Kilka podstawowych informacji o grze Revive:
Tematyka, czyli o czym jest Revive?
Revive to jedna z głośniejszych premier końcówki 2023 r. ze stajni Rebela. Ostatnio Rebel umie w euro i wydaje coraz lepsze pozycje, rozpychając się na naszym polskim podwórku, walcząc o miłość graczy lubiących przepalanie zasobów na punkty i ogólnie zbieranie pezetek. Fabularnie Revive to kalka z wielu innych gier. Wielka zagłada, coś tam coś tam, plemiona przeżyły i schowały się pod ziemią by w blasku chwały po 5000 lat wyszły z dziury ziemi na środku planszy i starają się rozprzestrzenić po mapie, odkrywając dawne relikty ludzkości. Klimatu tu brak, a jedyna powiązanie z historią to właśnie ta dziura na planszy – czarny hex startowy. Reszta to już fantazja graczy siedzących przy stole. Revive to gra sucha jak pieprz, w której to mechanika gra pierwsze skrzypce – a powiem Wam, że to wyjątkowo dobra i przyjemna melodia!
Jakość wykonania
Revive pod względem wykonania jest naprawdę niezłe. Gruba tektura, dwuwarstwowe planszetki gracza – nie ma się do czego przyczepić. Trochę problemów użytkowych miałem jednak przy wsuwaniu kart pod planszetkę oraz odkrywaniu żetonów z planszy głównej. Mapa ciągle mi się rozwalała, ale to już urok takich gier. Kolorystycznie gra jakoś mnie nie powaliła, ale linia graficzna jest spójna i może się podobać. Pudło jest też cieżkie i wypchane po brzegi elementami – osoby przeliczające wydane pieniądzę na kilogram planszówki będą zadowolone.
Kilka słów o zasadach
Tura gracza jest całkiem prosta – możemy przeprowadzić dwie akcje lub zdecydować się na hibernację, która w skrócie odblokuje nam zajęte sloty z kartami. Akcja zagrania karty pozwala nam umieścić ją na dostępnym slocie na planszy gracza dla górnego lub dolnego efektu. Nie wolno obrać kart, musimy je zagrać według prawidłowej orientacji, chyba że jakiś efekt nam na to pozwoli. Zagrywając kartę aktywujemy też wszystkie moduły z danego slotu pasujące kolorem do naszej karty. Inną opcją jest użycie przełącznika, który pozwala nam zdobyć jeden dowolny zasób. Akcja nie jest ponownie dostępna, aż do przeprowadzenia hibernacji.
Akcją odkrywania będziemy odwracać kafelki na mapie głównej po opłaceniu jego kosztu. Płytkę tereny możemy położyć na 1 z 2 sposobów – to gracz decyduje, co mu się opłaci bardziej. Odkrywanie płytek jest potrzebne do stawiania nowych budowli – tylko na odkrytych można umieszczać struktury graczy. Ważnym pojęciem w grze jest zasięg. Gdy gracz przeprowadza akcję odkrywania, zaludniania albo budowania, musi zapłacić za jej zasięg. Liczymy go od naszego dowolnego elementy lub na początku gry od środka planszy. Gracz liczy pola między swoim elementem a polem, na którym chce przeprowadzić akcję i płaci 1 żywność za każde pole.
Zaludnianie pozwala nam wysyłać pionki z naszej planszetki na mapę, odblokowując nam nowe umiejętności. Budowanie to stawienia naszych budowli na mapie. Tereny występują w trzech kolorach i są powiązane z torami technologii na naszych planszach. Budowle będą nam dawały przesunięcia na tych torach z tereny sąsiadujące z zajmowanym polem.
Gra kończy się w momencie dobrania ostatniego dużego artefaktu z planszy. Zdobywamy je za postępy w grze na torach punktów, hibernacji oraz postępów na torach technologii. Gracz z największą liczbą punktów wygrywa.
Frajda z rozgrywki, czyli jak chętnie znowu zagram w Revive?
Revive to solidna i pełna fajnych pomysłów planszówka. Ma masę ciekawych patentów, jak, chociażby obieg kart, czy rozwijanie planszy głównej, ale trzeba pamiętać, że to jednak mielenie zasobów w punkty. Bawiłem się jednak kapitalnie nawet przy bieda-kampanii, która jest wstępniakiem do pełnoprawnych rozgrywek.
Bardzo mi się podobało w Revive to, że robimy dwie akcje. Nie jest to oczywiste w eurasach, ale moim zdaniem eliminuje problem nieumiejętnego planowania, czy konieczność zmiany naszych planów w ostatniej chwili, bo ktoś zmienił sytuację na planszy. Żeby nie było, w Revive planowanie i kombinowanie nadal jest niezwykle ważne, ponieważ te dwie akcje to tylko wstępniak – jesteśmy w stanie często zrobić dużo więcej, niż tylko zagrać kartę czy się gdzieś zbudować. Jeżeli lubicie kaskady akcji i kombinowanie jak przy minimum nakładów wycisnąć jak najwięcej z planszy, to Revive się wam spodoba.
