Jestem po ponad 20 godzinach gry w Rebel Galaxy Outlaw i by odpowiedzieć na pytanie w tytule powinienem chyba spędzić kolejne 20 godzin. Rebel Galaxy Outlaw ma właśnie trochę z szybkiego i radosnego strzelania arcade oraz rozbudowanego symulatora.

Twórcy jednak inspirowali się bardzo klasycznymi pozycjami z dziedziny kosmicznych symulatorów, co widać wyraźnie już po kliknięciu pozycji nowa gra. Wtedy to mamy do wyboru także wersje klasyczną, bardzo trudną, gdzie latamy bez widoku trzecioosobowego oraz wspomagania celowania. Muszę powiedzieć, że obecnie nie potrafię sobie wyobrazić takiego grania, zwłaszcza że gra Rebel Galaxy Outlaw jest całkiem trudna i ma w sobie nawet troszkę z soulslike. Może to też jest powód, dla którego ta gra tak bardzo przypadła mi do gustu?

Juno – kosmiczny przegraniec

W grze wcielamy się w Juno – kosmiczną awanturniczkę, która bierze się za różne roboty by zarobić na życie. Bywa najemnikiem, ochroniarzem konwojów, wspiera policjantów w atakach na forty piratów lub też przyłącza się do bandytów by atakować niewinne transportowce pełne towarów. Jednym słowem – jest tam gdzie można zarobić. Poznajemy ją jednak w niefortunnych okolicznościach, gdyż podczas poszukiwania pewnego gościa który podpadł bohaterce, ta podczas walki traci swój statek i przy tym wszystkie środki do życia. Na szczęście trafia się stary znajomy, który oferuje Juno szemraną robotę w zamian za okręt który leży zakurzony w magazynie. Statek to stary transportowiec z prostą bronią, nazywałem go latającą trumną.

YouTube player

Niestety, gra na wstępie prawie nic nie wyjaśnia. Zaczynamy zabawę na zasadzie leć i strzelaj. Zaraz po wyjściu z portu nie wiedziałem nawet czy lecę czy stoję w miejscu: kosmos jest olbrzymi, a nie zawsze mamy punkt odniesienia by wiedzieć czy się przemieszczamy. Musiałem szukać tych informacji w spisie klawiszy. Metodami prób i błędów udało mi się zrozumieć jak latać w kosmosie, jednak gra nie ułatwiła mi tego wcale. Niestety takich kłótni przedmałżeńskich z grą miałem parę.

Latająca trumna – pierwszy statek który otrzymujemy. To dla mnie był najtrudniejszy moment gry.

Kolejny z nich dotyczył soulsowego poziomu trudności oraz losowości misji. Latająca trumna nie bez powodu została tak przeze mnie nazwana – ten statek nie miał nic. Słabe tarcze, mało miejsc na broń, wolny, mało miejsc na towary. Po co ktoś miał produkować taki okręt? Musiałem szybko zarobić dość pieniędzy na nowy statek bo inaczej nie widziałem swojej przyszłości z tą grą. Statków ogólnodostępnych mamy tylko parę, w trakcie gry jednak możemy uzyskać specjalne zadania, które pozwolą nam zdobyć bardziej unikatowe łajby, będące podrasowanymi wersjami naszych stateczków. Niestety zarobienie potrzebnej sumy sprawiało, że chciałem po prostu zostawić tą grę – misje mogły przebiegać łatwo i przyjemnie, ale czasami rzucało nam na klatę cały szwadron myśliwców piratów. W moim statku nie dam rady ich porządnie ostrzelać, uciec, a już na pewno nie dam rady ich przetrzymać. Latająca trumna. Po śmierci gra cofa nas do ostatniego zapisu który odbywa się na stacji lub przy wrotach gwiezdnych. Więc jeżeli wykonujemy szereg zadań pod rząd w danym systemie i pod koniec podwinie się nam noga, to tracimy wszystko. A w tym statku noga podwijała się nam ciągle, zwłaszcza że jeszcze nie umieliśmy grać i nie znaliśmy zasad rządzących w Rebel Galaxy Outlaw. Zacisnąłem jednak zęby, zarobiłem potrzebne pieniądze i przebolałem początek gry – było warto.

Moja miłość. Świetna maszyna i latanie nią to czysta przyjemność zwróćcie uwagę na lekki płomień dyszy po prawej stronie statku – za każdym razem jak ruszymy myszką pojawiają się takie dysze kierunkowe. Świetny szczegół.

Rebel Galaxy Outlaw – Symulator?

