Czy trudno wychować księżniczkę? Takie pytanie możemy sobie zadać, szukając informacji o grze Opowieści z Pryncypii: Królewna Łucja i obrońcy królestwa. Jest książka z mapami, sporo scenariuszy i całkiem ładne figurki – tylko czy to wystarczyło, by gra okazała się dobra?
Opowieści z Pryncypii: Królewna Łucja i obrońcy królestwa zostało w Polsce wydane przez wydawnictwo Rebel, które lubi nas zaskakiwać nieoczywistymi tytułami. Wybór akurat tej gry trochę mnie zaskoczył, chociaż pasuje do portfolio Rebela. Autorem gry jest Jerry Hawthorne, którego możecie kojarzyć z polskiej wersji Magii i Myszy lub Pluszowych opowieści. Opowieści z Pryncypii to gra z pełnoprawną kampanią podzieloną na szereg scenariuszy dla jednego do czterech graczy przeznaczona dla ciut młodszego fana gier planszowych. Nie oznacza to jednak, że dorośli grający razem z dzieciakami mają się nudzić – sam zagrałem część kampanii w gronie rosłych i ciut starszych „nastolatków” i nikt nie narzekał, że gra jest dla dzieci. Niemniej głównym targetem Opowieści z Pryncypii są dzieciaki. Jeżeli wasze pociechy grały w Kroniki Zamku Avel, to Opowieści mogą być kolejnym krokiem w stronę planszówkowego hobby.
Opowieści z Pryncypii: Królewna Łucja i obrońcy królestwa to gra, która może przyciągnąć uwagę graczy z wielu powodów. Gry z dodatkową narracją pozwalające graczom na wpływanie na historię poprzez podejmowanie różnych decyzji z samego założenia są ciekawe. Każde wyjście fabularne może mieć swoje konsekwencje, co sprawia, że gra jest bardziej angażująca. Przewodnim tematem gry są perypetie młodej królewny Łucji, która znalazła się w niebezpieczeństwie. Siły zła nigdy nie śpią, ale grupa wiernych i niezwykle sympatycznych (oczywiście nie dla przeciwników) chowańców zdołała uratować Łucję i stara się ją należycie wychować podczas kolejnych scenariuszy. Gra pod przykrywką planszówki przemyca wiele życiowych i cennych lekcji – przyjaźń, opiekę nad drugą osobą, czy oddanie sprawie. Chociaż na pierwszy rzut oka to może wyglądać dość dziecięco, to Opowieści z Pryncypii mogą podobać się również dorosłym. Fajnym smaczkiem jest mapa, które symbolizuje postęp naszej kampanii i rozegrane scenariusz. Oznaczamy miejsca w których już byliśmy i jesteśmy ciekawi co spotka nas pod kolejną kropką. Osobiście uwielbiam takie motywy pseudo-legacy i uważam, że wprowadzają dużo dobrego w świat gier planszowych. Utożsamiamy się trochę bardziej z prowadzoną kampanią i łatwiej jest nam wrócić do rozgrywki wiedząc, że nie odkryliśmy jeszcze wszystkiego.
Scenariusze zostały oparte o książkę wypełnioną mapami i przeróżnymi scenariuszami, które zajmą nam kilkadziesiąt godzin. W trakcie przemierzymy sporo krain i miejsc, chociaż nie spodziewajcie się wielu fabularnych twistów, czy mechanicznych niespodzianek. Gra jest dość prosta i skierowana do młodszych graczy, więc nie może być przeładowana mechanicznymi fajerwerkami. Będziemy walczyć z potworami, współpracować i żonglować talią kart, na którą został postawiony główny nacisk każdej rozgrywki. Karty mają różne symbole potrzebne do wykonania różnorakich akcji i dodatkowe bonusy w zależności od ich odpalania. Z punktu widzenia dorosłego liczba kombinacji jest do ogarnięcia, ale dzieciaki na początku czuły się trochę onieśmielone liczbą różnych ikon. Bez pomocy pierwsze przygody mogą okazać się nieco za trudne, ale po ograniu samouczka i pierwszych przygód ograne dzieciaki radzą sobie wyśmienicie już samodzielnie.
Gra zawiera wiele interesujących postaci, w tym różnorodne stworzenia, które pełnią funkcję zwierząt domowych. Każde z nich ma swój unikalny charakter i osobowość, co sprawia, że gra jest ciekawa i pełna niespodzianek. Ktoś może lepiej się poruszać i przeszukiwać lokacje w poszukiwaniu surowców lub specjalizować się w walce na dystans. Bardzo mi się podobała mechanika ulepszania naszej talii kart używanych do odpalania akcji oraz zdobywania nowych przedmiotów. Nie nastawiajcie się, że w pierwszym scenariuszu dopakujemy się na maksa, ale da się odczuć postęp i rozwój naszych bohaterów wraz z awansami w kampanii.
