Tankhead – Recenzja – Strzał w kolano


Tankhead jest grą, która zaintrygowała mnie już na samym początku. Mamy tutaj motyw tworzenia własnego czołgu, ze złomu znajdowanego w świecie gry oraz przy pokonanych wrogach. Niestety twórcy wybrali najgorszą z możliwych dróg przy tworzeniu tego tytułu i zdecydowali się zrobić z gry roguelite. Czemu nie podoba mi się ten pomysł? Zapraszam do recenzji!

Tankhead opowiada historię tajemniczego, postapokaliptycznego świata, a my będziemy kierować krokami małego robocika, który będzie próbował dotrzeć do pewnego ważnego dla niego miejsca. Mówię enigmatycznie, bo tak opowiadana jest historia w grze. W zasadzie nie do końca wiemy co się stało i czemu wszędzie szaleją zbuntowane maszyny i całość pod względem przedstawienia historii przypomina trochę gry od From Software. Chociaż po prawdzie bliżej tutaj do Armored Core 6, niż Elden Ring. Tak czy inaczej, jeżeli chcecie poznać historię świata, to musicie kręcić się po ruinach i szukać różnych znajdziek, które opowiedzą Wam tę historię.

Tankhead - Recenzja - Czy warto kupić?

I o ile sam sposób takiej narracji nie jest czymś złym, to słabo on wypada w kontekście omawianej gry. Świat gry wydaje się ciekawy i intrygujący. Niestety kolejne mapy, które będziemy wielokrotnie eksplorować nie zawierają żadnych znaczników potwierdzających gdzie znaleźliśmy jakiś sekret, więc o ile nie macie bardzo dobrej pamięci, to czeka Was frustrujące przeszukiwanie już wcześniej zwiedzonych miejsc przy kolejnych podejściach do danej misji. No i gra nie otrzymała polskiej wersji językowej, więc kolejny minus, który wpływa na odbiór gry. Zwłaszcza, że Tankhead nie należy do prostych produkcji i sporo tutaj skomplikowanych i nie zawsze logicznych mechanik.

Frustrujący to dobre słowo opisujące Tankhead. Gra jest przedstawicielem zbyt mocno wyeksploatowanego gatunku roguelite, który w tym przypadku pasuje do gry jak pięść do nosa. Najpierw zacznijmy od mocnych stron, a jest nią sama idea gry oraz rozgrywka. Naszym zadaniem będzie wyruszanie do nowych terenów w celu realizowania różnych postawionych przed nami misji głównych i pobocznych. Nasz początkowy czołg będzie dosyć słabo opancerzony i uzbrojony, ale pokonani wrogowie oraz różne ruiny po starym świecie zawierają dziesiątki skarbów. Po każdej więc strzelaninie z przeciwnikami będziemy odczepiać się od czołgu i zajmować się naprawami i szabrem złomu, by wzmocnić nasz czołg.

Świat gry opowiada swoją historię i to jest ciekawe. W takiej np. maszynie przyjdzie nam wcześniej się odradzać w bazie. Ale ją też znaleźliśmy w strefie, gdzie toczą się walki. Czym ona jest?

I to jest naprawdę bardzo fajny i wciągający element. Będziemy musieli nie raz się zastanowić, czy dana część jest warta naprawy za cenny złom, czy też nie, a odkrywanie zakamarków starych wojskowych baz czy zwykłych budynków mieszkalnych daje masę frajdy. Co chwilę natrafimy na różne sekrety czy też przedmioty takie jak modele przeciwników, dzięki którym możemy dowiedzieć się o nich czegoś ważnego, co przyda się w walce, ale także pamiątkowe zdjęcia z notatkami. Jest co odrywać i gra jest pod tym względem urzekająca. Ale jest też w co postrzelać, bo strzelanie w Tankhead jest naprawdę na wysokim poziomie. Broni jest dużo, zachowują się w różny sposób i mają swojego kopa. Fani gier typu World of Tanks będą też zadowoleni, bo czołgi mają swoje strefy, których trafienie jest sygnalizowane w odpowiedni sposób. Grając dłużej szybko nauczymy się znajdować słabe miejsca na pancerzu przeciwnika czy nawet zobaczymy, gdzie ma zamontowany dodatkowy pancerz, a gdzie nie i w ten sposób łatwiej będzie nam ich pokonać.

Przed misją czeka nas odprawa. Obojętnie, czy podchodzisz do zadania po raz pierwszy czy dziesiąty, odprawa będzie ta sama.