Przy pierwszym zakupie nowego okrętu miałem do dyspozycji myśliwiec i coś na kształt transportowej korwety. Wybrałem tą drugą opcję –  posiadała więcej miejsc na broń, dodatkową wieżyczkę, lepsze tarcze oraz pancerz. Zanim jednak będę mógł zacząć szarżować na pirackie fregaty, każdy z tych elementów będę musiał zakupić. Tutaj gra błyszczy trochę jak symulator – mamy dużą liczbę ulepszeń do dyspozycji, do tego wchodzą one ze sobą w korelacje i np. lepszy akumulator będzie pozwalał nam na ostrzał z lepszej broni energetycznej przez dłuższy okres czasu. Ma to sens? To teraz ciekawsze – każda broń ma swoją szybkość strzelania oraz preferowaną odległość – montując bronie o różnej szybkości i zasięgu, mogą słabo ze sobą współgrać. Co ciekawe, możemy używać ich oddzielnie, razem (salwa ze wszystkich dział, prędkość ostrzału dostosowana do najwolniejszej broni) lub też każde samodzielnie w swoim tempie.

Tak wygląda widok z kokpitu – dla każdego statku jest inny i możemy go personalizować dodając np. pocztówki.

Sprawia to, że możemy przygotowywać wyspecjalizowane maszyny do różnych celów. W momencie pisania tego tekstu posiadam już myśliwiec przechwytujący Kojot, czyli statek który Juno straciła na początku gry. Jest to najlepszy pojazd bojowy ogólnie dostępny w grze, posiada 6 miejsc na broń, dwa miejsca na wyrzutnie rakiet oraz dostęp do najlepszych tarcz i opancerzenia. Jednocześnie bydle jest szybkie, więc jest duża szansa że uda nam się uciec jeżeli wpadniemy w pułapkę. Wadą jest znikoma przestrzeń magazynowa, więc raczej nie zarobimy wiele na handlu. Słaby szkielet statku to nie jest problem, gdyż mamy dostęp do najlepszych tarcz i pancerza, więc i tak weźmiemy większy ostrzał na siebie niż pozostałe okręty. Jego przeciwieństwem jest olbrzymi kontenerowiec z wieżyczkami i broniami na każdej burcie. Mój myśliwiec posiada dwie bronie automatyczne, które strzelają niezależnie od akumulatora (amunicja, nie energia) oraz 4 działka plazmowe, jedne z najlepszych w grze. Wrogów musi być bardzo wielu by dali sobie ze mną radę, a nawet wtedy dzięki zwinności jestem w stanie np. odciągnąć myśliwce od cięższych jednostek i wybić je bez wsparcia. Gra zyskuje więc dla mnie z czasem, kiedy poznaję techniki, mechaniki oraz zależności i triki.

Kosmos do zwiedzenia. Przemieszczanie się między systemami jest czasochłonne i męczące. Dobrze że świetna muzyka umila nam czas.

Idąc dalej – w przeciwieństwie do strzelanek arcade w kosmosie, tutaj nie mamy punktów życia. Statek jest natomiast podzielony na cztery strefy, które są osłonięte tarczą. Przykładowo, jeżeli mój Kojot jest ostrzelany przez wroga na bakburtę (lewą stronę), a ja ścigam inny statek to w pewnym momencie w tym miejscu stracę tarcze i wróg zacznie ostrzeliwać prawe skrzydło. Może w ten sposób uszkodzić lub nawet zniszczyć (nie da się naprawić) broń. Już po czasie zauważyłem jak można rozpracować takiego gagatka i wystarczy obrócić się o 180 stopni by wróg ostrzeliwał sterburtę (prawą stronę). Ogólnie, jeżeli wrogowie zaczynają nam orać pancerz, to się warto zastanowić czy akcja się nam opłaca – naprawy nas kosztują, czasami drogo, a za pokonanie wroga nic nie dostajemy oprócz ładunku który czasem zostawi, więc nie ma tak naprawdę potrzeby do prowokowania walki jeżeli nie mamy korzyści (wyjątki to oczywiście nagrody za głowę danego pilota). Nasz statek może więc zostać zniszczony w momencie gdy któryś system zostanie krytycznie uszkodzony. Ten moment jest sygnalizowany komunikatem, zaczynamy też tracić władzę nad statkiem – może to być ostatnia sekunda na ucieczkę.

Mój drugi statek dawał mi większe szanse na przetrwanie od latającej trumny. Od tego momentu gra zaczęła pokazywać pazurki.

 

Rebel Galaxy Outlaw – Arcade?