Scenariusze sprawdzają się głównie do przejścia z punktu A do punktu B i pokonaniu jakichś wrogów stojących nam na drodze. Oczywiście zdarzają się jakieś odstępstwa i utrudniacze, ale w pewnym momencie zacząłem odczuwać delikatną powtarzalność Opowieści z Pryncypii. Z drugiej strony, jeżeli młodsi gracze zaangażowali się w rozgrywkę byli zwyczajnie ciekawi historii lub tego, jak wygląda dorosła Łucja i zupełnie im nie przeszkadzało tłuczenie kolejnego potworka. Gra posiada wiele różnorodnych zagadek, minigier i akcji, które pozwalają na długi czas spędzony w grze. I właśnie za ten klimat warto poznać Opowieści z Pryncypii. Gra wymusza też ścisłą współpracę pomiędzy graczami, ponieważ wyzwania stawiane przed nami nie są aż tak trywialne i przeciwnicy mogą nam dokopać. Wspólnie warto podejmować decyzja o planie działania oraz wsparciu kartami innych graczy.
Do rozgrywki niezbędna jest aplikacja… i tutaj pewnie niektórzy gracze zakończą swoje wyobrażenia o rozegraniu Opowieści z Pryncypii. Niestety nie zagramy w Opowieści zupełnie analogowo i cały czas musimy być podłączeni do strony https://www.familiartalesgame.com. Aplikacja zarządza całą warstwą narracyjną, przypomina o kolejności rozgrywania tur oraz śledzi najpotrzebniejsze tory. Zawiera również genialny samouczek, który wprowadza nas we wszystkie potrzebne niuanse rozgrywki i prowadzi za rękę tura po turze każdego z bohaterów. Problemem może okazać się jednak ciągła potrzeba dostępu do internetu – dane są w chmurze, a nie na naszym telefonie czy laptopie, więc jeżeli macie problemy z łączami, to gra może być problematyczna. Ogromna szkoda, że polski wydawca nie podjął się udźwiękowienia gry i spolszczył jedynie napisy. Zagrałem sobie jedną misję z angielskim lektorem i działało to wyśmienicie – klimat był jeszcze większy.
Gra posiada przepiękne, kolorowe i dopracowane wizualizacje, które dodają grze uroku i sprawiają, że jest ona przyjemna dla oka. Jakościowo nie ma się do czego przyczepiać. Książka ze scenariuszami jest gruba i można oczekiwać, że przygód jest w niej cała masa. Świetnie prezentują się figurki bohaterów i przeciwników – aż kusi, żeby je pomalować.
Gra pomimo świetnego systemu zapisu może się okazać dla dzieciaków zbyt męcząca i nie będą w stanie rozegrać w pełni jednego rozdziału przy jednym posiedzeniu. Miejcie na uwadze, że przygody są różne i czasami możemy potrzebować całkiem sporo czasu na przejście jakiejś misji. Jeżeli chodzi o skalowanie, to polecam zasiadać do gry w pełnym składzie. Rozgrywka solo, czy w dwie osoby wyklucza część kart oraz traci się świetny aspekt gry nad stołem. W grze, która uczy współpracy i opiera się na przyjaźni fantastycznie widać, że gry łączą pokolenia i ludzi – i właśnie dlatego Opowieści z Pryncypii powinniście odkrywać w większym gronie. Regrywalność gier kampanijnych to też dyskusyjna sprawa. Z jednej strony nie uda się nam zobaczyć wszystkiego. Nawet rozgrywka innym chowańcem może być nowym doświadczeniem. Osobiście rozpocząłem drugą kampanię w Opowieści z Pryncypii i bardziej jara mnie samo spędzenie czasu przy planszy z innymi ludźmi i wciąganie szczególnie młodszych graczy w to piękne hobby niż odkrywanie gry – scenariusze pamiętam, koniec końców akcje sprowadzają się do zrzucania kart i tyle.
Na zakończenie
Opowieści z Pryncypii: Królewna Łucja i obrońcy królestwa to fantastyczna propozycja dla osób szukających sposobu na odciągnięcie młodzieży od wirtualnego świata i pokazania im planszówki. Okej, aplikacja jest trochę zaprzeczeniem takiej zabawy, ale dzięki temu udało się przemycić masę fabularnych opisów, które robią otoczkę i cały klimat gry. Mechanicznie mamy tutaj całkiem spory miszmasz, który początkowo jest trudny do ogarnięcia, ale gra ma fantastyczny samouczek, który prowadzi nas za rękę. Scenariuszy jest całkiem sporo, chociaż z grubsza sprowadzają się do przejścia z punktu do punktu, odkrycia kilku fabularnych przerywników i pokonania napotkanych przeciwników. Sporo dzieje się nad stołem podczas dyskutowania, kto, gdzie pójdzie i jakiej karty użyje – dlatego warto grać w większym składzie i delektować się każdym rozdziałem. Duża, świetnie wydana i angażująca gra dla młodszych fanów gier planszowych – polecam!
[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Rebel za przekazanie gry do recenzji.
Może zainteresuje Cię nasza recenzja gry Great Western Trail: Argentyna?
Opowieści z Pryncypii: Królewna Łucja i obrońcy królestwa do kupienia tutaj.
Brak komentarzy