Pokemon Violet, bo to tą wersję ogrywaliśmy do recenzji, to najnowsza gra z serii Pokemon, która została wydana na konsole Nintendo Switch i wprowadza sporo zmian w stosunku do poprzednich części. Grając w nią jednak chciałbym, żeby tych zmian było znacznie więcej.
Pierwsze pytanie, jakie pewnie macie, to czym się różnią wersje Scarlet i Violet. Tutaj nie będziemy o tym rozmawiać, ale zachęcam do zobaczenia naszego wpisu – Pokemon Scarlet i Violet – Czym się różnią obie wersje?, gdzie dokładnie zostało to wyjaśnione. W skrócie, to są dwie te same gry, które różnią się paroma szczegółami, więc obojętnie którą wersję macie zamiar nabyć, ta recenzja będzie odwoływała się do obydwu z nich, ale na potrzeby materiału będziemy pisać o Pokemon Violet. Zacznijmy więc od początku. Pokemon Violet to kolejna odsłona jednej z najpopularniejszych serii gier na konsole Nintendo. Wcielamy się w niej w rolę bohatera lub bohaterki, która rozpoczyna swoją przygodę w elitarnej szkole zajmującej się kształceniem młodych mistrzów i eksploratorów świata Pokemon. Historia gry będzie podzielona na cztery obszary, które będą ze sobą się przeplatać do intrygującej konkluzji. Do czasu ukończenia gry będziemy musieli pokonać wszystkich mistrzów Pokemon Gym, odnaleźć tajemnicze Tytaniczne Pokemony, pokonać łobuzów z Team Star i wreszcie poznać tajemnice tajemniczego pokemona, który towarzyszy nam od początku gry i też od samego startu zabawy będzie służyć nam jako pojazd do szybszego przemieszczania się. O ile same wątki fabularne są naprawdę interesujące i wciągające, to sposób ich przedstawienia sprawiał, że chciałem krzyczeć z irytacji. Mamy tutaj do czynienia z dziesiątkami nienagranych dialogów pojawiających się w różnych momentach zabawy i trwających często nawet po parę minut. Są to konkretne ściany tekstu niewnoszące nic innego jak np. „niedaleko znajduje się kolejny tytan, idź i skop mu dupę”, jednak rozpisanego do długiej monologowej sekwencji, ponieważ nasz bohater jest oczywiście niemową.
Grę Pokemon Violet zaczynamy od stworzenia naszego bohatera – i tutaj znowu mam spory problem, bo podobnie jak to było z poprzednimi częściami serii Pokemon, tak i tutaj gramy dzieckiem i w sposób dziecięcy zostaje przedstawiona historia i sposób zrobienia postaci. Niczym w Korei Północnej mamy zestaw fryzur, które pasują do wizji partii, ale nie pasują do przekazywania rzeczywistości. Byliśmy na prawdziwym turnieju Pokemon i widzieliśmy, że w karciane Pokemony grają głównie dorośli, a dzieci było mało. Dlaczego pomimo tego gra jest dalej skierowana do dzieciaków, do tego od małego je indoktrynując? W szkole, w grze będą też się uczyć dorośli, więc dlaczego my nie możemy zrobić łysego nastolatka z brodą? Wydaje mi się, że Pokemon Violet pod tym względem jest ofiarą trwającej 20 lat stagnacji, tak jak Ash od 20 lat nie urósł nawet o centymetr, tak samo seria Pokemon bardzo wolno adaptuje się do zmian i ewoluuje. Szkoda, że twórcy po prostu nie przeznaczyli jednej edycji jako wersja dla dorosłych, z bardziej poważnym przedstawieniem historii i opcjami, które nie będą gorszyć młodego pokolenia (jak zarost).
Na szczęście ewolucję przeszła sama rozgrywka, która wreszcie przeniosła się od otwartego świata. Nie zrozumcie mnie źle, nie lubię otwartych światów i mam ich dość, ale seria Pokemon to właśnie ta seria, która od dawna powinna była być rozwijana właśnie w otwartym świecie. Na szczęście ta zmiana jest bardzo dobra. Świat gry – olbrzymi kontynent o nazwie Paldea będzie podzielone na strefy o różnym stopniu trudności, a na samej mapie zobaczymy gdzie znajdują się miejsca potrzebne do popychania historii, a podczas eksploracji zobaczymy już z daleka opcjonalne punkty do odwiedzenia, jak na przykład wzmocnione wersje zwykłych pokemonów. W grze jednocześnie nie ma możliwości zagubienia się, jak i zawsze będziemy mieć chwilę by eksplorować. A jest co zwiedzać, bo wszędzie są ukryte rzadsze pokemony i jeżeli, podobnie jak my, zdecydujecie się złapać je wszystkie to czeka Was zabawa na kilkadziesiąt godzin i powiem szczerze – dawno nie miałem takiej frajdy z szukania znajdziek i sekretów.
