, których nie mogę się doczekać!

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Pomimo przełożenia premiery, wielu graczy otrzymało już swoje zakupione egzemplarze Assassin’s Creed Shadows!
Następny Gra Wonder Woman została anulowana przez WB Games!