Gdzie jest więc problem, skoro w Tankhead tak przyjemnie się gra? A no w tym, że jest to roguelite najpodlejszego sortu. O ile będziemy zdobywać różne ulepszenia po misji, dzięki czemu będzie nam trochę łatwiej, to kolejne, trzecie, czy też czwarte podejście do dokładnie takiej samej mapy, gdzie trafimy na takich samym przeciwników, może wygasić nawet największy zapał. Mapy są duże, pierwsza z nich to około 2 – 3 godzin dokładnej eksploracji wszystkich punktów, a jeżeli podczas tego zginiemy, to czeka nas powtórne jej przejście. Twórcy wzięli przykład ponownie z Armored Core 6 i przy każdym podejściu mamy dokładnie trzy pakiety naprawcze. Czołg naprawiamy też za pomocą złomu, niemniej jednak zawsze będzie go za mało by dokonać pełnych napraw. Z czasem otrzymamy też dodatkowe pakiety wskrzeszeń, dzięki czemu nie będziemy musieli powtarzać misji po porażce, niemniej jednak gra lubi niespodzianki typu niezapowiedziane zrzuty paru czołgów gdzieś w naszym pobliżu, więc szybko tracimy zapał.

Dialogów jest ledwie parę i w zasadzie nic nam nie mówią o świecie gry.

Tankhead posiada więc nieprzyzwoity i niesprawiedliwy poziom trudności. Samo atakowanie umocnionych punktów, czy też sił wroga jest jak najbardziej okej, bo możemy do tego się przygotować, a wrogowie też nie są głupi i mają stosownie napisane AI, które działa inaczej w zależności od przeciwnika. Ale już po trudnej walce, kiedy nasz czołg dymi i przecieka z dziwnych miejsc możemy po chwili dostać komunikat o nagłym ataku wroga, który polega na dosłownym przeteleportowaniu przeciwników kilkanaście metrów od nas. W jaki sposób ma być to ubogacające doświadczenie, zwłaszcza kiedy nie zdążymy naprawić czołgu i po chwili tracimy cenne wskrzeszenie lub nawet cały postęp misji, nie mam pojęcia. Ktoś ewidentnie nie chciał zagrać we własną grę.

Graficznie gra wygląda całkiem okej, niemniej jednak jako, że mamy do czynienia z grą wydaną tylko na PC, gdzie każda śmierć może wymagać od nas powtarzania 2 – 3 godzinnego etapu, szybko ustawisz wszystkie wymagania na minimum. Gra lubi się chrupnąć i przyciąć niezależnie od ustawień graficznych, a oczywiście wrogowie nie są w tym momencie przycięci, więc swobodnie rozwalają nasz czołg. Tak czy inaczej grafika wygląda ładnie, zwiedzane tereny są zróżnicowane (przynajmniej kiedy zwiedzasz je pierwszy raz), a wrogowie zaprojektowani w bardzo ładny i funkcjonalny sposób, który został nieźle przez twórców przemyślany.

Tankhead, pomimo swoich zalet, jest grą dla osób, które lubią cierpieć w grach i to w ten niemiły sposób. Konieczność częstego powtarzania naprawdę długich, paro godzinnych etapów, gdzie nic się nie zmienia między podejściami i w zasadzie za każdym razem musimy wykonywać dokładnie takie same cele sprawia, że po pierwszej fascynacji następuje zwyczajne odrzucenie od gry. Gra mogłaby przypaść do gustu fanom symulatorów czołgowych, takich jak wspomniany wcześniej World of Tanks, ale szczerze mówiąc, lepiej chyba pograć właśnie we wspomniane darmowe MMO, niż wydać pieniądze na Tankhead, które z czasem będzie jedynie frustrować i odpychać, a nie dawać więcej przyjemności. Twórcy niepotrzebnie zrobili z tej gry roguelite. Gdyby to była zwykła gra z checkpointami, czy nawet czymś na kształt ognisk z Dark Souls, gdzie możemy się odradzać (np. jakieś warsztaty), ale nie musimy robić wszystkiego od nowa, byłoby naprawdę znacznie lepiej. A tak Tankhead stał się kolejnym z dziesiątek tytułów, który zepsuły modne mechaniki, tak bardzo niepasujące do omawianej gry. Wielka szkoda.

Nasze zmagania w Tankhead możecie zobaczyć na naszym kanale YouTube.

Podsumowanie

Dobry pomysł w złym opakowaniu. Tankhead mógłby być znacznie lepszy, gdyby nie był grą typu roguelite.
Ocena Końcowa 3.0
Pros
- Ciekawy świat i pomysł na grę
- Przyjemne strzelanie i system zniszczeń
- Wesołe zbieranie złomu po wrogach
Cons
- Zbyt wielka powtarzalność etapów
- Nieprzemyślany model rozgrywki
- Jak zwykle, słaba optymalizacja
- Wysoki, ale raczej nieuczciwy poziom trudności
- Brak polskiej wersji językowej

1 komentarz

  1. Kradams
    29 grudnia 2024
    Odpowiedz

    Niestety , ale zgadzam się z recenzją. Pierwszy poziom , kiedy odkrywa się nowe rzeczy jest całkiem wciągający, ale po dojściu do drugiej misji, kiedy liczba tych nalotów wzrosła do tego stopnia , że czasem nie zdążę pozbierać lootu z poprzedniego starcia gra stała się zwyczajnie męcząca. Szoda bo jest potencjał.

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Assassin's Creed Shadows to ostatnia deska ratunku dla Ubisoftu?
Następny Książki fantasy dla nastolatek - co kupiłabym młodszej siostrze?