Najlepsze w tym systemie jest to, że możemy sobie puścić aktywnego pokemona luzem i on sobie będzie biegał i walczył. Dochodzi tutaj do prostej kalkulacji i jeżeli wypuszczony pokemon ma typ z przewagą do walczącego, dzikiego, nie otrzymuje obrażeń, a jak przewagi nie ma, to dostaje obrażenia i się wycofuje. O typach napisaliśmy oddzielny artykuł, z którego sam korzystam podczas gry w Pokemon Violet – Typy, słabości oraz mocne strony Pokemonów. Gra została też udoskonalona pod wieloma innymi względami – animacje w grze są płynniejsze i szybsze, walki odbywają się błyskawicznie i nie musimy czekać na ukończenie długiej animacji zemdlenia pokemonów, co tak bardzo irytowało nas podczas zabawy z poprzednią częścią serii. Takich zmian jest tutaj naprawdę sporo i wszystko to sprawia, że gra w Pokemon Violet jest płynniejsza i bardziej przyjemna.
Na koniec zostawiliśmy kwestie techniczne i tutaj muszę przyznać, że Pokemon Violet przechodzi sam siebie. Przede wszystkim, gra jest brzydka. I nie jest to kwestia tego, że Pokemon Violet jest zrobiony na Nintendo Switch, bo widziałem na tej konsoli naprawdę wiele pięknych gier. Tekstury w grze są nierówne i brzydkie, animacje pokemonów takie sobie. Wydaje się, że twórcy najchętniej by chcieli, żeby pokemony wcale się nie ruszały jak w Pokemon Red. Temat ten dotyczy też udźwiękowienia, które jest żywcem wyrwane z Gameboya. Pokemony nie wydają swoich dźwięków tylko jakiegoś niezidentyfikowane zgrzyty i piski. Ten sam temat dotyczy zresztą dialogów, których tutaj nie ma. I teraz mam pytanie – skoro twórcom nie chciało się nagrywać dialogów do tych ścian tekstów, to czemu gracz ma chcieć je czytać? Pod względem audiowizualnym pokemony są jeszcze w głębokim średniowieczu i potrzebne są tutaj gruntowne zmiany. I nie przekonacie nas, że dźwięki z syntezatora budują klimat gry i tak powinno być. Wiele marek przeszło ewolucję i do dzisiaj są niesamowicie popularne, jak na przykład Monster Hunter. Jestem pewien, że i tutaj byśmy dali radę poprawić parę rzeczy.
Pokemon Violet to najbrzydsza gra, której po prostu nie da się słuchać i jednocześnie która daje tyle frajdy. O błędach nie pisałem, ale one także tutaj są i szkoda poświęcać na nie czas – niby nic uciążliwego, bo to kwestia wpadania w tekstury, czy błędnych animacji, ale to także pokazuje, w jak strasznym stanie pod względem technicznym jest gra. Z drugiej jednak strony, nie mogę powiedzieć, że Pokemon Violet nie wciąga. Wciąga i to bardzo i jak zaczniecie grać, to ciężko odłożyć konsolę. Gra została zaprojektowana w taki sposób, żeby zawsze po ukończeniu jednej aktywności, pojawiło się coś nowego, co zachęci nas do dalszego spędzania z nią czasu i muszę przyznać, że robi to dobrze, bo pomimo swojej brzydoty, Pokemon Violet daje wiele frajdy i satysfakcji.
Recenzja gry Pokemon Violet powstała dzięki otrzymaniu klucza od europejskiego wydawcy – ConQuest entertainment a.s. Dziękujemy!
Podsumowanie
Pros
- Możliwość wypuszczenia pokemona, by sam sobie walczył
- Świetne przejście na system otwartego świata
- Sporo ciekawych aktywności, jest co robić
- Wiele małych zmian, które wpływają na komfort rozgrywki
Cons
- Sporo błędów
- Nieangażujący sposób przedstawienia fabuły
- Cała gra jest skierowana do dzieci, podczas gdy grają w nią głównie dorośli
Brak komentarzy