Karty są bardzo ważną częścią Revive. Ciekawym patentem jest ich zagrywanie w dwojaki sposób – dla górnego lub dolnego efektu. Oczywiście kolory też mają znaczenie, bo będą nam aktywować bonusy z maszyn, które zdobędziemy w trakcie gry. To robi nam przyjemną układankę – co, gdzie zagrać i jak nie zmarnować potencjału drzemiącego w karcie. Bardzo mi się podobały karty pozwalające dograć do stosu kolejną kartę – nie ma ich zbyt wiele, ale działają ciekawie i dają więcej możliwości. Dodatkowo już użyte karty nie wrócą do nas w kolejnej kolekcje, więc jeszcze bardziej staramy się wykombinować z nich jak najwięcej.
Lubię gry, które rozwijają się podczas rozgrywki. W Revive plansza główna na początku jest ograniczona do kilku najbliższych kafelków a resztę trzeba sobie odkrywać podczas zabawy. Gra mocno stawia na eksplorację, dając graczowi który odkrywa kafelek bonusy oraz taktyczną możliwość ułożenia kafelka. To istotne, ponieważ można sobie zbudować ciekawe miejsce pod nowe budynki lub zgarnąć dodatkowe zasoby z już istniejących. Kierunek wyznaczają nam skraje kafelki, które mają widoczne już dodatkowe warunki punktowania na koniec gry, ale musimy sobie odkryć do nich drogę. Ciekawa sprawa z tą mapą i jej odkrywaniem.
Kolejny przyjemny patent to rozwój naszej planszetki i możliwość jej personalizowania nowymi technologiami. Budowle, które stawiamy na mapie dają nam punkty które ruszają tory technologii. Jak dojdziemy odpowiednio daleko, odblokujemy zdolności i gniazda na nowe technologie. Plansza gracza daje nam masę możliwości i niekonwencjonalnych zagrań, ale musimy dobrze zaplanować sekwencję zdarzeń i skupić się na rozwoju istotnych dla nas torów. Spięcie tego, co dzieje się na mapie głównej i planszetce gracza robi wrażenie i pozwala fajnie pokombinować.
Na koniec parę słów o kampanii, która nie jest czymś oczywistym w świecie eurogier. Revive ma w sobie kilka misji, które odblokowują nam nową zawartość w grze. Tak naprawdę można ją traktować jako wstępniak do pełnej rozgrywki z wszystkimi zasadami. Niektóre nowości sprawiają że gra nabiera rumieńców ( asymetryczne frakcje! ), ale nie ma tu mowy o jakiejś porywającej fabule. Kampania w Revive to co najmniej pięć partii, które pozwolą Wam dobrze poznać grę wprowadzając nowe zasady, ale nic też nie stracicie jeżeli od razy zagracie “pełną” rozgrywkę.
Czy Revive zostanie w mojej kolekcji? Na ten moment tak, przynajmniej do czasu pojawienia się dodatku. Lubię w to grać, ludzie z którymi gram także często pytają o Revive więc gra póki co ma pewne miejsce na stole. Jest nieco pasjansowato ale rozkminianie zagadki stawianej przez plansze mi się podoba i lubię optymalizować swoje zagrania i wykręcać z kart kolejne zasoby potrzebne do zdobycia punktów.
Interakcja
Revive to gra z gatunku wyścig po wszystko i wszędzie. Ścigamy się o dobre pola, odkrywanie nowych kafelków, zakup lepszych kart czy artefakty dające nam lepsze mnożniki. Innej interakcji w grze raczej nie ma . Nie uświadczymy tu wbijania przysłowiowego noża w plecy, jawnych i w pełni świadomych zagrywek obarczonych negatywną interakcją. Revive ma w sobie coś z pasjansa i poczynania innych graczy niewiele nas interesują.
Skalowanie
Revive średnio działa w dwie osoby. Jeżeli gracze wybiorą sobie skrajne cele po obu stronach planszy, to w zasadzie każdy z nich będzie się eksplorował niezależnie od drugiego. Gra jest raczej zaprojektowana i skierowana do większego składu – idealnie grało mi się w cztery osoby, chociaż druga połowa gry gdzie widać już jej koniec powodowała delikatny downtime przy przeprowadzaniu tur. Możemy więcej, liczymy dużo intensywniej więc tury graczy swoje trwają.
Regrywalność
Ogromna, ponieważ każda sytuacja jaka spotka nas na planszy wymusi inne przeprowadzenie rozgrywki. Kafelki na mapie układamy losowo. Do tego talii kart nie przemielimy w ciągu jednej partii. Mogą wyjść inne maszyny czy technologie, więc zmiennych opcji jest naprawdę dużo. Każda partia jest inna i ciekawa, więc na nudę nie będziecie narzekać.
Na zakończenie
Revive to kawał fajnego euraska dla wszystkich fanów mielenia zasoby w punkty. Mamy tu kilka ciekawych patentów – obieg kart i zagrywanie ich dla górnego lub dolnego efektu, eksploracja mapy oraz masę kombosów i wyciskania z naszych zagrać jak najwięcej. To wszystko działa naprawdę nieźle, chociaż podczas rozgrywki czuć tu namiastkę pasjansa – interakcja jest szczątkowa. Gra działa też dużo lepiej w większych składach. Revive sprawia jednak masę frajdy z rozgrywki i jest chęć na jeszcze jedną partyjkę. Jest szybko, gładko i przyjemnie – warto zagrać!
WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Rebel za przekazanie gry do recenzji.
Może zainteresuje Cię nasza recenzja Wojna o Pierścień: Gra karciana?
Brak komentarzy