Planszówkowi kurierzy to nowość od wydawnictwa Muduko, która ostatnio zagościła na naszym stole. To ciekawa gra rodzinna, która przypadnie do gustu nie tylko najmłodszym graczom.
Czasem nie mamy ochoty grać w długie, obfite tytuły. Czasem też towarzysze gry są graczami początkującymi i nie bardzo orientują się w świecie gier, nie zawsze chcą pochłaniać strony instrukcji i zapamiętywać dziesiątki zasad. Czasem zwyczajnie mamy ochotę pograć w coś mało skomplikowanego i przede wszystkim, szybkiego. Tutaj wchodzą gry rodzinne – na przykład Planszówkowi kurierzy.
Dzieci czekają na elementy gry a naszym zadaniem będzie dostarczenie ich do najmłodszych. To gracze decydują o załadowaniu dostępnych pojazdów a osoba, która będzie w tym najskuteczniejsza, dostanie tytuł króla dostaw. Planszówkowi kurierzy przeznaczeni są dla od 1 do 6 osób w wieku powyżej piątego roku życia i zajmuje około dwadzieścia minut. Zasady zajmują niecałe 6 stron instrukcji a przy tym obejmują trzy różne warianty rozgrywki – z czego każdy różni się od pozostałych oraz wymagają innych elementów. Instrukcja jest niezwykle zwięzła, więc najmłodsi gracze (potrafiący czytać) spokojnie z nią sobie poradzą.
Gra polega na układaniu kolorowych elementów w planszy pojazdu, bądź planszy domu. Czasem, w niektórych wariantach, potrzeba będzie rzucić kością. Proste? Niezwykle.
Gra umożliwia nam zagranie w trzech różnych wariantach. W dwóch pierwszych obowiązują te same zasady umieszczania pudełek w pojazdach (jeden pojazd = jeden typ elementów), w trzecim możemy mieszać.
Warianty:
- „Kto szybszy, ten lepszy”
- „Załadujmy je wszystkie”
- „Dzień dostawy”
W pierwszym (naszym ulubionym) gra się trochę na czas. Gracze kładą przed sobą 3 plansze pojazdów i starają się jak najszybciej je wypełnić. Odrywa się żeton pudełka, następnie rzuca kością i wykonuje czynność zależnie od wyniku rzutu. Wygrywa oczywiście ten, kto najszybciej zapełni trzy pojazdy. W drugim gracze muszą załadować jak najwięcej pojazdów, jak najszybciej. Rozgrywka polega na losowaniu żetonów pudełek i dopasowywaniu ich do kolejnych pojazdów. Gracz, który zdobędzie przed sobą najwięcej zapełnionych pojazdów, wygrywa. Ostatni wariant obejmuje także plansze domów a gracze będą musieli dostarczyć do nich pudełka gier. Tutaj też rzuca się kością, by zbierać kolorowe żetony. Zapełniony pojazd „podjeżdża” pod dom i kurierzy muszą ułożyć pudełka (żetony) w odpowiednich dla nich miejscach – dla pionków (żółte), kości (niebieskie) oraz kart (czerwone). Aby utrudnić zadanie, autorzy rekomendują zakrycie kart i odkrywanie ich zależnie od ilości graczy.
Jeśli chodzi o regrywalność, to podejrzewam, że można katować grę do upadłego – jeśli ktoś zechce, bo po jakimś czasie mechaniki się znudzą. Niewiele czasu zajmie też zapamiętanie zależności pomiędzy wielkością żetonu a cyfrą na nim – załóżmy, że potrzebujemy dziewiątki; bierzemy wówczas znajomą długość kafelka i spodziewamy się jednego z trzech kolorów. Możemy po prostu wybrać swój żeton i oczekiwać, że po odkryciu będzie właściwy. Znając wartości na żetonach, losujemy wyłącznie spośród kolorów. Może młodsze dzieci nie załapią tak szybko co i jak, ale dorosłym zajmie… zajmie właściwie wypakowanie gry i przewrócenie tych żetonów na zakrytą stronę. Osobiście przemieszałabym wartości do różnych wielkości żetonów, co zmniejszyłoby przewidywalność.
Elementy zrobione są z dosyć grubego kartonu i mają przyjemne grafiki. Najbardziej przypadła mi do gustu plansza z chińskim domem, przy którym stały dwie pandy – jest przeurocza 😉 Do elementów zalicza się także sporawa, drewniana kość. Wszystko byłoby pięknie i ładnie, gdyby nie fakt, że wszystkie elementy wrzucamy zwyczajnie, luzem do pudełka. Przydałoby się jakieś rozwiązanie, może w postaci materiałowego (albo nawet dużego, foliowego) woreczka. Coś, żeby wrzucić kolorowe żetony do środka i nie martwić się, że wypadną przy transportowaniu gry. Nie wiem też, jak takie przechowywanie wpłynie na późniejszą jakość elementów, czy po jakimś czasie nie zaczną się obrywać nadruki a karton rozwarstwiać. Trochę mnie to rozczarowało.
Planszówkowi kurierzy to gra niezwykle prosta. Nie chcę użyć słowa „banalna”, bo wydaje mi się, że niekiedy ma negatywny wydźwięk a gra – sama w sobie – nie jest wcale negatywna. Ba! My, jako dorośli ludzie dobrze się przy niej bawiliśmy, kilka razy ograliśmy wszystkie warianty i byliśmy całkiem zadowoleni. Przede wszystkim jest to fajna gra dla dzieci, która pozwoli rozwinąć umiejętności matematyczne i zdolność do szybkiego myślenia. A to ważna cecha na przyszłość. Osobiście, mimo że przy Kurierach spędziliśmy miły czas, nie wyobrażam sobie, że jako dwoje dorosłych ludzi, bez jakichkolwiek dzieci w naszym środowisku, zdecydowalibyśmy się na zakup gry wyłącznie dla nas dwojga. Jeśli jednak jesteś rodzicem i zastanawiasz się nad zakupem, śmiało! Pobawią się twoje dzieci, pobawisz się ty.
Więcej o grze – tutaj.
Brak komentarzy