Mimo całej złożoności oraz ogromu wiedzy który musimy przyswoić by komfortowo grać, to samo strzelanie w kosmosie jest bardzo na luzie. Towarzyszy nam fantastyczna muzyka złożona z kawałków niewielkich twórców, muzyka jest absolutnie fenomenalna i strzelanie się w kosmosie przy takiej muzyce to niewiarygodnie klimatyczna frajda. Kawałków jest dużo i są świetne, co nie polubił YouTube, gdyż przy pięciu odcinkach serii które wrzuciłem, otrzymałem ponad 40 maili z informacją o zabraniu możliwości zarabiania na danych nagraniach. Jakbym coś zarabiał na YouTube hehe.

Muzyka tak bardzo mi przypadła do gustu, że przy niektórych kawałkach siedziałem przy głośnikach z aplikacją Shazam by dowiedzieć się czego cudownego słucham. Graficznie także gra jest bardzo kolorowa i jednocześnie szczegółowa. Zwłaszcza modele naszych statków są fantastycznie zrobione i posiadają niesamowite szczegóły, np. podczas obracania się wokół własnej osi, to możemy zauważyć dysze kierunkowe które wydmuchują powietrze, by obracać statek. Dodatkowo ostrzeliwany przez wroga statek po prostu trzęsie (można się porzygać jeżeli gracie z widokiem z kokpitu), a kiedy niszczymy wroga to wypadają z niego szczątki, ale dopiero w momencie kiedy rozwalimy mu tarcze. Kiedy siedzimy na ogonie gagatka i go zniszczymy, możemy zderzyć się z rozpadającym się wrakiem, nie zada to nam dużo obrażeń (chyba że już nie mamy tarcz i nasz statek ma uszkodzone wyposażenie), ale może nas wybić z toru lotu i zmienić kierunek w którym się poruszamy.

Planety i gwiezdne bramy to jedyny sposób na zapisywanie gry. Dlatego też musimy wracać tutaj regularnie.

Zadania w Rebel Galaxy Outlaw to w 90% misje generowane losowo które pozyskujemy ze stacji porozrzucanych w kosmosie. Istnieje przy tym kampania fabularna z absolutnie unikatowymi misjami, z bardzo ciekawymi postaciami oraz dialogami. Szkoda że nie ma polskiej wersji językowej. Dzięki szybkiemu poruszaniu się w ramach danego systemu, skaczemy między jedną misją, a drugą bardzo płynnie. Problem pojawia się jednak kiedy musimy wykonywać zadania parę systemów dalej, wtedy musimy niestety przemieszczać się między bramami gwiezdnymi. Rozumiem dlaczego nie ma szybkiej podróży w ramach zadań polegających na transporcie (ataki piratów) ale jak nie robimy zadania, to wydaje mi się, że taka szybka podróż między systemami ułatwiłaby zabawę.

Podsumowanie

Jaka jest więc odpowiedź na pytanie zawarte w nagłówku? Rebel Galaxy Outlaw nie jest prostą grą arcade, gdzie wybieramy broń i lecimy w kosmos i strzelamy do wrogów bez większych zmartwień, którzy to posiadają punkty życia (wrogów rozwalamy tak samo jak oni nas – najpierw niszczymy im tarcze, potem ryjemy pancerz i dobieramy się do słodkiego wnętrza, jeżeli wróg zmieni kierunek natarcia, będziemy ostrzeliwać nieuszkodzoną stronę). Nie jest to też symulator, gdzie nie liczy się zręczność, a wyposażenie oraz informacja czy ustawiliśmy odpowiednie ciśnienie w pompie paliwa fuzyjnego. Rebel Galaxy Outlaw to coś pomiędzy, gra na tyle szybka i wymagająca, byśmy spocili dłonie przy strzelaniu, jak i na tyle wolna, byśmy poświęcili parę minut na planowanie wyposażenia oraz strategii przy walce z wrogiem. Co ciekawe gra kosztuje śmieszne pieniądze – 80 złotych, ale niestety tylko na Epic Games Store.

Podsumowanie

Bardzo lekki kosmiczny symulator z fantastyczną muzyką oraz piękną grafiką.
Ocena Końcowa 8.0
Pros
- przepiękna grafika oraz fantastyczna ścieżka dźwiękowa
- wymagająca, ale dająca satysfakcję
- świetny klimat dzikiego kosmicznego zachodu
- główna bohaterka to prawdziwy kozak i twardziel - kocham ją
- śmiesznie niska cena, jednak ....
Cons
- .... dostępne tylko na Epic Games Store
- brak samouczka, gra rzuca nas na głęboką wodę
- odwrócony poziom trudności - gra jest na początku bardzo trudna, poziom trudności spada w trakcie grania, ulepszania i odkrywania
- brak możliwości poruszania między systemami
- brak polskiej wersji językowej

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Res Arcana - recenzja - co można zrobić z 8 kartami
Następny Remnant: From the Ashes - Traits / Cechy - Jak odblokować cechy?